Krwisty autokomentarz? Refleksja na temat pierwszych scen 'Shigurui' - OsK - 25 listopada 2012

Krwisty autokomentarz? Refleksja na temat pierwszych scen "Shigurui"

Shigurui jest serią wprost znakomitą (przynajmniej pod względem formalnym). Mimo tego, że film nie oszczędza widza i nieustannie epatuje coraz bardziej wyszukanymi scenami gore, najbardziej zachwycającym elementem jest jego warstwa estetyczna. Nie mam zamiaru pisać kolejnej recenzji tego anime, chciałby jedynie zwrócić uwagę na bardzo interesujący autokomentarz, który został zawarty w pierwszych paru minutach pierwszego odcinka.

Jedna z najbrutalniejszych serii animowanych ostatnich paru lat zaczyna się od – paradoksalnie – protestu przeciwko bezsensownemu rozlewowi krwi. Protest ów wygłasza samuraj klęczący przed swoim feudalnym panem. Jaki jest sens organizowania turnieju, w którym pojedynki byłyby toczone przy użyciu prawdziwych mieczy, skoro w kraju nareszcie panuje pokój?  Po co najbardziej doświadczeni szermierze mają się bezmyślnie mordować? Przecież równie dobrze można urządzić pokazy z mieczami bambusowymi.

Atmosferze, w jakiej wypowiadane są tak sensowne i wzniosłe słowa, daleko jest jednak do sielanki. Obecni na sali samurajowie skarżą się na niesamowity smród, a sam przemawiający podejrzanie drży. Okazuje się, że mężczyzna popełnił harakiri. Rozpłatanie brzucha miało na celu ukazanie swojego wnętrza – zarówno dosłownie, jak i metaforycznie. Poprzez wyciągnięcie własnych flaków samuraj mógł pokazać, że jego intencje są czyste, a dusza nieskalana (dziedzictwo starożytnych wierzeń o tym, jakoby dusza miała siedzibę w brzuchu).

Co miałem na myśli pisząc, że twórcy nie oszczędzają widza? Sam fakt rozcięcia brzucha nie wystarczy – kamera, podążając za ręką głównego bohatera tej sceny, dosłownie wjeżdża między jego trzewia. To co w środku zostaje dosłownie wyciągnięte na zewnątrz. Czy ktokolwiek mógłby nie uwzględnić słów protestu przeprowadzonego z takim poświęceniem? Ostatnie zdanie, jakie wypowiada umierający samuraj jest pytaniem zadanym w stronę feudała o to, czy na pewno chce oglądać coś takiego.

Część słów wojownik wypowiada wprost do kamery. Czy na pewno chcesz to oglądać? Widzu?

Osoba oglądająca serię zostaje w niemal magiczny sposób, poprzez starannie przemyślaną kompozycję kadrów – podobnie jak w słynnej scenie z filmu Seppuku Masakiego Kobayashiego – włączona w grono ludzi siedzących dookoła samuraja popełniającego samobójstwo. Wiesz już o czym będzie ten film, widziałeś do czego jesteśmy zdolni, czy oglądanie takich obrazów na pewno sprawia Ci przyjemność?

Po pytaniu następuje zbliżenie na twarz samego feudała. Już znamy odpowiedź. Wyraźny obłęd i rozkosz, które się na niej malują nie pozostawiają cienia wątpliwości. Perwersyjne zamiłowanie do oglądania tego typu przedstawień zostało ukazane metaforycznie poprzez tło utworzone przez płynącą krew.

Seria ma dwanaście epizodów, każdy równie brutalny (opisana powyżej scena to tylko mały przedsmak), każdy w takim samym stopniu przeestetyzowany. „Powinniśmy” czuć zniechęcenie i obrzydzenie, ale jednak jest zupełnie przeciwnie – oglądamy kolejne odcinki z rosnącą fascynacją i podziwem dla umiejętności harmonijnego połączenia tak skrajnej brutalności z estetycznym pięknem.


Nie zapominajmy jednak, że człowiek, przed którym właśnie dokonano rytualnego rozpłatania brzucha, nie jest jedynie biernym widzem - jest jednocześnie władcą. To on domaga się, żeby urządzić krwawy turniej. Nie zapominajmy również, że on jest w pewnym sensie nami. To my, widzowie, chcemy oglądać tego typu przedstawia, to nam – tak samo, jak gościom zasiadającym na widowni starożytnych aren – dają one przyjemność. Właśnie dla nas zrobiona jest ta seria. Sceny są nienormalne i niesmaczne? Być może, ale nie byłoby ich, gdyby widzowie mieli inne gusty.

Jak już wspomniałem na wstępie, seria Shigurui jest absolutnie fascynująca, nie wykluczone, że owo urzekające piękno znajduje, choć częściowo, swoje źródło właśnie w pełnej samoświadomości twórców i wyraźnej umowie, którą – już na początku seansu – zawierają oni z widzem: Pamiętaj, to widowisko jest po to, żeby Ci sprawić przyjemność. Podążając o krok za twórcami chciałbym jeszcze tylko dodać od siebie: Jeżeli wylewające się z ekranu wnętrzności nie kłócą się z waszym poczuciem estetycznym, gorąco polecam obejrzenie i przemyślenie tego anime.

OsK
25 listopada 2012 - 11:45