Popkultura, kultura masowa, mainstream to rzecz i zjawisko, które dotyczy każdego z nas. Nawet, jeśli ktoś próbuje zgrywać hipstera i tak gdzieniegdzie połapie się, że korzysta z dobrodziejstw mainstreamu. To kolejny element w historii ludzkości, którego dobre i złe strony doświadczy każdy. Jeżeli chcesz być na czasie, obeznany z współczesnymi trendami i technologiami, musisz z nich w miarę regularnie korzystać. Podobnie jest z grami. Ale nie każdy z nas jest typowym graczem masowym, w świetle firm – klientem-ideałem. Bo zaspokoić jego potrzeby jest dziecinnie łatwo, prawda?
A choćby i podając mu na talerzu (najlepiej prosto pod nos, coby się nie przemęczył i nie tracił cennego czasu) nieco efekciarskiej i koniecznie trendy* treści. Nieważne czy ma to sens, nikt nie będzie tego rozkładał na czynniki pierwsze. Tak jak ten hamburger w fast-foodzie: nikt nie zastanawia się, z czego jest zrobiony. Ważne, że całkiem smaczny i szybko zaspokaja głód. Relatywny stosunek ceny do jakości uważa się tu za bardzo opłacalny (chociaż ja uważam, że fast-foody są po prostu drogie). Przeciętny, masowy gracz potrzebuje zatem czegoś, co zapadnie mu w pamięć. Ale nie na tyle, by rozmyślał o tym tygodniami a może i miesiącami – o nie, to byłoby zbyt zabójcze dla jego zawalonego biurową pracą umysłu. Gracz ów potrzebuje mocnego kopa w stylu ZZZ: zagrać, (mieć) zajawkę, zapomnieć. Czyli ni mniej, ni więcej jak kolejna używka.
Co myśli sztab ludzi odpowiedzialnych za produkcję gry? Myśli, jak tu zaspokoić potrzeby mas. Jak stworzyć produkt na tyle uniwersalny, by sięgnęła po niego jak największa grupa. A najlepiej pójść o krok dalej i dać graczom wybór: jeśli jesteś wielbicielem RPG, wybierz Mass Effect 3. Jeśli wolisz gry akcji, również wybierz Mass Effect 3. Jeśli jednak preferujesz przygodówki z elementami akcji, najlepszych wyborem będzie dla ciebie Mass Effect 3. Trzy całkiem sensownie podzielone tryby, z czego jeden to po prostu standardowa droga, jaką dotychczas podążała seria. Jeśli mam być szczery, o stokroć bardziej wolę taką formę projektowania gier, niż całkowitą rezygnację z pewnych elementów. Każdy wybiera coś dla siebie – ja oczywiście wybrałem tryb RPG, choć ME3 to nie jest najlepszy przykład na grę z tego gatunku.
Idea gracza masowego pojawiła się wieki temu, a za tą ważną datęmożna by uznać wypuszczenie pierwszej konsoli video,Magnavox Odyssey(1972 rok, czyli okolice powstania pierwszych komputerów osobistych: PC). Wtedy też można sobie było pójść do sklepu, kupić sprzęt i grać. Można się oczywiście kłócić, że nie było to dostępne dla każdego stąd i pojęcie gracza masowego jeszcze nie istniało. Z interpretacją tego zjawiska jednak się wstrzymam, nie chcąc zbyt pochopnie niczego oceniać. Warto jednak odnotować fakt, że były to zaczątki owego zjawiska.
Dziś, gdy koszty produkcji gier rosną i po wejściu konsol nowej generacji wzrosną jeszcze bardziej, tworzone są produkty, które przejść muszą wiele odpowiedzialnych testów. Nie chodzi już o to, by zwróciły się koszta i jeszcze trochę zarobiono – to oczywiste i dobrze znane nam zjawisko. W wyniku tych testów gra wychodzi do produkcji „nieco” pocięta. Nie mam tu już nawet na myśli powycinanych DLC, rzecz od dawna udowodnioną (treść), ale o cięcia formy. Cięte jest zatem AI, cięte są miejsca w ekwipunku, wreszcie fabuła. To, jak postąpiono z Rhianną Pratchett w studiu DICE, osobą odpowiedzialną za warstwę fabularną Mirror's Edge bardzo mnie zniesmaczyło. Fakty są takie, że historię Faith pocięto, a część scenariusza zwyczajnie wyrzucono. Jaki inny powód, oprócz dostosowania jej do mas mogli mieć developer i wydawca?
Chciałbym, by gier takich jak Heavy Rain czy Journey było więcej, a najlepiej, gdyby były lepiej i szerzej dostępne. Może w jakiś sposób zachęcać ludzi do tego, by gry traktowali inaczej? Nie jak prostą, nieobowiązującą rozrywkę, tylko jak ambitną książkę. Rzecz jasna nawet ja sam mam ochotę czasem porozbijać się wirtualnym samochodem czy pograć w jakiegoś niewysokich lotów shootera, jednak gier takiego pokroju jak opisane przed chwilą jest nieporównywalnie mniej od blockbusterów.A przecież swoją treścią przekazująnierzadko więcej pozytywnych emocji niż blockbustery formą.
Może to tylko moja naiwna potrzeba podzielenia się ze światem opinią na temat współczesnego grania, a może także chęć dowiedzenia się od Was, kim jesteście. Graczami wymagającymi, czy graczami, którzy oczekują po prostu dobrej zabawy? A może raz tak, raz inaczej?
__________________________________________
Zapraszam do polubienia mojego Facebookowego profilu, gdzie oprócz wygodnego dostępu do publikacji, uraczę Was od czasu do czasu konkursem z drobnymi, lecz wyjątkowymi nagrodami. Serdeczne dzięki za wszelkie uwagi i spostrzeżenia!
__________________________________
* trendy, jazzy, whatever. Nie znam niestety obecnie „najbardziej na czasie” synonimu „modny”.