Branża growa to jeden z tych obszarów rynku, który stale się rozwija i jest bardzo otwarty na nowości. Gorzej jest z elastycznością, bo wyniki sprzedaży największych hitów dają jasno do zrozumienia, że ludzie przyzwyczajeni są do sprawdzonych, dobrych pomysłów, ewentualnie ulepszonych o nowatorskie rozwiązania. Jeszcze gorzej jest z kontrolerami, określanymi jako "przyszłość branży" – o ile Kinect na dobre zadomowił się w typowym, amerykańskim domu, o tyle Playstation Move ma się nie najlepiej. Oba kontrolery mają za to poważny problem – "poważni" aka „hardkorowi” gracze nie są nimi zainteresowani. Czy Oculus Rift albo nowy Kinect i inne rewolucje coś na tym polu zmienią?
Virtual Reality – przełom po 20 latach?
Oczywiście to pytanie, na które nikt nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć. To jak wróżenie z fusów i chociaż wydawać by się mogło, że nikt już koła (w tym przypadku pada i tandemu myszka + klawiatura) na nowo nie wymyśli, to kto wie, czy kiedyś nie powstanie lepszy zamiennik tego koła. Działający w dodatku na zupełnie innej zasadzie. Póki co jednak wielokrotne próby wymyślenia kontrolerów przyszłości zwykle kończyły się fiaskiem, a sztandarowym tego przykładem były i wciąż są różne pomysły na VR, czyli rzeczywistość wirtualną. Przede wszystkim sama idea VR trafia raczej w węższe grono i przypuszczalnie nie zastąpi tradycyjnych kontrolerów. Problemów było dotychczas sporo, a jednym z nich jakość wyświetlanego obrazu. Współczesna technika nie zna jednak ograniczeń, czego dowodem są coraz gęściej upakowane piksele na mobilnych ekranach.W przypadku VR nie muszę chyba wspominać o tym, jakie skutki może mieć patrzenie się na dwa maleńkie, świecące ekraniki umieszczone kilka centymetrów przed oczami przez dłuższy czas. Pozostaje jeszcze fakt noszenia takiego (niemałego) ustrojstwa na głowie i tego, jak dziwacznie się w tym wygląda.Być może Oculus Rift (s)finansowany przez Kickstartera coś na tym polu zmieni, bo ma wsparcie m.in. takich sław jak John Carmack, Gave Nevell czy Cliff Bleszinski. Ale nie tylko – urządzenie jest zaskakująco lekkie: wersja prototypowa ważyła zaledwie około 200 gramów, czyli znacznie mniej od ciężkich hełmów z przeszłości. To nie wszystko: Oculus Rift testowano z m.in. padem od Xboxa 360, co w połączeniu z możliwością rozglądania się głową daje niesamowite przeżycia. Mimo wszystko jak świetny OR by nie był, wciąż mam poważne zastrzeżenia co do sensu takiej gry na dłuższą metę. To z pewnością nie jest urządzenie dla mas i na pewno nie zastąpi tradycyjnego grania (a przynajmniej nie w takiej postaci). A skoro o masach mowa – to za chwilę będzie mowa o czymś dla nich.
Kontroler 2.0: granie... bez kontrolera
Trend na kontrolery ruchowe oficjalnie rozpoczęło Nintendo, firma znana z wprowadzania często gęsto ryzykownych i kontrowersyjnych rozwiązań – mimo to większość z nich została przyjęta dość ciepło. Zanim ludzie z Big N zaprezentowali 3D bez okularów i tabletopodobny kontroler do Wii U, świat poznał coś, co łączy przyjemność z pożytecznością: Wii Remote i Wii Fit. Microsoft kilka lat później podjął większą próbę i udowodnił, że kontrolerem może być każdy. Wszystko za sprawą Kinecta, czyli przystawki do Xbox 360 z rozbudowaną kamerą i mikrofonem. Kinect rejestruje ruch przez urządzeniem i przenosi na ekran. Czas pokazał, że to urządzenie z co najmniej zmarnowanym potencjałem. Podstawowym powodem do takiego stwierdzenia jest nie tylko lag (który ma być znacznie skrócony w wersji na nextgenowego Xboxa), ale i – a raczej przede wszystkim – biblioteka tytułów obsługujących Kinecta. W znakomitej większości to tytuły „imprezowe” i casualowe, a jak dotąd nikt nie pokazał hardkorowej gry, która w pełni wykorzystałaby potencjał drzemiący w Kinekcie. Jak na złość, jeśli plotki o zawieszeniu prac nad Star Wars 1313, „poważnym” tytułem korzystającym z Kinecta okażą się prawdą, to prawdopodobnie nieprędko ujrzymy coś równie sensownego. I Kinect 2.0 nie pomoże, jeśli nie powstaną naprawdę dobre nań tytuły. A może po prostu na zawsze pozostanie urządzeniem imprezowym i do zrzucania zbędnych kilogramów?
Tablety w modzie, także w branży growej
Kto by pomyślał, że tablet, na którego tak wiele osób narzeka w kwestii sterowania, może być udanym kontrolerem dla konsoli czy PC. Okazuje się, że może – do takiego wniosku doszło przynajmniej Nintendo, po raz kolejny jako pierwsze z „wielkiej trójki” pokazując coś świeżego. Nie miałem wprawdzie okazji przetestowania tabletopodobnego kontrolera Wii U, ale wizja dodatkowej zawartości na ekranie (na przykład mapy czy ekwipunku) jest całkiem obiecująca. Pytanie zasadnicze: jak z poręcznością takiego kontrolera? I czy zerkanie co chwila na ekran kontrolera i telewizora nie stanie się... łagodnie mówiąc denerwujące?
Jeśli ktoś tak uważa, to Sony znalazło chyba odpowiedni kompromis pomiędzy funkcjonalnością a wygodą. Pad zapowiedzianego niedawno Playstation 4, czyli Dualshock 4 posiada z przodu dotykową powierzchnię, znaną z Playstation Vita. Trudno już teraz ocenić sensowność takiego rozwiązania – wiele osób stwierdziło, że lepszym pomysłem byłoby umieszczanie dotykowej powierzchni z tyłu (tak jak w PSV), ponieważ „przeskakiwanie” z gałek na dotykowe pole może być niewygodne. Przypuszczam jednak, że ktoś (a nawet cały szereg osób) owe rozwiązanie skrupulatnie testował, zatem nie ma co marudzić, tylko czekać na pierwsze wrażenia z obcowania z padem PS4.
Zatem pad i myszka / klawiatura pozostaną niezwyciężone?Co do tego nie ma chyba najmniejszych wątpliwości i nie trzeba było nadto się zastanawiać, by dojść do takiego wniosku. Wszystkie wyżej opisane technologie mają swój potencjał, a to przecież tylko najważniejsze – twórcy w zanadrzu mają jeszcze inne, nie mniej ciekawe rozwiązania. Mimo to sam nie zamieniłbym swojego bezprzewodowego pada od X360 na nic innego... a Wy?
------------------------------------------------
Zapraszam też na facebook.com/dinosfera- łatwy i szybki dostęp do wszystkich publikowanych przeze mnie materiałów i innych ciekawych rzeczy. Uwagi i konstruktywna krytyka mile widziana!