Xbox 360 w wyścigu konsol obecnej generacji kilkukrotnie zdublował PS3, co widać na wielu różnych statystykach (mowa tu rzecz jasna o Europie i Ameryce, bo Japonia i Azja rządzi się innymi prawami, tam góruje Nintendo). Kiedy Japończycy zaczynali powoli budzić się z głębokiego snu, wymierzono w nich dwa porządne ciosy – atak hakerów na PSN i trzęsienia ziemi, wymieszane z awarią elektrowni w Fukushimie. Były to porządne straty finansowe, które zdawałoby się, że Microsoft wykorzysta w wyścigu po portfel klienta. Sony, żeby jak najprędzej odbudować straty oraz poprawić swoją giełdową sytuację, musiało wyjść z czymś do ludzi. Tak też w ruch poszła szybka zapowiedź PS4 i masowa produkcja smartfonów, które obecnie są rzeczą niesamowicie popularną. Pokazanie nowej konsoli było strasznie pochopne, przez co „gigant z Redmond” nadal mógł zatrzymać dla siebie koszulkę lidera. Szkoda, że zaprzepaściło ją parę miesięcy później, do czasu Xbox Reveal. Teraz Amerykanie i Japończycy wzajemnie przepychają się w drodze na szczyt…
Kiedy event ujawnienia nowego klocka-X się zakończył, niezwłocznie odwiedziłem twittera i facebooka, żeby zobaczyć jak inni ludzie z branży zareagowali na te wydarzenie. Osobiście byłem w miarę podekscytowany, tak samo jak kolega siedzący obok, ale opinia Internetu całkowicie różniła się od mojej. Mi Xbox One się nawet spodobał, reszta zaś skreśliła go na samym starcie. Postaram się teraz przedstawić mój punkt widzenia. I oczywiście ostrzegam – nie jestem fanem Micro$oftu!
Głównym powodem porażki Xbox One nie była bynajmniej sama konsola, a raczej sposób w jaki ją zaprezentowano w trakcie i po samym pokazie. Założę się, że gdyby wyciąć pokazywanie różnych funkcji telewizji, Skype’a czy Internet Explorera, a wstawić za nie zapowiedzi gier lub faktyczną rozgrywkę, to opinia o tej maszynce uległaby całkowitej zmianie. Obecnie w naszych oczach owy sprzęt wygląda jak zwykły dekoder, z kamerką wykrywającą nasz głos i gest. Wystarczyłoby rzucić publice trochę interaktywnej rozrywki, a wizerunek zmieniłby się na gamingową konsolę z ciekawymi funkcjami poza niszczeniem hord wirtualnych oponentów. Sony zaraz po ujawnieniu, ukazało masę trailerów produkcji i tech demówek różnych silników graficznych. W PS4 wszystko kręci się wokół gier, co zresztą łatwo zauważyć. Przy okazji X-boxa 360 panowie z Redmond poczynili to samo i zagarnęli dzięki temu spore pieniądze. Powstał zatem pewien paradoks. Wcześniej PlayStation 3 nie mogąc wygrać na rynku zabawy wideo, próbowało ratować się tym, że było całkiem dobrym odtwarzaczem płyt Blu-ray z filmami, stając się przez to centrum domowej rozrywki. Micro$oft wyczuł zysk w casualach i przy okazji Xbox One, postanowiło pójść w tą właśnie stronę. Szkoda, że nie tędy droga, a powielane zaczynają być dawne błędy przeciwnika.
Amerykańscy inżynierzy próbują zmienić definicję konsoli. Samo słowo kojarzy nam się raczej ze sprzętem, przy pomocy którego będziemy mogli sobie w coś pograć. Teraz ma to być jednocześnie odtwarzacz filmów, muzyki, przeglądarka internetowa i miejsce, gdzie spędzimy dużo czasu w grach wideo. Jak to ktoś powiedział – „jeśli chcesz być wszystkim, będziesz niczym”, choć wyjątkiem od tej reguły jest poczciwy komputer osobisty. I tu jest pies pogrzebany, bo jakby nie spojrzeć, to mikro miękcy próbują budować swój nowy sprzęt na wzór tego, co już mamy praktycznie we wszystkich domach. W końcu PC odtworzy nam spokojnie filmy, muzykę, nie wspominając nawet o grach. Wciskanie po raz drugi tego samego? Hm… być może.
Nie zapomnijmy też o czarnym PR, jaki „Majkrosoft” rozsiał dookoła siebie tuż po prezentacji. Zablokowanie używek i po części wymuszone bycie prawie cały czas online? Kontrowersyjne decyzje, a przy nadmuchaniu ich przez media – strzał w stopę z karabinu. Osobiście potrafię je zrozumieć, ale spora część społeczności internetowej po prostu woli hejtować, zanim zobaczą jak to faktycznie działa we własnym salonie. Stałe podłączenie z siecią międzynarodową nie jest raczej czymś niezwykłym, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że obecnie żyjemy w czasach, gdzie serwery „w chmurze” to porządek dzienny. Dostawców neta w naszym kraju jest mnóstwo i zwykle oferują oni stabilne działanie, tak samo jak dobre prędkości. Dopiero teraz zrozumiałem głupotę, którą przekazałem przy okazji Plusów i Minusów PS4, a dokładniej jednej wady tam ukazanej. Wybaczcie, ale moja wiara w polską gospodarkę do największych nie należy.
Wróćmy jednak do tematu gier, bowiem gigant z Redmond olał tę sprawę totalnie, ale tylko na samej konferencji. Zachowują oni cały swój zapas amunicji na E3 i potem zamierzają sporo z niej wystrzelać, o ile znów czegoś nie spieprzą, bo inaczej będzie to ich ostatni gwóźdź do zatęchłej trumny. Warto jednak wspomnieć, że sam Microsoft Games Studios zamierza wydać 15 gier, w tym 8 z nich będzie nowymi markami, a to wszystko w pierwszym roku życia ich nowego dzidziusia. Doliczmy do tego innych developerów i mamy sporą garść exclusive’ów. ;) Oby nie były to tylko produkcje na nowego Kinecta.
Co do architektury samej konsoli i jej wyglądu, to nie mam zastrzeżeń. Komponenty niemalże identyczne jak w przypadku PS4, a zewnętrzna część sprzętu wygląda skromnie, co nie znaczy, iż nie będzie ona prezentować się pięknie koło telewizora. Nareszcie usprawniono też porządnie Kinecta, a sam pad wygląda jak dla mnie idealnie, choć zabrakło dotykowego panelu, który świetnie nadałby się do zarządzania nowym interfejsem. Obyśmy tylko nie musieli za cały ten sprzęt przepłacać, bo funkcjonalność jaką ze sobą niesie, jest nieporównywalnie większa od konkurencji.
Największym problemem Xbox One będzie staranie się o przełamanie na rynek inny niż amerykański. Cały czas było widać, że sprzęt ten jest przygotowywany z myślą o hamburgerożercach i to oni mają zostać głównym targetem. Telewizja z Fantasy Footbal itp., NFL, zapowiedzenie serialu Halo, a także długie gadanie o Call of Duty. Wszystkie te elementy są bardzo popularne za oceanem, a nam w Polsce towarzyszy wrażenie, że jesteśmy pomijanym konsumentem. Jeżeli polski oddział Micro$oftu wraz z „bazą-matką” nie spieprzą sprawy i zadbają o wsparcie popularnych usług w Polsce, to dopiero wtedy nowy klocek-X będzie miał dobre wyniki sprzedażowe w naszym kraju. To samo tyczy się całej Europy i w końcu też Japonii z Azją. Ich rynek zbytu jest ogromny i warto byłoby wycelować też w tamtych klientów, którzy są zdominowani przez markę Nintendo.
Przy początku tego tekstu wspominałem, że żywię pozytywne uczucia do omawianej konsoli, choć po przeczytaniu całego artykułu, możecie mieć inne odczucie i nazwać mnie hipokrytą. Ja cały czas pozostaję zmieszany po tym, co widziałem na Xbox Reveal, ale mam ogromne zaufanie do samego Micro$oftu. Ich nowy sprzęt ma ogromny potencjał i odpowiednio zagospodarowany może zmieść konkurencję. Na razie zostaje nam cierpliwie czekać na E3 i w końcu na samą premierę Xbox One, a wraz z nią na pierwsze recenzje.
A jaka jest Wasza opinia o Xbox One? Piszcie w komentarzach! :)
Zapraszam do odwiedzania oraz lajkowania mojego fanpage na facebooku, jeżeli chcecie być na bieżąco z tym, co dzieje się u Rasgula, albo po prostu macie czas na czytanie różnych przemyśleń, czy innych głupot.