MaKaBowe odkrycia roku 2013 – filmy gry - MaKaB - 30 grudnia 2013

MaKaBowe odkrycia roku 2013 – filmy, gry

Screen z http://www.bioshockinfinite.com/

Przesyt, olbrzymia ilość gier, filmów, książek, komiksów, muzyki wydawanej każdego roku sprawia, że jesteśmy niczym żeglarze płynący po morzu (pop)kultury szukający interesujących nas pozycji. Przedstawię trochę tytułów, które szczególnie zapadły mi w pamięć podczas ostatnich dwunastu miesięcy podróży. W tym swoistym zestawieniu nie ograniczam się do produkcji wydanych w 2013 roku.


Filmy

Dłuższy czas temu zarzuciłem ścisłe śledzenie nowości pojawiających się w kinach, sieci. Tak wyszło, że ostatnie dwanaście miesięcy spędziłem głównie na oglądaniu starszych pozycji. Sprawdziłem Siedmiu Samurajów, wręcz ikoniczny film dla historii kinematografii. Dość długi (ponad 3h) przez cały czas podtrzymywał me zainteresowanie dzięki charakterystycznym bohaterom oraz wielu nowatorskim, na rok premiery, motywom w fabule. Film zdobył bardzo duże uznanie poza granicami Japonii, co poskutkowało wyprodukowaniem westernowej adaptacji pod tytułem Siedmiu Wspaniałych, który wielu z Was może bardziej kojarzyć

Zainspirowany tym seansem postanowiłem obejrzeć również Harakiri z 1962 roku. Świetna produkcja pokazująca kontrast między szczytnymi celami kodeksu samurajskiego, a rzeczywistością. Momentami film wręcz przesadnie akcentuje swe przesłania, ale skłania do refleksji i potwierdza przekonanie, że teoria (idee), a praktyka mogą się diametralnie różnić. W pamięć zapadają dobrze zarysowane główne postacie, szczególnie dyskusja prowadzona między dwoma pewnymi osobami sprawia, że nie chce się przerywać seansu. Wrażenie zrobiła na mnie również znakomita, choć oszczędna warstwa techniczna czasami nasuwająca skojarzenia z teatrem, po prostu żadne ujęcie nie jest zbędne. Trudno też zapomnieć o z pietyzmem pokazanych scenach harakiri oraz pojedynku. Dla fanów tematu produkcja obowiązkowa.

Z szeroko pojętego nurtu samurajskiego zobaczyłem również produkcję animowaną Sword of the Stranger, dość zamerykanizowany, łatwy i przyjemny w odbiorze film, o którym napisałem tutaj.

Wychodząc z japońskich klimatów, nadrobiłem w końcu najnowszą część bondowskich przygód Skyfall i muszę przyznać, że mam lekko mieszane odczucia. Film jest na pewno dobry oraz wprowadza pewne nowości w zakresie historii, ale nie do końca spełnił me oczekiwania. O ile pierwszą połowę wspominam znakomicie, tak resztę seansu oceniam przeciętnie. Możliwe, że lekko wspominkowy koncept nie przypadł mi do gustu, ale końcowa sekwencja przypominającą Kevina samego w domu nie powala. Nie zmienia to faktu, że film warto obejrzeć, a niektóre sceny (jak np. rozmowa z kwatermistrzem) są przegenialne.

Z polskich produkcji obejrzałem m.in. Człowieka na torze. Bardzo ciekawy film w konstrukcji przypominający Dwunastu gniewnych ludzi, widz stopniowo odkrywa pewne fakty. Reżyser Andrzej Munk pokazuje, mimo funkcjonującej wtedy cenzury, realia przemian społecznych w komunistycznej Polsce, różnice w mentalności ludzi przedwojennych i powojennych. Przy okazji uświadamia, jak można błędnie ocenić człowieka na podstawie swych uprzedzeń. Solidne kino, które jest dostępne za darmo oraz legalnie tutaj.


Gry

Blog w głównej mierze skupia się na grach i wiele tematów było już poruszanych, więc napiszę dość skrótowo. Na początku roku zauroczył mnie The Walking Dead ze swoją wciągającą historią oraz prościutką mechaniką, o którym szerzej w tym tekście. Mass Effect 2 ze wszystkim dodatkami pokazał mi, jakim złem może być DLC (a przynajmniej jak wybrakowany produkt nieraz dostajemy). W tym wpisie podzieliłem się z Wami moim zachwytem nad obfitością, wręcz bogactwem fabularnym oraz gameplayowym przy zainstalowanych DLC.

Wspaniale wspominam, mimo kilku wad, przygodę w Columbii. Bioshock Infite naprawdę zapada w pamięć ze swym stylem graficznym, postaciami, historią oraz projektem miasta. Nawet walka potrafiła dostarczyć sporo frajdy dzięki skyhookowi. Pozytywne wrażenia wyniosłem również z pierwszego DLC pozostawiającego olbrzymi apetyt na ciąg dalszy (więcej o dodatku).

W lipcu uczciłem 10. rocznicę produkcji, która ma szczególne miejsce w mej growej historii, a mianowicie Star War: Knights of the Old Republic. W specjalnie przygotowanym cyklu starałem się oddać fascynację tym tytułem i przekazać Wam wiele przydatnych informacji, poszczególne wpisy znajdziecie tutaj.

Przez cały rok grywałem w War Thundera, darmową produkcją poświęconą, póki co, walkom powietrznym podczas II wojny światowej. Nie nastawiałem się na maksymalne opanowanie mechaniki, gry klanowe, a raczej okazjonalne partyjki dla umilenia czasu. Kilka potyczek w trybie arcade, trochę strąconych niemieckich oraz sowieckich maszyn dostarcza sporo frajdy. Miły, ale i mogący uzależnić przerywnik.

Szczególnym odkryciem dla mnie było Spec Ops: The Line. Naprawdę wyjątkowa produkcja, która ze swym poważnym podejściem do tematu wojny jest niemalże osamotniona wśród sztampowych shooterów umiejscowionych po drugiej wojnie światowej (szerzej o grze). Ostatnim odkryciem w tym roku była stara przygodówka point&click I Have No Mouth, and I Must Scream. Zasadniczo stanowi ona produkcję horrorową, którą jeśli do czegoś przyrównać pod względem historii, to najbliżej jej chyba do Silent Hilla 2. Gra jest na tyle oryginalna i strasznie ciężka gatunkowo, że zasługuje na oddzielny wpis. Bardzo możliwe, że w przyszłości ja lub znajomy bloger poruszy temat tej produkcji.

Oczywiście nie są to wszystkie tytuły, które miałem okazję obejrzeć, zagrać w tym roku. Jednak fakt, że podczas pisania tego tekstu pierwsze wpadły mi do głowy musi o czymś świadczyć. Rok 2013 okazał się zatem dla mnie czasem owocnym w (pop)kulturowe doznania. To zestawienie pokazuje mi również, że nie trzeba gonić tylko za nowościami, aby odkryć tytuły wartościowe, atrakcyjne.

MaKaB
30 grudnia 2013 - 23:05