Duchowy spadkobierca Gearhead Garage? - Recenzja Car Mechanic Simulator 2014 - RazielGP - 15 marca 2014

Duchowy spadkobierca Gearhead Garage? - Recenzja Car Mechanic Simulator 2014

RazielGP ocenia: Car Mechanic Simulator 2014
50

Pamiętacie Gearhead Garage? Nie? W takim razie wiele straciliście. Ta nietypowa produkcja zasłynęła w głównej mierze innowacyjną tematyką w świecie elektronicznej rozrywki, jak i ogromem swobody działań. Aż trudno uwierzyć, że pomimo ciepłych słów o niej, jak i całkiem sporej rzeszy fanów, nie doczekała się kontynuacji, czy godnego uwagi konkurenta. Dopiero po 15 latach rodzime studio Red Dot Games (znane przede wszystkim ze słabego Rajdu Polskiego i jeszcze słabszych pozostałych tytułów) zdecydowało się podjąć tematu mechanika samochodowego. Jesteście ciekawi w jakim stopniu udała się im najnowsza produkcja? Ewentualnie, czy doczekaliśmy się godnego następcy kultowego dziś Gearhead Garage? Jeśli tak, to zapraszam do zapoznania się z niniejszą recenzją.

Mechanik w Car Mechanic Simulator 2014 ma pełne ręce roboty. Przynajmniej te wirtualne.

Mężczyźni z reguły uwielbiają motoryzację. Niektórzy z nich lubią nawet pogrzebać przy swoim aucie. Jednak nie zawsze mają do tego odpowiednie narzędzia, umiejętności, czy też miejsce. Poza tym istnieje obawa, że coś omyłkowo zepsują i będą zmuszeni do nadplanowych wydatków. Zdecydowanie bezpieczniej jest wówczas uruchomić Car Mechanic Simulator 2014, gdzie bez brudzenia sobie rąk i obaw o finanse, możemy sobie tu i ówdzie poszperać. Wymienić coś, naprawić. Jednak tu pewna uwaga. Jeśli ktoś oczekiwał wielu szczegółów, mnogiej liczby części, zaawansowanego poziomu trudności, czy swobody działań na skalę Gearhead Garage - srogo się zawiedzie. Pozycja polskiego producenta jest mało skomplikowanym, totalnie zręcznościowym i niestety ubogim umilaczem czasu. I niestety na dłuższą metę monotonnym.

Widoki pod maską są całkiem niezłe, ale niestety bardzo ubogie w szczegóły.

Do zabawy oddano nam kilka modeli aut z różnych segmentów. Mamy tu nielicencjonowane odpowiedniki Opla Corsy D z segmentu B, Volkswagena Golfa VII z klasy kompatownej (C), Peugeot 508 z klasy średniej (D), Chryslera 300C z wyższej (E), dużego vana Forda Galaxy II, dostawczego Fiata Doblò II, sportowego muscle cara - Forda Mustanga piątej generacji, czy też średniej wielkości suva BMW X3. Jak widać, są to stosunkowo młode auta. Swoją drogą na mój gust zdecydowanie brakuje tutaj starszych egzemplarzy, których na naszych drogach jeździ przecież najwięcej. Trudno sobie bowiem wyobrazić, aby model z 2009 roku musiał przechodzić wymianę skrzyni biegów, choć takie przypadki owszem zdarzają się w rzeczywistości. Jednak bardzo rzadko. Drugą sprawą jest to, że wszystkie podane modele posiadają zaskakująco mocne jak na warunki europejskie silniki. Trudno sobie bowiem wyobrazić Corsę z motorem ponad stu konnym, czy dużo mocniejszego od niej Golfa.

Auto nagroda za ukończenie głównego wątku. Szkoda tylko, że oprawa wizualna pozostawia wiele do życzenia.

Inna sprawa, że programiści odwalili fuszerkę, ograniczając nam typ podzespołów. Tych z kolei tylko na papierze wydaje się sporo. Jednak w praktyce widać jak na dłoni, że ich liczba jest znikoma. Oznacza to, że pod maską podobizn Corsy, Golfa, czy 508 ujrzymy dokładnie to samo. Nawet nie wysilono się, aby niektóre części znalazły się w innym położeniu, przez co cierpi rozmaitość rozgrywki. Tak naprawdę mamy do dyspozycji jedynie dwie partie urządzeń mieszczących się pod karoserią. Zauważamy zatem kilka modeli opon, podzespoły dla aut z napędem na przednią, tylnią oś (jakim cudem Chrysler 300C ma przedni napęd?), bądź 4x4. Czy też te przeznaczone dla pojazdów z silnikami rzędowymi, a w układzie V.

Podwozie prezentuje się przyzwoicie, ale ewidentnie brakuje tutaj widoku podłogi.

Kolejnym minusem w stosunku do swego znacznie starszego konkurenta jest absolutny brak blacharskich (wewnątrz pojazdu również nie ma niczego do roboty) czynności. Nie ma tu nawet mowy o lakierowaniu karoserii, czy wymianie jakiegokolwiek elementu nadwozia. Chociażby wgniecionego błotnika. Co gorsza, nie jesteśmy w stanie rozebrać silnika na drobne kawałki. Niestety nie dano nam również możliwości pobawienia się remontem motoru, ponieważ brakuje tu dostępu do cylindrów, uszczelki pod zaworami, tudzież tą usytuowaną pod głowicą. Nie ma tu nawet czujniczków, sondy lambda, zaworu egr. Nawet przepustnicy. Co najwyżej możemy wymienić filtry, rozrząd, olej, akumulator, świece, przewody, przepływomierz i tym podobne powierzchowne elementy. I to w bardzo uproszczonej formie. Wręcz nierealnej. W końcu kto to widział, aby skrzynię biegów - niezbędną do wymiany sprzęgła - wyjmować z widoku silnika?

Ceny części zamiennych przyprawiają o ból głowy. Całe szczęście, że w rzeczywistości są one znacznie niższe.

Zresztą co się dziwić. Skoro nie ma tutaj podstawowych rzeczy pod maską, to i nie dano nam nawet prostej linki do hamulca ręcznego, której miejsce powinno znajdować się w podwoziu auta. Cóż, najwyraźniej musimy się nacieszyć wymianą zacisków, tarcz oraz klocków. Całe szczęście, że są tu wszystkie rury wydechowe, dolot oraz katalizator. Oczywiście w równie zręcznościowej formie. Trudno w końcu wymagać pieszczotliwie oddanych szczegółów od gry. Szczególnie pierwszej całkiem znośnej produkcji mało znanego studia. Jednak przy debiucie kolejnej części, będę wymagał znacznie więcej, niż obecnie. I mam tylko nadzieję, że Red Dot Games nie spocznie na laurach, tworząc edycję na 2015 rok. W kwestii zawieszenia o dziwo trudno jest mi się do czegokolwiek przyczepić. Jest poprawnie. Są wachacze, amortyzatory, sprężyny, tuleje, łączniki, czyli wszystko to, co niezbędne.

Diagnostyka bywa przydatna. W przeciwieństwie do toru testowego.

Oprócz samych napraw, możemy również skorzystać z naszego garażu, który wraz z rozwojem kariery ulega dwukrotnym zmianom. Zaczynamy więc od małego, brudnego warsztaciku, by na końcu zapraszać naszych klientów do luksusowego miejsca pracy. Na wyposażeniu mamy z kolei radio, z którego jeśli chcemy sączy się przyjemna muzyka. Od gitarowych motywów, po elektroniczne nuty. Jest również pojemnik na olej, ale tak ciężko go ustawić pod miską olejową, że już lepiej jest wydać te 100$ na czyszczenie podłogi. Podpinamy również auto pod komputer i to w zasadzie tyle, bo więcej się na nim zrobić niestety nie da. Za to w pełni możemy wykorzystać ten leżący na naszym biurku. A w nim za pomocą internetu kupować nowe oraz (sprzedać możemy bez jego pomocy) używane części, książki pomagające nam rozwinąć swoje możliwości (miły szczegół usprawniający rozbieranie/montowanie aut oraz poprawiający nasze finansowe wyniki) sprawdzać stan naszego konta, tudzież wziąć jednorazową pożyczkę z banku.

Zacisk, a pod nim klocki oraz tarcza.

Istnieje również naprawa zużytych elementów, ale ta czynność sprowadza się tylko do jednego kliknięcia. Jest pomieszczenie diagnostyczne sprawdzające zużycie hamulców oraz zawieszenia. Swoją drogą zrobione przyzwoicie, czego nie mogę powiedzieć o pozostałych "atrakcjach". Między innymi hamowni, w której sprawdzamy osiągi pojazdu oraz wykonujemy chip tuning (zręcznościowa zabawa polegająca na ustawieniu prostokątów), a także tor testowy. Problem z tym ostatnim bywa taki, że nic on nie daje. Niby mamy tam do wykonania test przyspieszenia, hamowania, slalom oraz zawieszenia, ale tak naprawdę przejażdżka ta nie daje nam żadnej wiedzy o zużytych podzespołach. Z kolei przyjemność z jazdy jest znikoma. Wszystko to za sprawą średniego modelu jazdy, a także ohydnej oprawy audiowizualnej.

Wygląd kokpitu jest w porządku. Tylko ten brak rąk na kierownicy jakoś razi me oczy.

O ile utwory muzyczne da się słuchać, o tyle pozostałe dźwięki przypominają nam budżetowe produkcje z najniższej półki. Odgłosy wiertarek brzmią jakby ktoś stukał kredką o krędkę, zaś brzmienie silników samochodowych przywodzą na myśl... mhm... wiertarki. Grafika z kolei w przypadku garażu i aut jest znośna. Nie odrzuca, ale i nie zachwyca. Ponadto prezentuje się mało szczegółowo, a gracz odnosi wrażenie, że gra w produkcję sprzed kilkunastu lat. Szczególnie odczuwalne jest to na torze testowym, gdzie Car Mechanic Simulator prezentuje się najgorzej. Tekstury są słabe, refleksy świetlne tragiczne, zaś ilość poligonów znikoma. Na szczęście sama kolorystyka jako tako próbuje się bronić, dzięki czemu nie musimy zamykać oczu, aby móc wykonywać zlecone nam zadania.

Chip tuning tylko na obrazku prezentuje się obiecująco.

Te z kolei wydają się być satysfakcjonujące. Niestety tylko z początku, bowiem szybko okazuje się, że kolejne zlecenia dziwnym trafem zaczynają się powtarzać. Jak na mój gust, zbyt często. A przecież części jest na tyle, by móc wprowadzić nieco więcej finezji do tego produktu. Na główny wątek składa się 76 misji, po których ukończeniu odblokowany zostaje tryb (czyli to samo, ale losowo generowane) dowolny. Tylko komu tak naprawdę chciałoby się przy nim bawić, po nudnej i schematycznej do bólu karierze?

Podnośnik był przeze mnie często wykorzystywany.

Sterowanie programu jest całkiem udane. Gorzej jest natomiast z pracą kamery. Ta przybliżając nam interesującą nas zawartość, często ustawia się pod takim kątem, że my omyłkowo klikamy inną. Jednak nie da się przez przypadek wyjąć, bądź założyć w niedopowiedniej kolejności danego podzespołu, bowiem twórcy zablokowali możliwość pomyłki. W efekcie czego na naszym ekranie pojawiają się czerwone obramówki na takowych częściach, sygnalizując tym samym niemożnośc ich zamontowania/zdemontowania w sposób nieprzewidziany przez programistów.

Podpinanie komputera pod auto jest najbardziej niewykorzystanym potencjałem w całej grze.

Jeśli mam być szczery, to Car Mechanic Simulator 2014 jest produktem mocno średnim. Z jednej strony bawi, z drugiej zaś irytuje oraz nuży. Doceniam twórców za pomysł projektu oraz jego przyzwoite wykonanie, ale powtarzające się w kółko scenariusze, brak wielu podstawowych części oraz mała ich różnorodność - niweczą cały obraz. Nie wspominając już o fatalnej oprawie audiowizualnej, czy niewykorzystanego potencjału, który w tym gatunku drzemie. Aplikacja ta szczególnie blado wypada na tle wiekowego Gearhead Garage, gdzie możliwości mieliśmy mnóstwo.

RazielGP
15 marca 2014 - 11:01