Recenzja Patapon na PSP – geniusz często tkwi w prostocie - Brucevsky - 27 września 2014

Recenzja Patapon na PSP – geniusz często tkwi w prostocie

Brucevsky ocenia: Patapon
75

Muzyczna gra taktyczno-strategiczna. Pomysł szalony, niespotykany, bardzo odważny. Japońscy twórcy po raz kolejny udowodnili, że świata gier nie da się zamknąć w sztywne ramy i schematy. Pokazali, że niezależnie od rynkowych trendów, zawsze znajdzie się miejsce na pomysł oryginalny, który na pierwszy rzut oka zupełnie nie ma szans w rywalizacji z wielkimi premierami. Patapon na PSP to tytuł tak charakterystyczny, że dzisiaj, obok choćby równie szalonego Loco Roco, jest przez wielu fanów przenośnej konsolki uznawany za znakomitego reprezentanta biblioteki tej platformy. Całkiem zasłużenie.

Patapon ma wszystko, czego potrzebuje dobra, wciągająca, dająca masę zabawy gra. W niektórych elementach może jedynie ociera się o ideał lub prezentuje „tylko” bardzo dobrze, ale spełnia wszystkie wymagania, by zachęcać do zabawy i zapewniać rozrywkę. Jest długi, daje spore możliwości domorosłym taktykom i strategom, potrafi śmieszyć, a i rzucić wyzwanie. Cieszy też oko ładnymi animacjami i grafiką, a w strefie muzycznej zachwyca oryginalnością.

Prosty koncept wybijania rozkazów dla swojej armii na magicznych bębnach wcale nie daje małych możliwości posiadaczowi konsoli. Poleceń jest co prawda tylko kilka, ale w zupełności wystarczą one, by potyczki na kolejnych planszach były ciekawe, a gracz miał różne możliwości taktyczne i naprawdę mógł poczuć, że ma wpływ na decyzje i losy swoich żołnierzy. Duża w tym zasługa twórców, którzy pomysłowo zaprojektowali walki, wymuszając na graczu planowanie kolejnych ruchów, a nie tylko bezmyślne wybijanie jednej kombinacji ataku. Bez taktyki i odpowiedniego przygotowania kolejne zwycięstwa w Pataponie nie są możliwe.

Podstawowy tryb fabularny, z bardzo prostą historyjką, starcza na kilka godzin, co wiele osób mogłoby potraktować za wadę. Wystarczy jednak przyjąć wyzwanie i raz jeszcze stawić czoła pokonanym już bossom, którzy po każdej walce też stają się mocniejsi, a i skupić swoją uwagę na ulepszaniu i rozwijaniu swojej niewielkiej armii, by znaleźć zabawkę na kilka długich wieczorów.  Poza tym dzisiaj cena pierwszej odsłony cyklu jest już tak niska, że nikt nie powinien narzekać na teoretycznie krótki czas rozgrywki.

Czemu więc pomimo wielu zalet na górze widnieje ocena poniżej osiemdziesięciu? Bo choć Patapon wiele rzeczy robi bardzo dobrze to ma też kilka braków. Szkoda, że tła są tak proste, a plansze zawsze płaskie. Trochę razi mała różnorodność celów do wykonania, a i czasami brakuje w grze humoru, który nadałby się idealnie dla ubarwienia całej prezentowanej w tle historii. Drażnią też powtarzające się instrukcje przy wspierających Pataponów bożkach, który nie da się przeklikać i przyspieszyć. Wiele z tych wad, niedoróbek i braków prawdopodobnie naprawiają kontynuacje, ale czy zbliżyły one serię do ideału przekonam się dopiero za jakiś czas. Oceniając dzisiaj „jedynkę” mogę z czystym sumieniem polecić ją każdemu. To przyjemny zabijacz nudy i pożeracz wolnego czasu. Warto jednak pamiętać, by grać w niego w odpowiednich warunkach, zresztą jak w każdą grę muzyczną. Zatłoczony autobus w tym przypadku nie jest dobrym pomysłem.

Brucevsky
27 września 2014 - 17:49