Duże ropuchy Shani i Pan Lusterko czyli recenzja Serca z kamienia. - GeneticsD - 7 sierpnia 2016

Duże ropuchy, Shani i Pan Lusterko, czyli recenzja Serca z kamienia.

GeneticsD ocenia: The Witcher 3: Hearts of Stone
85

Od premiery Serca z kamienia, pierwszego dodatku do Wiedźmina 3 minęło już sporo czasu. Ja ograłem sobie DLC w odwrotnej kolejności i właśnie kończę wspomniany wcześniej. Z tego też powodu postanowiłem napisać recenzję, aby mieć na blogu w pełni zrecenzowanego Wieśka Czi.

Bez zbędnych wstępniaczków oraz bezsensownego pitolenia przejdźmy do konkretnych informacji.

Serce z kamienia, to jak wspomniałem, pierwszy dodatek DLC do gry Wiedźmin 3: Dziki Gon. Dodatek ten kontynuuje przygody Geralta i jest raczej tym mniejszym, gdyż nie przenosi nas poza dotychczas znaną mapę oraz jest po prostu nieco krótszy, nieco mniej złożony od drugiego rozszerzenia. Ale to nie oznacza, że nie odwiedzimy nowych lokacji.

Zabawę rozpoczynamy więc od przyjęcia zlecenia na dziwaczną bestię z kanałów przy jednej z karczm, jak to zwykle bywa. Nic nie wygląda na to, że Geralt wpląta się w o wiele bardziej wyrafinowaną historię niż dotychczas, wykonując misje poboczne. A jednak po dotarciu do celu, domu Olgierda von Evereca, jego kompania najpierw irytuje wiedźmina, a później otrzymujemy zlecenie na bestię w kanałach Oxenfurtu. Na miejscu spotykamy Shani, znaną Geraltowi panią Doktor, w której niegdyś się kochał. O ile dobrze pamiętam nie pojawiła się ona w dwójce. Na pewno jednak była w Wyzimie w jedynce. W każdym razie po odnalezieniu leża, przychodzi nam walczyć z ogromnym królewiczem – ropuchą. Po wszystkim zostajemy schwytani przez ofirskich żołnierzy, a nasze życie wisi na włosku.

Nie będę zdradzał więcej z fabuły, gdyż ten początek jest dość ciekawy. W końcu otrzymujemy ściśle wytyczone trzy zadania, z którymi musimy się uporać, by przejść DLC. Nie myślcie jednak, że są one krótkie, kilkunastominutowe, gdyż zaabsorbują Was całkowicie oraz zajmą wiele czasu. Tym bardziej, jeżeli będziecie chcieli wiedzieć wszystko i wszystko sprawdzić.

Głównym sprawcą naszego nieszczęścia jest niejaki Gaunter o'Dim, znany również po pseudonimem Pan Lusterko. Do końca ciężko jest nam określić, kim jest jegomość, jednakże od razu zauważamy jego potęgę oraz mądrość. Warto zauważyć, że to DLC nie przedstawia nam głównego antagonisty, którego musimy pokonać, jak w przypadku podstawki, czy drugiego dodatku, ale opiera się raczej o interesy osobiste postaci.

Historia jest więc ponownie pierwszorzędna. Podobnie jak zresztą wszystkie dialogi.

Grafika oraz cała mechanika produkcji to niezmieniony schemat. Po co zmieniać coś, co jest już doskonałe, prawda? Taki zabieg jest oczywisty i nie ma w tym nic złego, co umniejszałoby respekt, który musimy oddać twórcom.

Soundtrack w części pozostaje taki sam, a w części jest zmieniony na lekką, cichą, ale psychodeliczną melodię. Wpisuje się ona doskonale w istotę przygody Geralta. Klimacik nieco inny. Podstawka to patos. Krew i Wino to idylliczna (chociaż...) sielanka z ogromną liczbą potworów. Serce z kamienia oznacza nieco zagmatwaną historię, gdzieś na granicy ludzkiego umysłu.

Ponownie Red'dzi bawią się różnymi konwencjami, nawiązaniami do kultury popularnej, czy historii . Usłyszymy nawet: „Ja ci pobruszę, a ty poczywaj.”. To trzeba umieć zrobić, a warszawskie studio robi to lepiej niż ktokolwiek kiedykolwiek. Nie dziwię się więc tak wysokimi notami za grę.

Gra jest jednak nieco nierówna. Jak przyjęcie weselne wciągnęło mnie, gdyż czuło się w nim ten mały klimacik wsiurskiej zabawy, która jednocześnie była ciekawa w swoim wykonaniu. Dostaliśmy walkę na sztachety, czy chociażby picie na umór. Na weselu bawiłem się przednio, ale drugie zadanie nie wciągnęło mnie za bardzo. Mimo to całość zasługuje na aprobatę. Porównując jednak to co zostało zapowiadane, z jakim rozmachem było to robione z tym co dostaliśmy, można łatwo wywnioskować, że faktyczna gra spełnia jedynie połowicznie swoje założenia. Marketing trochę nadmuchał nasze wymagania, a wydaje mi się, że twórcy chcieli raczej potraktować Serce z kamienia jako ciekawe rozszerzenie do Dzikiego Gonu i tym samym przygotować grunt pod DLC z prawdziwego zdarzenia, które miało swoje miejsce już w Toussaint.

Nie można powiedzieć też nic złego o postaciach, które otrzymaliśmy. Shani, Olgierd, czy chociażby Pan Lusterko to wysoce wyraziści bohaterowie. Obok nich nie przejdziemy obojętnie. Postaci, które dostały więc swoją rolę w pierwszym dodatku, zostały wykonane z precyzją. Z pewnością będą stanowić trzon, fundament DLC nawet kilka lat po premierze. Myśląc o Sercu z kamienia będziemy myśleć właśnie o nich.

Serce z kamienia wprowadza nowe lokacje do starej mapy, więc nie będziemy za bardzo chodzić po tym samych miejscach. No chyba, że zapragniecie pozwiedzać Oxenfurt. Nie ma żadnej przeszkody ku temu. Główny wątek właśnie rozciąga się od Oxenfurtu do granicy północno-wschodniej. Można powiedzieć, że to takie terytorium SzK.

Dostajemy także przedmioty oraz karty do gwinta, które można znaleźć wyłącznie w tym dodatku. Niektórych z Was może to interesować, więc dlatego o tym wspominam.

Ciekawą opcją jest także wprowadzenie nowego rodzaju rzemieślnika, którym stał się zaklinacz. Z przyczyn czysto praktycznych udałem się do niego. Co robi? Jak to rzemieślnik. Wzmacnia nasz pancerz oraz broń, dzięki wpływowi czegoś w rodzaju magii. Zwiększamy więc punkty ataku, bądź obrony różnych elementów ekwipunku. Przydatne. Ciekawe.

Ważne jest to, że Serce z kamienia możemy rozpocząć, grając wyłącznie w dodatek, bądź wziąć zlecenie po/w trakcie wykonywania podstawki. Ten sam mechanizm wpleciono w Krew i Wino. Bardzo mi się on podoba, gdyż w momencie kiedy nabyłem obydwa dodatki, byłem gdzieś w 3/5 Nowej Gry Plus i po prostu nie chciało mi się dalej ciągnąć wątku głównego. Po zagraniu w oba same dodatki. W końcu zabiorę się za dokończenie Plusa, a potem oby dwóch DLC. Oczywiście wszystko na poziomie Droga ku zagładzie, bo jak inaczej? Robi się trudno, ale nie na tyle by rzucać co chwila padem jak w Soulsach. A na jakim poziomie Wy graliście? Dawno nie pamiętam, która długa gra była na tyle dobra, by zapewnić mi świetną zabawę nawet przy drugim podejściu.

Podsumowując, Serce z kamienia, jak na pierwszy dodatek, spisuje się całkiem nieźle. Wiele klimatycznych postaci o wyrazistych charakterach, interesująca fabuła i zachowana mechanika. Ponownie także mamy tutaj doskonałe, dla gracza, wyważenie stosunku cena do jakość (bądź jak kto woli: długość). Po prostu jeżeli grałeś w podstawkę dodatek ten to obowiązek. Jeżeli nie grałeś w podstawkę. Czym prędzej to zrób!

Bestie, wino i kraina z bajki, czyli recenzja Wiedźmin 3: Krew i wino.

Włodzimierz Trzeci zalicza Dziki Zgon.

GeneticsD
7 sierpnia 2016 - 18:11