Postaram się zwięźle wytłumaczyć, dlaczego nie lubię Gry o tron (pierwszego tomu Pieśń Lodu i Ognia, wyd. Zysk i S-ka, tłum. Paweł Kruk) i uważam, że wydawnictwo powinno zwrócić czytelnikom pieniądze lub wymienić nabyte przez nich egzemplarze.
Darmowe gry na Steama, albo szybki sposób na świąteczne porządki w steamowym ekwipunku. Strona istnieje już dosyć długo, początkowo jednak podchodziłem do niej z dużą dozą nieufności – okazało się, że niepotrzebnie. Więc, jeżeli ktoś chce mieć szansę na otrzymanie za darmo jakiejś gry lub nie wie, jak sobie poradzić z zalegającymi w steamowym ekwipunku tytułami, przedstawiam, jak można to zrobić.
Mija rok odkąd zacząłem pisać dla serwisu Gameplay.pl. Z tej przyczyny zapraszam wszystkich czytelników na małą zabawę – zachęcam do rozwikłania kilkunastu growych zagadek. Żeby jednak rocznica była odpowiednio świętowana, potrzeba prezentu. Domyśliłem się, że nikt nic nie przyszykuje, więc postanowiłem z tej okazji stworzyć giveaway znakomitej gry "Brothers". Zapraszam!
„Fokalizacja to związek pomiędzy „widzeniem”, agensem, który patrzy, i tym, co zostaje ujrzane. Ten stosunek stanowi komponent opowieści będącej zawartością tekstu narracyjnego: A mówi, że B widzi, co robi C.” – Tak można streścić problem fokalizacji, przytaczając słowa Mieke Bal. Zastanawiacie się, co z tego wynika dla gier? Zobaczmy!
Zapraszam do czwartego artykułu z cyklu „Była taka gra”. Zgodnie z jego koncepcją, przedstawiam kolejny z tytułów, które kiedyś były uważane za ciekawe i oryginalne gry ale z jakiegoś powodu nie doczekały się jeszcze ani jednej kontynuacji, remake’u, rebootu i w ogóle jakoś o nich ucichło. Tym razem: The Sting! Kariera Gangstera.
Główny bohater gry nazywa się Matt Tucker i jest złodziejem-włamywaczem, który właśnie wyszedł z więzienia i próbuje zacząć od nowa swoją karierę. Gier o różnego typu gangsterach mamy już właściwie niemałą stertę, ale ta jest naprawdę wyjątkowa.
Przejrzałem sobie stare pudełko z grami. Nie wiem jak wy, ale ja gromadziłem sobie kolejne płytki z myślą, że kiedyś na pewno wrócę do tytułów, które najbardziej mi się podobały. Tymczasem rocznie wychodzi tyle nowych, ciekawych gier, że do pudełka nie zaglądałem już od kilku lat. Naprawdę, zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, jak ciekawe tytuły popadły w zapomnienie. Nie mówię o grach, o których nikt nie słyszał. Nie chcę też pisać o tytułach, które nieustannie powracają na usta graczy – przy okazji powstawania kolejnej części, remake’ów, zbiórek na Kickstarterze itp.
Okazało się, że zamknięte przez kilka lat pudełko kryło w sobie tytuły, które nawet wydane dzisiaj – gdyby tylko polepszyć grafikę – mogłyby uchodzić za pozycje wnoszące pewien powiew świeżości, ze względu na sposób poruszania jakiegoś zagadnienia lub mechanikę rozgrywki. Chciałbym, w postaci krótkiego cyklu, przedstawić kilka tytułów, o których ostatnio się nie słyszy. Zacznę od The Wiggles.
Dzisiaj trwa ostatni dzień Wiosnobrania, czyli cyklu promocji na gry z dystrybucji cyfrowej, organizowanego przez sklep Muve.pl. Przy okazji poprzedniej takiej akcji, czyli Zimobrania, napisałem artykuł zatytułowany „ciekawe promocje, tragiczna organizacja”. Jak było tym razem?
Tym razem, żeby nie było zbyt słodko, sięgniemy po postać zupełnie inną niż zielony stworek z opisywanego „Cut the Rope!”. Tylko spójrzcie na tę facjatę – a właściwie na połowę facjaty, bo drugą zakrywa zbyt duża czapka – odstające uszy, wielki czerwony nochal i do tego ten przygłupi uśmiech... No dobra, czepiam się. Po prostu uważam chłopca z „Icy Tower 2” za jednego z brzydszych głównych bohaterów gier. Nie z powodu niestarannego wykonania, ale przez nieco odpychający design. Jakie to ma znaczenie? Nie ma żadnego, "Icy Tower" w drugiej odsłonie dalej jest produkcją wartą uwagi.
W „Total War” grywam od pierwszego „Shoguna”. Wraz z każdą kolejną odsłoną seria ewoluuje, niewielkie, ale regularnie wprowadzane zmiany sprawiały, że za każdym razem gdy wychodziła nowa część, pozostawała ona wystarczająco świeża, żeby nikt nie myślał o umieszczaniu jej pod etykietką „odgrzewany kotlet”. Jedna rzecz pozostaje jednak bez zmian i nie pozwala mi brać na poważnie nawet najbardziej udanych odsłon.
Moralność w grach potrafi być naprawdę wdzięcznym obiektem obserwacji. Zastanawialiście się kiedyś, jakie rzeczy są w grach propagowane, co bywa najczęściej napiętnowane i jak to wszystko się ma do moralności, którą kierujemy się na co dzień? Jaki model kontroli postępowań awatara najlepiej jest zaimplementować w grze, żeby dawał odbiorcy satysfakcję, poczucie pewnej dowolności postępowania i jednocześnie nie powodował tworzenia się jakichś nonsensownych splotów dobrych i złych uczynków, które tracą wszelką logikę, gdy spróbujemy je zestawić? Sądzę, że najlepszym sposobem wprowadzenia w rozgrywkę dylematów moralnych jest pozostawienie ich oceniania samemu graczowi.
Jak wygląda dostosowywanie poziomu trudności w grach? Pierwszą odpowiedzią, która przychodzi na myśl jest: naciskam „nowa gra” i później muszę wybrać spośród kilku poziomów. Metoda dosyć powszechna, znana od wielu lat i wciąż lubiana. Ale nie jedyna.
Poziom trudności może być dostosowywany również na inne sposoby. Problemem dzisiejszych gier często nie jest to, że są one zbyt łatwe, ale to, że wielu graczy już zapomniało, jak ich używać… Albo inaczej: wielu graczy zapomniało, jak się można w czasie gry bawić.
Zima atakuje ponownie. Tego wpisu nie było w planach, ale wasze komentarze pod poprzednim artykułem uświadomiły mi, jak oczywiste i interesujące growe zimy pominąłem. Ostatnia porcja dla ludzi poszukujących mroźnego klimatu w monitorze. Przedstawiam dziewięć (+1) najciekawszych zaproponowanych przez was gier, których brak w poprzednim zestawieniu kłuje po oczach.
Jak już nieraz pisałem, nie przepadam za grami FPS. Właściwie, od czasów „Quake’a III” wciągnął mnie tylko „Bulletstorm”. Wszelkie inne miały niemiły zwyczaj odrzucać mnie nudą po kilkunastu minutach. Nie żeby były słabymi grami, po prostu taki mam gust… Serię CoJ znam tylko z pierwszej odsłony (przy dwóch podejściach, dwukrotnie odrzuconej z ziewnięciem), dwójki nawet nie miałem ochoty wypróbować. Jak zapewne się domyślacie, trójki tym bardziej. Klimat Dzikiego Zachodu też nie jest moim ulubionym – może i ma garść uroku, ale zdecydowanie bardziej wolę go w filmach niż w grach. Co w takim razie sprawiło, że sięgnąłem po nowego CoJ? Nie ukrywam, że były to przede wszystkim skillshoty i komiksowa grafika. Oczywiście miałem spore wątpliwości, czy gra da mi coś poza ładnymi zdjęciami?
Nieraz widzi się, że recenzenci lubią wytykać grom niedługi czas zabawy. Sam lubię tytuły długie, najlepiej wymagające przynajmniej kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu godzin, czasem jednak, na przykład pomiędzy przejściem Assassin’s Creed II, a zabraniem się za Skyrima, miło jest poświęcić wieczór lub dwa jakiejś krótszej produkcji.
Jak powstała ta lista? Wybrałem gry, które przeciętny gracz, bez uprzedniego zagłębiania się w solucje, może ukończyć w ciągu od dwóch do pięciu godzin, mając przy tym poczucie przejścia jakiejś kompletnej i dopracowanej całości. Z nich wyselekcjonowałem 7 ulubionych - kolejność raczej losowa. Nie obchodzą mnie w tym zestawieniu speedruny ani gry, w których rozgrywa się godzinne mecze (co w żadnym wypadku nie daje poczucia „przejścia” tytułu).
Dwa tygodnie temu pisałem o pięciu najlepszych emulatorach na urządzenia z Androidem. Artykuł zakończyłem akapitem, traktującym o nadziejach na przyszłość, czyli o emulatorach konsol NDS i PSP, które już istnieją, ale nie są jeszcze w pełni funkcjonalne. Podczas gdy obserwowałem rozwój wspomnianego przeze mnie nds4droida, zupełnie znienacka zaatakował kolejny emulator DSa, który błyskawicznie znokautował konkurencję.