Tokyo Game Show przyniosło zapowiedzi wielu fantastycznych gier, tony trailerów, prezentacje nowych i odświeżanych gier, pokazy konsol oraz... hostessy ma się rozumieć.
A tam gdzie hostessy są i zdjęcia.
Zgodnie z zasadą, że dobry cosplay nie jest zły ciężko jest pomijać panie wcielające się w bohaterki najróżniejszych odsłon serii Final Fantasy. Dziewczyny z Final Fantasy to bardzo wdzięczny temat do przebieranek, zaś popularność serii gwarantuje ich wysoki poziom oraz sporą różnorodność. Zresztą spójrzcie sami.
Bo i jest na co spoglądać.
Po dłuższym czasie powracam z cosplayami, tym razem dotyczącymi nie tylko gier wideo i fetyszy ala steampunk. Jak wszyscy wiemy, cosplay to rzecz krzepiąca ducha, ciało i umysł, chyba że jest męski. Ten jest jak najbardziej niemęski, zatem możemy spać spokojnie i przejść do oglądania.
Szukając źródeł oraz grafiki do swojego artykułu na temat steampunku w grach wideo musiałem się natknąć na kilka stylizowanych na takie klimaty dziewczyn. Moda wiktoriańska, rewolucja przemysłowa, retrofuturyzm i świetne gadżety to istny raj dla cosplayerów oraz osób zainteresowanych w pełni autorskich wykonywaniem własnych strojów.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi post z cyklu „Pita nabija sobie popularność”, ale uważam że to doprawdy ciekawe znalezisko, którym warto się z Wami podzielić. Miłe dla oka oraz duszy, nade wszystko, duszy, duszy, duszy! (no dobra, dla oka).
Pierwsze Black & White ustaliło reguły. Wcielamy się tu w bóstwo przejmujące kontrolę nad kolejnymi skupiskami wyznawców. Siłę pobieramy z ich wiary, choć to od nas zależy czy będziemy dobrzy czy źli (motyw wyboru konkretnej ścieżki studio Lionhead rozwijało także w swojej serii action RPG-ów Fable). Cielesnym łącznikiem między nami, a światem ludzi jest chowaniec, wielka bestia, którą zajmujemy się wykształcając w niej odpowiedni charakter. Ma to w sobie zarówno elementy Tamagochi jak i cyklu Pokemon, z tą różnicą, że źle wychowany chowaniec jest w stanie niszczyć domy.
Shock Troopers najłatwiej jest określić Metal Slugiem z widokiem z lotu ptaka. To kolorowa, dynamiczna młócka, kontynuująca zasady takich gier jak Ikari Warriors czy Merc, hołdująca starej dobre szkole gier wideo – idź i strzelaj. Nie będziemy rozwiązywać zagadek, stawać przed ciężkimi moralnie wyborami i rozwijać postaci. Zamiast tego - idź i strzelaj!
Klasyczne dungeon crawlery z widokiem z pierwszej osoby skradły kawał życia niejednemu z nas. Łażenie po piwnicach, lochach, katakumbach, jaskiniach i innych miejscach pełnych skarbów oraz niebezpieczeństw tworzono jednak na tyle oryginalnie i na tyle różnorodnie, że wciągało na długie godziny. Zamierzchłe czasy Amigi, Atari, C64 i wczesnego PC nie są jednak wcale aż tak zamierzchłe – bo moda powraca, bo stare gry gatunku wciąż dają radę, bo można coraz łatwiej je dostać. Bo po prostu dobrze się w nie gra.
Eurogamer, a także zapewne wiele innych stron przygotował dla swoich użytkowników betę nowego Painkillera, noszące podtytuł Hell & Damnation. Oczekiwany przez niektórych powrót wielkiej polskiej serii, która jakoś tak uciekła na dłuższy czas rodakom budzi mieszane uczucia. U mnie też.
Romance of the Three Kingdoms XIII: Fame and Strategy Expansion Pack to najważniejsza ze strategii, w które nie zagrasz. Kupno Dynasty Warriors 5 zmieniło mnie jako gracza. Najpierw trochę pośmiałem się z formuły, ale potem chodzona bijatyka w 60 klatkach, z masami postaci i ładnymi bohaterami (tak, lubię ładne postaci w grach) kupiła moje serce. Zasłuchiwałem się w muzykę, zagrywałem się w misje, ściągałem tapety i wreszcie chwyciłem po książkę źródłową dla fabuły serii - Romans Trzech Królestw/Opowieści o Trzech Królestwach (chiń. upr.: 三国演义; chiń. trad.: 三國演義; pinyin: Sānguó Yǎnyì).
Pałam ogromną miłością do pierwszego Resident Evil. To świetna gra na pierwszym PlayStation oraz na Sedze Saturn. To fantastyczna zabawa na Nintendo DS. oraz legendarny remake na GameCube. Zapowiedź odświeżenia edycji z GameCube powitałem z otwartością, ale lekko podejrzliwie. Nie raz psuto edycje HD, czego koronnym przykładem był niestety Silent Hill.
Silent Hill i Resident Evil. Dwa oblicza survival horroru, które dla mnie pokazują jak bardzo przez ostatnie lata zmieniły się gry wideo. Na całe szczęście Resident Evil HD Remaster to fantastyczna gra. Nierówna, odrobinę pokracznie próbująca połączyć stare z nowym, ale wciąż fantastyczna. Powrót REmaku pierwszego Resident Evil z GameCube, pomimo prawie 13 lat na karku (tak, już 13!) to wspaniały początek 2015 roku dla graczy na zachodzie.
Super Nintendo, Super Famicom lub SNES – nazywajcie go jak chcecie, byle z szacunkiem bo 16-bitowy mocarz sobie na niego zasłużył. Po ustabilizowaniu pozycji na rynku przez NES-a (Nintendo Entertainment System) i coraz odważniejszych ruchach konkurencji Nintendo 21 listopada 1990 roku zaprezentowało światu maszynkę idealną do tworzenia ślicznych gier z piękną muzyką. Developerzy skrzętnie wykorzystali te możliwości – gier, które obrosły kultem ukazało się w tamtym okresie aż za dużo, to była prawdziwa plaga urodzaju.
SNES sprzedał się na świecie w ponad 49 milionach egzemplarzy. To ogromny sukces osiągnięty jeszcze w czasach pozbawionych Internetu, programów o grach i wielkich turniejów. Społeczność graczy działała wtedy o wiele bardziej lokalnie niż globalnie („kupię ten sam sprzęt co kolega z klasy”), a informacje czerpało się właściwie tylko z ulubionych pism. W osiągnięciu dominacji nie przeszkodziła nawet Sega agresywnie promująca swojego Mega Drive'a na sprzęt bardziej „cool”, przeznaczony dla starszych graczy. Relacje Nintendo z japońskimi wydawcami i szlaki przetarte wcześniej na Zachodzie przez NES-a wystarczyły, by zwiększyć zasięg firmy. Głównym atutem Super Nintendo był zresztą niesamowity line-up gier, z którym w tamtym czasie po prostu nie dało się konkurować.
Po wielu grach nastawionych na współzawodnictwo oraz walkę pomiędzy graczami naprawdę miło jest zobaczyć dużą, sensowną i ciekawie zaprojektowaną pozycję stworzoną do kooperacji. Ghost Stories stawia graczy obok siebie – nie walczymy bowiem przeciwko sobie, ale ramię w ramię z grą, która należy do najbardziej wymagających planszówek, w jakie grałem.
Gwoli ścisłości – Ghost Stories to gra przygotowana do zabawy do czterech osób, można w nią jednak grać nawet samemu. Ze względu na różne opinie dotyczące warstwy samej rozgrywki i jej jakości, w niektórych akapitach znajdziecie opinię różnych graczy. Grę testowałem z czterema innymi osobami, dlatego w recenzji znajdą się wypowiedzi Uli, Grzegorza, Kazuja, Magdy oraz moje, czyli Pity. Trafiali się też gracze z przypadku, z którymi rozegrano również kilka innych partii, o których również parokrotnie się wypowiadamy. Zaczynajmy.
Historia rodziny rozdartej przez życie przeszła długą drogę zanim trafiła w ręce anglojęzycznych graczy. Nintendo nigdy nie wydało oficjalnej wersji anglojęzycznej i tylko wysiłek prawdziwie oddanych fanów umożliwił nam zagranie w jedną z najwspanialszych historii opowiedzianych przez gry wideo.
Mała gra na przenośną konsolę, przerzucana ze sprzętu na sprzęt, wreszcie stworzona przez Brownie Brown, HAL Laboratory oraz Shigesato Itoi, znanego felietonistę jest czymś więcej niż można przypuszczać na pierwszy rzut oka.
„Gry roku 2011” by Pita to seria krótkich artykulików o grach, które okazały się dla mnie najważniejsze w minionym już okresie. Nie są to recenzje, lecz raczej kilkanaście zdań na temat najciekawszych moim zdaniem pozycji w poprzednim roku. Tym razem mowa o dwóch typach gier, które mnie kupiły- wznowieniach sprzed lat oraz produkcjach niezależnych.
W środku o Izaaku, myciu talerzy, złej rezydencji i czerwonowłosych awanturnikach.
Team17 to firma bardzo bliska polskim graczom. Praktycznie wszyscy okupowaliśmy komputery bawiąc się Worms, prawie wszyscy płakaliśmy przy odsłonach w 3D, prawie wszyscy jakieś tam Wormsy w swoich kolekcjach pewnie posiadamy.
Firma zaczynała karierę jako 17-Bit Software, spółka skupiająca się na Amidze i sprzedająca między innymi produkty demo sceny. Przywiązanie do przyjaciółki sprowadziło do nich niejaki Team 7, co w skrócie doprowadziło do fuzji i powstania ojców robali. Tyle mini-lekcji historii. Wspólnymi siłami stworzyli wydawcę oraz producenta skupionego początkowo na Amidze – a potem głównie na PC.