To nie jest kolejna odsłona popularnej serii, która od lat towarzyszy przede wszystkim konsoli PlayStation. To nie jest typowa zręcznościowa gra wyścigowa, w której tylko pędzi się na złamanie karku, rywalizując z czasem lub innymi pojazdami. Unbounded dynamikę i arcade’owość Ridge Racera upiększył i uatrakcyjnił wszechobecną demolką i szeregiem zróżnicowanych wyzwań, które nie pozwalają nawet na moment pojawić się wrażeniu monotonii. Pomysł BugBear Entertainment wypalił i otrzymaliśmy kawał naprawdę dobrej produkcji.
To była tylko kwestia czasu. Sparrow’y - szybkie pojazdy przypominające skrzyżowanie skutera śnieżnego i speeder bike’a z Gwiezdnych Wojen były tak oczywistym bolidem wyścigowym, że wcześniej w Destiny gracze sami urządzali sobie zawody po planecie Wenus, ścigając się ze sobą bądź z czasem. Bungie w końcu jednak spełniło jedną z najczęściej pojawiających się próśb na liście życzeń i do końca roku możemy brać udział w eksperymentalnej Sparrow Racing League!
Twórcy The Crew - swoistego CARPG, chwalą się liczbą już trzech milionów graczy. W przygotowywanym na listopad rozszerzeniu Wild Run znajdziemy więc kilka rozwiązań, których mocno domagała się zgromadzona wokół gry społeczność. Niektóre z nich wylądują także w podstawce, bez konieczności kupowania DLC. Przygotowane na targi Gamescom krótkie demo, pozwoliło rzucić okiem na nadchodzące nowości - gra stała się bardziej urozmaicona i kompletna, ale są też i obawy o kwestie techniczne.
O Gran Turismo 7 cisza, a tymczasem Microsoft już we wrześniu uraczy nas szóstą odsłoną swojej flagowej serii wyścigowej – Forza Motorsport. Twórcy szczególnie przykładają się do tej części i obiecują sporo nowości, gdyż ich najnowsza gra podsumowuje dziesięcioletni dorobek marki. Jaką drogę pokonała Forza Motorsport od 3 maja 2005 roku i czego możemy spodziewać się po urodzinowej „szóstce”?
Dwadzieścia pięć gwiazdek. Dokładnie tyle brakuje mi w tym momencie, by odblokować ostatnią arenę zmagań w Fuel i przejechać wszystkie wyścigi w trybie kariery. Nie byłoby może w tym nic specjalnego, gdyby nie fakt, że wszystkie poprzednie zawody mam już wygrane na poziomie Expert i by zyskać szansę na progres muszę dwadzieścia pięć z nich powtórzyć i wygrać ponownie na poziomie Legendarnym. Większej głupoty w grach już dawno nie spotkałem.
Wieść o Kickstarterowej zbiórce na nową, retro-futurystyczną ścigałkę obiegła prawdopodobnie wszystkie growe site’y, ale większość z nich koncentrowała się na przekazaniu podstawowych informacji. Co prawda Ameryki nie odkryłem, ale pograłem trochę w udostępnione demo i pragnę wylać z siebie nieco emocji.
Po tym jak Test Drive Unlimited 2 okazało się przeciętne a jej rewelacyjny poprzednik spotkał się z wyłączeniem serwerów, nastały ciężkie czasy dla kierowców MMO. Jako jeden z nich mogłem z przymrużeniem oczu kontynuować karierę w TDU2 i wytrwale czekać na godnego następcę serii. Po czterech latach najbliższą tego tytułu produkcją wydawało się być The Crew. O ile gra spełniała wszystkie wymogi stawiane przez weteranów Test Drive Unlimited, tak chwilę po premierze okazało się, że zapowiedzi wraz z ukazanymi w nich ideami odnoszą się do finalnego produktu tak samo jak karuzela do betoniarki. Owszem, podstawowe założenia są spełnione, lecz nie w tym rzecz.
Od kiedy po raz pierwszy zagrałem w Need For Speed: Carbon i ujrzałem tamtejszą skromną, lecz oryginalną strukturę frakcyjną, marzyłem o umieszczeniu tej formuły w grze sieciowej. Śniłem o przemierzaniu świata wraz z sojusznikami i napotykaniu przeciwników, gdzie językiem potężnego warkotu silników wymienialibyśmy się obelgami. Nie jest więc zaskoczeniem moje uradowanie z którym spotkałem się na wieść o zaimplementowaniu systemu frakcji w grze The Crew. Niestety, radość ta została zachwiana z momentem uruchomienia owej produkcji. Wraz z czasem gry coraz wyraźniej słyszałem głos człowieka, który pilotował samolot linii lotniczych Marzenia. „Prosimy o zapięcie pasów oraz nałożenie masek tlenowych. Zderzenie z Rzeczywistością jest nieuniknione.” Jako jeden z ocalałych postaram się opisać całe zdarzenie.
Niech mi ktoś powie, że czas wcale nie gna na złamanie karku. Nie tak dawno minęły cztery lata odkąd zacząłem zabawę z Fuel od Codemasters. W kwietniu 2011 roku w artykule dałem wyraz swojej frustracji z kiepskiego wyważenia poziomu trudności i denerwujących wyzwań, by gdzieś w okolicach maja zupełnie grę porzucić. W grudniu przyznałem się do tego w innym tekście, stwierdzając, że miłość do Fuel była jednak tylko przelotnym romansem. Zastanawiałem się wtedy, kiedy wrócę do zmagań po postapokaliptycznych bezdrożach? Okazuje się, że potrzebowałem na to właśnie czterech lat.
Seria Gran Turismo nie często rozpieszcza graczy nową odsłoną i podczas gdy Xbox One doczekał się już aż dwóch flagowych gier Forza - Playstation 4 wciąż czeka na siódmą część słynnych wyścigów. Sytuację próbuje ratować Evolution Studios z nową pozycją - DriveClub.
*Ocena dotyczy wersji z grudnia, po łatkach polepszających pracę serwerów i z dodanym efektem jazdy w deszczu.