Takie to już mamy czasy, że niemal każda trafiająca na rynek produkcja próbuje skusić potencjalnego nabywcę swoją dopasioną edycją kolekcjonerską. Los wersji limitowanej nie ominął i nadchodzącego wielkimi krokami Tomb Raidera, który próbuje zmusić nas do wyskoczenia z kabony nie jedną, a dwoma kolekcjonerkami. Pierwsza z nich, dumnie dzierżąca tytuł jedynej i właściwiej Collector’s Edition, wabi nie tylko metalowym pudłem zbiorczym, ale i 20-centymetrową figurką Lary, przygotowaną przez speców od Play Arts Kai. Druga zaś, o niebo skromniejsza, nie posiada może w swoich trzewiach aż takich precjozów, ale na parę dni przed premierą zyskała argument nie do przebicia – nabyć ją można za cenę wersji podstawowej. Survival Edition, bo tak ją nazwano, trafiła właśnie w moje ręce i mówię, że było warto.
Gdy w 2011 roku na targach E3 pokazano pierwszy trailer promujący nową Larę Croft oniemiałem z wrażenia. Ociekał gęstym, mrocznym i ciężkim klimatem, pokazując wyraźnie, w którym kierunku będzie zmierzać seria. Dość już przesadnie dużych krągłości, przez które seksapil aż wyciekał z ekranu. Kiedyś to bawiło i się podobało, jednak gusta graczy się zmieniły, stały się bardziej dojrzałe i oczekują czegoś więcej niż obfitych piersi!
Z kilkoma nowszymi grami ma problem, przez który nie jestem w stanie przejść ich w stu procentach. Nie stanowią go jednak błędy, brak czasu, poziom trudności lub nuda (a przynajmniej nie o tym jest ten artykuł). Problemem jest to, że gry uderzają w bardzo wrażliwą strunę mojej psychiki i w pewnym momencie stwierdzam, że czegoś – nawet w grze – po prostu nie zrobię, bo nie pozwala mi na to sumienie. Czego konkretnie?
Z czym kojarzy się Lara Croft? Dla tych, co mieli styczność z filmami, oczywiście z Angelina Jolie, a dla graczy – z bohaterką obdarzoną przesadnie męską zaciętością i konkretnym, wręcz ogromnym biustem. To już taki standard. Już dawno temu wieszano plakaty z twardą babką, głębokim dekoltem i dwoma pistoletami w charakterystycznej, zielonej podkoszulce i brązowawych spodenkach. Teraz jednak będzie inaczej.
Zbliżające się E3 to doprawdy wspaniały moment dla graczy. Zapowiadane są nowe tytuły, choć umysły graczy rozpalają w szczególności znane i lubiane marki. A nie ma osoby, która nie słyszałaby o przygodach Lary Croft, nie ma gracza, który nie sam nie spróbowałby swych sił w plądrowaniu starych, zapomnianych grobowców, a przy tym nie ma już na rynku marki, która przetrwała taki szmat czasu. Po pierwszych, sześciu odsłonach, nastąpił reboot serii, a sprawę oddano w ręce brytyjskiego studia. Legends, za które odpowiedzialne było Crystal Dynamics, okazało się być godnym następcą poprzedniczek. Anniversary to udany powrót do dawnych wspomnień, a Underworld okazał się być dla wydawcy, firmy Eidos, rozczarowaniem finansowym, które zmusiło firmę do zastanowienia się co dalej.
Fani Lary Croft oczekują w tej chwili najnowszych przygód z jej udziałem. Ja choć nie należę do tego grona osób również spoglądam na restart serii z zaciekawieniem. Na tyle dużym, aby zdecydować się na zapoznanie z poprzednimi Tomb Raiderami. W taki sposób zaczęła się moja przygoda z jedynką, która dziś ma paręnaście ładnych latek na karku. Od razu nasuwa się pytanie. Czy tak leciwa produkcja ma jeszcze rację bytu? Okazuje się, że tak!
Witam wszystkich zainteresowanych. Do napisania tego artykułu skłoniła mnie krytyka wobec nowych przygód Lary przez fanów starszych odsłon serii. Poniżej opiszę kilka z nich, które przykuły mą uwagę i o których zdecydowałem się napisać. Zapraszam zatem do wyrażenia swojego poglądu na ten temat.
Mój filmik o wymowie angielskich tytułów wywołał burzę. Czas na ciąg dalszy, w którym na kilku przykładach prezentuję swoją linię programową. W szczególe i w ogóle o fonemach, transkrypcjach, akcentach i bondowskich charakterów. Rozprawiam się dziś z jedną z największych kontrowersji - Tomb Raiderem.
W związku z ostatnimi materiałami opublikowanymi przez Crystal Dynamics na temat nowego Tomb Raidera nie zabrakło też dyskusji i komentarzy o poprzednich częściach serii. I standardowo, wiele osób sobie ulżyło krytykując stare gry.
W Sieci pojawił się pierwszy zwiastun absolutnego restartu serii Tomb Raider. Używam słowa 'absolutnego', bo w przypadku wielu growych i filmowych remake'ów rzadko zachodzą takie zmiany, na jakie wskazuje wspomniany trailer. Nowa, młodsza, o WIELE bardziej naturalna, a do tego fizycznie cierpiąca Lara Croft wskazuje, że dotychczasowe podejście do serii, tak naprawdę niezmienione od premiery pierwszej części w 1996, jest już nieaktualne, a twórcy chcą pokazać nowy poziom realizmu, rzucając bohaterkę w czysto robinsonowską sytuację.