"Wilk z Wall Street" - film na miano nominacji do Oscara?
Czego szukamy w kinie? Śmiech i łzy, czyli „Nietykalni” i inne filmowe olśnienia
Przystojna dziewczyna i panna spod klosza - recenzja mangi.
Maska - świrus na prezydenta
Maska tom 2 Omnibus - Maska rozchodzi się po kościach?
Ekhö. Lustrzany świat 9 – Gdy Pershuanom robi się łyso nikomu nie jest do śmiechu
Moda na wznowienia i kontynuacje nie przemija. Nostalgia, jaką chętnie w sobie wzbudzamy, zachęca producentów i wytwórnie do odkopywania nie tylko dawnych hitów, ale także filmów, które nie odniosły specjalnego sukcesu, choć mogą się pochwalić oddanym gronem fanów. Jednym z takowych była komedia kryminalna Zły mikołaj (ang. Bad Santa) w reżyserii Terry’ego Zwigoffa. Po trzynastu latach antyświąteczna opowieść doczeka się kontynuacji, którą przybliża właśnie udostępniony zwiastun.
Film Nice Guys. Równi goście zaczyna się (dosłownie) od cycków i samochodowego wypadku. Czyli od razu seks i przemoc, ale wszystko od pierwszych chwil jest zabawne w taki nieoczywisty, absurdalny sposób. Jeśli ten krótki opis oraz obejrzane wcześniej zwiastuny zdołały podkręcić Wasze zainteresowanie, to śmiało pędźcie do kina. Prorokuję, że seans będzie udany.
Shane Black to hollywoodzki weteran. Ma za pasem scenariusze do pierwszej Zabójczej broni i Ostatniego skauta (serdecznie polecam - zblazowany Bruce Willis niezmiennie bawi), a na reżyserskim fotelu zadebiutował jako twórca równie czarnej, co sensacyjnej komedii Kiss, Kiss, Bang, Bang, by później z Robertem Downeyem Jr.-em zrobić jeszcze Iron Mana 3. Innymi słowy gość ma doświadczenie w budowaniu przekonujących ekranowych duetów, potrafi wyczarować też bardzo fajne dialogi i niezłe historie. Równi goście są kolejnym przykładem na to, że doskonałe rozeznanie w gatunkowej niszy łatwo przekłada się na dobrą kinową rozrywkę.
HBO lubi eksperymenty. Kontrowersyjne tematy, nagość, przemoc, wysoka jakość każdej produkcji, gwiazdy z wysokiej półki... Z tym wszystkim kojarzone jest charakterystyczne logo stacji. W przypadku jednorazowego prawie-filmu 7 dni w piekle, sporo powyższych elementów się zgadza, ale tak naprawdę jest to rzecz pasująca bardziej do Saturday Night Live lub jakiejś internetowej platformy, niż poważanego telewizyjnego molocha. Czyli mamy zaskoczenie w stylu "fajne, ale co to robi na HBO?", chć prawdę mówiąc chyba dzięki temu jeszcze lepiej się to oglądało. A czym "to" jest? Podrabianym dokumentem o tenisie, w którym dwóch tytanów tego sportu mierzy się w meczu o wszystko.
Nie ma chyba nic lepszego nic zrewolucjonizować uznany gatunek gier za pomocą kilku szalonych, ale jednocześnie trafionych pomysłów. Half-Minute Hero to pozycja unikalna, dająca graczowi szereg niepowtarzalnych doznań i masę humoru. To cichy hit, o którym każdy szukający dobrej zabawy posiadacz PSP powinien pamiętać.
Żyjemy w sfrustrowanym społeczeństwie. Dzień w dzień zastają nas sytuacje, od których podnosi się ciśnienie – a to kolega w pracy irytuje bezsensowną paplaniną, a to ktoś próbuje Cię rozjechać na pasach, gdy masz zielone światło, a kiedy indziej za Twoimi plecami w kinie siada para, która przez cały seans komentuje wydarzenia dziejące się na ekranie. W takich sytuacjach w człowieku budzi się demon lub chociaż chęć zemsty, wzięcia odwetu, jednak większość ogranicza się do wybujałych scenariuszy, które rozgrywa w swoich głowach. I to zdecydowanie nas odróżnia od bohaterów filmu Damiana Szifrona – Dzikie historie, którzy impulsywne plany wcielają w życie.
Ciekawe mamy czasy. Kiedyś o tragedii wojny opowiadały zaangażowane dramaty jak „Łowca jeleni”. Krytyka spływała na władze zupełnie na serio. Okazuje się, że dzisiaj najwięcej do powiedzenia o dyktatorach i hipokryzji polityków mają twórcy kreskówek i komicy. Właśnie w walce o humanitaryzm bierze udział film nie stroniący od żartów z pierdzenia. Pałeczkę w wojnie o wolność słowa przejmuje jedna z tych komedii, którą 5 na 10 osób nazwie kloaczną, żenującą i obrzydliwą. Otwarte pozostaje pytanie o udział marketingowców w całym tym zamieszaniu.
Poznajcie Vincenta. Ma jakieś 65 lat, ale nie należy do dziadków, którzy z bujanego fotela rozdają wnukom cukierki i dolary wsunięte w czekoladę. Vincent mieszka samotnie, ale odpłatnie towarzystwa dotrzymuje mu prostytutka o twarzy Naomi Watts. Nie zaprasza jej, by z nią rozmawiać o bolącym kręgosłupie i samotności, a zwyczajnie korzysta z jej tradycyjnych usług. Gdy Vincentowi nudzi się seks z blondwłosą Rosjanką, jedzie obstawiać wyścigi. Tak na pierwszy rzut oka wygląda bohater filmu „Mów mi Vincent”. Jak to często w kinie bywa – pozory mylą.
Od czasu do czasu lubię wybrać sie na seans filmowy. Zazwyczaj wtedy gdy do kin trafia interesujący mnie film. Ostatnim razem zdecydowałem zmienić taktykę i zobaczyć coś, co w gruncie rzeczy nie wywołuje we mnie nagłego skoku napięcia. Wybór padł na "Magię w blacku księżyca", który polską premierę miał 22 sierpinia tego roku.
Ludzie będą coraz głupsi. Tak wygląda smutne proroctwo komedii „Idiokracja”z 2006 roku. Film, pod pozorem pokazywania świata 2500 roku, jest satyrą na współczesność. Zobaczmy, czy świat faktycznie zmienia się tak, jak pokazał to film i czy już dzisiaj możemy obserwować powolne zmiany ku filmowej „Idiokracji”. Niby komedia, a jednak horror.
Jest prawie najgorszy. Ciągle nie mogę się nadziwić, że powstają takie twory jak „Wyjazd integracyjny”. Ktoś daje na to pieniądze, zdolni aktorzy decydują się w tym zagrać. Co jest nie tak z Fryczem?! Rozumiem, że hajs musi się zgadzać, ale by to osiągnąć trzeba grać w 5 filmach rocznie, z czego 4 to kompletne kaszany? Co jest nie tak z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej, który dorzuca się do filmów, które już na papierze są nieporozumieniem? Co jest nie tak z ludźmi, którzy idą na to do kina? W ten sposób dochodzimy do mnie. Na wstępie krótko wytłumaczę się, dlaczego spędziłem wieczór z „Wyjazdem integracyjnym”.