Nuklearna apokalipsa nastała niespodziewanie. W mgnieniu oka świat, który znaliśmy, obrócił się w gruzy. Niedobitki ludzkości schroniły się w podziemnych enklawach. Pozbawieni wody i jedzenia, pogodzeni z losem; ich jedynym skarbem i nadzieją są wspomnienia. Czyżby to był opis Fallouta? Nie, to jedna z jego inspiracji – La Jetée (w polskiej wersji Filar) Chrisa Markera, czyli w mojej opinii jeden z najlepszych krótkometrażowych filmów science-fiction jaki kiedykolwiek powstał.
„Książki w pociągu” to cykl zrodzony z konieczności regularnego, radosnego i typowo studenckiego (choć już bez zniżki) przemierzania dystansu dzielącego Kraków i Lublin. Podzielona na dwie części – formalną i nieformalną, stanowi relację z moich zmagań z tekstem pisanym w rozkołysanych wagonach polskiej kolei.
W premierowym odcinku proponuję zapoznanie się z recenzją "Krwawego południka" Cormacka MacCarthy'ego, czyli w opinii wielu krytyków jednej z najlepszych książek, jakie napisano w Stanach Zjednoczonych w minionym wieku...
Afterfall to gra (nie pierwsza zresztą), która straszy brakiem urozmaiceń i oklepanymi schematami. Gra na samym początku wyciąga wszystkie karty z talii, później nie ma nic nowego do zaoferowania. Ponadto dzieło Intoxicate razi sporą ilością niedoróbek technicznych, przez co już na samym początku potrafi od siebie odrzucić. Jednak do końca miałem nadzieję, że coś drgnie, że nie będzie to taki gniot. I miałem rację! Co prawda tylko częściową.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, wystartowała strona projektu Wasteland 2 w serwisie Kickstarter. Wszyscy fani postnuklearnych otwartych i ambitnych erpegów mogą wesprzeć finansowo ten projekt, zainicjowany przez Briana Fargo oraz studio inXile. Deweloper, który pomógł stworzyć i wydać takie tytuły jak Baldur’s Gate, czy chociażby Fallout, potrzebuje aż 900 tysięcy dolarów na swoje nowe dzieło. Na zebranie tych pieniędzy autorzy mają 34 dni.
Fargo to założyciel firmy Interplay i jedna z osób odpowiedzialnych za wspomniane marki oraz wiele innych ciekawych tytułów. Wasteland jest jednym z kultowych projektów dewelopera i prekursorem późniejszego Fallouta (autorzy pozostaliby przy pierwszej z nazw, gdyby nie problemy prawne). Na stronie Kickstartera przybliżono w skrócie jak będzie wyglądała druga odsłona serii (o ile powstanie) i czego mogą spodziewać się gracze w zamian za wsparcie.
Nie będę was oszukiwać – Afterfall: InSanity to gra z wieloma grzechami na pokładzie. Zresztą sama historia jej powstawania nadaje się na dobrą książkę o tym jak utopić 11 milionów złotych. Pierwszy zarys przypominał ambitnego cRPG'a z falloutowymi mechanizmami, by następnie przekształcić się w post-apokaliptyczny survival z domieszką horroru. Maksymalne uproszczenie nie poszło jednak w parze z zachowaniem jakości. Dzieło Intoxicate już od pierwszej sekundy wywala na wierzch swoje bebechy, a co za tym idzie niedoskonałości.
Krater to ciekawie zapowiadająca się gra RPG z taktycznym systemem walki i ciekawą scenerią (pisałem o niej dziewięć dni temu). Produkcja zabierze nas do postapokaliptycznej Szwecji, a konkretniej do tytułowego krateru. Podczas zabawy przemierzymy to niezwykłe miejsce i pokierujemy trzyosobową drużyną postaci. Postanowiłem porozmawiać z twórcami tytułu z Fatshark. Robert Bäckström, jeden z deweloperów, opowiedział mi o inspiracjach studia i nakreślił, czym będzie gra. Komu spodoba się Krater? Przekonajcie się sami.
Studio Fatshark pracuje nad grą Krater, która powinna zainteresować fanów takich tytułów jak Diablo, Fallout oraz... Syndicate i X-COM. Tak przynajmniej twierdzą twórcy w pierwszych materiałach na temat projektu. Zamierzam przyjrzeć się bliżej wczesnej wersji gry, którą udostępniono paru osobom na Steamie. Dzisiaj sprawdźmy z czym w ogóle mamy do czynienia.
Na Enslaved chrapkę miałem od dość dawna. Słyszałem tu i ówdzie, że to całkiem ciekawy i dość niekonwencjonalny tytuł. Całkowity przypadek sprawił, że zmieniając jedną z cyfr w liczbie znaczącej mój wiek, stałem się posiadaczem Odyssey to the West. Do recenzji jeszcze daleko, a po kilku godzinach mogę jedynie stwierdzić, że rację mieli ci, którzy polecali ten tytuł jako jedną z gier konsolowych w które warto zagrać.
Recenzując kolejną grę Johna Carmacka chciałoby się rzec "brawo Id Software, wyszła wam kolejna bardzo dobra produkcja, którą mogę polecić wszystkim". Tym razem nie wyleję miodu na nowe dziecko twórcy Dooma i Quake'a. Moja przygoda z Rage zaczęła się bowiem od sporego rozczarowania związanego z poziomem technicznym. Problemy z wyświetlaniem grafiki opisane zostały już na wszystkich możliwych forach dyskusyjnych, dlatego nie będę przytaczał po raz n'ty tych samych wątpliwości.
Rage to technologiczny gniot, który powinien stać się przykładem dla studentów informatyki jak nie należy pisać gier na PC. To zadziwiające, że gość, który wskazywał wielokrotnie kierunek rozwoju FPS'ów w branży sięgnął dziś programistycznego olewactwa. Nie obchodzą mnie tłumaczenia, że Rage był robiony z myślą o konsolach. Skoro Carmack przyznaje się do jawnej zdrady komputerów osobistych na rzecz gamepada i dużego telewizora to warto zadać pytanie - na kiego grzyba potrzebny nam tak słaby port? Ale to tylko początek kłopotów, które sprawia Rage.