Recenzja Bloodborne – Dark Souls polane krwistym sosem
5 argumentów... za tym, że NBA Live 14 będzie niewypałem (o ile wyjdzie)
Dopiero teraz GTA V będzie grą kompletną! O serii na przestrzeni lat i rewolucyjnym trybie FPP.
Spider-Man Miles Morales, czyli Nowy Jork pełen śniegu i pajęczyn
Recenzja gry Ghost of Tsushima – Najbardziej japońska niejapońska gra wideo w historii
Growa lista wstydu
Jak wieść gminna niesie, gałki analagowe w kontrolerze dedykowanym dla PlayStation 4, jakkolwiek znacznie ulepszone względem poprzedniczek z ergonomicznego punktu widzenia, cechuje niemały feler. Guma, z której są wykonane nie należy do szczególnie trwałych materiałów i już po kilkunastu (!) bardzo intensywnych sesjach zaczyna... znikać.
Tłumy warujące pod sklepami od bladego świtu. Klienci szturmujący bramki w sklepach. Spisywanie list kolejkowych. Wulgaryzmy i przepychanki, z których jedna zakończyła się nawet interwencją policji. Taki obraz polskiej premiery PlayStation 4 kreują niektóre z komentarzy w sieci, a klienci obarczają winą na przemian sklepy i samo Sony. Czy zatem faktycznie ktoś dopuścił się zaniedbania? Oto mój komentarz w tej sprawie.
Nigdy nie zapomnę dnia, w którym pokazano Playstation 2. Wygląd tak nowoczesnej maszyny XXI wieku skutecznie zasługiwał na to miano. Platforma diametralnie różniła się od tego, co do tej pory powstało, powalając konkurencję na kolana. Niestety tego samego nie jestem w stanie powiedzieć o najnowszych konsolach, które w moich oczach prezentują się iście paskudnie.
Aby nie odbierać sobie przyjemności płynącej z samodzielnego poznawania sprzętu od zera unikałem do tej pory wszelkiego typu unboxingów, pierwszych uruchomień, czy wideo-wrażeń. Chciałem, żeby nowa generacja przynajmniej próbowała mnie czymś zaskoczyć - nowymi dźwiękami, błyskami, interfejsem. Od momentu premiery PlayStation 4 w Stanach Zjednoczonych zadanie miałem utrudnione, ale udało się. Wiedziałem jak wyglądają pad i konsola, słyszałem też o tym, że zbyt długo świecąca się na niebiesko kontrolka nie wróży niczego dobrego. Obiły się również o uszy ploteczki o zatrważająco niskiej podaży, ale kto by się nimi przejmował - na preorder i tak było już za późno.
Od europejskiej i zarazem polskiej premiery najnowszej stacjonarnej konsoli Sony dzielą nas zaledwie godziny. Chociaż oznacza to dla nas start nowej generacji, która zapewne przyniesie nowe gry, pomysły i rozwiązania, mnóstwo polskich graczy narzeka. „Bo gry na next geny są za drogie”. „Bo nie ma w co grać”. „Bo niektórzy klienci w USA trafili na problemy techniczne”. „Bo na PC i tak jest lepsza oprawa i grafika na konsolach szybko się zestarzeje”. Tymczasem, z polskiej premiery PlayStation 4 powinni się cieszyć wszyscy, nawet gracze pecetowi. Oto bowiem uczestniczymy w znaczącym dla branży wydarzeniu, na równi z miłośnikami elektronicznej rozrywki z całego świata.
Z dniem dzisiejszym (23.11.13) akcja promocyjna PlayStation 4 na terenie Polski rusza z prawdziwego kopyta – w czterech wybranych przez Sony miastach (Poznań, Gdańsk, Warszawa, Katowice) natknąć można się na opasłe i pełne lansu błękitne stoiska, we wnętrzu swojej wymyślnej zabudowy kryjące powód numer jeden całego zamieszania – gotowe do testów, pachnące nowością „dziecko” japońskiej korporacji, obstawione przez dumny zestaw tytułów startowych. Lepiąc te słowa jestem właściwie na świeżo po powrocie z jednego z takich miejsc i prawię tak – jeśli ma się możliwość, warto wybrać się tam samemu. Dlaczego?
W tym tygodniu na świecie zadebiutował Xbox One, a my wciąż nie wiemy, kiedy konsola wystartuje w Polsce. W przyszłym tygodniu odbędzie się za to polska premiera PlayStation 4 i nie wiadomo jaka będzie dostępność sprzętu na naszym rynku (ze względu na duże zainteresowanie). Być może mam odpowiedzi na te pytania – nieoficjalne, niepotwierdzone ale prawdopodobne. Kiedy wyjdzie Xbox One w Polsce? Czy starczy pudełek z PlayStation 4 na premierę?
Moją przygodę z War Thunder można opisać jednym zdaniem: wpadłem na chwilę, zostałem na dłużej. Nie wiem, czy na stałe, ale z pewnością stoczę jeszcze niejedną bitwę, siedząc za sterami wirtualnej maszyny. Panowie z Gaijin Entertainment po prostu trafili ze swoją najnowszą produkcją w dziesiątkę.
Zapewne podświadomość u wielu użytkowników już przemówiła, przez co wiedzą czy pod koniec listopada na ich półki trafią takie konsole jak PS4 czy Xbox One. Nie jestem tutaj po to, żeby komuś przeszkodzić w tym fakcie, ale raczej sprowokować do pomyślenia, czy aby warto kupić sprzęt następnej generacji jeszcze w tym roku, albo na początku następnego. Wbrew pozorom jest to dość ryzykowne posunięcie. Może się okazać, że nasz nabytek prędko może pójść w kąt i nie skorzystamy z niego za dużo. Nie wiem jak Wy, ale ja nienawidzę uczucia wydania pieniędzy na marne.
Do oferty PS Plus dołączyło właśnie Far Cry 3, Dragon’s Dogma: Dark Arisen, Giana Sisters: Twisted Dreams (na PS3) oraz Street Fighter X Tekken i Touch My Katamari (na PS Vita). Z pozoru dawanie takich gier „za darmo” to czyste szaleństwo i nie może opłacać się wydawcom… a jednak może.
Odchodząc od tego jak świetne dla graczy jest PS Plus należy bowiem spojrzeć na nie także od strony biznesowej. I choć jest to trudne bez konkretnych danych, którymi Sony nie chce się z nikim dzielić, to jednak można w ten sposób dojść do kilku ciekawych wniosków.