Kontrowersji wokoło gier zawsze było wiele. W pewnym momencie przestałem już liczyć tanie sensacje generowane przez środki masowego przekazu w temacie gier dla „dzieci”, w których przecież się zabija. Gry, tak samo jak animacja są tylko dla dzieci? Prawda?
Tak naprawdę w odpowiedniej oprawie, każdy temat może być kontrowersyjny. Należyte prze(d)stawienie faktów, mała nagonka i sensacja gotowa.
Z drugiej strony gry przez lata dotykały niełatwych tematów. Nie zawsze w głównym nurcie, nie zawsze kierując to do masowego odbiorcy, ale potrafiły zarówno gracza zaszokować, jak i zmusić do myślenia. Nie trzeba daleko szukać, wystarczy otworzyć oczy i zrozumieć pewne niełatwe kwestie.
Prezes Bohemii Interactive, Marek Spaniel, potwierdził, iż dwaj członkowie studia Bohemia Interactive zostali zatrzymani przez Greków pod zarzutem szpiegostwa. Okazało się bowiem, iż 28- i 33-letni Czesi wykonali zdjęcia terenów wojskowych na obszarze greckiej bazy wojskowej na wyspie Limnos (czy muszę dodawać, że jest to nielegalne?). Po co? W ArmA 3 ma znaleźć się grecka wyspa, na terenie której znajdować się mają bazy, których fotografie próbowali pozyskać deweloperzy z czeskiego studia. Jest to przewinienie na tyle poważne, że obu panom grozi nawet 20 lat pozbawienia wolności! Marek Spaniel prosi też o nie poruszanie tej kwestii na forum, dopóki nie poznamy bardziej szczegółowych informacji. A wystarczyło skorzystać z (legalnych) zdjęć satelitarnych... Póki co wiemy, że twórcy ArmA 3 zostali przetransportowani na wyspę Lesbos, gdzie czekają ich dalsze przesłuchania. Czekajmy na dalszy rozwój sytuacji i trzymajmy kciuki za czeskich "szpiegów".
Co łączy Marilyna Mansona z Johnnym Deppem? Przede wszystkim muzyka! Tak się składa, że podczas koncertowej gali Golden Gods Awards usytuowanej w Los Angeles wystąpił Marilyn Manson. Nie byłoby może w tym nic spektakularnego, gdyby nie fakt, że podczas utworu Sweet Dreams na scenę wkroczył znany i bardzo utalentowany aktor Johnny Depp, przy okazji grając na gitarze.
Ostatnimi czasy na YouTube grzmi i trąbi się o tym, kto ile zarabia za wrzucanie filmików na właśnie ten serwis. Niektórzy określają to mianem wielkiej afery, co jak dla mnie jest kompletną bzdurą. Cała ta sytuacja zainspirowała mnie jednak do wyrażenia swojej opinii na temat relacji sprzedawanie się – zarabianie na swojej pasji. Zapraszam do czytania!
Smite to gra z gatunku moba (min. dota, lol i parę innych, mniej popularnych, tytułów). Gierka wyróżnia się tak naprawdę dwiema rzeczami: widokiem tpp (zza pleców) i tym, że bohaterami, którymi może kierować gracz są bogowie rodem z rzeczywistych religii. Na pierwszy rzut oka wszystko gra, bo każdy chciałby wybrać takiego Thora i rozsmarować młotem twarz powiedzmy Ateny. Okazuje się jednak, że twórcy „Smite” lekko przegięli i... sięgnęli po hinduski panteon. Problemem jest to, że hinduizm jest religią nadal wyznawaną przez ponad miliard ludzi, którzy, ku zaskoczeniu studia Hi-Rez, nie życzą sobie by ludzie napieprzali się w grze online przy pomocy wyznawanych przez nich bóstw, czy awatarów Jedynego...
O State of Emergency słyszałem dużo i od czasu premiery chciałem pobawić się w demolującego miasto członka ruchu oporu. Oczywiście swój plan zrealizowałem kilka lat po premierze, gdy gra zdążyła się już trochę zestarzeć. Jak teraz sprawdza się produkcja sygnowana przez VIS Entertainment i Rockstar?
Jednym z głównych atutów gry w dniu jej premiery była grafika. Biegający po ekranie w zawrotnej liczbie cywile robili wrażenie na graczach, którzy do tej pory nie widzieli takich rzeczy na konsolach poprzedniej generacji. Na PlayStation 2 próbowano już nie raz zaskakiwać ilością postaci na ekranie, choćby w Kessenie czy Ring of Red, ale State of Emergency dawał z nimi nieco bardziej „bezpośredni kontakt”. Można było ich zastrzelić, pobić, przepchnąć. Nie byli oni częścią wstawki czy animacji, a jednak elementem gry. Niestety dzisiaj to już tak nie działa i wyraźnie widać, że wirtualne ludziki biegają bez celu, powtarzają się i są marnie animowane.
Symulator gangstera. Mordowanie ludzi za pomocą foliowej torebki. Szokująca rzeczywistość świata uczniów. Zabawa w przemytnika. Rockstar swoją polityką tworzenia i wydawania gier dawał pożywkę mediom i przeciwnikom tego typu rozrywki. Mnie osobiście nigdy nie przeszkadzały produkcje sygnowane przez nowojorczyków. Niemal zawsze bowiem za kontrowersyjną tematyką szła dopracowana mechanika i przemyślany koncept zabawy. Aż trafiłem na pewien wyjątek od tej reguły.
Rok pański był 1998. Miesiąc - grudzień. W me czternastoletnie łapki wpadł najnowszy numer magazynu cyberniekulturalnego Reset, zaś na okładce, a potem w dziale "Odloty", czujne oko dostrzegło jakiegoś bladolicego cudaka. Marilyn Manson? Dziwnie się nazywa, ale to chyba jakiś niezły zespół musi być. Zacząłem więc czytać, a tuż po lekturze wystosowałem szybką, zakamuflowaną prośbę do mego szanownego, pracującego wówczas w Radiu Koszalin, ojca: macie w radiu jakąś płytę Mansona? Mieli Antichrist Superstar, tata przyniósł, a ja...
Materdea pisał na gameplay.pl, że recenzje mówią nam sporo o Resident Evil: Operation Raccoon City. Gra jest wybitnie średnia i blada. Po przejściu gry rzeczywiście mógłbym zarzucić jej wiele rzeczy (nawet więcej – zrobiłem to w recenzji na gry-online.pl), chociaż tej bladości nie widać, bo ogólnie w grze niewiele da się zobaczyć - jest absurdalnie ciemna.
Mówiąc poważnie, gra ma wiele elementów, które mogą utrudnić czerpanie radochy z przemierzania dobrze znanych lokacji. Mam jednak wrażenie, że część recenzentów oceniła produkcję przez pryzmat tego, czym chcieliby żeby była, a nie tego, czym jest. Postanowiłem sprawdzić za co krytykują ją najostrzejsi recenzenci i zweryfikować, czy mają rację.
Dwójka amerykańskich kongresmenów złożyła kontrowersyjny projekt ustawy zakładający oznakowanie opakowań gier informacjami o szkodliwości takiej formy rozrywki dla zdrowia, w sposób podobny do kampanii antynikotynowej. Choć inicjatywa nie zakłada haseł w stylu „Granie zabija” lub „Granie powoduje raka i choroby serca”, to pomysł spotkał się z negatywnym przyjęciem…