Dramaty (filmy/seriale) na gameplay.pl

Czego szukamy w kinie? Śmiech i łzy, czyli „Nietykalni” i inne filmowe olśnienia

Queenie. Matka chrzestna Harlemu – Zbyt krótka historia życia Stephanie St. Clair

Pinokio - Klasyka w krzywym zwierciadle

Zamek Zwierzęcy - Folwark Orwella w komiksowej oprawie

Zagubione Psy - Narodziny Geniuszu

Miotacz Śmierci - Z wielką mocą nic nie musi się wiązać

Carrie - Recenzja pierwszej książki Kinga

Dziś w Polsce swoją premierę miała kolejna ekranizacja pierwszej książki napisanej przez Stephena Kinga. Przez wielu uznawanego za niekwestionowanego Króla Grozy. W związku z tym postanowiłem ocenić dzieło, które przyniosło wspomnianemu wyżej autorowi niebywały sukces.

czytaj dalejRazielGP
18 października 2013 - 19:55

Broadchurch - najlepszy serial tego roku

We Wrocławiu od wczoraj czuć, że idzie jesień. Jest szaro i ponuro, co jakiś czas pada deszcz. Typowo brytyjska aura sprzyja siedzeniu w domu. Nic tylko zaszyć się w pokoju i obejrzeć kolejny odcinek ulubionego serialu. Jeżeli macie ochotę na coś nowego, to ja z czystym sumieniem mogę polecić Broadchurch. Idealnie wpasowujący się w nastrój chłodniejszych sierpniowych dni brytyjski dramat to prawdziwy majstersztyk pod wieloma względami. Już sam jego pilot był dobry, a historia przedstawiona we wszystkich ośmiu epizodach stawia go w czołówce moich ulubionych cykli telewizyjnych.

czytaj dalejBuja
20 sierpnia 2013 - 18:02

In The Flesh - inne podejście do tematu zombiaków

Filmy i gry z zombie w roli głównej wyrastają ostatnio jak grzyby po deszczu. Jeśli chodzi o seriale, to mamy tylko The Walking Dead*, który osobiście odpuściłem sobie w połowie drugiego sezonu. Bo był nudny. Bo bohaterowie mnie wkurzali. Podobno potem znowu wrócił do formy, ale nigdy nie dałem mu drugiej szansy.

In The Flesh w przeciwieństwie do produkcji telewizji AMC prezentuje zgoła odmienne podejście do tematu. To nie kolejna opowieść o przetrwaniu, ale prawdziwy dramat. Tutaj śmierdziele stanowią tylko tło. Brytyjski mini-serial w trzech odcinkach opowiada historię o tolerancji, wykluczeniu społecznym i problemach, z jakimi spotykają się ludzie, którzy jeszcze niedawno pełzali po ulicach przeżuwając fragmenty ludzkich mózgów.

czytaj dalejBuja
18 sierpnia 2013 - 19:08

Drugie oblicze - mocny dramat w trzech aktach

Odnoszę wrażenie, że reżyser Derek Cianfrance jest wnikliwym obserwatorem ludzkości. W Blue Valentine doskonale pokazał początki wielkiego uczucia, jak i zmierzch, tragiczną szarpaninę gasnącej miłości. W najnowszym filmie, Drugie oblicze, bierze pod lupę relacje ojców z synami. Udowadnia, że bez względu na to, jak bardzo chcielibyśmy być inni od swoich rodziców, bez względu na to, jak bardzo buntujemy się - czasem i tak wpadamy w pułapkę rodzicielskich błędów...

[uwaga, mogą być małe spoilery!]

czytaj dalejKlaudyna
31 maja 2013 - 18:41

Cela 211 - recenzja filmu

Jako typowy konsumerski pożeracz kina masowego w porażającej większości oglądam filmy amerykańskie. Czasem zdarzy się jakaś polska komedia, chociaż ostatnia, o której z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że była udana, to „Czas Surferów” z 2005 roku. Czasem też z racji zainteresowań na tapecie pojawi się jakiś tytuł z Kraju Kwitnącej Wiśni. Ale poza tym? Tylko masówka z krainy hamburgerów. Stąd do „Celi 211” podchodziłem ze sporą rezerwą – nie dość, że kino hiszpańskie, to jeszcze oglądane z przymusu, z powodu zadania na uczelni. Pierwsza scena też pozytywnego wrażenia nie zrobiła – samobójstwo jakiegoś wychudzonego biedaka automatycznie nastawia na kolejne pseudoartystyczne „dzieło”, które podoba się wszystkim pięciu osobom, które je zrozumieją. Albo udają, że je rozumieją, bo hipsterska natura tego wymaga. Na szczęście pozory myliły – „Cela 211” to kino ciekawe, oryginalne i, co szczególnie podbija jego wartość, odważne.

czytaj dalejCzarny Wilk
25 maja 2013 - 17:22

Stoker - twórca Oldboya robi dobrze po angielsku

Czekałem na ten film od dosyć długiego czasu i w końcu się doczekałem. Stoker, anglojęzyczny debiut Parka Chan-wooka według scenariusza Wentwortha Millera (czyli Michaela Scofielda z Prison Break - say whaaaat?!), to oddająca hołd Alfredowi Hitchcockowi mroczna, niepokojąca opowieść o dysfunkcyjnej rodzinie i dojrzewaniu, zapakowana w absolutnie przepiękne pudełeczko. Nie jest to film, który spodoba się każdemu, nie jest to też żadne arcydzieło, ale podobał mi się na tyle, że chcę zwrócić na niego Waszą uwagę - pomóżcie Stokerowi odbić się od boxoffice'owego dna (w pierwszy weekend u nas do kina poszło zaledwie 6 tysięcy widzów).

Wlazł kotek na płotek i mruga...
czytaj dalejfsm
16 maja 2013 - 13:52

Czego szukamy w kinie? Śmiech i łzy, czyli „Nietykalni” i inne filmowe olśnienia

Nieraz idąc do kina pragniemy ucieczki w świat marzeń, chcemy przeżyć niezapomnianą przygodę, pływać na dalekomorskich statkach, unosić się w powietrzu, podziwiać piękne krajobrazy, przekraczać granice umysłu, czasu i przestrzeni i przez kilka magicznych chwil odetchnąć pełną piersią i móc nareszcie cieszyć się życiem. Czasem szukamy jednak czegoś zgoła odmiennego i gdy gasną światła oczekujemy jedynie prawdy, nieraz gorszącej, lepkiej od niewygodnych faktów, pozbawionej zbędnych ozdobników i scenariuszowych upiększeń.

Trip%20to%20the%20Moon

Kino oferuje nam dziś bogactwo gatunkowe zdolne sprostać tym różnorodnym wymaganiom. Stojąc długo przed rozświetlonym neonami repertuarem wahamy się i nieraz zmieniamy zdanie. Co tym razem? Może świat pełen magii? A może horror, pościgi, dokument, komedia lub dramat? Gdy odpowiemy już sobie na to niewypowiedziane na głos pytanie odnajdujemy się w tłumie publiki pragnącej, podobnie jak my, trafić na ten właściwy seans. Siadając w ciemnej sali kinowej wśród innych widzów, chcemy po prostu przeżywać. Pragniemy śmiać się i płakać, współczuć, żałować, wybaczać, ale i nienawidzić. Szukamy miłości, pożądania, ale i odtrącenia. Pragniemy czuć i smakować życie…

czytaj dalejomadaha
18 kwietnia 2012 - 16:45

Mel Gibson is back - The Beaver

Pomysł na film jest kuriozalny do kwadratu. Facet cierpiący na depresję znajduje na śmietniku maskotkę-bobra, zakłada go na rękę i uzewnętrznia się na świat, lecząc swoje słabości. Na całe szczęście do realizacji tej zwariowanej idei zaproszono dwójkę uznanych osobistości - Jodie Foster (za kamerą i przed kamerą) oraz Mela Gibsona (przed kamerą). Rezultat współpracy wspomnianego duetu przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Otóż The Beaver to nie komedia - choć materiał wyjściowy wydaje się być odpowiedni - a porządny dramat, który śmieszy tylko przez chwilę.

Gibson wypada w tym filmie po prostu rewelacyjnie. Walter Black w jego wykonaniu to gość, który zasługuje na współczucie. Aktor idealnie wpasował się w konwencję zakładającą, iż główny bohater jest zwykłym mężczyzną mającym wyraźny kryzys osobowości. Gibsonowi bardzo daleko do stand-up komedianta, czy też brzuchomówcy przez co wydaje się on naturalny i na maksa zmieszany, zagubiony, zdołowany. Ale najlepsze jest to, że doskonałego leku na psychiczną blokadę nie ma. Proces zwalczania choroby tak naprawdę nie istnieje, bo bóbr to tylko i wyłącznie wyjście zaproponowane przez Waltera. Nie muszę dodawać, że na gadającego z dziwnym akcentem ziomka ze zwierzakiem na ręku wszyscy spoglądają z pogardą, włączając w to własną rodzinę.

czytaj dalejeJay
6 października 2011 - 14:34

Polskie kino - zawiedzione nadzieje

O polskim przemyśle filmowym i telewizynym napisano już kilometry publikacji, wiele przez ludzi dużo mądrzejszych ode mnie. Nie zamierzam zatem pisać nie wiadomo jak zmyślnego elaboratu, tylko przyjrzę się kilku pozycjom z punktu widzenia zwykłego widza. Widza, który jakieś tam wymagania ma. A czasem nawet ma nadzieję, że obietnice twórców się spełnią. Wszyscy jednak wiemy, czyją - wedle porzekadła - matką jest nadzieja.

Jean-Luc właśnie obejrzał "Hakera"
czytaj dalejfsm
10 września 2010 - 16:24
nowsze posty