Yoghurt

Człowiek ciosany z kartofla

najnowszepolecanepopularne

Popularne przez Yoghurt

Co ja szczelam? - czyli rzecz o tym, że w kwestii narzędzi mordu gry nie są za dobrym źródłem wiedzy

Witam po dłuższej przerwie, spowodowanej natłokiem spraw o wiele ważniejszych niż pisanie duperelków tematycznie umiejscowionych w okolicach ogólnie pojętej branży rozrywkowej. Nie zagłębiajmy się jednak zbytnio w osobiste życie autora i przejdźmy do meritum dzisiejszego artykułu.

Pamiętacie jedną z odsłon Brudnego Harry'ego - "Nagłe Zderzenie"? Kojarzycie, czym Clint Eastwood straszył bandziorów wszelkiej maści? Dla tych, którzy mają zaćmienie umysłu, cierpią na sklerozę lub po prostu nie oglądali przepraw detektywa Callahana z różnorakimi sukinkotami (wstyd większy niż chodzenie w kalesonach, tak na marginesie), mała podpowiedź:

Ten zajeduży, zajemocny i zajegłośny pistolet to Auto-Mag, który strzela ulubioną amunicją Harry'ego - .44 Magnum. Każdy, kto zobaczył go na ekranie, skrycie śnił, by choć raz wypalić z takiej armaty, a różnoracy filmowcy dawali ową działającą na wyobraźnię spluwę głównym bohaterom swoich dzieł (choćby Charliemu Bronsonowi w "Życzeniu Śmierci").

czytaj dalejYoghurt
26 maja 2013 - 19:22

Taki sławny, taki znany może nerdem być

Wciąż zastanawia mnie, w jaki nieszczęsny sposób stereotyp gracza jako zapryszczonego młodego zboczeńca wciąż tkwi w świadomości statystycznego Kowalskiego. I to mimo dziesiątek badań i statystyk robionych co roku, udowadniających, że głównym targetem w branży gier video jest facet w wieku produkcyjnym z własnymi dochodami i najczęściej w związku z prawdziwą kobietą, a nierzadko też z dziećmi pod swą kuratelą. Ale cóż poradzić, wspomniany statystyczny Kowalski takowych raportów nie czyta (bo po co, w końcu ćwierć książki rocznie na jednego obywatela to wystarczająco dużo), w dzienniku telewizyjnym obchodzi go tylko news, że inni mają gorzej, a słowo pisane, które jako jedyne dociera doń codziennie, to komentarze na Onecie i Pudelek.

I tu jest pies pogrzebany. Zamiast obszernych jak Encyclopedia Brittanica protokołów ujawniających suche fakty, wszyscy walczący o dobre imię graczy powinni pisać to, co do Kowalskiego trafia. Bo Kowalski lubi sobie pomyśleć, że choć trochę żyje jak celebryta. Kupi sobie 40-calowy TV na raty, bo gdzieś przyuważył, że taki sam ma Jurek Dudek. Znajdzie na allegro dla żony podróbkę torebki Vuittona, bo wypatrzyła podobną u partnera Eltona Johna. Gdyby do tak zwanego ogółu dotarło, że gwiazdy lubią po wizycie w studiu nagraniowym lub na planie zrelaksować się przed konsolą bądź pecetem (choć wiele z nich się tym nie chwali, gdyż również są ofiarami stereotypowego myślenia o graczu wspomnianego na wstępie), wirtualna rozrywka prawdopodobnie wreszcie wyszłaby z bocznej, ciemnej alejki trafiła na salony. Stąd też pomysł na niniejszy artykuł – niech będzie małą cegiełką dołożoną do reformy myślenia statystycznego Kowalskiego. Być może za kilka lat na raucie u Wajdy, przy prosiaku wypchanym kaszą, Bachleda-Curuś zapyta Żebrowskiego, jak załatwić ostatniego bossa w najnowszym Halo i dowiemy się o tym z plotkarskich serwisów.

czytaj dalejYoghurt
22 sierpnia 2012 - 13:03

Gościnnie damskim okiem: Moje ulubione postacie do bicia

Dziś felieton gościnny, gdyż ja jestem obecnie zajęty tworzeniem arcydzieła z plasteliny na konkurs ogłoszony przez najlepszego polskiego vloggera. Przywitajcie więc brawami Molly Clock, weterankę mordobić, miłośniczkę urządzania hekatomby greckiemu Panteonowi i wierną fankę Vito Scaletty, tyleż zdolnej w obsłudze pada, co urodziwej. Panna Molly udowodni wam, że kobieta też gracz, i to cholernie dobry. Tak, panie Buja, ubieranie avatarów na X-Boksie i Singstar to nie jedyne wysoko notowane rozrywki płci pieknej. Dzięki autorce dowiecie się, jakie postacie panie grywające na codzień w mordobicia najbardziej cenią i dlaczego. Miejscami będzie zaskakująco.

Molly, oddaję ci głos.

 

czytaj dalejYoghurt
14 sierpnia 2012 - 09:14

Założyciele Bioware odchodzą z firmy

źrołdo: GiantBomb

Jak donosi GiantBomb (i co potwierdził oficjalny blog firmy), dwóch ojców założycieli Bioware opuszcza studio, które przez lata dostarczało fanom RPGów nowych, znakomitych tytułów.

Podobno Ray już w kwietniu poinformował włodarzy z EA o swej decyzji. Co więcej, nie będzie dalej zajmował się grami. Zamiast tego, postanowił poszukać nowych wyzwań.

Greg natomiast stwierdził, że po prostu czuł się przytłoczony robotą i stracił pasję. A bez niej nie mógłby dalej tworzyć gier, z których byłby dumny.

Więcej o osobistych przemyśleniach i powodach odejścia obu panów możecie przeczytać na ich osobistych blogach:

Ray

Greg

O dalszym rozwoju sytuacji postaram się informować w komentarzach pod tekstem.

czytaj dalejYoghurt
18 września 2012 - 21:23

EA chciało kupić Valve za miliard dolarów

Porcja ploteczek z gejmingowego poletka. Według artykułu z New York Times, EA od jakiegoś czasu starało się podkupić Valve, proponując zawrotną sumę okrągłego miliarda zielonych. Niestety (dla smutnych panów w garniturach z Electronic Arts), Gabe Newell nie skusił się na taką ilość gotówki (mimo, że kupiłby sobie za to pewnie fabrykę pączków) i stwierdził, tu cytat:

"there was a better chance that Valve would “disintegrate,” its independent-minded workers scattering, than that it would ever be sold."

Cóż, trudno mu się dziwić, zwłaszcza, że wraz z wykupieniem Valve, EA prawdopodobnie musiałoby zrobić coś w związku ze Steamem, głównym napędzaczem dochodów Newella i spółki, będącym jednocześnie solą w oku twórców konkurencyjnego Origina

czytaj dalejYoghurt
10 września 2012 - 17:29

Do boju Polsko #1 - Słowo wstępu

Brucevsky, który wytrwale opisuje swą karierę w Fifa 12, zainspirował mnie do podobnego przedsięwzięcia – własnej serii „Lecplejów”. Jednakże tematyka będzie zgoła inna –nie będziemy prowadzić do zwycięstwa ekipy sportowców, o nie. Pomyślimy w większej skali i przewodzić będziemy całemu państwu. A konkretnie – Królestwu Polskiemu. Przy okazji znów sprawimy, ze Polska będzie się ciągnęła od morza do morza.

czytaj dalejYoghurt
22 września 2012 - 12:25

Pożeram śmiało ciało - najciekawsze wizerunki Żywych Trupów w popkulturze

 

Z początku, z okazji premiery 3 epizodu produkcji Telltale Games – The Walking Dead, chciałem przybliżyć szacownym czytelnikom materiał źródłowy, na kanwie którego powstała ta klimatyczna, podzielona na epizody przygodówka. Jednakże tekstów i analiz dotyczących jednej z najlepszych komiksowych serii ostatniej dekady powstało już tyle (sam nie omieszkałem napisać kilka na różnorakich serwisach), że powtarzanie tych samych pochwalnych pieśni na część Roberta Kirkmana i jego umiejętności prowadzenia narracji nie ma najmniejszego sensu. Ustalmy po prostu, że papierowe The Walking Dead zasługuje na najwyższe uznanie (w przeciwieństwie do serialowej adaptacji, ale to temat na oddzielny artykuł). Zarzuciwszy swój pierwotny plan, postanowiłem przybliżyć czytelnikom najznamienitsze tytuły w gatunku ożywionych zwłok w grach video, ale ta idea po namyśle również okazała się nietrafiona - produkcji o zombie powstaje około miliarda, z czego godne polecenia bywają raptem dwie rocznie.

Dlatego też stwierdziłem, że należałoby zająć się resztą popkultury zahaczającą o temat martwych pożeraczy ludzkiej tkanki.  Zaznaczę już teraz, by nie było wątpliwości – jestem wielkim Fanem zjawiska, jakim są zombiaki. Tak, „Fan” został napisany przez duże „F” z pełną premedytacją. Uwielbiam, jak żywe trupy (niezależnie od przyczyn ich powstania) oddziaływają na ludzką wyobraźnię, jak potrafią być zarówno alegorią poważnych tematów, jak i obiektem żartów. Żadne inne legendarne monstrum, których pełno gnieździ się od wieków w ludzkiej świadomości, nie odniosło tak masowego sukcesu jak zwyczajny, powłóczący nogami kawałek gnijącego mięsa. A wampiry i wilkołaki, zapytacie? Pfeh, te pierwsze straciły w oczach opinii publicznej, odkąd zaczęły się skrzyć na słońcu niczym kula dyskotekowa, a te drugie przestały być straszne od momentu, w którym nieprzebyte puszcze przestały otaczać ludzkie siedziby. Tylko  nadszarpnięte rozkładem ciało dalej pozostaje na topie. Sprawdźmy zatem, które z dzieł, z innych niż gry video dziedzin rozrywki, najlepiej poradziły sobie ze zobrazowaniem martwych przyjemniaczków, zapadły wystarczająco w pamieć lub postarały się podejść do tematu w intrygujący sposób.

czytaj dalejYoghurt
29 sierpnia 2012 - 12:42

Chrystus na twardym dysku - o religii w grach video

Nieważne, jak bardzo developerzy staraliby się być delikatni i obiektywni w kwestiach religijnych, jeśli w ich produkcji znajdzie się choć słowo o wierze, mogą się liczyć z protestami różnorakich środowisk, do głębi urażonych i wstrząśniętych obrazoburczymi treściami. Zazwyczaj nikt z oburzonych nawet obok takowej gry nie stał, a co dopiero ją odpalił, ale to już nikogo nie interesuje.

Stąd też Ubisoft zachowawczo umieszcza w serii Assassin’s Creed zapewnienie, że zespół odpowiedzialny za jej stworzenie jest pełen szacunku do różnych przekonań, zaś pozostałe firmy, dla świętego (nomen omen) spokoju, jeśli owych treści nie mogą ominąć ze względów fabularnych, uciekają się do wymyślania własnych, nieistniejących wierzeń, lub też posiłkują się religiami, których nikt (lub prawie nikt) już nie wyznaje. Jeszcze inni programiści natomiast, licząc na łatwy zysk, nakręcają akcję marketingową za pomocą skandalu. Poniżej znajdziecie co ciekawsze, mniej lub bardziej kontrowersyjne, koncepty scenarzystów na wplecenie tematyki religijnej w grach.

czytaj dalejYoghurt
17 września 2012 - 18:10

Seria X-COM, czyli czar wspomnień i gorycz rozczarowań

Zgodnie z zegarem na Steam, w chwili, gdy piszę te słowa, do wydania XCOM: Enemy Unknown pozostał 1 tydzień, 3 dni i 15 godzin. To stanowczo za mało czasu, by przejść najdoskonalszą strategię w historii:  X-COM: UFO Defense (u nas znanej jako UFO: Enemy Unknown – stąd hybrydowy tytuł nadchodzącej produkcji Firaxis). Chyba, że gralibyście non-stop – z moich wieloletnich doświadczeń wynika, że na dojście do etapu rozgrywki, w którym macie świetnie przeszkolonych w walce psionicznej żołnierzy i zbliżacie się do ostatecznego starcia na Marsie, potrzebujecie około 40h na średnim poziomie trudności. Ale podejrzewam, że mało kto podejmie się przejścia chociaż jednej części serii przed nadchodzącą wielkimi krokami premierą.

Stąd też niniejszy wpis, tu i ówdzie bardzo nostalgiczny i wspominkowy, w którym postaram się pokrótce weteranom przypomnieć, a nowicjuszom przybliżyć serię X-COM, by każdy mógł zasiąść przed ekranem wyposażony w podstawową wiedzę pozwalającą czerpać jeszcze więcej przyjemności ze zmagań z przebrzydłymi ufokami. Zaczynamy oczywiście od...

czytaj dalejYoghurt
1 października 2012 - 09:42

Lekcja Level Designu - wykład poprowadzi Garrett, mistrz złodziei

Czego potrzebuje naprawdę dobra gra? Taka Cholernie Dobra, którą zapamiętacie do końca życia? Grafika nie z tej ziemi, powiadacie, misie pysie? Meh. Jasne, pięknymi widoczkami, cieszącymi oko nikt nie pogardzi, ale wiele z najcieplej i najlepiej pamiętanych  tytułów w tej branży powstało jeszcze zanim na rynku pojawił się Crysis czy inszy God of War. Wiem, że stwierdzenie, iż oprawa wizualna starzeje się najszybciej, czy to w przypadku gier, samochodów, czy też (a raczej - zwłaszcza)  kobiet, to truizm jakich mało, ale zawsze wypada o tym przypomnieć, gdy rozmowa toczy się na temat wirtualnej rzeczywistości, która siedzi nam w głowie od pierwszego odpalenia danego tytułu, aż do późnej starości, nim dopadnie nas skleroza. Czego zatem potrzebujemy, by stworzyć Cholernie Dobrą Grę?

czytaj dalejYoghurt
7 sierpnia 2012 - 21:25

5 oznak wskazujących, że jesteś za stary na gry video

Niemal rok temu znane i lubiane Cracked zamieściło artykuł, którego autor, we właściwy dla tego serwisu prześmiewczy sposób, wymienił pięć przesłanek znamionujących znudzenie elektroniczną rozrywką. Na forum dyskusyjnym jednej z moich ulubionych zagranicznych stron poświęconych grom wywiązała się na ten temat dość długa dyskusja – niektórzy wzięli ów felieton nazbyt poważnie, nie załapując drzemiącej w nim ironii, inni ubawili się setnie, a jeszcze inni w typowy dla Internetu sposób podsycali dysputy, nie opowiadając się po żadnej ze stron i wyzywając wszystkich od kretynów. Oczywiście sam nie odpuściłem sobie udziału w tejże uroczej kłótni, nie po to mam sieć, żeby biernie pochłaniać treści. Poniżej znajdziecie zatem yoghurtowską analizę podlinkowanego wpisu, nagłówek po nagłówku, punkt po punkcie. Bo mimo sporego przerysowania i ewidentnego pastiszu, zawartego w omawianym artykule, nie sposób jego autorowi odmówić kilku racji.

czytaj dalejYoghurt
10 sierpnia 2012 - 14:24

Co wspólnego ma Barack Obama z Electronic Arts?

Znacie to uczucie podczas sezonu wyborów prezydenckich bądź parlamentarnych, gdy boicie się nawet otworzyć mielonkę harcerską, bo istnieje promil szansy, że wyskoczy z niej jakiś polityk albo slogan wyborczy? Gracze za oceanem mają jeszcze gorzej - nie mogą nawet spokojnie pograć bez natknięcia się na kampanię prezydencką.

źródło: adweek.com
czytaj dalejYoghurt
15 września 2012 - 10:16

Zmarł Ryan Davis - jeden z najlepszych dziennikarzy w branży

Niecałą godzinę temu ekipa z GiantBomb zamieściła okropne wieści - współzałożyciel serwisu, Ryan Davis, zmarł w wieku 34 lat.

Póki co przyczyny i okoliczności śmierci, która nastąpiła 3 lipca (natomiast wieści o tym dotarły dopiero dziś) nie są znane.

Notka historyczna o jego dokonaniach w branży jest całkowicie zbędna. Dodam jedynie, że czuję się wstrząśnięty, niemal jakby odszedł ktoś bardzo bliski, gdyż jestem związany ze społecznością GiantBomb od początku istnienia serwisu, uczestniczę w jego tworzeniu, ba, posiadam membership, bo to jedyna strona w sieci, na którą jestem gotów wyłożyć trochę grosza.

Gdy w 2008 Ryan wraz z Jeffem odeszli z Gamespotu, by założyć własny sajt o grach, wiedziałem, ze wyniknie z tego coś dobrego. I nie myliłem się - GiantBomb przerósł najśmielsze oczekiwania wszystkich, a zwłaszcza samych twórców. Ich filmy to, mówię z całą stanowczością i powagą, najlepsza rzecz dotycząca gier dostępna w internecie, między innymi dzięki poczuciu humoru i profesjonalizmowi Davisa. 

Nigdy nie zapomnę sposobu, w jaki Ryan nabijał się z Harry'ego Pottera. Ani jego coraz to nowszych kreacji w kolejnych Game Of the Year Awards. Ani jego obsmiewania najgorszych tytułów na rynku. Oraz cyklu  This Ain't No Game, dotyczącego filmów na podstawie gier. Ani... zbyt wiele by wymieniać.

Spoczywaj w pokoju, Ryan. Nie lubię nekrologów w sieci, ale tobie się on należy, do cholery.

EDIT nazajutrz: Emocje już nieco opadły, ale sieć dalej pełna jest podziękowań i wyrazów współczucia dla bliskich Ryana. Jeśli chcecie, dołączcie do wspominek wraz z resztą społeczności, choćby w wątku poświęconym najlepszym momentom Davisa:

http://www.giantbomb.com/forums/general-discussion-30/in-memorium-your-favorite-ryan-davis-moments-1443981/#7

Albo przeczytajcie, co do powiedzenia na temat współpracy z nim ma jego długoletni współpracownik, Dave Snider:

http://www.thanksryan.com/

A może po prostu wskoczcie na GiantBomb, który wrzucił na pierwszą stronę najlepsze filmy z Ryanem. Na pewno doceniłby nawet tak mały i niewiele znaczący gest, jakim jest roześmianie się z jego jak zawsze celnego dowcipu.

czytaj dalejYoghurt
8 lipca 2013 - 19:55

"Słuchasz Britney? Zdurniałeś?" - Top 10 muzycznych Guilty Pleasures

Wszyscy chcemy uchodzić za światowych, wykształconych i wrażliwych na prawdziwe piękno, bo przecież tylko PRAWDZIWA SZTUKA warta jest uwagi, prawda? Nie wypada w doborowym towarzystwie wspominać o pulpie, masówce i (ukochane słowo wszystkich MIŁOŚNIKÓW KULTURY) komercji, bo przecież szeroko pojęta popkultura z definicji musi sprowadzać wszystko do najniższego wspólnego mianownika i celowo kierowana jest do debila, czyż nie?

czytaj dalejYoghurt
9 września 2012 - 15:10

Porzućcie wszelką nadzieję - The Walking Dead: Episode 3

Yoghurt ocenia: The Walking Dead: A Telltale Games Series - Season One
95

Wham Episode – odcinek serialu, który całkowicie zmienia postrzeganie całego dzieła, odwraca do góry nogami wyobrażenie o nim i narusza ustalony wcześniej status quo za pomocą niespodziewanych i szokujących zwrotów akcji.

Anyone can die – zagrywka fabularna, w której scenarzyści otwarcie pokazują, że ich twór to nie przelewki i każda postać, niezależnie od tego, czy jest lubiana przez odbiorców i czy wydatnie posuwa historię do przodu, może zginąć. Często element składowy wymienionego wyżej Wham Episode.

Powyższe chwyty (z angielska zwane „tropes”), jeśli dobrze się je wykorzysta, sprawiają, że dana seria (zarówno telewizyjna, filmowa, książkowa czy komiksowa) na długo zapada w pamięci. Oczywiście nie każdy scenarzysta ma dość talentu i wyobraźni, by wiarygodnie przedstawić wydarzenia totalnie dające po gębie. Na szczęście, studio TellTale Games, odpowiedzialne za grę adaptującą komiksowe arcydzieło autorstwa Roberta Kirkmana - The Walking Dead, posiada bardzo dobre wzorce i potrafi kreatywnie je modyfikować. Ale cóż się dziwić, skoro ekipa ma błogosławieństwo samego twórcy oryginału i jego pełne wsparcie. I widać to na każdym kroku.

czytaj dalejYoghurt
31 sierpnia 2012 - 11:07