Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem
Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty
Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali
Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!
Koniec stycznia, raz zimno, raz ciepło, ale ogólnie dosyć ospale. Na pobudzenie można pić 4 kawy dziennie, można biegać o świcie, można też słuchać energetycznej muzy. Na przykład takiej, jaką serwuje młody brytyjski zespół Marmozets. Album Knowing What You Know Now to ich drugie pełnoprawne wydawnictwo, które stawia pomost między dzikością debiutu, a rzeczami chętnie puszczanymi w rockowych rozgłośniach radiowych. Posłuchajcie i obudźcie się!
Składający się z 12 kompozycji album otwiera zaraźliwy singiel Play (który pojawił się już pół roku temu). Sceptycznie nastawiony do coraz popularniejszych młodych składów kolega stwierdził "taki trochę hajskul rock'n'roll dla dziewczyn" i olał. Z kolei na forum GOL pojawiła się opinia, że nagranie jest "tak 1,7 razy mocniejsze i 2,6 razy lepsze od nowego QotSA" (pozdro!). Jako, że ten numer bardzo mi podszedł, szybko wskoczyłem do obozu zwolenników Marmozets i zapraszam teraz na szybką przebieżkę po tym szybkim albumie.
W Polsce chyba nie wypada się chwalić, że się nie zna twórczości Czesława Niemena. Tego więc nie napiszę, ale przyznam się, że potrafię z głowy wymienić może ze cztery mega-hiciory, a żadnego z dziewiętnastu studyjnych albumów mistrza nigdy nie przesłuchałem. Z pomocą dla takich delikwentów, jak ja, przychodzi Krzysztof Zalewski. Fanem Czesława Niemena jest i postanowił go zaśpiewać na współczesną modłę. Efektem jest płyta Zalewski śpiewa Niemena, o której teraz przeczytacie. Krótko, bez obaw!
Nie wiem, czy przez lata posuchy na polskim rynku filmowym zdążyłem się nieco do rodzimej kinematografii zniechęcić, czy sposób reklamowania naszych filmów jest nadal tak takim sobie poziomie, ale Atak paniki to produkcja, która na zwiastunach i plakatach nie wygląda jakoś rewelacyjnie. Dopiero cała masa niezwykle pozytywnych recenzji zmusiła mnie do wyjścia do kina. I dobrze zrobiła ta masa, bo masa ma rację. Atak paniki to świetny film. Bardzo życiowy, zabawny, trzymający w napięciu, pędzący na złamanie karku, ze świetnym finałem. To najkrótsza recenzja, jaką mogę napisać. Ale jeśli jesteście zainteresowani dłuższą - zapraszam.
To piękne polskie słówko użyte w tytule tekstu - lał! - dobrze oddaje moje nastawienie w trakcie grania i tuż po ukończeniu Hellblade: Senua's Sacrifice. Dzieło studia Ninja Theory jest równie dobre, co ważne, równie ważne, co dobre i przeciera zupełnie nowe szlaki w temacie tego, co i jak można pokazać w grze komputerowej. Hellblade to świadectwo szaleństwa podane w niezwykle ekscytującej formie i tym tekstem chcę przekonać wszystkich, że warto po ten tytuł sięgnąć.
Hellblade to ambitny eksperyment, który na poziomie czystej rozgrywki jest połączeniem trzech prostych mechanizmów. Nasza bohaterka chodzi, odkrywa świat i słucha (narracji, głosów, historii). Nasza bohaterka rozwiązuje sprytnie skonstruowane, ale proste, zagadki środowiskowe. I w końcu; nasza bohaterka walczy. Nic naprawdę odkrywczego, mimo umieszczenia historii w czasach nordyckich wierzeń i uczynienia z bohaterki celtyckiej wojowniczki pragnącej ocalić duszę ukochanego.
Tytuł tej recenzji jest, oczywiście, nie do końca trafny. Mimo wszystko nie byłoby chyba problemu, by w alternatywnym świecie tak wyobrazić sobie życie superbohatera po rezygnacji z walki o dobro. Brzuch by urósł, ambicje zmalały, a życie stało się bardzo przeciętne. Tyle, że w skali mikro. Pomniejszenie, najnowszy film twórcy świetnych Bezdroży czy Schmidta, to właśnie taki zwykły, życiowy film o przeciętnym kolesiu. Trik polega na zderzeniu tej normalności z niesamowitą możliwością pomniejszenia człowieka do maleńkich rozmiarów.
Tegoroczną przygodę z kinem zacząłem od rodzimej produkcji, bo w sumie dlaczego nie? Obraz jest zatytułowany dosyć koślawo - Gotowi na wszystko. Exterminator to zbyt długi tytuł. Wystarczyłoby po prostu Exterminator, ale zapewne pojawiła się obawa, czy rodzimy widz kupi konwencję komedii o muzyce i miłości sprzedawanej pod tak agresywną nazwą. Czyli imię filmu jest takie sobie. Zwiastun również, bo też jest za długi i pokazuje za dużo scen, zbyt gwałtownie zmieniając klimat w czasie tych nieco ponad trzech minut. No i mamy jeszcze plakat standardowo nudny i bez wyrazu. Film ma zatem bardzo słaby reklamowy rozpęd i gdyby nie tematyka oraz pozytywne recenzje przedpremierowe pewnie bym go ominął. I bym stracił, bo to dobre kino jest. Poważnie!
Kino fantastyczno-naukowe to taki gatunek filmowy, w którym w zasadzie nie ma granic. Jak fantasy, tylko lepsze :) Każdego roku na ekrany trafia mnóstwo produkcji sponsorowanych przez literki s i f, ale sporo z nich ginie w natłoku głośniejszych i droższych premier. Zapraszam zatem do lektury krótkiej listy nadchodzących filmów science-fiction, które nie są ani nową częścią Avengers, ani filmem o Hanie Solo, nie są też kontynuacją Pacific Rim lub spielbergowskim Ready Player One. To takie potencjalne hity mniejszego kalibru, które mają szansę zaistnieć i zdobyć uznanie. Nawet jeśli z opisu wynika, że są durnowate.