Jego Wulgarność, Wrex!
Co wycięto z gry Doom?
Recenzja gry Plants vs. Zombies 2 - walka z zombie w cieniu mikropłatności
Jak deweloperzy walczą z piratami, czyli krótko o oryginalnych sposobach zabezpieczania gier
Twórcy gier wróżą z kryształowej kuli, czyli o tym, jak Deus Ex przypadkiem przewidział zamach na World Trade Center
Recenzja gry Video Strip Poker HD - rozbieranie na ekranie po polsku
Dokładnie za tydzień o tej porze będziemy zwiedzać hale Los Angeles Convention Center, gdzie zgodnie z zapoczątkowaną wiele lat temu tradycją, odbywać się będą targi Electronic Entertainment Expo, w skrócie E3. Położony w sercu Los Angeles kompleks idealnie nadaje się do przeprowadzania tego typu imprez – na wystawców czeka bowiem ponad 60 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni. To ogromny teren, o czym miałem okazję się przekonać dwa lata temu, gdy po raz pierwszy gościłem na E3. Dość powiedzieć, że zgromadzonym w stolicy Kalifornii producentom oprogramowania rozrywkowego nie udało się wówczas zagospodarować w całości dostępnej przestrzeni.
Ta wiadomość nie powinna być dla nikogo wielkim zaskoczeniem: jest już pewne, że ścieżkę dźwiękową do nowej gry z serii Assassin’s Creed stworzy Jesper Kyd! Duński kompozytor zaktualizował ostatnio swoją oficjalną stronę internetową i uzupełnił listę tytułów, w których .maczał palce. Jak nietrudno się domyślić, Revelations jest jednym z nich. Niestety, w zestawieniu zabrakło kolejnej odsłony cyklu Hitman, noszącej podtytuł Absolution.
W przyszłym tygodniu uwaga wszystkich miłośników elektronicznej rozrywki będzie skupiona na Los Angeles. To właśnie w Mieście Aniołów, drugiej co do wielkości metropolii Stanów Zjednoczonych, odbędą się targi Electronic Entertainment Expo, zwane w skrócie E3. Trzydniowa impreza, której w tym roku stuknie siedemnaście lat, tradycyjnie przyciągnie rzeszę wystawców z całego świata, zarówno tych malutkich, jak i największych branżowych potentatów. Prezentowane gry i sprzęt oglądać będą uczestnicy imprezy – kilkanaście tysięcy osób. Wśród gości nie zabraknie również nas, przedstawicieli serwisów gry-online.pl i tvgry.pl.
Oddech węża sparaliżował mnie dokładnie 10 lat temu, gdy światło dzienne ujrzało debiutanckie dzieło Anaal Nathrakh – The Codex Necro. Album zebrał wówczas pochlebne recenzje, a członkowie brytyjskiego duetu nieśmiało wychylili łeb z podziemia, dzięki czemu szybko zdobyli dużą popularność wśród entuzjastów muzyki ekstermalnej. Soundtrack do armageddonu – takim hasłem reklamowali dokonania zespołu jego twórcy i nie było w tym cienia przesady. Wszystko wskazywało na to, że na placu boju pojawił się nowy obiekt kultu, twór bezkompromisowy i konkretny, który wstrząśnie black metalową sceną.
Po raz pierwszy z jego muzyką zetknąłem się w połowie lat dziewięćdziesiątych – jeśli dobrze liczę, było to zaraz po moim debiucie w ogólniaku, czyli w 1994 roku. Zaczęło się od rzekomo ultrabrutalnego horroru Broken, który obejrzałem na kasecie VHS pozyskanej z Kapłanówki (każdy kto mieszka w Tarnowie i ma dziś więcej niż 30 lat, z pewnością wie, że swego czasu było to jedyne źródło nowych filmów w mieście). Oczywiście Broken nic wspólnego z horrorem nie miał, o czym przekonałem się już w domu, ale specjalnie mi to nie przeszkadzało. W hałaśliwej, gitarowej muzyce zespołu Nine Inch Nails zakochałem się od pierwszego słyszenia, a miłość ta trwa do dziś. Grubo ponad 15 lat.
Główny mózg zespołu – Trent Reznor – na razie odpoczywa od Nine Inch Nails, zabawiając swoją żonę i tworząc udane soundtracki do filmów. Złoty Glob i Oskar za muzykę do obrazu The Social Network na pewno zachęcają amerykańskiego multiinstrumentalistę do kolejnych eksperymentów na tym polu. W sumie może to i lepiej, bo ostatnie dokonania jego macierzystej formacji były dalekie od doskonałości, co przyzna każdy Ninoholik, tylko nie oficjalnie.
Skłamałbym mówiąc, że zaliczam się do wielkich entuzjastów pierwszego Wiedźmina – debiutancki produkt studia CD Projekt Red okazał się moim zdaniem zbyt nierówny, by traktować go w kategorii dzieła wybitnego. Nie zmienia to jednak faktu, że wirtualne przygody Geralta pozostawiły po sobie pozytywne wrażenie, dając jednocześnie nadzieję, że w kolejnej odsłonie cyklu jej autorzy rozwiną skrzydła i w stu procentach wykorzystają tkwiący w nich potencjał. Dziś mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że warszawiacy udźwignęli ciężar i z trudnego zadania stworzenia sequela wyszli obronną ręką. Choć do ideału trochę mu brakuje, drugi Wiedźmin okazał się grą tak fantastyczną, że już teraz można śmiało obstawiać go w roli faworyta do wyścigu o miano najlepszego erpega 2011 roku.
Fabuła nowego Wiedźmina koncentruje się wokół tytułowych zabójców, którzy za cel wzięli sobie koronowane głowy rządzące północnymi królestwami. Splot nieszczęśliwych wydarzeń sprawia, że w poczet morderców wpisany zostaje również Geralt. Białowłosy wojownik nie ma wielkiego wyboru – musi spróbować oczyścić się z ciążących na nim zarzutów, a jedynym sposobem na uniknięcie odpowiedzialności za czyn, którego nie popełnił, stanie się odnalezienie ludzi faktycznie biorących udział w spisku przeciwko monarchom. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, Gwynbleidd staje się jedną z centralnych postaci w wydarzeniach i choć tradycyjnie nie ma najmniejszego zamiaru uczestniczyć w politycznych rozgrywkach, to właśnie od jego poczynań w głównej mierze zależeć będzie dalszy rozwój wypadków.
Ścieżka dźwiękowa ze słynnej gry American McGee’s Alice powszechnie uważana jest za dzieło wybitne, dlatego wielu entuzjastów pokręconej wizji przygód Alicji w krainie czarów liczyło po cichu na to, że Chris Vrenna próbkę swoich niesamowitych umiejętności zademonstruje również w oficjalnej kontynuacji Alice: Madness Returns. Niestety, nie tym razem. Co prawda były członek Nine Inch Nails i aktualny klawiszowiec w zespole Marilyn Manson faktycznie maczał palce w tym projekcie, ale jego udział należy uznać za znikomy – nagrał tylko jeden spośród 22 utworów, jakie znajdą się na soundtracku.
Człowiek wstaje sobie kulturalnie w poniedziałkowy poranek, włącza o 3:40 radio w samochodzie, a tu leci na dzień dobry Exile Vilify Nationalów z drugiego Portala, oczywiście w jedynej kojącej nerwy stacji, czyli "trójeczce". Jak na życzenie, normalnie. Mam apel do tego bliżej niezidentyfikowanego typa, co pociąga za sznureczki. Czy każdy tydzień mógłby się rozpoczynać równie zajebiście? Proszę. A poniżej The National w wersji YouTube. Też miejcie coś od życia. :)
Krzysztof Wierzynkiewicz – utalentowany polski artysta, którego próbkę twórczości mogliśmy niedawno usłyszeć za sprawą Bulletstorma (płyta do ściągnięcia za darmo tutaj) – zdradził mi dziś kilka interesujących informacji na temat soundtracku do drugiego Wiedźmina. Jak się już zapewne doskonale orientujecie, to właśnie Krzysiek jest współtwórcą muzyki do kolejnych przygód Geralta. Drugim człowiekiem odpowiedzialnym za powstanie ścieżki dźwiękowej do Zabójców królów jest oczywiście Adam Skorupa. Paweł Błaszczak – autor kilkunastu utworów z „jedynki”, nie brał udziału w powstawaniu nowej gry, bo obecnie jest mocno związany z wrocławskim Techlandem, gdzie zajmuje się nową odsłoną cyklu Call of Juarez oraz Dead Island.
Będzie krótko, bo właśnie próbuję się pozbierać po potężnym uderzeniu, jakie zaliczyłem. Jeszcze kilka dni temu nie powiedziałbym, że w zalewie nadchodzących hiciorów ma jakiekolwiek szanse, by zabłysnąć. Teraz jestem pewny, że nie przejdzie bez echa. Najlepsza gra jaką eksploatowałem od lat. Jaki jest jej tytuł? Tego dowiecie się już wkrótce na GOL-u, a na razie zapraszam do posłuchania pięknego utworu Michaela McCanna, który umila mi poranek.