Phil Fish ma prawo być bucem
Sympatyczni i niepotrzebni – recenzja filmu Ratchet i Clank
Dark Souls III ma w sobie nowy ogień – nowa nadzieja po becie multiplayer
Broforce – Robocop, Rambo i Ripley w browurowej grze – test wersji alfa
Karol i Witek przegrali „Powstanie Warszawskie” – recenzja filmu
Pixel Piracy - piracić czy nie piracić? – test wersji alfa
Na trailerze wygląda jak prosta gra w Javie. Postacie wycięte z papieru biegają po dwuwymiarowych planszach. W tle przygrywa dziwaczna muzyka: bębny, szarpnięcia strun wiolonczeli, fałszujący jazgot. Jako, że lubię dziwną muzykę, nazwa Qasir al-Wasat utkwiła mi w pamięci. Gra o niewidzialnym bohaterze, który przemierza arabski pałac i stara się ominąć strażników. Brzmi ciekawie, ale w zalewie innych tytułów nawet takie perełki często przepadają.
Nie zamierzałem zagrać w Qasir al-Wasat, ale na szczęście pod wpływem impulsu, zamroczony dłuższą sesją z Mario Tennis gdzieś o drugiej w nocy, złożyłem pre-order na Desurze. Strona poinformowała mnie, że przysługuje mi dostęp do bety. Ściągnąłem, uruchomiłem i po kilkudziesięciominutowej sesji (tyle zabrało mi przejście dema) byłem pewien, że to jedna z tych gier, o których powinno mówić się więcej. Gier intrygujących i niesamowitych.
Krater to ciekawie zapowiadająca się gra RPG z taktycznym systemem walki i ciekawą scenerią (pisałem o niej dziewięć dni temu). Produkcja zabierze nas do postapokaliptycznej Szwecji, a konkretniej do tytułowego krateru. Podczas zabawy przemierzymy to niezwykłe miejsce i pokierujemy trzyosobową drużyną postaci. Postanowiłem porozmawiać z twórcami tytułu z Fatshark. Robert Bäckström, jeden z deweloperów, opowiedział mi o inspiracjach studia i nakreślił, czym będzie gra. Komu spodoba się Krater? Przekonajcie się sami.
W tym tygodniu wyszła gra, której twórcy zdecydowanie potrzebują Waszej miłości. Producenci Out There Somewhere ze studia MiniBoss przeprosili nabywców swojej produkcji za wszelkie zaistniałe problemy jeszcze zanim w ogóle trafiła ona do sprzedaży. Amora i Santo wytłumaczyli w emailu rozesłanym do swoich klientów, że to ich pierwsza próba wydania komercyjnego projektu, więc wszystko może się zdarzyć. Na szczęście ich niewielka, ale sympatyczna gra wylądowała na moim dysku bez żadnych przeszkód i działa świetnie. A jak wrażenia? Jeśli lubicie zmyślne platformówki wymagające małpiej zręczności i podane w uroczej retro oprawie, prawdopodobnie właśnie opuszczacie gameplay.pl, aby kupić grę. Niezdecydowanych zapraszam dalej.
Jakieś sto lat temu pisałem o becie gry FRACT, króciutkiej przygodówki zręcznościowo-logicznej, łączącej niezwykłą oprawę wizualną z przyciężkawą elektroniczną muzyką. Nie jest żadną tajemnicą, że twórcy tej produkcji pracują od wielu miesięcy nad jej pełnoprawną kontynuacją (wiedzą o tym wszyscy, którzy śledzą konta społecznościowe ekipy). Teraz pokazano konkrety i nakreślono, czym gra stanie się w przyszłości. FRACT OSC, bo tak nazywa się odświeżony projekt, będzie unikalną wyprawą do artystycznie nienagannej rzeczywistości elektronicznych półtonów i syntetycznych pobrzękiwań, podczas której staniemy się kompozytorami muzyki elektronicznej.
Ostatnie trzy dni spędziłem w grze Guild Wars 2, na którą (nie)cierpliwie czekam wraz z wieloma innymi fanami świetnego, chociaż nie doskonałego pierwowzoru. Moje pierwsze wrażenia z zabawy opublikowałem na gry-online.pl – ten tekst jest skierowany do wszystkich graczy i ma na celu nakreślenie samej specyfiki produkcji. W najbliższych dniach będę wrzucał kolejne, bardziej szczegółowe informacje o poszczególnych aspektach zabawy – pojawią się one w formie newsów na gry-online.pl, wzbogaconych filmami z komentarzem, które miałem okazję nakręcić na moim leciwym sprzęcie (jak to mówią, nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji i wysokich wymagań Guild Wars 2). Dzisiaj chciałbym opowiedzieć jeszcze o tym, jak wyglądała sama beta i dlaczego jest mi smutno.
Studio Fatshark pracuje nad grą Krater, która powinna zainteresować fanów takich tytułów jak Diablo, Fallout oraz... Syndicate i X-COM. Tak przynajmniej twierdzą twórcy w pierwszych materiałach na temat projektu. Zamierzam przyjrzeć się bliżej wczesnej wersji gry, którą udostępniono paru osobom na Steamie. Dzisiaj sprawdźmy z czym w ogóle mamy do czynienia.
Twisted Metal istnieje na portalu gameplay.pl dzięki mojemu wpisowi sprzed kilku miesięcy. Teraz dokładam kolejny rozdział darmowej promocji nowego dzieła Davida Jaffego oraz studia Eat Sleep Play, spisując wrażenia z wypuszczonego niedawno dema gry. Dema, które moim skromnym zdaniem kopie tyłki i spełnia obietnice dane przez wspomnianego dewelopera. „Tu nie chodzi o wygląd, ale o rozgrywkę”, mówił Jaffe. I taki właśnie jest Twisted Metal.
Twórcy przygodówki Cradle pokazywali już zwiastun gry, który pewnie został zapamiętany przez niektórych za obecność dziewczyny o ciekawej urodzie. Kobieta reprezentowała jedną z głównych postaci – mechaniczną towarzyszkę bohatera. Pojawił się pierwszy materiał prezentujący właściwą rozgrywkę i trzeba powiedzieć, że jest on naprawdę intrygujący.
Twórcy ciekawie zapowiadającej się gry Legend of Grimrock poprosili o pomoc w przetestowaniu jej na różnych konfiguracjach sprzętowych. W poszukiwaniu testerów, którym nie trzeba płacić, studio zwróciło się do społeczności fanów, publikując na swojej stronie prosty benchmark (bez właściwej rozgrywki). W przypadku gry niezależnej nie ma w tym nic złego. Tym bardziej, że to świetna okazja, aby wspomnieć o tytule łączącym klasykę ze współczesnością. Część z Was pewnie go zna - oto współczesne połączenie Dungeon Mastera, Lands of Lore i Eye of Beholder.
Aktualizacja: Twórcy ogłosili zakończenie testu hardwarowego - pozostaje nam czekać na właściwą grę.
W ubiegłym tygodniu miałem okazję zagrać w grę Spec Ops: The Line, nową strzelankę studia Yager Development i firmy 2K, która ma niemałe ambicje. Twórcy produkcji chcą bowiem pokazać naprawdę dojrzałą i mroczną opowieść, odwołującą się do takich klasyków jak „Jądro ciemności”, czy „Czas Apokalipsy”. Po półtoragodzinnym spotkaniu z grą, o którym możecie poczytać w serwisie gry-online.pl, przeprowadziłem wywiad z Waltem Williamsem, jednym ze scenarzystów The Line.
Rozmawiamy o tym, czy można tworzyć ambitne fabuły w grach akcji i jak to osiągnąć. Ponadto, Williams przekonuje, że dostaniemy coś więcej niż tylko adaptację wspomnianych dzieł. Przedstawiciel studia Yager Development przybliża też różne aspekty rozgrywki, wśród których są... wybory moralne. Motyw pojawiał się w paru grach akcji (przychodzi mi na myśl Army of Two), ale zwykle był prosty i nie korespondował z ambitną fabułą. A w takie tony chcą uderzyć producenci Spec Ops: The Line.
Przygodówki powracają regularnie, ale trafiają do wąskiego grona odbiorców (wyjątkiem są tu dzieła casualowych gigantów). Czy tak musi być? Przecież czasem udaje się komuś zrobić „hit” zauważalny przez ogół graczy (Gemini Rue, Machinarium). Wydaje się, że aby osiągnąć sukces trzeba postawić na niecodzienną stylistykę. Stasis robi to z powodzeniem. W grze przeniesiemy się do futurystycznego świata, aby pomóc bohaterowi w odnalezieniu rodziny.
Twórca gry, Chris Bischoff, jest pasjonatem filmów science fiction z lat 80. Chodzi o te obrazy, w których świat przyszłości jest pokazany w sposób przyziemny, przyciężkawy i chłodny. Takie klimaty znajdziemy w jego grze. Dlaczego warto zainteresować się nią? Spójrzcie na obrazek (rzut izometryczny!), odpalcie zwiastun (gęsty klimat!). Zapraszam na rozmowę z twórcą Stasis, w której przybliża on swoje podejście do gatunku przygodówek i tematu science fiction.
Mam tyle lat, że niestety pamiętam niemal wszystkie te słynne pecetowe i nie tylko gry, które teraz są tak chętnie podejmowane przez wydawców w obliczu wielkiego kryzysu wartości nowych marek. Grałem także w Syndicate, grę jednego z moich ulubionych deweloperów, czyli firmy Bullfrog. Kiedy usłyszałem o przeróbce efpeesowej tworzonej przez studio Starbreeze byłem bardzo sceptyczny.
Ten dobry niegdyś deweloper jest trochę zagadką, bo nie wiemy, jak bardzo zmienił się wewnętrznie i ile zostało w nim pary po tak ciekawych tytułach jak Kroniki Riddicka, czy The Darkness. Wściekle rzuciłem się więc na demo Syndicate, aby rozszarpać je na strzępy i okrzyknąć porażką wszechczasów. No i jak zwykle okazało się, że po paru meczach bardzo mi się spodobało.