Phil Fish ma prawo być bucem
Sympatyczni i niepotrzebni – recenzja filmu Ratchet i Clank
Dark Souls III ma w sobie nowy ogień – nowa nadzieja po becie multiplayer
Broforce – Robocop, Rambo i Ripley w browurowej grze – test wersji alfa
Karol i Witek przegrali „Powstanie Warszawskie” – recenzja filmu
Pixel Piracy - piracić czy nie piracić? – test wersji alfa
Blogi i serwisy atakują nas obligatoryjnymi w grudniu zestawieniami, podsumowaniami, konkursami i plebiscytami. Prześcigamy się w wybieraniu gry roku, szukamy prawidłowych odpowiedzi, próbujemy zaszufladkować różne tytuły i uporządkować rzeczywistość. U mnie znajdziecie trochę inne podejście – uczucie, zamiast kalkulacji i profesjonalnej analizy walorów rynkowych każdej z produkcji. Bo w 2012 roku zakochiwałem się nie raz. W tych niezwykłych i zróżnicowanych grach.
Jeśli lubicie przygodówki, pewnie kojarzycie Wadjet Eye Games. Ten niezależny wydawca pomógł dokończyć, wypromować i wprowadzić do sprzedaży takie tytuły jak Gemini Rue, Resonance, To The Moon, czy Primordia (moja recenzja tej ostatniej pojawi się niedługo na gry-online.pl). Oczkiem w głowie Wadjet Eye Games jest naturalnie seria Blackwell, opowiadająca o niezwykłej parze bohaterów – medium Rose i duchu Joey’u.
Czwarta część ich przygód, czyli Blackwell Deception, wyszła stosunkowo niedawno, bo w październiku. Mimo tego, Dave Gilbert, twórca Blackwell i szef Wadjet Eye Games, zdradził mi, kiedy mniej więcej można spodziewać się kontynuacji serii.
Studio From Software pracuje nad kontynuacją Dark Souls, gry akcji RPG wielbionej przeze mnie i tysiące innych fanatyków z Polski oraz ze świata. Produkcja została zapowiedziana podczas gali rozdania nagród VGA 2012, która odbyła się dzisiaj w nocy. Dostaliśmy też pierwsze lakoniczne informacje o tym, czego można spodziewać się w grze. Co więcej, Namco Bandai potwierdziło, że gra powstaje z myślą o konsolach Xbox 360 i PlayStation 3 oraz pecetach. Jak bardzo się z tego cieszę? No cóż, to pierwsza rzecz od miesięcy, która skłoniła mnie, żeby napisać coś na moim skromnym blogu. A to największy komplement, jaki tak opieszały blogger jak ja może napisać!
Na Gamescomie zmierzyłem się z pecetową wersją Dark Souls, znaną jako Prepare to Die Edition. Ten niesławny port konsolowego hitu From Software powinien mnie zabić – tak przynajmniej sadziłem po komentarzach na forach, w których posiadacze komputerów wylewają żale pod adresem japońskiego studia. Ku mojemu zaskoczeniu, kiepska konwersja nie pogorszyła mojego wzroku, nie spowodowała osłabienia ciała, ani nawet nie popsuła humoru. Bo dobra gra pozostanie dobrą grą, niezależnie od tego, jak słaby port otrzyma.
Po dniu pierwszym, był dzień drugi. Mowa oczywiście o OFF Festivalu, z którego postanowiłem zrobić relację w ubiegły weekend. Na część drugą tego profesjonalnego przeglądu trzeba było czekać cały tydzień. Cóż z tego, skoro mam sporo fachowych uwag na temat wyglądu i ruchu scenicznego muzyków. I parę nieśmiałych wzmianek o muzyce, która, niestety, przeszkadzała w podziwianiu stylizacji zagranicznych artystów.
Qasir al-Wasat, intrygująca skradankowa gra indie, dostanie polską wersję językową i trafi do sprzedaży w tym roku. Mauricio Perin Maperns ze studia Aduge nie był w stanie podać dokładnej daty premiery produkcji, ale zapewnił, że prace nad nią zbliżają się ku końcowi. Grę można już przejść od początku do jednego z zakończeń. „Jednego z...”, bo w Qasir al-Wasat znajdą się co najmniej dwa możliwe finały.
Pierwszego dnia tegorocznej edycji Off Festivalu Warszafski Deszcz mógłby zagrać płytę Nastukafszy i nie potrzebowałby sampli deszczu. Padało. Mimo tego, dzielni hipsterzy ze wszystkich kontynentów stali pod scenami i tłoczyli się w namiotach, aby doznawać i dzielić się tym w serwisach społecznościowych. Wśród nich stałem i ja, zblazowany, podstarzały „dziennikarz komputerowy”, który ocenianie każdego przejawu kultury ma wpisane w motto życiowe. Stałem i oceniałem, bez emocji i z ogromna precyzją, bo ktoś przecież musi uporządkować ten bałagan.
Zmusiliśmy do płaczu Grażynę Żarko. A raczej aktorkę, która wcieliła się w tą postać. Postać kontrowersyjną i całkowicie fikcyjną. Niestety, to, że mamy do czynienia ze świadomym tworem nie było jasne dla wszystkich. „Ofiarami” eksperymentu padły tysiące użytkowników i użytkowniczek sieci oraz znani, poważni, pewni siebie i wygadani vlogerzy. Pani Grażyna, grana przez emerytowaną nauczycielkę Annę Lisak, w dwa miesiące stała się wrogiem numer jeden w polskim Internecie.
Jak zakończyła się ta brawurowa kariera? Zaskakująco emocjonalnym, chyba prawdziwym, dokumentem podejmującym dwie kwestie. To, że pokłady nienawiści w Internecie są olbrzymie, a ludzie cechują się łatwowiernością. Pierwszy wniosek byłby odkrywczy jakieś 20 lat temu. Drugi wydaje się ciekawy, bo wpisuje się w debatę o autentyczności, manipulacji i komercjalizacji nowych platform rozrywkowych. „Do czego posuną się ludzie, aby zdobyć kliknięcia?” – pytają twórcy Grażyny Żarko.
Tiny & Big: Granpa’s Leftovers mógł być wielkim wydarzeniem dla platformówek 3D. Gra ma całkiem nośny i zabawny wyróżnik – możliwość cięcia elementów otoczenia i bawienia się nimi na różne sposoby. Stara się też uderzyć w podobne tony jak Psychonauts, serwując pokaźną dawkę lekkiego, absurdalnego humoru. Na pierwszy rzut oka produkcja studia Black Pants Game ma więc wszystko, aby stać się hitem sceny niezależnej. A jednak muszę ostudzić zapał fanów (o ile wypada używać tego sformułowania przy panujących ostatnio upałach). W tej grze wiele elementów nie zagrało tak jak powinno. Zamiast świetnej produkcji, dostaliśmy krótką, niedopracowaną i nieprzemyślaną zajawkę przyszłej gry.
Po roku pracy w dużej firmie David Johnston stracił wiarę w przemysł rozrywki elektronicznej, ale nie przestał marzyć o tworzeniu gier. Producent ze studia Smudged Cat Games wypuścił w tym miesiącu dwa tytuły – pecetową wersję Adventures of Shuggy oraz nową rzecz: Gateways. Pierwsza z nich to radosna i zaskakująco dobra platformowka. Druga jest próbą odpowiedzenia na powyższe pytanie: jak Portal wyglądałby w dwóch wymiarach?
Z tej okazji przepytałem dewelopera o jego historię, konwersję Shuggy’ego na PC i związane z nią nadzieje, oraz ulubione patenty na rozgrywkę. Dave opowiedział też o swoim nowym dziele, które pozornie przypomina grę Valve, ale wprowadza mnóstwo autorskich pomysłów. Dostajemy w niej nie jeden, a kilka „portal gunów” oraz dużą, otwartą mapę, skonstruowaną w stylu Metroidvanii. Zapytałem też o to, jak przebiega współpraca z platformą Steam.