Z urną w Bieszczady - recenzja gry Far Cry 4
Assassin's Creed Unity: Notre Dame Edition - zaglądamy do środka!
Publisher’s Creed – czyli jak wykorzystać embargo, by zrobić klienta na szaro
"Przytrzymaj X, żeby złożyć hołd" - nowe Call of Duty nie obyło się bez kontrowersji
Apple iPad Air 2 - kompleksowa recenzja
The Last of Us: Left Behind – o dodatku, który przypomina dlaczego warto grać
Na początku szybka piłka, by oszczędzić Ci czasu straconego na czytaniu recenzji gry, z której nie będziesz czerpał przyjemności. Otóż, jeśli nie jesteś graczem diabelnie cierpliwym- to nie jest gra dla Ciebie. Jeśli z przyjemnością patrzysz w każdej grze na swoje statystyki dobijające kilku setek przeciwników ubitych w kilka godzin- to nie jest gra dla Ciebie. Jeśli uważasz zabijanie bezbronnych zwierzątek w lesie- nawet wirtualnym- za czynność obrzydliwą i niegodną człowieka myślącego- to nie jest gra dla Ciebie. Jeśli do tej pory nie zostałeś się wyeliminowany, czuj się wyróżniony.
Stwierdzeniem, że nowa gra od Naughty Dog spełniła pokładane w niej oczekiwania, wyrządziłbym jej krzywdę. Przy tym tytule rozpływają się wszystkie przez lata nagromadzone i pałętające się w głowie wyrzuty sumienia. Może niepotrzebnie marnuje czas siedząc co wieczór z padem w ręku? Może mają rację ci, którzy raz na jakiś czas rzucają w moją stronę wymowne „dorośnij” i rzeczywiście nie warto marnować dojrzałego wieku na niedojrzałe medium? Na to pytanie właśnie dostaliśmy odpowiedź- było warto. Każda gałąź elektronicznej rozrywki, która do tej pory cierpliwie ewoluowała połączyła swoje najkorzystniejsze formy i zamknęła się w jednym dziele. Wreszcie wszystkie kluczowe elementy: sensowna narracja, przemyślany projekt poziomów, angażująca mechanika, oraz stojąca na najwyższym poziomie warstwa wizualna mówią jednym głosem i wielka szkoda, że głos ten będą mogli usłyszeć jedynie posiadacze PlayStation 3.
Wpis ma charakter ostrzeżenia. Gracze z całego świata donoszą o wysoce uciążliwym bugu w The Last of Us, przez którego możemy utracić cały postęp, jaki poczyniliśmy w grze.
Problemem uwidacznia się w momencie, gdy zdecydujemy się zapauzować grę. Jeśli widzisz wieczny komunikat "Automatyczny zapis. Proszę czekać...", a wszystkie opcje ręcznego zapisu i wczytania gry są nieaktywne, prawdopodobnie jest już po zawodach i jeśli nie chcesz stracić postępu, musisz ukończyć singla przy jednym posiedzeniu. U sporej ilości ludzi ręczny reset konsoli powoduje uszkodzenie autosave'a, a grę zacząć trzeba od nowa.
Konferencja Sony w całościowym ujęciu mogła nie do końca spełnić pokładane w niej oczekiwania, ale końcowe jej minuty pozwoliły nam znaleźć odpowiedź na większość pytań piętrzących się od momentu niedawnych rewalacji Microsoftu. Z większości informacji, przyszli posiadacze PlayStation 4 powinni być zadowoleni.
Większość graczy żyje co prawda targami E3, ale każdy zainteresowany nowymi technologiami powinien wiedzieć o odbywającej się równolegle, organizowanej przez Apple Worldwide Developers Conference. Wydarzenie, na które bilety rozeszły się w 71 sekund tradycyjnie rozpoczął keynote CEO Apple, Tima Cooka. W tym roku cennych nowości było sporo, zarówno z punktu widzenia deweloperów, jak i samych użytkowników. Jedna z największych zmian dotyczyła systemu operacyjnego iOS, który przez wiele lat był jednym z najjaśniejszych punktów najmocniejszego filaru sprzedażowego korporacji- jakim jest iPhone- a który w ostatnich latach nieco przyblakł, doganiany przez z roku na rok lepszą konkurencję.
Udało się. Modły zostały wysłuchane, EA na odchodne rzuciło krótkim trailerem Mirror's Edge 2. Lepszego pożegnania z konferencją nie mogliby sobie zagwarantować. To trzeba zobaczyć!
Konferencję Microsoftu, która rozpoczęła się o 18.30 naszego czasu rozpoczął sześciominutowy, zaskakujący rozmachem materiał filmowy prezentujący magnum opus Hideo Kojimy.
Podstarzały Snake wydaje się być w doskonałej formie. Po otwartym świecie poruszał się będzie konno, chociaż będzie miał również możliwość wykorzystania koni mechanicznych. Co najważniejsze, Afganistan wygląda absolutnie olśniewająco, chociaż możemy się jedynie domyślać jaką część materiału stanowi render. Mamy wreszcie możliwość w spokoju wsłuchać się w nowy głos Snake'a.
Dokładnie tego oczekiwaliśmy, miejmy nadzieję, że reszta materiałów będzie prezentowała zbliżony poziom.
Szum spekulacyjny, który rozpoczął się tuż pod zakończeniu Xbox Reveal nie robił dobrego PRu marce. Kilka sprzecznych informacji krążyło po największych branżowych serwisach informacyjnych, a nikt nie kwapił się by potwierdzić kluczowe informacje. Aż do teraz- mamy wreszcie głos z samej góry. Bardzo niepokojący głos.
Dzisiaj na prywatnym facebookowym profilu Adriana Chmielarza lekko zawrzało. Czołowy (a z pewnością najbardziej słyszalny) przedstawicieli polskiego gamedevu dość krytycznie wypowiedział się o dwóch pozostałych przy życiu branżowych reprezentantach pism papierowych. Dostało się liniowości wymienionej w rubryczce „wady” przy recenzjach Metro: LL, oraz Remember Me, a pominiętej przy okazji wyliczania wad The Last of Us. Redaktor naczelny PSX Extreme i sam autor recenzji szybko odnieśli się do zarzutów, trzeba przyznać- w bardzo ciekawy sposób.
W momencie, gdy modele postaci przestały składać się z kilkunastu wielokątów na krzyż, a gry zaczęły nieśmiało przejawiać aspiracje, by przypominać rzeczywistość (z gigantyczną pomocą wyobraźni i intuicji), upowszechniły się cutscenki, które stanowią najpopularniejszy wyraz stopniowej adaptacji metod narracji znanych z filmu na grunt gier wideo. Przy tak dużych możliwościach technologicznych, zapatrzenie w Hollywood dość mocno daje o sobie znać, przy czym od niedawna „filmowość” zaczyna być przez graczy coraz często odbierana w negatywnych kategoriach. Jakość samych przerywników może być wdzięcznym materiałem na inny felieton, faktem jest jednak że same w sobie są elementami pozbawionymi cechy interaktywności, będącej jednym z kluczowym elementów, które zwykło się podawać w definicji gry wideo. Innymi słowy, przesuwając balans na korzyść cutscenek, pozbywamy się „gry” z gry. Możesz porywać się na podobne zabiegi o ile w dowodzie masz wpisane Hideo Kojima, albo przynajmniej urodziłeś się w Japonii, w przeciwnym wypadku masz całkiem spore prawdopodobieństwo stworzenia „samograja”, albo po prostu nudnej gry.
Jeśli nie masz konsolki przenośnej od Nintendo, szybko przewijasz grafiki rodem z Japonii, a Capcom to nie Twoja bajka, prawdopodobnie o Phoenix Wright nigdy nie słyszałeś. Nic straconego, na iOS trafiła właśnie oryginalnie wydana na Nintendo DS trylogia: Phoenix Wright: Ace Attorney, Justice for All oraz Trials and Tribulations i zaprawdę powiadam wam, to jedne najlepszych gier przygodowych wszechczasów, bijące na głowę nawet seriale prawnicze ostatnich lat.