Recenzja: Switched #1 - Froszti - 15 września 2019

Recenzja: Switched #1

Łatwy, szybki do przeczytania i przyjemny w odbiorze romans shoujo, który powinien przypaść do gustu każdemu miłośnikowi tego gatunku. Nowość od wydawnictwa Waneko, która doskonale wpasowuje się we wrześniowy klimat powrotu do szkoły.

Ayumi Kohinata jest uczennicą pierwszej klasy liceum, gdzie wiedzie spokojne nastoletnie życie pośród rówieśników. Pewnego dnia zostaje zaproszona na randkę przez chłopaka, który od dawna się jej bardzo podoba. Jej szczęście będzie jednak tylko ulotną chwilą, która dość szybko zamieni się w prawdziwe piekło. W dzień, w którym miała spotkać się ze swoim nowym oblubieńcem, odbiera ona telefon od Zenko Umine, dziewczyny, z którą chodzi do klasy, ale nigdy nie zwracała na nią większej uwagi. Jest to nastolatka, której natura poskąpiła urody i talentu, więc dla większości rówieśników jest kompletnie niewidzialna. Krótka rozmowa kończy się tym, że Ayumi jest świadkiem samobójstwa dziewczyny. Nadmiar emocji powoduje jej omdlenie, kiedy jednak odzyskuje świadomość okazuje się, że nie tylko nie doszło do tragedii, ale jakimś cudem obie dziewczyny zamieniły się ciałami.

Historia brzmi dość sztampowo i po części taka też jest. Autorka postanowiła wykorzystać dość wyświechtany motyw, dodając jednak do niego coś od siebie, aby jej dzieło odróżniało się od innych podobnych pozycji. W większości mang mielibyśmy do czynienia z dramato-komedią, w której to obie dziewczyny chcą odzyskać swoje ciała, a w międzyczasie obie zaczynają rozumieć, że ich życie nie jest usłane różami.

Tutaj jednak jest zupełnie inaczej, dość szybko czytelnik przekonuje się, że cała sytuacja nie była dziełem przypadku, a jedna z bohaterek wcale nie ma zamiaru odwracać zaistniałej sytuacji. Zenko Umine, dobrze czuje się w swoim ciele i ma zamiar czerpać z życia pełnymi garściami. Ayumi jest w kompletnie patowej sytuacji, z której nie widzi wyjścia, jej dawni przyjaciele nie wierzą w jej słowa, a życie w nowym ciele to pasmo udrę i problemów. Oczywiście jak w każdej szanującej się historii tego typu, w pewnym momencie na scenie musi się pojawić „królewicz na białym koniu”, który będzie wspierał główną bohaterkę i będzie ucieleśnieniem stwierdzenia, że dla prawdziwej miłości wygląd się nie liczy.

Nie mogę napisać, żeby cały ten zabieg fabularny był czymś rewolucyjnym, ale i tak jest powiewem świeżości pośród dziesiątek innych romantycznych szkolnych historii. Jak na romantyczne shoujo przystało, mamy tutaj również do czynienia z nutką humoru. Delikatna warstwa komediowa świetnie kontrastuje z bardziej emocjonalną treścią, tworzyć zwartą całość.

Oprawa graficzna mangi, sto i na naprawdę dobrym poziomie. Rysunki są bardzo przyjemne dla oka, prezentując jednocześnie o wiele większą szczegółowość niż w innych komiksach tego gatunku. Jedyne czego brakuje to odrobinę większe przyłożenie się do rysowania teł, których tutaj brakuje, a jeśli już występują, są kompletnie nijakie (ale z drugiej strony nie one tutaj odrywają znaczącą rolę).

Switched to naprawdę nieźle napisana i narysowana, łatwa, szybka i przyjemna manga shoujo, która powinna znaleźć się na liście zakupowej każdego szanującego się fana mangowych romansów. Oczywiście można zarzucić tytułowi odrobinę nazbyt idealistyczny obraz świata, w którym to aparycja nie odgrywa znaczącej roli. Jednak odrobina odrealnienia i pokazanie nazbyt kolorowego obrazu miłości, jeszcze nikomu nie zaszkodziła a pozwalana na chwilę zapomnieć o realnym świecie, w którym często dominuje kolor szarości.

Radosław „Froszti” Frosztęga



Mangę do recenzji udostępniło wydawnictwo Waneko.

Froszti
15 września 2019 - 10:36