W co graliście w 2021 roku? - squaresofter - 6 stycznia 2022

W co graliście w 2021 roku?

2021 rok za nami. Nie każdy z nas będzie go dobrze wspominał. Jednak na pewno znajdą się tacy, którzy będą zadowoleni, że go w ogóle przeżyli. Ja należę raczej do tej drugiej grupy. Zakończenie starego i rozpoczęcie nowego roku to także czas wszelkich podsumowań. Postanowiłem więc, jak to mam w zwyczaju, przygotować stosowne podsumowanie roczne, pokazujące jakimi grami zajmowałem się w poprzednim roku. Z braku czasu publikuję je trochę później niż zazwyczaj.

Pogrubionym tekstem zaznaczyłem wszytskjie tytuły, w których zdobyłem platyny lub calaki. Te, które tylko ukończyłem, a mam w nich jeszcze coś do zrobienia, podkreśliłem. O części z nich na pewno jeszcze kiedyś wspomnę na łamach W co gracie weekend?, więc możecie to potraktować jako jedno z moich postanowień noworocznych. Kursywą zaznaczyłem produkcje splatynowane, ale jeszcze nie zcalkowane, gdyż musze najpierw ograć w nich jakiś dodatek lub dodatki. Symbolem ‘nk’ zaznaczyłem zaś tytuły nieukończone. Robię tak, żeby pokazać wszystkim zainteresowanym czy kończę rozpoczęte gry, czy tylko je włączam.

W niektórych przypadkach podałem czas gry, ale jest to całkowity czas spędzony z daną pozycją, a wiele z nich ogrywałem już kilka lat temu. Jeśli nie interesuje Was czytanie, to zawsze możecie przejrzeć mój profil growy, który z wyłączeniem kilku gier pokazuje wszystko to, czym zajmowałem się w poprzednim roku. Link macie poniżej:
https://www.exophase.com/user/squaresofter/

Zachęcam Was także do tego, żebyście i Wy spróbowali zrobić podobne podsumowanie. Lubię słuchać/czytać o tym, w co grają inni gracze.

Na zakończenie tego wprowadzenia napiszę jeszcze, ze w pewnym momencie wydawało mi się, że nie zagrałem w żadną grę wydaną w 2021 roku. Okazuje się, że takie tytuły jednak były. Sprawdziłem też kilka innych gier wydanych w 2021 roku, ale nie udało mi się ich nigdy ukończyć ze względu na brak czasu.

1.Higurashi When They Cry – Ch.6 Tsumihoroboshi (PC) 

Czas gry: 49 godzin

W Higurashi grałem przez kilka miesięcy w 2020 roku, ale japońska opowieść dźwiękowa okazała się tak potężna w treść, że nie wyrobiłem się wtedy z jej przejściem. Jak to w przypadku gier z serii When They Cry bywa, pierwsze rozdziały czytałem bardzo spokojnie, jednak gdy polubiłem już bohaterów, a sama historia wciągnęła mnie nie na żarty, to ciężko było mi oderwać się od jednego z najlepszych skrzyżowań horroru, kryminału i gatunku fantasy w historii.

Szósty rozdział tej japońskiej opowieści z dreszczykiem koncentruje się wokół postaci Reny. Rzuca swiatło na jej przeszłość oraz skomplikowaną historię rodzinną, której pokłosie stanowi osnowę fabularną niniejszego rozdziału.

Więcej światła zostaje też rzucone na klątwę Oyashiro-samy, jednak w mojej pamięci najbardziej utkwiły epickie sceny z udziałem bohaterów pod koniec rozdziału, spotęgowane na dodatek znakomitą muzyką.

2.Higurashi When They Cry – Ch.7 Minagoroshi (PC)

Czas gry: 60 godzin

Siódmy rozdział upiornych cykad wprowadza do historii jedną z najważniejszych postaci, a więc Hanyuu. Wraz z jej pojawieniem się w tej japońskiej historii wyjaśniają się największe tajemnice, które zaprzątały moim umysłem przez kilka miesięcy. Jest to zdecydowanie jedna z moich ulubionych bohaterek, których losy są nierozerwalnie splecione z pozoru spokojn Hinamizawą.

W Minagoroshi można też zobaczyć, co się stanie, gdy wszyscy bohaterowie zaczną ze sobą współpracować.

3.Velocity 2X (PS4)

Czas gry: 45 godzin

Gry z serii Velocity nie są przeznaczone dla przeciętnych graczy. Oczywiście ukończenie tej strzelanki kosmicznej w staroszkolnym stylu nie sprawi nikomu zbyt wielkich problemów, jednak o wykonaniu najtrudniejszych zadań większość graczy może zapomnieć. Wymagają one bowiem bezbłędnego używania przyśpieszenia i teleportów oraz likwidowania wrogów. Liczy się również szybkość. Bardzo mnie cieszy, że niepozorny minis z PSP wyewoluował do produkcji, która ma jakąś tam szczątkową fabułę, a muzyka trzyma poziom tak jak w pierwowzorze. Pieczę nad nią sprawował kompozytor, który miał wcześniej do czynienia z serią Killzone.

Velocity 2X skończyłem kilka lat temu, ale dopiero teraz naszła mnie chęć na to, aby przyjrzeć się bliżej dedykowanym jej dodatkom.     

4.Perfect Dark (X360)

Klasyk Rare z Nintendo 64 z podrasowaną grafiką. Angielski fps powstał w czasach, gdy fpsy konsolowe dopiero raczkowały. Twórcy mieli jednak doświadczenie przy produkcji GoldenEye 007, więc również i w przypadku przygód Joanny Dark postarali się. Jeśli ktoś lubi klimaty szpiegowskie, to jest produkcja przeznaczona dla niego. Trzeba jednak pamiętać, że z dzisiejszej perspektywy gra ma archaiczne sterowanie, zaprojektowane pod kontroler z jednym analogiem. Misje nie mają też punktów kontrolnych, więc ewentualna porażka lub niewykonanie jakiegoś celu misji będą równoznaczne z koniecznością grania w nie od początku.

5.Higurashi When They Cry – Ch.8 Matsuribayashi (PC)
Czas gry: 64 godziny

Warto było czekać te kilka miesięcy, żeby przeżyć finał tej niesamowitej historii, pełnej niespodziewanych zwrotów akcji i scen, które na zawsze zostaną w mojej pamięci.  

6.Limbo (PC)

Limbo to posępny platformer, który znam już niemal jak własną kieszeń. Wcześniej ukończyłem go na X360 i PS3. Teraz przyszła kolej na PC. Wciąż fascynuje mnie to, że twórcom udało się stworzyć tak niepowtarzalną i brutalną produkcję przy użyciu tak oszczędnej formy. Coś czuję, że jeszcze kiedyś wrócę do Limbo tylko po to, żeby spróbować przejść je podczas jednego posiedzenia i przy maksymalnie pięciu zgonach. Pewnie nigdy mi się to nie uda, ale spróbować zawsze można.

7.Kanon (PC)

Debiut Key w segmencie eroge i visual novel to przy okazji jedna z najwspanialszych opowieści na mroźne zimowe wieczory. Chociaż ziąb to jej motyw przewodni, to nieraz zrobi się nam ciepło na sercu podczas poznawania historii poszczególnych bohaterów. Nie da się też zapomnieć tego wpadającego w ucho openingu.

Przy tej japońskiej powieści graficznej pracowały Yui Horie i Maaya Sakamoto, a więc legendarne japońskie seiyuu, które na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat wystąpiły w wielu znanych anime i grach wideo. 

8.Umineko When They Cry (PC)
Czas gry: 656 godzin

Umineko to horror, kryminał, fantastyczne wiedźmy, dramat i romans oraz ukłon w kierunku Boskiej Komedii w jednym. Wszystko odpowiednio przyprawione niesamowitą ścieżką dźwiękową, składającą się z ponad dwustu bardzo zróżnicowanych kawałków oraz kapitalnym dubbingiem. Po dwukrotnym  ukończeniu tej historii dzieło Ryukishiego07 fascynuje mnie jeszcze bardziej. Pomogło mi też w tym zaznajomienie się z Higurashi. Bardzo cenię sobie dobre historie w grach wideo, a te przedstawione w serii When They Cry sprawiły, że patrzę na nie w zupełnie inny sposób niż wcześniej.

9.The Devil on G-String (PC) nk
Czas gry: 3 godziny

Amerykanie kłamali. Usami Bin Laden wciąż żyje!

10.Battlefield: Bad Company 2 (X360)

Całkiem udaną kampanię do Bad Company 2 skończyłem dawno temu. W 2021 roku postanowiłem definitywnie zająć się trybem dla wielu graczy. Sprawdziłem dodatek Vietnam i pograłem trochę z innymi graczami na podstawowych mapach, zdobywając wszystkie brakujące osiągnięcia. Nie obyło się też bez walki o przetrwanie w trybie Rzezi na poziomie hardcore.

Bad Company 2 to zdecydowanie jedna z najlepszych odsłon serii Battlefield. Nigdy nie zapomnę pierwszego meczu z trybu multiplayer, w którym ruszyliśmy na bazę wroga oddziałem czołgów. Pożegnałem się z tym tytułem z wielkim żalem.

11.Gears of War: Ultimate Edition (XOne)

Czas gry: 200 godzin

Pierwsza część serii Gears of War zawsze była mi bliska. Kiedyś kupiłem dla niej X360. Podobnie było też z remake’iem z podtytułem Ultimate Edition, dla którego kupiłem XOne. Zrobiłem to tylko dlatego, że pecetowa wersja tej gry świeciła pustkami w trybie multiplayer, a chciałem powalczyć w nim z graczami z całego świata. Z trybem tym spędziłem zresztą kilka miesięcy, aż dotarło do mnie, że The Coalition to jednak nie Epic. Nowi opiekunowie zębatej serii wykonali kawał dobrej roboty przy odświeżonej wersji Gears of War, opierając ją na nowym silniku graficznym oraz dodając do kampanii rozdziały obecne przez wiele lat jedynie w pecetowej wersji oryginału.

Mogli się jednak lepiej postarać, bo gdy gra przestała naliczać przez kilka miesięcy punkty doświadczenia za mecze z innymi graczami, to zupełnie straciłem do niej zapał. Gdy twórcy w końcu raczyli zająć się tym tematem, to już nie myślałem nad tym, żeby bawić się tytułem, który w każdej chwili może znowu zepsuć się przez jakieś zaniedbanie. Zdobyłem brakujące osiągnięcia, zdobywając tym samym pierwszego calaka w Gears of War na XOne, tak jak kiedyś zrobiłem z oryginalnym wydaniem tej brutalnej strzelaniny trzecioosobowej na X360. Pierwsze Gearsy ukończyłem w dwóch wersjach już ponad dziesięciokrotnie.  

12.Lara Croft GO (And)

Lara Croft GO to całkiem przyjemna gra logiczno-zręcznościowa na smartfony z najbardziej znaną panią archeolog gier wideo. Od innych produkcji, w których występuje Lara odróżnia ją przede wszystkim sterowanie, polegające na stukaniu palcami w ekran telefonu. Niby prosta rzecz, ale zagadki są tak przemyślnie skonstruowane, że czasem nasz jeden błąd wystarczy, aby powtarzać od nowa konkretne pomieszczenie, w którym akurat jesteśmy. W GO znajdujemy także skarby, które są całkowicie opcjonalne, ale zebranie poszczególnych ich zestawów daje nam dostęp do nowych strojów dla naszej nieustraszonej protagonistki.

13.The Elder Scrolls V: Skyrim (X360)

Czas gry: 130 godzin

W Skyrima grałem z przerwami od wielu lat, ale dopiero w zimie 2021 roku wczułem się poważnie w ten mroźny, nordycki klimat i udało mi się zaliczyć w nim wątek główny oraz dodatek Dragonborn. W TESach zawsze brakowało mi tego, co jest solą gatunku fantasy, a więc smoków. Piąta odsłona tego popularnego cyklu zajęła się tym tematem jak należy. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że trening w krainie Nordów mam za sobą i mogę zająć się innymi wątkami. Myślę, że z rpgiem Bethesdy spędzę jeszcze bardzo dużo czasu.

14.The House In Fata Morgana (PC)

Czas gry: 110 godzin

Warto było wrócić do Morgany. Po uzyskaniu pierwszego zakończenia w tym horrorze będącym jednocześnie powieścią graficzną, odstawiłem ją na jakiś czas. Z ciekawości chciałem jednak sprawdzić co się stanie, gdy dokonam innego wyboru w tamtym pamiętnym miejscu. Okazało się, że za pierwszym razem widziałem jedynie złe zakończenie. Tymczasem za drugim razem historia potoczyła się zupełnie inaczej niż wtedy. Nie dość, że poznałem jedną z największych tajemnic tej opowieści, to otrzymałem w nagrodę chyba najlepszy rozdział w grze. Dla kogoś, kto uwielbia opowiadania o przeklętych posiadłościach i wiedźmach, doprawione szczyptą grozy, to było niemal jak spełnienie marzeń. Morgana nie tylko wciągnęła mnie scenariuszem, ale zadziwiła także muzyką, ze śpiewanymi portugalskimi piosenkami, oraz całkiem udanymi projektami postaci.

15.Gears of War: Ultimate Edition (PC)

Czas gry: 159 godzin

Ten tytuł  w wersji na PC to przykład na to, że The Coalition niezbyt ogarnia temat, jakim jest seria Gears of War, po porzuceniu jej przez Epic. Niby kampania fabularna jedynki działa w sześćdziesięciu klatkach, ale ich liczba nigdy tak w zasadzie nie jest stała. Wahania pomiędzy dwudziestoma czy czterdziestoma klatkami to norma nawet na najmocniejszym sprzęcie, który doskonale radzi sobie z grami bardziej zaawansowanymi graficznie. Tytuł jest ledwo kilka lat na rynku, a twórcy dawno temu porzucili go i nawet przez kilka lat nie potrafią naprawić rażących błędów.

Jeśli dla kogoś niedostatki natury technicznej nie są istotne, to wciąż można tu przeżyć najmroczniejszą przygodę w tym cyklu, samemu lub z kompanem. Tryb rywalizacji między graczami został przez nich porzucony już dawno temu. 

16.VA-11 Hall-A: Cyberpunk Bartender Action (PC)

Czas gry: 57 godzin

Cyberpunkowy symulator barmana to coś tak niespotykanego na rynku gier wideo, że nie mogłem sobie odmówić takiej przyjemności. Mieszanie drinków i odmienianie życia klientów wciągnęło mnie do takiego stopnia, że odszedłem od tej historii dopiero wtedy, gdy poznałem najbardziej skrywane sekrety bohaterów. Bardzo podobała mi się muzyka w grze. Jedynie do czego mógłbym mieć zastrzeżenia to to, że bez opisu wyjaśniającego jak zrobić najrzadsze drinki nie da się zobaczyć wszystkich wydarzeń w tej cyberpunkowej powieści graficznej.

17.Halo: The Master Chief Collection (XOne)
Czas gry: 277 godzin

Po kilku miesiącach starań ukończyłem wszystkie odsłony Halo zawarte w tej kolekcji, ale to wciąż za mało, żeby odłożyć ją na półkę. Czasami włączam tą grę, żeby zmierzyć się z tytułami z tej serii na legendarnym poziomie trudności, najlepiej w kooperacji z innymi graczami. Niemal wszystkie części Halo z tej składanki skończyłem już kilka lat temu. Chciałem jednak sprawdzić jak prezentują się odświeżone wersje Halo 1 i 2. Poza tym, zawsze ciekawiło mnie w jakim kierunku udał się cykl o śmiercionośnych pierścieniach bez jej twórców z Bungie. Halo 4 to udana pozycja i ma swoje momenty. Brakuje jej jednak tej magii, które miały w szczególności trzy pierwsze odsłony Halo.

18.Enslaved: Odyssey to the West (X360)

Enslaved to jedna z najlepszych produkcji w settingu postapokaliptycznym. Przygody Moneky'a i Trip ukończyłem dawno temu, dopiero jednak w 2021 roku miałem okazję ograć dodatek z Pigsy'm w roli głównej, a że przygody pociesznego świniaka to było dla mnie zbyt mało, to postanowiłem przeżyć tą luźną interpretację chińskiego mitu ukazującego niezwykłą wędrówkę małpiego króla, jaką jest Enslaved, jeszcze raz i bardzo żałuję, że nie doczekamy się kontynuacji tej historii.

19.Ultra Street Fighter IV (X360)
Czas gry: 157 godzin

Do SFIV wróciłem głównie po to, aby powbijać rangi postaciom w trybie sieciowym. Nie udało mi się znaleźć chętnych do tego przedsięwzięcia, więc musiałem sobie poradzić samemu. Przy okazji zaliczyłem 365 wykończeń adwersarzy za pomocą ultra i supercombosów.

Żarty się skończyły, bo zostały mi już tylko same rzeczy do zrobienia jak chociażby ukończenie trybu arcade bez żadnej kontynuacji. Pewnie nigdy tego nie dokonam. Niczego jednak nie żałuję. Czwórka to wciąż jedna z moich ulubionych bijatyk ever i nie zmieni tego nawet to, że jestem w niej totalną nogą. Ta otoczka towarzysząca japońskiej produkcji jest jedyna w swoim rodzaju. Do Czwórki  zawsze chętnie wrócę.

20.Resident Evil 3 (PS4)
Czas gry: 74 godziny

Remake RE3 był stanowczo zbyt krótki. Widać było ewidentnie, że grze nie pomógł zbyt krótki czas produkcji. Dlatego też kilka miejsc z oryginału nie trafiło w ogóle do odświeżonej wersji perypetii Jill Valentine, która stara się uciec z Raccoon City opanowanego przez plagę zombie. Zadania nie ułatwia jej też Nemesis, wysłany do tego piekielnego amerykańskiego miasteczka w celu zlikwidowania pozostałych przy życiu członków specjalnej jednostki policyjnej S.T.A.R.S.

Gra do zbyt trudnych nie należała, ale kilka momentów w trybie Inferno było irytujących, szczególnie gdy przechodziliśmy tytuł na trzech sejwach, próbując zdobyć przy okazji rangę S.

Survival horror Capcomu doczekał się w nowej wersji trybu sieciowego, co akurat jest marnym pocieszeniem po pominiętym trybie Mercenaries. Dwa wcześniejsze odświeżenia gier z cyklu Resident Evil prezentują się od trójki o niebo lepiej.

21.Hatsune Miku: Project DIVA Future Tone (PS4)
Czas gry: 317 godzin

Do gry rytmicznej Segi wróciłem za sprawą nowych kawałków, które chciałem koniecznie sprawdzić. Pobawiłem się nimi przez chwilę, a później wróciłem i tak do swoich ulubionych, żeby sprawdzić się w nich na wyższych poziomach trudności. Nie skończyło się to zbyt dobrze, gdyż najbardziej wymagające kawałki potrafią dać nieźle w kość. Bez odpowiedniego treningu i wyczucia rytmu można zapomnieć o zaliczeniu niektórych z nich nawet na trudnym poziomie trudności, o ekstremalnym nawet nie wspominając.

Gry takiego typu nie rosną jednak na drzewach, a że Future Tone to wciąż jeden z najlepszych przedstawicieli tego gatunku, to wcale się nie zdziwię jak niedługo zapowiedzą jego port na PS5, aby właśnie tam dodawać nowe piosenki co jakis czas.

22.Resident Evil 3 (PSone)

RE3 ukończyłem dwudziesty siódmy raz i chyba już nic nie zmieni tego, że wciąż pozostaje on najczęściej kończoną grą w moim życiu. Japończycy zrobili ją po prostu pode mnie. Ma bardzo dobre replayability, więc nawet po jednokrotnym ukończeniu można ją przecież odpalić po to, by zagrać Jill w innym stroju, podjąć inny wybór w kilku momentach tego survival horroru ociekającego akcją, odblokowac nową broń w trybie Mercenaries oraz dodatkową kartę epilogu, wyjaśniającą co stało się z innymi boahetrami tego uniwersum po poprzednich grach. Jeśli dodamy  do tego statyczne kamery, których seria Resident Evil została dawno temu pozbawiona oraz oryginalną ścieżkę dźwiękową, to mamy klasyk, po który zawszę z wielką chęcią sięgam.

23.The Secret of Monkey Island Special Edition (PS3)
Czas gry: 20 godzin

Do pierwszej części Monkey Island wróciłem m.in. po to, by zobaczyć jej drugie zakończenie, nauczyć się wszystkich pirackich obelg i zaliczyć speedrun. Najważniejszym jednak powodem było to, że lubię pirackie klimaty i dobre komedie, a oba te elementy zostały zrealizowane w tym legendarnym point’n’clicku wręcz wybornie.

24.Black (Xbox)

Black, obok serii Burnout, to wciąż jedna z najlepszych gier, jakie zostały wymyślone przez studio Criterion. Dziś na nikim nie zrobi wrażenia oprawa graficzna w tym klasyku.  Co innego system zniszczeń, zaimplementowany do gry, który wciąż pokazuje pazur. Odgłosy broni też są dosyć dobre, a i sam scenariusz z mocnym akcentem szpiegowskim, stylizowany na dobry film sensacyjny też nie ma się czego wstydzić.

25.Monkey Island 2 Special Edition Lechuck’s Revenge (PS3)
Czas gry: 14 godzin

Z drugą częścią Monkey Island też miałem niezałatwione sprawy. Zrobiłem więc kolejny speedrun, pośmiałem się jeszcze raz z gagów i pożegnałem z kolejnym pirackim tytułem z wielkim bananem na twarzy.

26.Dragon Age: Origins (PS3)
Czas gry: 420 godzin

Origins skończyłem czterokrotnie wiele lat temu. Dopiero jednak w 2021 roku postanowiłem, że ukończę też wszystkie dodatki stworzone przez twórców. Większość z nich była krótka, a ostatni boss w jednym z nich doprowadzał mnie do szału. Warto jednak je sprawdzić, jeśli chcemy dowiedzieć się czegoś więcej o części głównych bohaterów z podstawki, wcielić się w mroczne pomioty oraz przeżyć nowe przygody w bardzo dobrym i treściwym rozszerzeniu zatytułowanym Awekening.

27.DmC Devil May Cry (PS3)
Czas gry: 20 godzin

Angielskie spojrzenie na cykl Devil May Cry podzieliło fandom fanów Dantego na jego przeciwników i zwolenników. Zawsze byłem w tej drugiej grupie, gdyż lubię produkcje Ninja Theory. Mi ten jednorazowy wyskok przypadł do gustu przede wszystkim w kwestii kreacji poziomów. Wątek główny skończyłem dawno temu. Teraz postanowiłem sięgnąć po dodatek opowiadający o losach Vergila. Do zbyt długich nie należał, ale jak ktoś chciałby sprawdzić co się z nim stało po wydarzeniach z podstawki, to śmiało może sprawdzić Upadek Vergila, tym bardziej, że bratem głównego bohatera DmC gra się trochę inaczej.

28.Dead Or Alive 4 (X360)

W DoA4 walczyłem przez kilka miesięcy o najwyższą rangę w trybie dla wielu graczy. Nie było to łatwe z tymi wszystkimi ograniczeniami, gdy japońska bijatyka liczyła punkty zdobyte na innych graczach tylko do dwudziestu kilku zwycięstw, a później trzeba było odczekać przynajmniej kilka dni, żeby znów zdobyć jakieś doświadczenie. Dzięki pomocy dwóch-trzech tak samo narwanych graczy w końcu udało nam się jednak zdobyć rangę SS.

Zamierzam jeszcze wrócić do Czwórki, bo chcę odblokować ostatnią postać, dodatkowe stroje i zmierzyć się jeszcze kilka razy w czasówkach i niezwykle wymagającym trybie survival.

29.Final Fantasy XIII (PS3)
Czas gry: 174 godziny

Do FFXIII wróciłem po wielu latach rozłąki, aby zająć się endgame’m w tym jrpgu. Udało mi się zrealizować ten plan połowicznie. Rozwinąłem wszystkie postacie na maksa, pokonałem kilku ciężkich bossów oraz wykonałem kilka ciekawych elementów ekwipunku. Jest to jednak jedynie kropla w morzu moich potrzeb. Do pokonania najtrudniejszego przeciwnika jeszcze daleka droga, a zdobyty na nim przedmiot jest kluczowy do pokonania ostatniego bossa na pięć gwiazdek, tak jak zresztą zrobienie wszystkich misji pobocznych. Na razie bardzo rzadko udaje mi się pokonać potężnych oponentów, którzy zostawiają przedmioty niezbędne do wykonania najrzadszych broni i akcesoriów. Do zcalakowania Trzynastki jeszcze trochę mi brakuje.

30.Gears of War 3 (X360)

Trzecia odsłona zębatej serii Microsoftu towarzyszy mi od niemal dekady. Bawiłem się tym tytułem jeszcze przed jego premierą na przedpremierowym pokazie w jednym z lubelskich barów. Od tamtej pory starałem się zrobić w nim absolutnie wszystko z większymi lub mniejszymi przerwami. Nigdy jednak nie potrafiłem zapomnieć o ostatniej produkcji przygotowanej przez Epic dla amerykańskiego giganta z Redmond.

Na przestrzeni tych wszystkich lat przeszedłem trójkę na najwyższym poziomie trudności, udało mi się zaliczyć tryb Bestii bez skuchy na najwyższym poziomie trudności, przejść tryb Hordy na najwyższym poziomie trudności oraz wykonać wiele innych szalonych rzeczy. Jedyne co mi pozostało do zrobienia, to zdobyć ostatnie osiągnięcie w tej strzelaninie trzecioosobowej, albo przegrać próbując. Jest to karkołomne zadanie i nigdy nie napiszę, że na pewno uda mi się tego dokonać, ale nigdy nie dowiem się czy uda mi się osiągnąć upragniony cel, jeśli wcześniej nie spróbuję.

Do Gears of War 3 wracam od czasu do czasu już od kilku lat i pewnie zrobię tak jeszcze nie raz.  

31.Perfect Dark Zero (X360)

Jeden z najbardziej hardkorowych fpsów, z jakimi miałem do czynienia. Zapomnijcie o autoregeneracji zdrowia, apteczkach, a w niektórych poziomach nawet o punktach kontrolnych. W PDZ można grać samemu, albo w kooperacji, tyle że w tym drugim trybie wcale łatwiej nie jest, bo gdy jeden gracz zawali jakąś sekcję hakowania, to trzeba powtarzać całą misję. Istnieje wiele tytułów, w których mamy wyłączony przyjacielski ogień, żeby przypadkiem kogoś nie zabić. W PDZ zabijanie przez przypadek postaci pomagających nam w misji jest nagminne. Wystarczy wziąć do rąk broń o dużej sile rażenia i strzelić z niej o jeden raz za dużo. Obecnie próbuję ukończyć przygody Joanny Dark na poziomie Perfect Agent w pojedynkę i na najwyższym poziomie Dark Agent w kooperacji. Na tym ostatnimw nie znajdziemy nawet pancerzy i punktów kontrolnych w misjach.

32.Gears of War 4 (XOne)

Czas gry: 566 godzin

Przez długi czas myślałem, że nigdy nie zcalakuje GoW4. Myliłem się. To były prawie dwa lata intensywnej zabawy z nową ekipą, historią, wrogami, uzbrojeniem oraz nowymi wyzwaniami. Chociaż niektóre z nich wydawały się wręcz niemożliwe do zrealizowania, to znalezienie odpowiedniej ekipy sprawiło, że pożegnałem się z produkcją The Coalition z podniesionym czołem.

33.Sly Cooper: Thieves in Time (PS3)

W Zlodziejach w Czasie Sly i jego gang wyruszają w podróż w czasie, aby pomóc członkom jego rodu w innych epokach. Zwiedzimy czasy samurajów, Dziki Zachód i Daleki Wschód, a wszystko po to, by uratować dobre imię jego rodziny. W danej epoce zyskujemy zdolności charakterystyczne dla niej. Gramy nie tylko protagonistą. Również jego członkowie ekipy będą mieli coś do powiedzenia w tej niezwykłej wyprawie. Za wielki plus tej produkcji uznaję polski dubbing, który sprawił, że ogrywając Złodziei w Czasie czułem się jakbym grał w dobrą kreskówkę.

34.Sly Cooper: Thieves In Time (PSV)
Czas gry: 41 sekund

Platyna zdobyta w 41 sekund. Uwielbiam opcję cross-save.

35.Lone Survivor (PS3)
Czas gry: 25 godzin

Lone Survivor to survival horror stworzony przy pomocy niewielkich kosztów. Nie powala oprawą graficzną. Zdecydowanie lepiej sobie radzi w kwestii oprawy dźwiękowej, która jak to bywa w takiego typu produkcjach, jest bardzo niepokojąca i bardzo dobrze sprawdza się przy straszeniu gracza. Najmocniejszym punktem tytułu jest jednak jego mechanika, która pozwala graczowi na rozgrywanie gry na bardzo różne sposoby, co w dalszej kolejności determinuje różne zakończenia. Strzelając z broni do każdego spotkanego przeciwnika otrzymamy przykładowo jedno ze złych zakończeń. Próbując ukończyć grę bez żadnych trupów czeka nas ogromne wyzwanie. Zakończenie gry też będzie inne. W kilku miejscach zakończenie zależy też od używanych przedmiotów. Do Lone Survivora wróciłem właśnie po to, by zobaczyc inne endingi i dopiero wtedy doceniłem twórcę tej niezależnej produkcji z dreszczykiem.

36.Higurashi When They Cry – Ch.9 Taraimawashi (PC)

Czas gry: 38 godzin

Konsolowe wątki Higurashi nigdy nie zostały oficjalnie przetłumaczone na angielski i wydane na Zachodzie. Można je sprawdzić jedynie dzięki modyfikacji podstawowej wersji gry. Pliki alternatywnej wersji upiornej historii o cykadach zastępują rozdział czwarty, dlatego też przy czasie gry poszczególnych odcinków będę podawał całkowity czas spędzony z czwartym odcinkiem, bo Steam nie umie tego inaczej policzyć. Jeśli komuś to przeszkadza, to może odjąć te 20 godzin spędzonych przeze mnie z czwartym rodziałem.

Co do samej historii opowiedzianej w dziewiątym rozdziale Higurashi, to jest ona niemal identyczna jak w oryginale, z tym, że ma zupełnie inną ścieżkę dźwiękową. Różni się też zakończeniem.

37.Higurashi When They Cry – Ch.10 Tsukiotoshi (PC) nk
Czas gry: 38 godzin

Dziesiąty rozdział Higurashi opowiada o planie zabójstwa opiekuna Satoko, Teppeia, który jest alfonsem, pijakiem i znęca się nad bezbronną dziewczyną. Niby ten wątek był już przedstawiony w oryginale, ale sam plan zabójstwa różni się od tego z podstawki, więc również i tutaj spodziewam się zupełnie innego zakończenia.

Konsolowe wątki Higurashi sprawdzam, bo wystąpią w nich też inni bohaterowie, o których w pierwszych ośmiu rozdziałach Higurashi była jedynie mowa.

38.Steins;Gate: Linear Bounded Phenogram (PC)
Czas gry: 105 godzin

Linear Bounded Phenogram to jedna z kontynuacji Steins;Gate. Do nas trafiła w pakiecie ze Steins;Gate Elite, a więc animowaną wersją pierwszej gry z tego uniwersum, wydaną w dziesiątą rocznicę powstania oryginału. W przeciwieństwie do pierwszego tytułu, Okarin nie jest tutaj protagonistą, a jednym z wielu głównych bohaterów, z których każdy ma własną historię, uzupełniającą to, co wiedzieliśmy do tej pory o poszczególnych członkach laboratorium na Akihabarze, w którym wynaleziono maszynę czasu. Okarin, Kurisu, Faris, Suzuha, a nawet Tennouji mają własne motywacje działania, które poznajemy w trakcie ich ścieżek fabularnych. Część wątków zawartych w tym tytule zostanie później rozszerzona w Steins;Gate 0, więc nie możemy mówić, że mamy tutaj do czynienia ze spin offem tej japońskiej powieści wizualnej. 

39.Horizon Zero Dawn (PS4)

Czas gry: 296 godzin

Do Horizon Zero Dawn wróciłem w celu ogrania śnieżnego dodatku pt. The Frozen Wilds. Opowiada on o dumnym szczepie Banuków, który nie lęka się ani zimna, ani śmiercionośnych maszyn, które rozpanoszyły się na ich ziemiach. Aloy stara się poznać nowe tajemnice w nowej krainie.

Wielkim błędem z mojej strony było udanie się tam zaraz na początku gry, co zmusiło mnie do ukrywania się przed najpotężniejszymi maszynami w holenderskiej produkcji z otwartym światem. Kiedy jednak zacząłem sobie lepiej radzić, to zaraz po skończeniu tego pokaźnych rozmiarów rozszerzenia, wziąłem się za podstawkę na najwyższym poziomie trudności.

Teraz czekam niecierpliwie na najnowsze przygody ciekawskiej Aloy.

40.Persona 4 Arena Ultimax (PS3)

W Arenie Ultimax zaliczyłem już jakiś czas temu ścieżkę fabularną z perspektywy postaci z Persony 4. Obecnie zajmuje się ścieżką bohaterów z Persony 3. Zanim jednak dojdę do finału tej opowieści, trochę to jeszcze potrwa. Dlatego z ciekawości sprawdziłem tryb Złotej Areny, w której zaczynamy jako postać na pierwszym poziomie. Wraz z kolejnymi pokonanymi przeciwnikami zyskujemy nowe zdolności lub rezygnujemy z tych nieprzydatnych. Przypomina to mechanikę jrpg, z ta różnicą, że zamiast turowego systemu walki, wszystkie starcia toczymy jak w każdej bijatyce.

41.Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots (PS3)

Odkąd MGS4 doczekał się patcha z trofeami dziesięć lat temu, próbują go bezskutecznie ukończyć. Tym razem też mi się nie udało, ale przynajmniej pocałowałem w grze plakaty wszystkich dziewczyn. Puściłem też muzykę jednej ze ślicznotek, co spodobało się jej do takiego stopnia, że zamiast ze mną walczyć, to zaczęła tańczyć w rytm muzyki. Urwałem też penisa posągowi z początku gry. Od czegoś przecież trzeba zacząć.

42.Super Stardust HD (PS3)

Fińska strzelanka spędzała mi sen z powiek przez niemal dziesięć lat. Ukończyłem ją dawno temu. Chciałem jednak zdobyć w niej wszystkie trofea i tu zaczęły się schody. Nie chcę nawet myśleć o tym, ile razy wątpiłem w to, że osiągnę absolutne wyżyny w tej produkcji. Po wielu latach niepowodzeń w końcu mi się jednak udało i calak w pierwszej grze na PSN z trofeami stał się faktem. Bardzo się cieszę, że nigdy się nie poddałem i od czasu do czasu przypominałem sobie tytuł, od którego zaczęła się moja długoletnia przygoda ze studiem Housemarque.

43.This War of Mine (PC) nk

Bardzo dobra gra survivalowa wprost od naszych rodzimych developerów z 11 bit sudios. Aby w niej przetrwać musimy przeszukiwać okoliczne miejscówki w nadziei na to, że znajdziemy jakieś pożywienie, materiały na handel lub do stworzenia kilku niezbędnych rzeczy, bez których będzie ciężko dożyć do następnego dnia. Głód, zmęczenie lub przygnębienie naszych bohaterów to codzienność, więc musimy naprawdę postarać się o to, aby nie umarli.
Na razie niezbyt mi to jeszcze wychodzi, ale zbyt dobrze bawię się z takimi typu produkcjami, żeby odpuścić po kilku niepowodzeniach.  

44.Tales of Xillia (PS3)
Czas gry: 181 godzin

Do Tales of Xillii podchodziłem jak do jeża. Na przestrzeni kilku lat zasiadałem doń na dłużej kilka razy, ale z braku wolnego czasu nigdy nie udało mi się jej ukończyć. Aż do poprzedniego roku, gdy pewnego dnia obudziłem się z mocnym postanowieniem, że muszę przejść tego jrpga teraz, albo nigdy. Wszystko skończyło się dobrze. Tytuł ukończyłem bowiem dwa razy, zrobiłem w nim niemal wszystkie misje poboczne, rozwinąłem wszystkich członków drużyny na maksa i pokonałem przy okazji najtrudniejszego bossa opcjonalnego w całej grze. Najbardziej jednak w tym wszystkim ucieszył mnie fakt, że kolejny raz mogłem zanurzyć się w cudowną muzykę Motoia Sakuraby.

45.Shin Megami Tensei: Devil Survivor 2 Record Breaker (3DS)
Czas gry: 10 minut

Pierwsze zakończenie Record Breaker można zobaczyć w ciągu kilku minut po odpaleniu gry, więc traktuję je jako pierwsze przejście tego taktycznego rpga. Na kolejne przyjdzie jeszcze pora

46.Gears 5 (XOne)

Czas gry: 757 godzin

Nie jest to najlepsza odsłona Gears of War, ale na pewno wymagająca od gracza najwięcej czasu, jeśli marzy on o sześćdziesiątym wyzerowaniu i opanowaniu w stopniu mistrzowskim wszystkich map w Hordzie i Ucieczkach. Pewnie nigdy mi się to nie uda. Zamierzam jednak ukończyć przynajmniej wątek fabularny na najwyższym poziomie. Grając z innymi graczami w Gears 5 jest o wiele raźniej.

47.Ori and the Will of the Wisps (XOne)

Czas gry: 55 godzin

Bardzo chciałem zagrać w kontynuację Ori i na całe szczęście udało mi się znaleźć trochę czasu na drugą odsłonę chyba jednej z najbardziej wzruszających metroidvanii. Główny bohater otrzymał tym razem do dyspozycji wiele nowych umiejętności. Z początku ciężko mi było zapanować nad nimi wszystkimi, a gdy w końcu mi się to udało, to kolejny raz zostałem zauroczony jedną z najlepszych produkcji dostępnych na Xbox One.

Po skończeniu tej wyjątkowej pozycji chcę jeszcze poszukać brakujących znajdziek. Kto wie, może kiedyś skuszę się nawet na przejście Ori 2 bez straty życia? Nie będzie to jednak takie proste, zważywszy na to, że za pierwszym razem zginąłem ponad trzysta razy. 

48.Grand Theft Auto IV (X360)

W GTAIV zajmowałem się przede wszystkim dodatkami, które nareszcie udało mi się ukończyć. Dzięki rozszerzeniom fabularnym piaskownica Rockstara mocno zyskała w moich oczach. Nico i pozostała dwójka bohaterów chadza własnymi ścieżkami i bardzo podobało mi się, że w pewnym punkcie ich drogi się krzyżują. W zasadzie muszę jeszcze wrócić do dyskotekowego rozszerzenia, bo chcę w nim powalczyć o sto procent w każdej misji, a tak to wrócę chyba jeszcze do podstawki, aby dokończyć trzydziestogodzinny speedrun. Na całe szczęście koszmarny grind z multiplayera mam już za sobą.

49.Guilty Gear Xrd Revelator 2 (PS4) nk

W Revelatora 2 rozegrałem kilka turniejów ze znajomymi i w zasadzie tyle mogę powiedzieć o tej japońskiej bijatyce. Bardzo żałuję, że nie miałem jaj, żeby zacząć grać w ten tytuł na poważnie, tym bardziej, że XX jest jedną z moich ulubionych bijatyk ever. Tchórzostwo to straszna rzecz.

50.Shin Megami Tensei: Soul Hackers (3DS) nk

Czas gry: 6 godzin

Soul Hackers kupiłem na jednej z wyprzedaży i od tamtej pory staram się od czasu do czasu odpalać tego japońskiego dungeon crawlera. Z pozoru jest to po prostu kolejny tytuł bazujący na mechanice znanej z uniwersum Shin Megami Tensei, a więc mamy tu demony, fuzje itd. Trzeba jednak pamiętać, że pierwsze wydanie tej gry pochodzi z Segi Saturn. Dodać należy, że cała produkcja jest utrzymana w hakerskich klimatach i jest to element wyróżniający ten tytuł na tle innych przedstawicieli z gatunku  rpg.  Więcej, port na 3DSa doczekał się dubbingu, dzięki czemu łatwiej zżyć się z głównymi bohaterami, dla których surfowanie po sieci, hakowanie dusz i walka z demonami to chleb powszedni.

51.The Labyrinth of Grisaia (PC)

Gdy tylko skończyłem wątek główny Labirytntu, skupiający się na przeszłości Yuujiego oraz jego mentorki, Asako, to od razu wziąłem się za kontynuację historii pokojówki Sachi z pierwszej części, która planuje ślub ze swoim ukochanym przyjacielem z dzieciństwa. Od tamtej pory zaglądam od czasu do czasu do Akademii Mihama i robię powolne postępy w jej ścieżce fabularnej.

52.Gradius V (PS2) nk
Czas gry: 3 godziny

Jeden z najtrudniejszych tytułów, w jakie kiedykolwiek grałem na PS2. Bazuje na tych samych zasadach, co pierwsza odsłona z NESa, a więc jeśli zostaniemy trafieni przez cokolwiek, to po prostu giniemy. Różnica w stosunku do pierwszej części Gradiusa jest zaś taka, że wraz z każdą godziną spędzoną z japońskim shoot‘em up’em Konami, dostajemy dodatkowy kredyt kontynuacji, dzięki czemu nasze doświadczenie zdobyte wcześniej nie idzie na marne. Przyda się też wyuczenie ataków bossów czyhających na nas w poszczególnych planszach, gdyż każda walka z takim jegomościem jest niezwykle wyczerpująca. Sama oprawa graficzna i dźwiękowa piątej odsłony robią niezłe wrażenie, a w szczególności na dinozaurach takich jak ja, pamiętających jeszcze pierwszą część.

53.R-Type Final 2 (PC)
Czas gry: 10 godzin

R-Type reprezentuje ten sam typ gry co wspomniany przed chwileczką Gradius. Final 2 powstał dzięki zbiórce graczy na Kickstarterze, za co jestem im dozgonnie wdzięczny. Uważam, że na rynku gier wideo jest miejsce dla gier z każdego gatunku. Nie każda musi wpisywać się w najpopularniejsze trendy i być kolejnym open worldem. Siła tego medium tkwi w różnorodności. Naprawdę cieszę się, że mogłem bez problemów odpalić tytuł, w którym można postrzelać do przeciwników dla relaksu. Nie spodziewałem się jednak, że najnowsza odsłona R-Type zaskoczy mnie końcówką oraz alternatywnymi planszami.

54.Frostpunk (PC) nk
Czas gry: 18 godzin

Frostpunk to kolejna gra polskiego 11 bit studios, do której podchodziłem w ubiegłym roku, i której niestety nie udało mi się ukończyć. Polska strategia, której akcja rozgrywa się w minusowej temperaturze ma całą mechanikę opartą na aspekcie walki o przetrwanie, co odróżnia ją na tle całego gatunku. Rozbudowujemy w niej osadę. Wszystko jednak co robimy musi być podporządkowane utrzymaniu odpowiedniej temperatury dla naszych mieszkańców. W przeciwnym razie zaczną nam zamarzać i wydajność naszej osady będzie na zbyt niskim poziomie, aby przetrwać wieczną zimę Frostlandu. Pomóc mogą nam w tym odpowiednie prawa, które jako zarządca musimy wprowadzać od czasu do czasu. Dbanie o potrzeby naszych ludzi to podstawa. W przeciwnym razie stracą nadzieję na przeżycie pod naszym czujnym okiem.

55.Captain Toad: Treasure Tracker (WiiU)

Udało się! Skończyłem jakąś grę na platformach Nintendo w 2021 roku. Szkoda, że tylko jedną. Może w Nowym Roku będzie lepiej? Wracając do samej gry, Toad i jego przygoda polegająca na szukaniu skarbów bardzo mi się spodobała. Sam pomysł na grę wziął się z Super Mario 3D World, w którym pocieszny muchomor pojawiał się od czasu do czasu w planszach dodatkowych. Co tam było jedynie minigą, tu urosło do samodzielnej produkcji, przy  której świetnie się bawiłem.

56.Shadow Man Remastered (PC)

Czas gry: 46 godzin

Shadow Mana skończyłem wiele lat temu na Nintendo 64 oraz na Dreamcaście. Teraz zagrałem w jego odświeżoną wersję dzięki uprzejmości firmy GOG.com. Bez względu na stan techinczny tego remastera, Shadow Man jest w dalszym ciągu najlepszą grą utrzymaną w klimatach voodoo, w jakąkolwiek grałem, i wątpię w to, że ten stan rzeczy ulegnie zmianie. Odrestaurowany Shadow Man otrzymał kilka dodatkowych miejscówek, które nie znalazły się w żadnych wcześniejszych wydaniach tej mrocznej platformówki, w której bossami są seryjni mordercy.
Jestem bardzo zadowolony z powrotu do przygód Michaela LeRoi, bo dopiero przy podejściu do wersji na PC udało mi się zebrać absolutnie wszystkie przedmioty w grze oraz znaleźć wszystkie sekrety. Świetnie się przy tym zresztą bawiłem. Szkoda, że Shadow Man nie doczekał się remake’u z prawdziwego zdarzenia, w takiej formie jak chociażby Resident Evil 2 lub Final Fantasy VII. Ten tytuł naprawdę na to zasługuje.

57.Ni no Kuni: Wrath of the White Witch (PS3) nk
Czas gry: 47 godzin

Ni No Kuni to jedna z wielu gier, które mi się bardzo podobają. Nie potrafię jednak znaleźć tyle czasu, aby przysiąść doń na dłużej i ją ukończyć. Wielka szkoda, gdyż w przeciwieństwie do innych rpgów magia jest tutaj wpleciona nie tylko do systemu walki, ale także do samego świata gry oraz przede wszystkim scenariusza. Mocno kibicuję Oliverowi i na pewno jeszcze wrócę do jego wzruszającej historii.

58.Tales of Vesperia (X360)

Czas gry: 130 godzin

Do Vesperii wracam od czasu do czasu. Popchnę trochę fabułę do przodu, wykonam ukrytą misję podczas walki z kolejnym bossem, ale w gruncie rzeczy nie potrafię znaleźć więcej czasu na przygody Yuriego. Udało mi się załatwić wszystkie sprawy z Xillią, więc może tym razem coś się ruszy w tej sprawie?

59.Metro 2033 (PC)
Czas gry: 76 godzin

Ciężko zliczyć ile razy podchodziłem do Metro 2033, próbując ukończyć postnuklearne przygody Artema, które rozgrywają się na stacjach podmoskiewskiego metra? Ukraińskie skrzyżowanie fpsa, survivalu i horroru do najdłuższych nie należało, ale gdy nie masz czasu na granie, to nawet najkrótsza gra wydaje się nie mieć końca. Na całe szczęście przysiadłem do Metra na poważniej i udało mi się je ukończyć, i to chyba ze dwa razy, w tym raz na najtrudniejszym poziomie trudności, z całkowicie wyłączonym HUD'em. Dla mnie, jako fana książki, była to czysta przyjemność. Uważam też, że to uniwersum jest jednym z najlepszych postapokaliptycznych uniwersów wśród gier wideo.

60.Fallout 4 (PS4) nk
Czas gry: 145 godzin

Moim pierwszym pomysłem na Fallouta 4 było jak najszybsze przejście wątku fabularnego. Nie udało się. Po blisko stu godzinach spędzonych z tym postapokaliptycznym tytułem stwierdziłem, że najpierw zajmę się dodatkami. Jeden z nich nawet ukończyłem, ale gdy dotarłem do kolejnego rozszerzenia zatytułowanego Nuka Word, to po zbadaniu okolicy i wykonaniu kilku zadań porzuciłem czwórkę dla innych gier. Od tamtego momentu wracam do rpga Bethesdy co jakiś czas, ale nie na tyle, by poczynić w nim jakieś znaczące postępy.

61.Final Fantasy XIV: A Realm Reborn (PS4)

Czas gry: 1283 godziny

Bardzo chciałem ograć najnowszy dodatek do Czternastki w ubiegłym roku. Z braku wolnego czasu okazało się to jednak niemożliwe. Nie chciałem też płacić abonamentu za stanie w kolejkach, więc może uda mi się w tym roku? W tamtym roku grałem w mmorpga Square Enix dosłownie raz, gdy twórcy dali możliwość grania powracającym graczom przez jeden tydzień, czyli w zasadzie tyle, co nic. Jeśli wrócę jeszcze kiedyś do Eorzei, to na dobrych kilka miesięcy minimum.

62.Yakuza 0 (PS4)
Czas gry: 202 godziny

W pewnym momencie wydawało mi się, ze nigdy nie ukończę swojej pierwszej Yakuzy w życiu. Przytłoczyła mnie ilość zadań pobocznych i mini gier w produkcji Segi. Zaszedłem jednak zbyt daleko w 1)atku głównym, by go porzucić. Pewnego dnia postanowiłem, że rezygnuję ze wszystkiego co poboczne, póki nie poznam finału tej gangsterskiej historii i dopiero po jej ukończeniu staram się zaliczać wszelkie pominięte wcześniej aktywności poboczne.

63.Shift 2 Unleashed (PS3)
Czas gry: 123 godziny

Do Shifta 2 bym zapewne nie wrócił, gdyby EA nie zapowiedziało jednego pięknego dnia, że usunie dodatkową zawartość do gry z cyfrowych platform dystrybucji. Nie wydają oni swoich gier z dodatkową zawartością na fizycznych nośnikach, więc odpaliłem z ciekawością tą grę wyścigową, żeby sprawdzić czy mam w ogóle te dodatki. Zostało jakieś trzy godziny do wejścia w życie decyzji wydawcy, więc musiałem się pośpieszyć. Okazało się, że miałem te dodatkowe tryby i samochody. Przypomniałem sobie też, że nigdy ich nie sprawdzałem. Miałem więc okazję to zmienić. Po dniu czy dwóch oba dodatki miałem już zaliczone. Została mi jedynie podstawka, którą kiedyś porzuciłem ze względu na mordercze wyzwanie polegające na opanowaniu każdego zakrętu w grze.

Tym razem nie dałem za wygraną. Zaliczałem wyścig za wyścigiem, aż dotarłem do najtrudniejszej trasy w całej grze, a więc do słynnego Zielonego Piekła, Nurburgringu, oraz wyścigów wytrzymałościowych. Dwa ostatnie wyczerpały mnie mentalnie do takiego stopnia, że niemal porzuciłem ten tytuł. 40-50 minut na trasie tego koszmaru i niemożność popełnienia zbyt wielu błędów w trakcie wyścigów doprowadziła mnie niemal na skraj rozpaczy. Nie poddałem się. Zrealizowałem swoje założenia w stu procentach. Nie przypominam sobie zbyt wielu produkcji, które tak mocno by mnie wymęczyły. Naprawdę cieszę się, że mam to wszystko już za sobą.

64.Resident Evil 4 (PS3)
Czas gry: 39 godzin

Czwórka to jeden z moich ulubionych Residentów. Bardzo się cieszę, że miałem okazjeę przypomnieć sobie plagę Los Ganados i śmiertelnie niebezpieczną misję ratunkową Leona do pewnej hiszpańskiej wioski. Może dzisiaj oprawa graficzna Residen Evil 4 nie zrobi na nikim wrażenia, ale wciąż jest to tytuł, który zrewolucjonizował gatunki survival horror oraz tpp, a mechaniki zapoczątkowane w tamtych czasach przez Capcom są wykorzystywane w najnowszych produkcjach. Design wrogów, bossowie, system rozwoju broni, minigry, ciężka atmosfera i bohaterowie to wciąż największe plusy tej japońskiej produkcji.

65.Under Night In-Birth Exe: Late (PS3)

Zapomniałem  już jak się czyta poprawnie nazwę tej bijatyki. Jeśli jednak pominiemy nieumiejętność nazywania swoich gier przez niektórych Japończyków, to Under Night to całkiem solidny kawał kodu, z klimatem przypominającym trochę Fate Stay/Night z tymi wszystkim walkami, rozgrywającymi się pod osłoną nocy i w blasku księżyca.

Japoński tytuł oferuje wątek głowny, w którym możemy poznać historię z perspektywy wszystkich postaci. Nie zapomniano także o dodatkowych trybach, w których zdobywamy walutę w grze, służącą do kupowania przydatnych fantów.

66.Grand Theft Auto V (PS3)
Czas gry: 259 godzin

Do GTAV wróciłem po komunikacie Rockstara o grudniowym zamknięciu serwerów w pierwszym wydaniu tej produkcji. Chciałem się upewnić czy o czymś nie zapomniało. Okazało się, że cały tryb sieciowy miałem już ogarnięty od dwóch-trzech lat, wiec z ciekawości zajrzałem do singla. Skończyłem go już dawno temu. Brakowało mi jednak paru rzeczy do zaliczenia scenariusza w stu procentach. Głównie chodziło o znajdźki. Listy i elementu statku kosmicznego znalazłem bez problemu dzięki stronie Rockstar Games Social Club, która pokazywała ich umiejscowienie na mapie, jednocześnie aktualizując ją o wszystkie zebrane fanty. Później zrobiłem wszystkie loty na żyletkę i przeloty pod mostami, zakończyłem wątek z szalonym kultem i brakujące rzezie.
Po tym wszystkim jedyne co mi pozostało to zdobyć 70 złotych medali za misje, co sprawiło, że w zasadzie przeszedłem jeszcze raz niemal cały wątek fabularny. Niczego nie żałuję. Chociaż Rockstar nie umie zrobić dobrego trybu sieciowego w swoich najgłośniejszych produkcjach, to wciąż jest mistrzem gier z otwartym światem i w zasadzie tylko oni sami są w stanie podnieść sobie wyżej poprzeczkę w tym aspekcie. Szkoda tylko, że musimy czekać wieki na wydanie przez nich czegoś nowego.

67.Final Fantasy XI (PC)
Czas gry: 253 godziny

Podobnie jak przy okazji FFXIV Square Enix udostępniło dla graczy kilka dni darmowego grania, więc z ciekawości chciałem sprawdzić co tam słychać w Vana’diel. Jedenastka to kolejny kolos od tego japońskiego developera, więc przypomniałem sobie jedynie jak wygląda sterowanie , walka i moja lokacja startowa. Do Jedenastki nie wróciłem na dłużej z braku czasu. Chcę ograć wszystkie najlepsze dodatki w tym tytule, ale nie mam pojęcia czy kiedykolwiek mi się to uda. Musiałbym potraktować tą produkcję poważniej niż w ubiegłym roku.

68.L.A. Noire (PS3)
Czas gry: 49 godzin

Gra policyjna, utrzymana w klimatach filmów noire takich jak chociażby L.A.Confidental. Wcielamy się w niej w rolę policjanta, którego celem jest szukanie dowodów w miejscach zbrodni, przesłuchiwanie świadków, naciskanie na nich podczas rozmów za pomocą zebranych wcześniej w toku śledztw informacji, a okazjonalnie pościgi i jakieś wymiany ognia z przestępcami.

Aż dziw bierze, że Rockstar wydawał kiedyś nowe marki, które nie miałby w tytule GTA i RDR. Szkoda, że ten czas już chyba bezpowrotnie minął. Policyjne perypetie głównych bohaterów L.A. Noire bardzo mi się spodobały. Taki setting w grach wideo nie trafia się nam zbyt często, a już na pewno nie w produkcjach wysokobudżetowych.

69.Resident Evil Code Veronica X HD (PS3)

Pomimo tego, że Veronicę kończyłem już na Dreamcaście i PS2, ta odsłona nigdy nie należała do moich ulubionych. Gdy inni gracze zachwycali się oprawą graficzną tego survival horroru na ostatniej konsoli Sego dwie dekady temu, nie potrafiłem zdzierżyć  głównego adwersarza wymyślonego przez Capcom na rzecz tej odsłony. W horrorach chcę się bać, a ciężko bać się kogoś, kto ma ze sobą problemy.

Uważam też, że remaster HD wcale nie był dobrym pomysłem ze strony Japończyków. Veronica w HD wygląda jak rozmazana papka. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby twórcy przygotowali dla nas pełnoprawny remake na nowym silniku graficznym, ale wtedy musieliby się przy takim odnowieniu postarać.

Nie dlatego jednak wróciłem do Code Veronica X. Chciałem sprawdzić czy uda mi się zdobyć najwyższą rangę w trybie bitewnym każdą postacią oraz przede wszystkim ukończyć sam wątek główny z najwyższą oceną. Pierwszy plan zrealizowałem dosyć szybko. Z drugim nie było już tak łatwo. Do zdobycia najwyższej noty grę trzeba bowiem ukończyć poniżej czterech i pół godziny, bez kontynuacji, bez używania taśm do zapisu stanu gry, bez używania sprayów pierwszej pomocy oraz wykonując jeszcze kilka innych czynności. Nieraz ginąłem podczas walki z jakimś bossem lub byłem zbyt wolny i musiałem powtarzać wszystko od nowa. Gdy powoli nabierałem wprawy udało mi się ukończyć tytuł o dwadzieścia siedem sekund zbyt wolno od wymaganego czasu, co doprowadziło mnie do niemałej wściekłości. Przespałem się z tym wszystkim i po raz pierwszy w życiu osiągnąłem rangę A przy kolejnej próbie. Dopiero teraz, po tak trudnym wyzwaniu doceniłem ten tytuł. Uwielbiam gry, w których można się sprawdzić, a tutaj odblokowanie dwóch najpotężnych broni to nie lada wyczyn.

70.Gothic (PC) nk
Czas gry: 3 godziny

W Gothicu pokonało mnie na razie siermiężne sterowanie. Chciałbym jednak wrócić jeszcze do tego nieprzyjaznego świata, w którym na dzień dobry dostajemy bombę w ryja.

71.Star Ocean: The Last Hope International (PS3)
Czas gry: 400 godzin

W czwartą odsłonę Star Ocean grałem tylko dlatego, że chciałem zawalczyć z najtrudniejszymi bossami opcjonalnymi w całej grze. Dojście do Gabriela Celeste nie należało do najprostszych, a i sam jegomość dał się we znaki mojej ekipie na maksymalnych poziomach. Udało mi się go jednak pokonać. Drugim celem była Eteryczna Królowa. Ze względu jednak na ciągle zmieniający się kształt Wędrującego Lochu musiałem odłożyć tą potyczkę na później.

72.The Eden of Grisaia (PC)

Udało mi się w końcu zaliczyć całą trylogię Grisaia i musze przyznać, że zakończenie wątku głównego uczniów Akademii Mihama bardzo mi się spodobało. Z poprzednich części wiedzieliśmy już niemal wszystko o głównych bohaterach, dlatego ucieszyło mnie to, że to dziewczyny były tym razem na pierwszym planie, a Yuuji miał swoje pięć minut dopiero na końcu tej opowieści.

Tytuł w kilku miejscach mnie zaskoczył i przede wszystkim dał mi wybór odnośnie zakończenia. Japońskie eroge otrzymało nowe kawałki do ścieżki dźwiękowej. Zrezygnowano niestety z odrębnych ścieżek fabularnych przeznaczonych dla każdej z bohaterek. Wrzucono je wszystkie do jednego worka i zrobiono z tego haremówkę.

73.Assassin’s Creed IV: Black Flag (PS4)
Czas gry: 177 godzin

Uwielbiam klimaty pirackie, więc gdy w końcu doczekałem się zniżki na season passa do ACIV przepadłem na Karaibach. Nie jest to może najlepszy Asasyn jaki powstał, za to bardzo dobra gra piracka, w której szanty, nadzorowanie własnej floty, walki i polowania na morzu, abordaże, poszukiwanie skarbów, czy rozbudowa własnej bazy wypadowej sprawiły, że nie chciałem się oderwać od tej produkcji, póki jej nie skończyłem.

Szkoda tylko, że autorzy nie uwzględnili morskich mechanik w trybie dla wielu graczy i czułem się w nim po prostu jakbym grał w ACII z innymi mapami.

74.Assassin’s Creed: Revelations (X360)

Gdy tylko uporałem się z przygodami Kenwaya wziąłem się za kolejną odsłonę Assassin’s Creed w bardziej konwencjonalnym wydaniu. Zawsze chciałem zobaczyć koniec historii Ezia, a krótkie przerywniki z historii Altaira przypomniały mi też o tym, że stęskniłem się również za pierwszym asasynem, w jakiego wcielamy się w tym francuskim cyklu. Ten ostatni został potraktowany trochę po macoszemu, ale reszta gry bardzo mi się podobały, łącznie z elementami platformowymi z Animusa.

Rozgrywka w Revelations nie była niczym odkrywczym, ale umiejscowienie czasu akcji w Konstantynopolu było strzałem w dziesiątkę. W Asasynach właściwy setting, budowle i  postaci historyczne to recepta na dobrą grę, a to, że Francuzi lubią sobie trochę podkoloryzować i dodać coś od siebie, to już inna sprawa.

75.Devil May Cry V (PS4)

Piąta odsłona Devil May Cry to jedna z większych niespodzianek, jakich doświadczyłem w ostatnich latach. Po tym japońskim hack’n’slashu nie spodziewałem się absolutnie nic, poza siekaniem demonów na potęgę. Dostałem zaś jedną lepszych historii wymyślonych przez pracowników Capcomu, ze świetnym systemem walki, z trzema bohaterami do wyboru, z widowiskowymi scenami walk i z jeszcze lepszą ścieżką dźwiękową.  

76.Ori & the Blind Forest: Definitive Edition (XOne)

Czas gry:51 godzin

Metrodivanię Microsoftu włączyłem prawdopodobnie po to, żeby zdobyć w niej jakieś osiągnięcie (Albo nawet przez przypadek) i szybko wyłączyłem z braku czasu. Chcę doń wrócić, bo jeszcze czeka mnie tutaj speedrun, przejście fabuły bez śmierci itp.

77.Clannad (PC)
Czas gry: 73 godziny

W Clannadzie bezskutecznie próbowałem uaktywnić ścieżkę fabularną Fuko. Po kilku nieudanych próbach stwierdziłem, że spróbuję kiedy indziej. Wcześniej zajmę się jednak historią jednej z sióstr bliźniaczek, która lubi wróżyć z kart, bo mam już wprawę z wersji Clannada na PS4 i po prostu wiem jak doprowadzić do jej finału. Jeszcze długa droga przede mną do poznania opowieści wszystkich głównych bohaterów tej wzruszającej opowieści.

78.Crash Team Racing: Nitro Fueled (PS4)
Czas gry: 20 godzin

W CTR staram się zebrać brakujące przedmioty, żeby odblokowac prawdziwe zakończenie. Staram się także przejechać cały wyścig na dopałce, ale to ostatnie coś mi nie wychodzi, co budzi we mnie coraz większą frustrację. Nie poddam się jednak tak szybko i zamierzam próbować swoich sił w tej grze wyścigowej aż do skutku.

79.Idol Magical Girl Chiru Chiru Michiru Part 1 (PC) nk
Czas gry: 21 godzin

Magiczny spin off gier z serii Grisaia z Michiru w roli głównej. Spotkamy tu starych znajomych z trylogii. Na szczęście ta japońska powieść wizualna jest pełna humoru i utrzymana w zdecydowanie lżejszym tonie niż trylogia.  

80.Gdy Zapłaczą Cykady – Ch. 1 Onikakushi (07th Mod) (PC) nk
Czas gry: 39 godzin

Nigdy bym się nie spodziewał, że zagram kiedyś w Higurashi po polsku, ale to czego nie potrafi zrobić wydawca, nie raz zrobili już fani. Rena mówiąca o słodziakach, które zabierze do domu to jest zdecydowanie to. Hinamizawa chyba jeszcze nigdy nie była mi bliska jak teraz, gdy mogę jej doświadczać w naszym ojczystym języku. Tą drogą powinny iść wszystkie zachodnie gry wideo.

81.Batman: Arkham City (PS3)

W Batmana AC gram drugi raz. Zrobiłem na starym sejwie kilka prostych rzeczy jak dwanaście dat Człowieka-Kalendarza, czy nieustanne szybowanie przez minutę po skoku z najwyższego budynku w całej grze. Teraz chcę przejść tryb fabularny jak najszybciej, żeby odblokować wyzwania. Chcę je w końcu zobaczyć, no i oczywiście sprawdzić później Nową Grą Plus. Motywować zbytnio się nie muszę, bo wciąż jest to piaskownica z najwyższej półki i jedna z najlepszych produkcji poświęconych Człowiekowi-Nietoperzowi.

82.Kingdom Hearts III (PS4)
Czas gry: 156 godzin

Długo to trwało, ale wreszcie udało mi się ukończyć trzecie przygody Sory, Donalda i Goofy’ego. Wbiłem przy tym platynę. Teraz czeka na mnie bardzo trudny dodatek Re-Mind, w którym pokonałem już pierwszych przeciników, a w dalszej kolejności walka z najtrudniejszym przeciwnikiem w całym KHIII i przynajmniej dwa kolejne podejścia do wątku głównego, gdyż wspomniany dodatek dodał także ułatwiacze i utrudniacze do podstawowej rozgrywki. Do postaci i światów Disneya zbytnio przekonywać mnie nie będzie trzeba. Mam nadzieję jednak, że nie zajmie mi to wszytsko kolejnych kilku lat życia. Tym razem, gdy nie będę umiał znaleźć jakiejś znjadźki, to od razu odpalę sobie jakiś poradnik.

83.Freedom Wars (PSV)

Czas gry: 53 godziny

Nie ma dobrego postapo bez lodów. Grudzień 2021 stał u mnie pod znakiem PS Vity, na której bawiłem się w najlepsze z dwoma dedykowanymi jej tytułami. Pierwszym z nich był Freedom Wars, postapokaliptyczny rpg przeznaczony do zabawy dla czterech graczy, w którym były także elementy z takich serii jak Persona, czy Monster Hunter. Wcielamy się w nim w jednego z grzeszników z milionem lat wiezienia do odpracowania i walczymy o dobro naszego Panopticonu. Wraz z kolejnymi odpracowanymi latami kary otrzymujemy też nowe prawa, jak chociażby możliwość spania w pozycji leżącej. Bierzemy udział w coraz trudniejszych misjach, w których często naszym celem jest przechwycenie cywilów z rąk potężnych Porywaczy. W naszych starciach pomaga nam wybrane przez nas Akcesorium, które podobnie jak nas należy uzbroić po zęby. Bez tego ani rusz w najtrudniejszych starciach, które są wręcz niemożliwe do wykonania bez odpowiednio przygotowanej drużyny graczy. Szkoda, że Sony nie przeniosło tego tytułu na duże konsole, bo teraz z wyłączonymi serwerami mało kto pozna największe zalety tej produkcji.

84.Scott Pilgrim vs. The World: The Game (PS3)

Nigdy bym nie przypuszczał, że wrócę kiedyś do zwariowanych przygód Scotta Pilgrima, który musi pokonać siedmiu złych byłych swojej dziewczyny, aby zaznać z nią prawdziwego szczęścia. Chodzone mordobicia nie są najpopularniejszym gatunkiem gier wideo. Jeszcze mniej jest takich, których podstawą jest absurdalna historia. Ten tytuł to już niemal klasyk. Piosenki z pierwszej planszy mógłbym słuchać godzinami. Do produkcji Ubisoftu wróciłem, bo chciałem wypróbować bohaterów z dodatku oraz kooperację przez sieć. Ta ostatnia nie była idealna, ale ten typ gier zawsze najlepiej smakuje z innymi graczami. Jeśli czas pozwoli, to na pewno wrócę jeszcze do tego tytułu i postaram się przejść fabułę na najwyższym poziomie trudności.

85.Soul Sacrifice (PSV)
Czas gry: 68 godzin

Drugim tytułem na Vitę, który skradł mi cały grudzień był kolejny rpg przeznaczony do zabawy w kilka osób, zatytułowany Soul Sacrifice. To mroczna opowieść z gatunku dark fantasy o poświęceniu i wszystkim tym, co jest z tym związane. Zostało to także przeniesione na grunt mechaniki systemu walki, który pozwala graczom na dokonywanie wyborów. Możemy albo ocalić pokonanego przeciwnika, albo go poświecić. Pierwszy wybór zwiększy naszą odporność. Drugi zaś zwiększy siłę naszych zaklęć. Aby mieć jakiekolwiek szanse z coraz trudniejszymi oponentami musimy zdobywać coraz silniejsze ofiary, pełniące w grze rolę zdolności. Możemy je łączyć ze sobą, co zwiększy ich siłę lub łączyć dwa różne ich rodzaje, aby stworzyć coś zupełnie innego. W japońskim tytule istotne są też tak zwane Mroczne Rytuały, a więc najsilniejsze zdolności, jakimi może dysponować nasz czarodziej. Każde użycie takiego zaklęcia ma jednak swoją cenę.

W SS bardzo podobał mi się książkowy sposób opowiadania całej historii oraz piękna muzyka Yasunoriego Mitsudy, którego część  z Was może kojarzyć z takich gier jak Chrono Trigger/Cross, Xenogears czy Xenosaga Trilogy.   

86.Fez (PC)

Fez to ciekawe połączenie platformera z grą logiczną, w której najważniejszym elementem mechaniki zabawy jest możliwość zmiany perspektywy. Pozwala nam to na dotarcie do trudno dostępnych miejsc oraz zauważenie przedmiotów, których zdobycie jest kluczowe przy ukończeniu gry. Tytuł jest pełen sekretów i tylko najbardziej domyślni gracze (albo wyposażeni w najlepszy poradnik) odkryją je wszystkie.

87.Fez (X360)

Gdy odpaliłem Feza na PC nie spodziewałem się, że jego ukończenie podziała na mnie jak katalizator, który sprawi, że wrócę do wersji tego tytułu na X360, aby zawalczyć w nim o brakujące fanty. Ta gra jest jednak zbyt dobra, żeby nie przeszukać w niej każdego kąta.

88.Rayman Origins (X360)

Raymana przeszedłem już dawno temu, ale dopiero od niedawna uruchamiam go z mocnym postanowieniem zebrania w nim wszystkiego. Na pewno nie będzie to łatwe, bo niektóre czasówki wymagają anielskiej wręcz cierpliwości oraz niezwykłej koncentracji. Ubisoft rzadko jednak wypuszcza na rynek produkcje, które nie byłby kolejną wariacją jakieś gry z otwartym światem, więc zamierzam dalej cieszyć się tą niesamowitą platformówką.

89.Bastion (X360)

Na drugie przejście Bastionu nie miałem w tamtym roku zbyt dużo czasu, ale staram się odpalać ten postapokaliptyczny western od czasu do czasu i zebrać jakąś broń lub rdzeń, który pozwoli mi rozbudować moją bazę wypadową.

90.Wiedźmin 2: Zabójcy Królów Edycja Rozszerzona (X360)

Lata lecą, a ja już niemal zapomniałem o tym, że drugie przygody Geralta z Rivii były całkiem udaną produkcją, w której klimat, bohaterowie, bezpruderyjność i rubaszny język sprawiły, że był to jeden z najlepszych rpgów zeszłej dekady. Na pewno doń wrócę, chociażby po to, by pomóc Roche’owi, przespać się z Ves, wybić wszystkie trolle, zgładzić smoka i puścić wolno Leto. Uwielbiam, gdy w grę fabularną mogę zagrać zupełnie inaczej niż za pierwszym razem.

91.Air (PC) nk

Air to kolejny klasyk od twórców Kanona i Clannada. Opowiada on o wędrującym lalkarzu, który trafia pod strzechy dziwnej dziewczyny marzącej o lataniu. Jej opiekunką jest codziennie zalana matka, więc oczekuję, że z takiej mieszanki wybuchowej zrodzi się jakaś ciekawa historia, która przykuje mnie na dłużej do ekranu monitora.

92.The Talos Principle (PC) nk

Jedna z najbezczelniejszych gier wideo, w jakie grałem. Rzadko się zdarza, aby zagrać w tytuł, który w tak bezceremonialny sposób zmusza nas do myślenia. Uwielbienie dla filozofii klasycznej w Zasadzie Talosa jest wręcz namacalne. Bardzo się cieszę, że nie odpuściłem tej grze logicznej po tym, jak zaciąłem się na jakiś czas na jednej z zagadek z początku gry. Tylko ktoś kto kocha szukanie prawdy mógł zrobić tytuł o maszynie szukającej celu swojego istnienia. Chcę więcej.

93.Super Mario 3D Land (3DS) nk

Super Mario 3D Land powstał z myślą o fanach wąsatego hydraulika oraz dla tych graczy, którzy chcieliby zobaczyć jak można wykorzystac efekt 3D w grze wideo. Japończycy popisali się tworząc tytuł bazujący na zabawie głębią świata gry.
94.Fate Stay/Night (PC) nk
Czas gry: 48 godzin

Jeden z najważniejszych przedstawicieli gatunku visual novel i eroge. Fate Stay/Night opowiada o wojnie Świętego Graala, w którą zostali wplątani mieszkańcy sennego Fuyuki City. Główny bohater tej opowieści, Shirou Emiya, cudem przeżył z pożaru, który miał miejsce kilka lat wcześniej. Od tamtej chwili jego wybawca przyjął rolę jego ojca i uczył go o wszystkim tym, co związane z magią i czarami. Protagonista nie jest specjalnie uzdolniony w tej dziedzinie, ale potrafi wyobrazić sobie jakiś przedmiot w myślach, a później go urzeczywistnić.
Aby mag mógł wziąć w wojnie o święty kielich, który spełni życzenie każdego, kto go zdobędzie, musi najpierw przywołać swojego sługę, który będzie walczył z innymi sługami o ten mityczny artefakt.

Cała historia została podzielona na trzy ścieżki: Fate, Unlimited Balde Works oraz Heaven’s Feel. Każda z nich koncentruje się na innej heroinie, o której względu możemy walczyć. Niesie to oczywiście ze sobą różnice w scenariuszu tej japońskiej powieści wizualnej. Na jednej z takich ścieżek jeden bohater może odgrywać istotną rolę, aby później stać się kimś zupełnie nieistotnym na innej. Gra opisuje w bardzo szczegółowy sposób wszystkie bronie oraz sługów, tak abyśmy mogli się w tym wszystkim połapać. Jak to w grach tego typu bywa nasze wybory mogą skończyć się także naszą śmiercią, więc musimy uważać na to, co robimy.
Wielkie wrażenie robią na mnie openingi w tej produkcji, z których zasłynęło chyba najlepsze japońskie studio zajmujące się japońską animacją, Ufotable.

FSN jest dla mnie obecnie jednym z najważniejszych priorytetów growych i obiecuję jeszcze doń wrócić. Dla takich historii warto mieć po prostu PC, tym bardziej, że żadne z oficjalnych wydań tej gry na konsole nigdy nie opuściło granic Japonii.  

95.Shining In the Darkness (SMD) nk
Czas gry: 4 godziny

Klasyka gatunku dungeon crawler wprost od Segi. Tytuł jest utrzymany w konwencji baśni i robił niemałe wrażenie swoją oprawą wizualną trzy dekady temu, szczególnie jeśli zestawimy go z najlepszymi rpgami dostępnymi naówczas na chociażby SNESie. Cieszę się, że tytuły szesnastobitowe pozwalały nam zobaczyć mapy odwiedzanych lochów, bo w innym prekursorze tego gatunku, Phantasy Star, było to wręcz koszmarem, tak jak zresztą w innych grach ośmiobitowych, których w zasadzie nie skończy dziś żaden gracz, jeśli nie zaopatrzy się w odpowiednią solucję.  

96.Virtua Fighter 5: Ultimate Showdown (PS4) nk

Remaster piątej odsłony Virtua Fightera, działający w oparciu o silnik graficzny serii Yakuza. Bardzo żałuję, że poza wzięciem udziału w dwóch turniejach ze znajomymi nie znalazłem więcej czasu na tą bijatykę, gdyż jej złożony system walki wymaga ogromnej ilości czasu, żeby poznać chociażby podstawy walki konkretnymi wojownikami.  

97.Street Fighter V (PS4) nk

SFV chyba nigdy nie będzie moją ulubioną odsłoną tej serii. Oparto ją o mikrotransakcje, a twórcom nie chciało się nawet zrobić trybu Arcade, tłumacząc, że jest to tytuł przeznaczony do rozgrywek e-sportowych. Obiecywali, że nigdy nie wyjdzie żadna nowa wersja piątki, a później ją i tak wydali. Zapewniali, że wszystkich wojowników można odblokować bez wydawania prawdziwych pieniędzy, blokując jakieś siedemdziesiąt procent z nich na starcie. Po zagraniu w Piątkę stwierdziłem, że to nie moja bajka i usunąłem ją z dysku. Może gdybym grał od początku w SFV Champion Edition, to miałbym na jej temat zupełnie inne zdanie, a tak pozostał mi jedynie niesmak.

98.Radiant Historia (NDS) nk

Czas gry: 52 godziny

W Radiant Historię gram już od kilku lat. Nigdy jednak nie zdarzyło się tak, żebym przysiadł doń z mocnym postanowieniem jej ukończenia. Winię za to notoryczny brak czasu oraz niemożność skoncentrowania się tylko i wyłącznie na tym dosyć ciekawym jrpgu turowym o podróżach w czasie. Kto wie, może robię tak podświadomie, żeby nie rozstawać się z tą produkcją zbyt szybko? Nieraz obiecywałem sobie, że w końcu ją przejdę. Do tej pory nic z tego nie wychodzi.

99.Celeste (PC) nk
Czas gry: 3 godziny

W Celeste sobie gram i gram, a jedyne czym mogę się pochwalić w tym tytule to to, że zginąłem w nim 928 razy. Ten hardkorowy platformer jest trudniejszy niż większość dzisiejszych gier. Urzekł mnie tym wyżyłowanym poziomem trudności. Nie potrafię jednak zmobilizować się przy nim na tyle, żeby wejść na szczyt pewnej mroźnej góry.

100.Grand Theft Auto V (PC) nk

GTAV na PC odpaliłem tylko z dwóch powodów. Chciałem zobaczyć jak wygląda w wersji na PC oraz posłuchać nowych kawałków, dodanych do ścieżki dźwiękowej w kolejnym wydaniu gry. Zamiast zajmować się fabułą, to jeździłem sobie bez celu po mieście, słuchając ulubionych klasyków. Nikt z nas nie wie kiedy ukaże się kolejna część tej serii, więc bardzo możliwe, że pogram jeszcze trochę także i w tą wersję Piątki.  

101.Steins;Gate: Linear Bounded Phenogram (PS4)

Czas gry: 29 godzin

Linear Bounded Phenogram odpalam od czasu do czasu. Zaliczyłem w nim już nawet dwa scenariusze członków laboratorium, ale brak trofeów nie mobilizuje mnie dostatecznie, abym przysiadł do tej nowelki. Skończyłem ją już zresztą w wersji na PC, więc nawet nie wiem, czy powtórzę ten wyczyn na konsoli Sony.

102. Halo Infinite (XOne) nk

W Infinite nie grałem jakoś specjalnie długo. Zdążyłem pobawić się linką z hakiem, wybuchowymi zbiornikami i odłożyłem tyuł z braku czasu.

To tyle z mojej strony. Chciałem pokazać w tym wpisie, że nie wszystko mi wyszło z grami wideo w ubiegłym roku. Stosunek gier zclakowanych do rozpoczętych i nieukończonych jest u mnie zbyt duży i chciałbym popracować nad tym w Nowym Roku.

Jeśli uda mi się zagrać w jakieś nowości, to dobrze. Jeśli nie, to też dobrze, bo już dawno temu przestałem liczyć swoją kupkę wstydu. Najważniejsze jest i tak tylko to, żeby gry dawały frajdę, czego również i Wam życzę.  

squaresofter
6 stycznia 2022 - 17:25