Wszyscy mamy świeżo w pamięci fantastyczny występ Mrocznego Rycerza w Arkham Asylum. Wszyscy też czekamy na jego powrót w kontynuacji. Ale czy wszyscy pamiętamy jak długą drogę musiał przebyć bohater, aby trafić na szczyt?
Przed Arkham Asylum na konsolach pojawiło się dobre kilkanaście produkcji z Batmanem w roli głównej. Jedne były przeciętne lub w porywach dobre, inne nie nadawały się od początku do niczego. Do takich niestety zaliczyć musimy głównego bohatera dzisiejszego tekstu czyli Batman: Dark Tommorow na GameCube’a.
W planach twórców było stworzenie otwartego miasta Gotham, które Mroczny Rycerz mógłby swobodnie patrolować w swoich wehikułach. Miało być wiele różnych gadżetów, interesująca fabuła i ot takie standardowe atuty, jak rozbudowany system walki i wymagające AI. Skończyło się na obietnicach.
Tak naprawdę, co potwierdza poniższy filmik, jednym z niewielu plusów Batman: Dark Tommorow jest animacja i wygląd głównego bohatera. Oczywiście, dzisiaj, po zobaczeniu Arkham Asylum wywołują one tylko uśmiech politowania, ale w czasie premiery robiły spore wrażenie. Niestety, poruszać się i walczyć tym Batmanem nie było już tak przyjemnie.
Gra ma swoje niesamowite wady i błędy, wśród których przoduje praca kamery. Gorzej się chyba tego rozwiązać nie dało. Polecam Batman: Dark Tommorow wszystkim osobom recenzującym gry, które mogły już zapomnieć jak źle można zrobić ten element. Spokojnie można uznać operatora za jednego z głównych przeciwników w tytule.
Średnia ocen dzieła HotGen oscyluje w granicy 28 procent. Ten wynik zupełnie nie dziwi. Sama gra jest jednak dobrą ciekawostką, bo pozwala zmierzyć się z wieloma przeciwnikami znanymi z kart komiksów czy animacji oraz spojrzeć na wizję Arkham Asylum z 2003 roku. Jakże gorszą od tej najbardziej aktualnej.