Forfitery to mini-felietony. Mniejsze od Rojopojntofwiu, ale większe od Szybkiej rozkminy.
Pełnią rolę poczekajek. Ukrywają proces wczytywania się misji, lokacji, jakiegoś wydarzenia. Mają na celu umilić nam chwilową bierność i załagodzić, momentami brutalną pauzę ciachająca immersję niczym Tasak +3. Korzystając z okazji, informują o wielu rzeczach, dzieląc się wiedzą na temat świata gry. Kiedyś wystarczył czarny ekran i charakterystyczny biały napis Please wait... Dzisiaj, to integralne części opowiadanej przygody. Twórcy sięgają po różne środki zamaskowania burzy zero-jedynkowej ładującej to, na co zmuszeni jesteśmy czekać. Takie są właśnie Loading screeny.
Jeśli w grze nie ma wmontowanego tzw. "doczytywania w locie", co jakiś czas, z różnych powodów, raczeni jesteśmy ekranem loadingu. Obraz to zazwyczaj art-work, screen lub specjalnie przygotowana w tym celu grafika. Literę stanowią przeróżne informacje. Z reguły są to rady dotyczące sterowania (FPS-y), cytaty znanych osobistości (strategie) lub opis krainy, w którą zaraz wkroczymy (erpegi). Mamy podsumowania naszych dokonań w formie historyjek lub audycji w radiu (Mass Effect). Uzupełniają fabułę, sprzedają wskazówki, czasem swą interaktywnością bawią minigierką/treningiem (m.in. Bayonetta, FIFA). Z reguły są statyczne, chociaż jak pokazuje m.in. Dragon Age II - potrafią porządnie wypieścić oczęta artystyczną animacją. Pasek postępu nie musi być zapełniającą się poziomą fiolką. Nawet tak ograny patent można w atrakcyjny sposób urozmaicić.
Gdy są ładne, klimatyczne i trwają odpowiednią ilość czasu (na tyle długo, by można było przeczytać wyświetloną treść i na tyle krótko, by nie podejrzewać kompa o zwiechę) - bomba. Coś takiego może być. Gdy jednak mamy odwrotną sytuację, no cóż. Można pójść zrobić sobie kanapkę, naparzyć kawy, wziąć kąpiel lub od razu rzucić monitorem o ścianę. Z tym bywa różnie. Doskonale przecież znamy początkową długość wczytywania się nawet najmniejszych lokacji z Wiedźmina czy pamiętną windę z Mass Effecta. Piękne gry, o tak wkurzających elementach.
Gracz nie lubi czekać, chce grać. Nie lubi gdy coś lub ktoś mu przerywa. Ceni sobie pewną ciągłość, stan wczucia się, wsiąknięcia w opowiadaną historię. Ekrany ładowania mogą tę idyllę bezlitośnie wykastrować, przerywając specyficzny, gamingowy trans lub pojawić się w sposób subtelny i miły, nie rozpraszając naszej uwagi. Przemycają przydatne dane i ciekawe informacje, stanowiąc uzupełnienie samej gry o przeróżne elementy. Ot, taka przerwa na reklamy. A jak Wy odbieracie Loading screeny? Które najbardziej zapadły Wam w pamięć? Czekam zarówno na koszmarki, urazy z przeszłości, jak i poczekajkowych ulubieńców swoich wiernych czytelników. Atakujcie. Posty nie wczytują się długo :)
P.S. Jeśli podoba Ci się mój Blog, znalazłeś/-aś w nim coś dla siebie (jakiś cykl, stały element, itp.) i posiadasz konto na Facebook'u, "Polub go" po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO
Forfitery:
#1 Mod, który roztańczył świat!
#2 Najciekawsze kostiumy postaci z gier!
#3 Paintball to nie zabijanie! Nie dla wszystkich...
#4 Książka zdejmująca klątwę palenia
#6 Załóż kurtkę, weź lekarstwa
#7 Dr House. Na czym polega fenomen serialu?