Szybka rozkmina #18 Wasz ulubiony towarzysz? - ROJO - 25 maja 2011

Szybka rozkmina #18 Wasz ulubiony towarzysz?

Szybka rozkmina to cykl felietonów, który oprócz ukazania interesującego zjawiska, gamingowej ciekawostki, śmiesznego filmiku lub ukrytego bonusu -  zaprasza Was do dyskusji na konkretny temat i wzięcia udziału w ankiecie.

Wspierają, pomagają, towarzyszą. Nierzadko rozbrajają tekstem, intrygują tajemnicą, wzruszają swoją przeszłością, irytują zachowaniem czy nawet uwodzą. Powalające riposty, błyskotliwe podsumowania podejmowanych decyzji, własne zdanie nie zawsze zgadzające się z naszym. Na koniec pomocny topór, strzelba, czar lub moc. Bez nich byłoby nudniej, trudniej, mniej ciekawie i interesująco. Są częścią fabuły, opowiadanej historii. Mają swoją przeszłość, misje. Sprawy do załatwienia, wyjaśnienia, naprawienia. Dając nam do zrozumienia, że nie jesteśmy sami – pogłębiają immersję, dodatkowo klimacąc rozgrywkę. Dialog, wsparcie, obecność. Wszystko dzięki nim. Poznacie moich, Rojo chętnie pozna Waszych…

O żywych gadaliśmy sobie tutaj, o tym czy wolimy z komputerowymi lub samemu – tutaj. Pora wreszcie ich sobie wymienić. W końcu w niejednym bagnie siedzieli razem z nami, wytrwale towarzysząc nam do samego końca. Myślę, że określenie ich wirtualnymi kolegami nie byłoby znacznym nadużyciem. Każdy prezentuje jakiś archetyp, konkretny typ osobowościowy, dobrze znany szablon, zestaw zachowań i reakcji. Można pójść do łóżka, napić się, poobgadywać, zasugerować się, zapytać o zdanie, połączyć siły i moce w celu likwidacji danego oponenta i/lub wypełnienia zleconego zadania. Mają swoje problemy, otwierając nam tym samym zestaw dodatkowych questów. Nie muszą zawsze się z nami zgadzać. Nasze decyzje mogą sprawić, że wręcz opuszczą naszą drużynę lub definitywnie wystąpią zbrojnie przeciw nam. Mogą być sterowani, rozwijani, uzbrajani, ekwipowani przez nas lub komputer. Pełna kontrola lub namiastka wpływu. Posiadają swoje wady i zalety, atuty i słabości, umiejętności/zdolności odmienne od naszych. Nigdy nie wiemy kiedy się przydadzą. Zdarza się, że i zdradzą, wprawiając w osłupienie, zawiódłszy nasze zaufanie. Bywa różnie. Zawsze jednak jakoś. Oto moja czołówka, przy zestawieniu której kierowałem się chronologią gier w jakich brali udział – bez rangowania.

Dogmeat z Fallout

Według mnie - symbol erpegowego towarzysza. Dogmeat (Ochłap) to już pewna ikona. Wierna psina przemierzająca z nami postnuklearne pustkowia, nieraz odwracała uwagę wroga. Nakarmiony w Złomowie, Dogmeat przyłączał się do nas na stałe. Klimatyczny kompan. Aż łezka się w oku kręciła gdy padał od barier energetycznych, których w żaden sposób nie był w stanie pokonać…

Cassidy z Fallout 2

Starszy człowiek prowadzący swojego czasu bar “The Spitoon” w Podmurzu Nekropolis. Cassidy to zmęczony życiem człowiek z problemami z sercem. Rzucił swój interes w cholerę, by stanąć u naszego boku i rozpocząć nową przygodę, nowy rozdział w życiu. Zaczynał od wysłużonej strzelby, by z biegiem czasu wpierać nas najpotężniejszymi broniami i zbrojami. Postać, poprzez swoją historię, pochodzenie, zachowanie, odzywki i klimat – idealnie wpasowująca się w brutalny świat bezlitośnie palony nuklearnym słońcem.

Wrex i Garrus z Mass Effect

Wulgarny i bezkompromisowy Kroganin oraz oddany Turianin profesjonalista. Bardzo wyraźnie zarysowane sylwetki z interesującą przeszłością i ciekawie zapowiadającą się przyszłością. Konkretni, postawni, zawsze można było na nich liczyć. Wrex miażdżył tekstami i rozbrajał zachowaniem, Garrus zmuszał do refleksji swoimi rozkminami i ciekawym podejściem do wielu kwestii. Ponownie - każdy był jakiś. Oprócz urzekających cech psychospołecznych, stanowili bardzo przydatne połączenie umiejętności biotycznych i inżynieryjnych. Dzięki wspólnemu połączeniu krogańskiej strzelby, shepardowskiego karabinu i turiańskiej snajperki - stanowiliśmy ścianę nie do rozwalenia. To była ekipa…

Thane i Project Zero z Mass Effect 2

Kolejny mocny duet. Tajemnicza i szokująca przeszłość biotyczki-więźnia z mroczną historią i intrygującą chorobą Drella hitmana. Symbol i dowód głębokiej, wciągającej, wręcz pochłaniającej fabuły gry. Z Thanem trochę się identyfikowałem (również choruję przewlekle), z kolei Project Zero miażdżyła swoją nieprzewidywalnością i chaosem jaki robiła mocami na polu bitwy. U Drella rozwalał mnie głos i flashbacki wspomnień. Tych dwojga aż chciało się poznać, rozszyfrować, zdobyć ich zaufanie. BioWare – więcej kurna takich postaci w przyszłości poproszę!

Varrick z Dragon Age 2

Krasnoludzi w epregach utrwalili już pewien stereotyp. Są rubasznymi, skorymi do bitki i napitki, gruboskórnymi małymi czołgami. Wojownicy o jasnych poglądach, ciętych językach z zamiłowaniem do wszelkich hulanek. Mimo, że mile wspominam Kholgara Żelazną Pięść (NWN2), Oghrena (DA1) czy Zoltana Chivaya (Wiedźmin 1/2) to właśnie Varrick z DA2 spodobał mi się najbardziej. Nadał kłam pewnemu wizerunkowi brodatego rzezimieszka z toporem. Mamy ogolonego boskiego oratora z tajemniczą strzelbo-kuszą Bianką. Zawsze go brałem, zawsze słuchałem – po komentarzach lałem. A wogóle to mam kumpla bardzo go przypominającego. Za równo pod względem aparycji jak i zachowania. Varrick rulez!

Rock Alone z Rock & Rojo

Gościa nie widziałem nigdy na oczy. Ciągle jednak słyszę jego głos. Łączy nas pasja, oddanie dla branży i wspólny projekt R&R, którego był inicjatorem. Expem dzielimy się po równo. Każdy jednak indywidualnie dba o swój ekwipunek, warsztat i kwestię podziału punktów umiejętności. Zamiast broni - dzierżymy mikrofony, zamiast atakować gobliny - za cel stawiamy eter i głoszenie prawdy. Często leczy mnie w TF2, liczę, że również robić to będzie w GW2. Bardzo enigmatyczna postać. Mój nowy, ulubiony NPC. Szczerze liczę kiedyś na wspólne piwo w tawernie "Pod oznakowanym Nekkerem" w Poznaniu lub karczmie "Nad kryptą" w Katowicach:P

Interaktywni lub nie, w erpegach lub niekoniecznie, sterowni lub Non-Playable. Nieważne. Są. Odpowiadają za wiele elementów przygody, opowiadanej historii, mają wpływ na masę aspektów rozgrywki. Czasem traktujemy ich rzeczowo, instrumentalnie, zimno i bezuczuciowo. Wykorzystujemy do konkretnego zadania wymagającego użycia umiejętności znamiennej tylko dla nich. Potem raus do tawerny, obozowiska lub do ogniska (zazwyczaj nago, bo sprzedajemy ich loot). Pomogłeś to spadaj. Nie mogę być sam? No to chodź jak musisz. Macie takie podejście, czy może zżywacie się ze swoimi towarzyszami, identyfikujecie się z nimi, zaprzyjaźniacie, długo pamiętacie i często wspominacie po ukończeniu gry? Określcie swój stosunek do tematu i wymieńcie swoich ulubionych, komputerowych towarzyszy. Chętnie poznam Wasz zestaw zero-jedynkowych, cyfrowych kompanów. W końcu tylu ich było, w tylu pięknych grach…

P.S. Jeśli podoba Ci się mój Blog, znalazłeś/-aś w nim coś dla siebie (jakiś stały cykl, konkretny dział, itp.) i posiadasz konto na Facebook'u, "Polub go" po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO

Szybka rozkmina:

#12 Zawsze tak samo? (rozmawiamy o swoich stylówach w grach)

#13 Oglądacie gameplaye? (znów wiadomo o czym rozmawiamy:)

#14 Budowanie czy sam atak? (rozmawiamy o strategiach z budową baz i bez)

#15 Eksplorujecie, dostrzegacie? (rozmawiamy o badaniu świata gier i podziwianiu jego elementów)

#16 Pudełko czy cyfra (dystrybucja elektroniczna kontra box tradycyjny)

#17 Zakup pod grę? (rozmawiamy o zakupach umożliwiających odpalenie konkretnej gry/technologii)

 Na temat:

 Rojopojntofwiu #5 Razem, czy osobno?

 Rojopojntofwiu #21 Lisem czy stadem?

ROJO
25 maja 2011 - 16:04

Masz swoją ulubioną ekipę/towarzysza?

Tak. Mam swoich faworytów/faworyta. 93,2 %

Nie. Nikt mnie do tej pory na tyle nie urzekł. 3,4 %

Trudno powiedzieć. Nie zwracam na to uwagi. 2,6 %

Nie mam zdania. Wszedłem/weszłam z czystej ciekawości. 0,9 %