Witam. Tym razem wspólnie „przeniesiemy” się z jednego kontynentu na drugi. Dzisiejszym gościem programu jest Batman: The Animated Series, powstały w latach 1992-1995. Jest on niewątpliwie kultowym i bardzo lubianym serialem, który zaprezentował nam mroczne jak na standardy kreskówki klimaty. Czas spędzony przy każdym jego odcinku był dla mnie czymś wyjątkowym. Mając wtedy zaledwie kilka lat, chętnie „uczestniczyłem” w tym uniwersum wcielając się w skórę Bruce’a Wayne’a. Lata mijały, a z każdym kolejnym rokiem, doceniałem go coraz bardziej. Dziś, same wspomnienia z nim związane, powodują kręcącą się w moim oku łezkę.
Oczywistym jest, że mając zaledwie kilka lat, uwielbia się super bohaterów. Są silni, mają wypasione stroje, a niektórzy z nich nadludzkie moce. Jednak Batman nie opiera się na ostatnim schemacie. Mimo to, robi wrażenie, swoją perfekcyjnie wyćwiczoną sylwetką i znakomitym opanowaniem sztuk walki. Ponadto wysoki iloraz inteligencji połączony z najnowocześniejszymi gadżetami, czyni go dość realną istotą. Zapewne wielu z Was podczas dziecięcych lat, chciało zostać takim odpowiednikiem Batmana, ratując niewinnych ludzi.
Zostawiając na chwilę protagonistę w spokoju, chciałbym przejść do arcyzłoczyńców. Pierwsze skrzypce gra tu oczywiście Joker - przynajmniej dla mnie. Wyjątkowy szajbus o niezwykle charakterystycznym wyglądzie. Nie oznacza to jednak, że inni przeciwnicy nieustraszonego nietoperza są pozbawieni ikry. Każdy z nich posiada swoje unikalne cechy i jest na swój sposób wyjątkowy. Ja jednak zamierzam Wam przedstawić kogoś, kogo wielu z Was może nie kojarzyć. Dwie Twarze, Pingwin czy też Człowiek Zagadka to bardzo znane czarne charaktery. Jednak istnieje ktoś, kto wprawił mnie w niezwykłe osłupienie. Uczucie lęku, niepewności czy też dreszczy, nie opuszczało mnie ani na moment. Tylko jedna istota była w stanie wprowadzić mnie ten w stan - Robot udający Batmana! Szczególnie gdy odsłaniał swoją prawdziwą twarz. Skojarzenia z Terminatorem jak najbardziej słuszne.
Wcześniej o tym serialu wspomniał już Tommik. Ja jednak zdecydowałem się opisać Mrocznego Rycerza od innej, subiektywnej i mocno uczuciowej strony, prezentując po drodze moje dziecięce jak i obecne spojrzenie na Człowieka Nietoperza. To co dziś najbardziej w nim cenię to z całą pewnością sugestywny, nieprzekoloryzowany klimat, którego dopełnieniem jest ponura kolorystyka oraz przyprawiająca dreszcze muzyka.
Ja już swoje napisałem, teraz Wasza kolej, do czego serdecznie zachęcam. Komentarze oraz udział w ankiecie mile widziane. Następnym razem opiszę kolejny serial animowany z tamtego okresu. Jak myślicie, o czym on będzie? ;)