W nocy z wtorku na środę udostępniony został darmowy dodatek DLC do Mass Effect 3, zatytułowany Resurgence Pack, a po naszemu - Odrodzenie. Dodatek ten w całości skupia się na trybie wieloosobowym, dodając do niego dwie nowe mapy (bazy Condor i Hydra), sześć nowych klas postaci (kroganin szturmowiec, batarianin żołnierz, batarianin strażnik, geth inżynier, geth szpieg, oraz trochę naciągana egzekutorka asari – naciągana, bo asari już mieliśmy, a ta ma nieco inne moce – z czego dwie powtarzają się z adeptem drellem), a także unikalne bronie. Niby darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda, to jednak o wiele za mało, by naprawdę średni tryb multi w Mass Effect 3 uczynić bardziej atrakcyjnym. Co należałoby dodać, zmienić, usprawnić? Mam kilka pomysłów.
Zacznijmy od oczywistości. Potrzeba po prostu więcej nowych map. Dwie które zostały dodane, to taka ilość trochę z łaski na uciechę. Teraz mamy ich osiem, a przydałoby się jakieś drugie tyle. Co więcej, wprowadzenie ich nie powinno być nad wyraz trudnym zadaniem, bo w grze jest trochę lokacji które spokojnie dałoby się zaadaptować do potyczek drużynowych.
Po drugie, potrzeba nowych przeciwników. Ileż można na zmianę strzelać do gethów, żniwiarzy i Cerberusa? Co za dużo to i świnia nie zeżre. A tutaj niestety o przesyt strzelania do wciąż i wciąż tych samych oponentów jest nad wyraz prosty do osiągnięcia. Kto by miał nimi być? Dojdę do tego w następnych akapitach.
Moim zdaniem system nagród za zwycięskie mecze pozostawia trochę do życzenia. W tym momencie za zwycięstwa dostajemy kredyty, które możemy przeznaczyć na zakup pakietów wyposażenia. 5000 za pakiet rekruta, 20000 za pakiet weterana, 60000 za pakiet Widma, oraz przez jeszcze kilka dni 99000 za ulepszony pakiet Widma. Problemem jest to, że w każdym pakiecie dostajemy losowy zestaw przedmiotów, kupujemy kota w worku. Niestety, ale mając pięć lat nie bawiło mnie wyciąganie tych samych zabawek z jajka niespodzianki, mając lat dziesięć nie jarałem się wyciągając z chipsów karty, które były już w poprzedniej paczce. Tak samo dziś nie cieszy mnie dostawanie tych samych nagród w kolejnych pakietach i cierpliwe czekanie, że może za kolejne dwieście tysięcy kredytów odblokuję wreszcie tę postać/broń/cokolwiek, na co mam ochotę. Chciałbym wprowadzenia systemu, w którym każdy przedmiot/postać ma swoją cenę i kupuję to, czego w danym momencie chcę. Bo obecne rozwiązanie bardziej zniechęca do wysiłków, niż motywuje do działania.
Jak wiemy, najbardziej zapracowaną (najpopularniejszą) klasą postaci w Galaktycznej wojnie są żołnierze, a za nimi szturmowcy. Nie dziwi więc zatem, jeśli zdarzy się, że w naszej czteroosobowej drużynie będziemy mieli dwóch żołnierzy czy właśnie szturmowców. Skoro więc zdarza się, że gram quarianinem szpiegiem (lub adeptem, inżynierem, strażnikiem – wszystko jedno) i obok mnie pojawia się drugi gracz bawiący się dokładnie takim samym zestawem, to widać, że system kojarzenia graczy kuleje. Przydałaby się skuteczniejsza filtracja, wymuszająca współpracę czterech innych klas postaci. Byłoby to zarazem efektywniejsze i ciekawsze.
Idąc dalej, słowo o doborze kolejnych lokacji. Obecnie mamy możliwość zdecydowania się na jakąś konkretną mapę lub pozostawienie tego losowi – za co zyskujemy bonus do zdobywanych punktów. Ja chciałbym mieć jeszcze trzecią opcję – „wszystko jedno, byle nie to co przed chwilą”. Zabawa zyskałaby na jakości, a w każdym razie dałoby się utrzymać gracza na dłużej przy monitorze, gdyby zastosowano rotację lokacji. Prosta sztuczka – gra zapamiętuje powiedzmy dwie partie do tyłu i rzuca nas na dowolną inną mapę, byle nie jedną z tych, na których bawiliśmy się przed momentem. Niejednokrotnie zdarzyło mi się, że mimo niewybrania konkretnej lokacji gra wrzuciła mnie dwa razy pod rząd do jednej i tej samej. A to potrafi odrzucić.
Kolejnym usprawnieniem, być może najważniejszym jak dotąd, powinno być wprowadzenie nowych trybów. Na tę chwilę każda rozgrywka wygląda bliźniaczo – wybij wszystkich w jednej fali, zabij czterech oznaczonych przeciwników/zalicz cztery oznaczone punkty, wytrzymaj jakiś czas w jednym miejscu. Nietrudno o rutynę. Nietrudno o najzwyczajniejszą w świecie nudę. Wprowadzenie trybu PvP może być trudne do zastosowania w takiej grze jak Mass Effect, ale z drugiej strony przeciwnicy w formie innych graczy z odnawiającymi się barierami/pancerzami wymagaliby od sojuszników doskonałej współpracy, dużo większej niż obecnie. Można też postawić na inną, mniej kontaktową formę rywalizacji. Zamiast walczyć bezpośrednio ze sobą, dwie drużyny mogłyby robić to w sposób pośredni – np. kto wykona jakieś zadanie jako pierwszy. Opcji można by nawymyślać różnych – ważne, żeby jakieś urozmaicenia się pojawiły.
Pora na ostatnią propozycję, ułatwiającą wprowadzenie części wcześniejszych. Niezłym pomysłem mogłoby być oderwanie trybu multi od kampanii, przynajmniej jego części. Jeżeli tylko plan biznesowy, linia programowa - jak zwał tak zwał - BioWare i EA nie przewiduje inaczej (czyli wykorzystania tego o czym mówię w kolejnych produktach z serii Mass Effect), to może warto byłoby wprowadzić szereg fabularyzowanych misji dziejących się w przeszłości przebogatego uniwersum Mass Effect. Konfliktów do rozegrania by nie zabrakło. Wojna pierwszego kontaktu, wojny raknii, rebelie krogańskie, wojna gethów z quarianami, i tak dalej, i tak dalej. Moglibyśmy swobodnie wybierać stronę. Rozwiązałoby to problemy nowych przeciwników, nowych trybów, kolejnych ras (raknii, vorche, może nawet proteanie?) a nawet nowego (choć starszego) ekwipunku. Jeśli wykonano by to było naprawdę porządnie, to mogłoby być nawet źródłem wiedzy dla fanów tego (wszech)świata.
W ten sposób wypstrykałem się z pomysłów, które przyszły mi do głowy jako pierwsze. Powiedzcie co o nich sądzicie, a może macie jakieś własne rozwiązania? Choć wiem też, że nie brakuje głosów jakoby tryb wieloosobowy w Mass Effect 3 był nie do odratowania. Ja uważam, że jest w nim pewien potencjał, a wszystko zależy od tego, jak będzie rozwijany. Jeśli nic się nie zmieni, niebawem nie będzie już po co do niego wracać.