Listopad był całkiem pracowity. Wydarzyło się w nim sporo dobrego, także na tym blogu (trochę pod prąd, trochę z prądem) najważniejsze jednak, że dotrwaliśmy do pierwszego śniegu i do „piątku wśród miesięcy”, czyli grudnia. Na duże podsumowania przyjdzie jeszcze czas...
Teraz pogadajmy o tym co było niedawno. Fajnie, że tyle osób zareagowało na tekst o konsolkach przenośnych, to była miła niespodzianka, szkoda, tylko że na podobną uwagę nie zasłużyła sprawa odgrywania płci w grach, jednak rozumiem, że nie dla każdego musi to być równie ważne jak dla mnie. Jeszcze mniej osób obchodzi chyba premiera Wii U ;) I trudno się dziwić, bo Nintendo widocznie nie zależy na tym by wchodzić na nowe rynki. Ciekawe czemu sukces PlayStation ich nie kusi, przecież w Polsce wbrew pozorom, gry i konsole Sony sprzedają się naprawdę nieźle. Poza tym, padlet nie sięga tak daleko jakbyśmy sobie tego życzyli, a to poważny minus:
Jeśli listopad ma mi się kojarzyć z dobrą grą, to z pewnością z Faster Than Ligt (recenzja), które pozwoliło mi poczuć się dowódcą naprawdę beznadziejnego statku kosmicznego. Dla kontrastu pograłem też w stareńkie UGH przypominając sobie o kilku grach o jaskiniowcach. Nie byłbym też sobą, gdybym odpuścił premierę Assassin's Creed III (poradnik). We wpisach, na przekór postanowiłem też uderzyć w populistyczne tony z kwestią Mass Effect 4 i backlogu. Pisanie oczywistości jest bardziej skuteczne niż myślałem... choć trzeba się wtedy liczyć z powszechnym niezrozumieniem.
Z innej beczki - bardzo dobrze sprawują się w ostatnich dniach wszelacy kurierzy i listonosze (no, akurat ci chyba mają już dość dostarczania mi paczek), którzy regularnie krążą wokół mojego domu z powodu corocznego szału związanego z zakupami świątecznymi, i premierami najgłośniejszych gier. O dziwo paczki z UPS, GSL i Siódemki (zwłaszcza o tą firmę się obawiałem) naprawdę dochodzą w 24 godziny co pozytywnie mnie zaskoczyło. Negatywną niespodzianką były za to oferty polskich sklepów związanych z czarnym piątkiem. Chcąc podpiąć się pod amerykańskie święto wiele z nich albo wyprzedawało starocie, albo końcówki serii – chyba nie natrafiłem na żadną sensowną przecenę nowości. Szkoda, bo skoro kopiujemy tak fajnie halloween, to moglibyśmy przejąć także kilka „promocyjnych” zwyczajów zza oceanu.
Dodałbym jeszcze coś od serca, ale zmęczenie nie pozwala – niebawem coś napiszę o prezentach (yay!), książkach, sieci i graniu. Na pewno będzie coś o graniu.
Dzięki wszystkim za ten kolejny miesiąc. Pozdrawiam, oppa.