Konferencja Microsoftu z 21 maja zaskoczyła chyba wszystkich, ale skłamałbym, gdybym stwierdził, że było to zaskoczenie jednomyślnie pozytywne. Na chłodno analizowałem kolejne fakty na temat nowej „konsoli” (cudzysłów celowy) giganta z Redmond: Xbox One stał się faktem. Nie podoba mi się droga, jaką obrał sobie Microsoft – prawdopodobnie nie tylko ja srogo się rozczarowałem, chociaż może nie powinienem, bo lwia część plotek sprzed konferencji potwierdziła się. Czy Sony powinno zacząć się obawiać, czy może wręcz przeciwnie?
Nie ukrywam, że Microsoftu nigdy nie darzyłem sympatią, a powodów ku takiemu stanu rzeczy jest wiele. Jednym z nich jest coś na wzór podzielenia świata na trzy części: w pierwszej, najważniejszej tkwią Stany Zjednoczone, co raczej dziwić nie powinno. W drugiej – Państwa wysokorozwinięte spoza USA. Polska zaś – wraz z uboższymi krajami - należy do trzeciej części. Wiele usług otrzymujemy z wieloletnim opóźnieniem, czego dowodem jest usługa Xbox Live. Jak dotąd polscy użytkownicy musieli korzystać z fikcyjnych kont, ustalając kraj, w którym usługa jest dostępna. Usługa oficjalnie wystartowała na konsoli Xbox w 2002 roku, w Polsce zaś dopiero pod koniec 2010.
Po premierze Xboksa One potwierdziło się niemal wszystko to, co wyciekło wcześniej. Postanowiłem w punktach wymienić najważniejsze cechy i „rewolucje”, które opatrzę komentarzem:
pierwsze, co rzuca się w oczy to wygląd. Każdy, kto krytykuje wygląd Xboksa One musi zdać sobie sprawę, że jest wynikiem nowej polityki firmy, czyli minimalizacji pełną gębą. Zaczęło się od Windows Phone i słynnych kafelków, a potem Modern UI dotarło na PC. Microsoft zmienił swoje logo i logo Windowsa – wszystko zostało ujednolicone do prostych, kolorowych i płaskich form. Do mnie jednak taka polityka nie przemawia. Lubię, czasem wręcz uwielbiam minimalizm, ale to już zahacza o „biedę”. Wciąż nie potrafię doszukać się pozytywów w tak dużym stopniu prostoty. O wiele ładniejsze wydają mi się zaokrąglone krawędzie Apple, mimo tego, że firma ta też nie należy do moich ulubionych. Reasumując: niektórym Xbox One skojarzył się z klockowatym magnetowidem – i słusznie. Niektórym taka prostota może się podobać, ale do mnie zdecydowanie nie przemawia.
choć nie mamy jeszcze tego czarno na białym, to wedle różnych źródeł Xbox One będzie słabszy sprzętowo od PS4 (wolniejsza pamięć RAM, słabsze CPU). Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby okazało się to prawdą. Podobna sytuacja była w przypadku obecnej generacji: PS3 to sprzęt wyraźnie mocniejszy od X360 i widać to przede wszystkim na przykładzie tytułów ekskluzywnych. Seria Uncharted, Heavy Rain czy Killzone wyglądały po prostu obłędnie – i to wcale nie za sprawą ostrych jak żyleta tekstur, ale przewagi architektury. Ta architektura jednak okazała się piętą Achillesową konsoli Sony, bo trudniejszy proces tworzenia / portowania gier spowodował, że często działały i wyglądały gorzej niż na X360. Teraz jednak sytuacja powinna diametralnie się zmienić: zarówno Sony jak i Microsoft korzystają ze sprzętu AMD, a obie konsole mają być bliskie PC. Lepsze porty na komputery? Zobaczymy.
tak naprawdę Microsoft nie zaprezentował konsoli, a... urządzenie All in One – stąd i nazwa sprzętu. Oczekiwałem raczej znacznie mocniejszego X360, a tymczasem otrzymałem urządzenie zaprojektowane zupełnie od nowa, w którym gry są tylko częścią wielu nie mniej istotnych funkcji. Microsoft nie tylko celuje w graczy casualowych silnie promując Kinecta, ale także zaprasza przed telewizor całą rodzinę, także te osoby, które graniem kompletnie nie są zainteresowane. Telewizja wzbogacona o dodatkowe treści dynamiczne (czyli to, co znamy z naszej kablówki czy TV cyfrowej od dawna, a co oferują też od jakiegoś czasu telewizory z funkcją TV hybrydowej) czy obsługa za pomocą Kinecta. Nie dajcie się jednak zwieść – po polsku do Xboksa się nie odezwiemy. Jako Polacy nie skorzystamy także z Netflixa czy wielu, wielu innych usług.
Wnioskując: Xbox One to w moim mniemaniu dobra propozycja dla ludzi poświęcających grom niewiele czasu. Problemem dla Europejczyków (a szczególnie Polaków) mogą jednak okazać się usługi multimedialne (w tym telewizja), z których pokaźna część nie będzie działać. Z mojego prywatnego punktu widzenia (to bardzo subiektywne stwierdzenie) Xbox One jest porażką na całej linii, ale to pewnie dlatego, że jestem growym hardkorem, którego gadanie do urządzenia czy machanie przed telewizorem kompletnie nie bawią. Wbrew temu, co teraz piszę, X360 był sprzętem znośnym, chociaż abonament Gold czy niewielka ilość tytułów na wyłączność nie potrafiły mnie do niego przekonać. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie wybór jest oczywisty: walkę nextgenów już wygrało... Sony.
________________________________________________________________________________
Znajdziesz mnie też na facebook.com/dinosfera –to łatwy i szybki dostęp do wszystkich publikowanych przeze mnie materiałów i innych ciekawych rzeczy. Zapraszam!