14 sierpnia, czyli w środę, na PSN i XBL trafiło demo gry Rayman Legends. Było ono wcześniej dostępne na WiiU, jednak wreszcie trafiło do szerszego grona. Premiera samej produkcji zbliża się wielkimi krokami i prawdę powiedziawszy nie czekałem na nią aż tak bardzo. Moją uwagę w sierpniu przykuło kilka innych tytułów, jednak stwierdzam teraz, iż był to błąd. Po obadaniu demka nowych przygód Raymana, jestem gotów wydać na nie każde pieniądze. Najzwyczajniej w świecie jest to genialna platformówka!
Wydane jakiś czas temu Origins było ciekawym powrotem do korzeni serii. Miała piękną grafikę, magiczny, nieco słodkawy klimat i tonę świetnej, płynnej rozgrywki. Jednak czegoś „Początkom” brakowało. Jak dla mnie poziom trudności potrafił nieraz znacznie skakać, a i sama zabawa szybko mi się znudziła. Legends jednak ma swoje zadatki na bycie idealnym platformerem. Ma wszystko, co jej poprzednia część, tylko jeszcze bardziej usprawnione. Zakochałem się w niej na wejściu – miłość od pierwszego spojrzenia.
Wersja demonstracyjna daje nam możliwość spróbowania 6 etapów, z czego trzy są krótszymi odmianami poprzednich, stworzonych pod walkę z czasem. Poziomy są strasznie urozmaicone i znacząco różnią się od siebie projektem, a także mechanikami przewodnimi. Dla przykładu Teensies In Trouble to normalna plansza z platformówek, Toad Story opiera się na szybowaniu nad bagnami, zaś Castle Rock to nowy dla serii, muzyczny level, który jest niesamowicie zabawny i sprawiający masę frajdy. Tu już widać jak Legends wyróżnia się na tle konkurencji. Stylistyka i projekty lokacji są fenomenalne. Poprzedni Rayman już miał tą zaletę, jednak wszystko wydaje się jeszcze ładniejsze, a tła mają znacznie większą głębię. Świat gry pomimo wielu niebezpieczeństw, potrafi zaprosić do siebie dosłownie każdego i natychmiastowo oczarować. Spora w tym zasługa grafików, którzy odwalili naprawdę wyborną robotę. Tu nie chodzi o super efekty graficzne, czy inne Tress FX, a o charakterystyczną kreskę, jaką przedstawiono otoczenie oraz postacie. Istna magia!
Wszystko jednak kręci się wokół rozgrywki, która jest genialna. Wspominałem już, że jest ona niesamowicie płynna i pierwszy raz od dawna towarzyszyło mi takie uczucie. Mechaniki gry są niezwykle proste. Możemy skakać, kopać, biegać sprintem i w niektórych etapach skorzystać z pomocy żartobliwej, latającej żabki. Sporą rolę w uprzyjemnieniu nam zabawy mają projekty etapów, tych zaś piękno wychwalałem wcześniej. Jednak są również świetnie wykonane pod względem wykorzystania ich w rozgrywce. Każda platforma jest dobrze rozmieszczona, a ich pokonanie w szybkim czasie często nie jest problemem. To właśnie podbija wrażenie tej płynności zabawy. Chociaż nieraz zdarzały mi się problemy z wycelowaniem mojego skoku, a raczej samym wylądowaniem. Nie wiem czy to moja wina, czy może zawiniła detekcja kolizji. Brak mi w tym przypadku pewności, aczkolwiek takie wpadki zdarzały się rzadko. Oczywiście Legends nie należy do tytułów łatwych. W demie zamieszczono jeden poziom, który z miejsca wydaje się cholernie trudny, wręcz niemożliwy do ukończenia, a co dopiero mowa o pokonaniu go na czas. Na pewno takowych trafi się więcej w pełnej wersji, na co liczę.
Oprócz tego zauważyłem chociażby nowe skórki (Sir Globox! :D), a także bohaterkę – Barbarę. Więcej elementów nie zostało ujawnionych w wersji demonstracyjnej i w sumie to nawet dobrze. Same demko starcza na 30 minut, albo dobrą godzinę zabawy. Sądzę, że jest to wystarczająca próbka Rayman Legends, która zmusiła mnie do przygotowania dodatkowych pieniędzy w tym miesiącu. Już czekam na premierę gry, która będzie miała miejsca 29 sierpnia na platformach – PS3, PC, Xbox 360, PS Vita oraz WiiU.
Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!