Po kolejnych upadkach znanych branżowych czasopism wydaje się, że rynek prasy o grach w końcu się ustabilizował – CD-Action i PSX Extreme trzymają się nieźle, zaczynają też pojawiać się próby wypełnienia powstałych nisz. Hipsterski LAG znalazł swoje własne miejsce, teraz swych sił próbuje GRAMY!
Autorzy, wśród których znaleźć można sporo branżowych weteranów, stawiają na publicystykę, prywatę i własne opinie, zupełnie rezygnując z newsów – poletka, na którym i tak nie mogą rywalizować z Internetem. Jest to też czasopismo stricte dla pasjonatów, niedzielni gracze szybko się w nim zagubią. Czy ta strategia się opłaci, dopiero się przekonamy, ale po przewertowaniu pierwszego numeru mam szczerą nadzieję, że tak.
Najpierw co nieco o najsłabszym elemencie magazynu - oprawie. Prościutka, minimalistyczna i oszczędna – wiele osób może to uznać za wadę, ja akurat lubię takie podejście. Problemy się zaczynają, kiedy od czasu do czasu ktoś coś zaczął kombinować – na przykład wrzucając obrazek w sam środek tekstu, tworząc coś co wygląda jak dwie oddzielne kolumny, ale w rzeczywistości okazuje się, że tekst idzie dalej jednym wierszem i oczy muszą przeskakiwać nad grafiką co linijka. Strasznie irytujące. Podobnie zabawa kolorystyką, nie wiem, czy to kwestia tego, że czytałem edycję cyfrową, ale biały tekst na czarnym tle zupełnie się nie sprawdził. Leży też korekta, co rusz natrafić można na źle podzielone przy przenoszeniu do następnej linii słowo, źle umieszczony przecinek, powtórzony wyraz albo dwa identyczne akapity jeden za drugim. Mam nadzieję, że to bolączki wieku młodzieńczego i kolejne numery okażą się dokładniej przetestowane…
…bo same mięso, czyli artykuły, są świetne! Lwia część numeru to publicystyka – głównie felietony i wywiady. Autorzy mają swoje wyraźne, często dość kontrowersyjne poglądy i bardzo chętnie je wyrażają. Robiąc to z taką gracją, że naprawdę przyjemnie się te teksty czyta, bez względu na to, czy to akurat historia serii GTA, czy próba uargumentowania, dlaczego zmiana polityki Microsoftu odnośnie nowego Xboksa wcale nie musi być taką dobrą rzeczą. Na cały numer jakieś 4/5 artykułów poruszało tematykę, która mnie interesowała na tyle, by przeczytać dany tekst i nie spotkałem się z żadnym, o którym mógłbym powiedzieć, że był kiepski. Często kontrowersyjny, wyrażający zupełnie inne zdanie od mojego, ale jednak argumentujący je na tyle sensownie, że czytało się przyjemnie. A o to chyba też chodzi, żeby poznawać inny punkt widzenia. Zdecydowanie jest to najjaśniejszy punkt magazynu, stąd cieszy, że jest on jego głównym elementem.
Gorzej wypadają zapowiedzi i recenzje. O ile ich jakość jest okej, tak ilość i dobór tytułów jest cokolwiek dziwna. Dziewięć zapowiedzi i pięć recenzji – obok siebie tytuły klasy AAA pokroju Rome 2 i Diablo 3 oraz niemal nieznane w kraju One Piece: Pirate Warriors 2. Jeśli już decydować się na wciskanie tu klasycznych tekstów – albo więcej, albo skupić się wyłącznie na tych z najwyższej półki, albo wręcz przeciwnie – na tych najmniej znanych. Albo najlepiej zrezygnować z tego całkowicie – od recenzji i zapowiedzi jest konkurencja, skoro mięsem czasopisma jest publicystyka i jest ona na poziomie, wolałbym te strony również na nią poświęcić. Bo tak to wygląda na działy dopchane na siłę „bo przecież muszą być”. W LAGu ich nie ma, więc tu też się można obejść.
Sporym atutem, przynajmniej jak dla mnie, jest sposób dystrybucji – wydania papierowego za dychę raczej bym nie kupił, ale pięć złotych za edycję cyfrową to moim zdaniem bardzo uczciwa cena. Nawet jeśli okupiona jest brzydkim dopiskiem na spodzie każdej strony informującej cały świat, że to JA kupiłem ten numer, podającej mój adres oraz e-mail. Ja rozumiem, że torrenty to zło, no ale żeby aż tak szpecić?
Czyli suma summarum, za pięć złotych (bądź dziesięć, zależy na jaką formę się zdecydujecie) dostaje się osiemdziesiąt stron ciekawej publicystyki. Napisanej z polotem, zadającej odważne pytania, wgłębiającej się w branżę. Kierowanej konkretnie do pasjonatów, nie do casuali. Moim zdaniem zdecydowanie warto. Oby tylko sprzedaż była zadowalająca i pojawił się drugi numer – jeśli poprawi błędy debiutu, to GRAMY! ma realne szanse stać się regularnym odbiorcą moich pięciu złotych.
Oficjalna strona magazynu - http://egramy.pl/
Jeśli spodobał Ci się mój wpis, byłoby miło, gdybyś zalajkował/a moją stronę na FaceBooku. Pojawiają się tam informacje o moich tekstach nie tylko z GP, ale także prywatnego bloga oraz z GOLa. Za korektę odpowiada Polski Geek, zachęcam też do odwiedzenia jego serwisu.