'The Last Days on Mars' - Problemy na Czerwonej Planecie - Joorg - 10 listopada 2013

"The Last Days on Mars" - Problemy na Czerwonej Planecie

Zachęcony pozytywnymi komentarzami pod moją recenzją "Europa Report" na temat "The Last Days on Mars", postanowiłem jak najszybciej przyjrzeć się tej produkcji. Oceny w sieci nie wyglądały zachęcająco, ale mimo wszystko zaryzykowałem. I opłaciło się.

"Ostatnie Dni na Marsie" to niskobudżetowa produkcja z gatunku science-fiction, która swoją światową premierę miała w maju tego roku. Niestety film nie zdobył wielkiej sławy, a szkoda, bo miłośnikom fantastyki naukowej powinien przypaść do gustu. Już sama fabuła prezentuje się całkiem intrygująco.

Ostatni dzień pierwszej załogowej misji na Czerwonej Planecie. Nie wszyscy są jednak zadowoleni z faktu, że już niedługo będą musieli wracać na Ziemię. Misja, mimo że pod wieloma względami misja była przełomowa, nie dała upragnionych rezultatów. Wśród niepalących się do szybkiego powrotu do domu jest Kim Aldrich (Olivia Williams), która odkrywa, że jej rywalowi Marcowi Petrovicowi (Goran Kostić) udało się dokonać potajemnie odkrycia bakteryjnego życia na Marsie. Naukowiec, by zapewnić sobie upragnioną sławę, wymyka się by samodzielnie pobrać próbki swojego znaleziska. Podczas badań dochodzi jednak do katastrofy - fragment powierzchni zapada się i Marco ginie. Po pewnym czasie znika jego ciało, jak i inny członek ekipy, Lauren Dalby. Podczas poszukiwań naukowcy odkrywają, że pod powierzchnią planety rozwija się tajemnicza forma życia. Co więcej, Lauren i Marco zjawiają się w bazie i zaczynają się problemy... Więcej nie zdradzę, bo im mniej wiadomo siadając do filmu, tym lepiej.

W obsadzie, poza Lievem Schreiberem, który ostatnio robi się coraz bardziej popularny, nie znajdziemy gwiazd z wielkiego ekranu, a większość znana jest z różnych ról w serialach telewizyjnych. Oczywiście nie uważam to za minus, aktorzy całkiem dobrze dają sobie radę, nie tylko wspomniany wcześniej Schreiber, ale również Elias Koteas (którego mogliśmy nie tak dawno temu zobaczyć w serialu "The Killing"),  Romola Garai (znana z "The Hour") i Olivia Williams ("Dollhouse"). Za kamerą stanął Ruairi Robinson, który na swoim koncie nie posiada jeszcze znaczących osiągnięć, podobnie jak Clive Dawson, który odpowiada za scenariusz.

Na pochwałę zasługują wszystkie elementy techniczne. Scenografia jest naprawdę bardzo dobrze wykonana i przekonywująca. Czerwona Planeta jeszcze nigdy nie była tak realistyczna. Bardzo dobrze prezentowały się również stacje, w których pracowali naukowcy, jak i wszystkie elementy ich wyposażenia. Nie można się też przyczepić do efektów specjalnych oraz muzyki, wszystko idealnie ze sobą współgra. Mimo, że jest to produkcja niskobudżetowa, to od strony audio-wizualnej nie sprawia takiego wrażenia.

Tak jak pisał Dessloch w komentarzu do poprzedniej mojej recenzji, "The Last Days on Mars" to naprawdę oryginalny film, który najlepiej się ogląda nie wiedząc o nim za dużo. Wielki plus dla trailera, który nie zdradza zbyt wiele, ale idealnie buduje klimat filmu (w dzisiejszych czasach taki zwiastun to prawdziwy skarb) Fani kina sci-fi powinni być zadowoleni.

7/10

Joorg
10 listopada 2013 - 18:26