Obaj bohaterowie są bardzo znani wśród fanów mangi oraz anime, a dokładniej rzecz ujmując w gatunku Shōnenów. Ponadto pod pewnymi względami bywają dość do siebie podobni. I w sumie nie ma się co dziwić, skoro twórca Naruto - Masashi Kishimoto w wielu aspektach wzorował się na swoim ulubieńcu, czyli Dragon Ballu stworzonym z kolei przez Akirę Toriyamę.
W związku z tym postanowiłem bliżej przyjrzeć się obu postaciom i zdecydować, który z nich okazuje się być lepszy. Jednakże nie zamierzam porównywać tychże mistrzów sztuk walki w kwestii używanych przez nich technik, ani tym bardziej pod względem poziomu mocy. W końcu nie oto mi chodziło. Zresztą uważam, że byłaby to nierówna walka, ponieważ Akira zrobił z Goku wojownika mogącego niszczyć całe planety, czego w przypadku Naruto nie ma nawet najmniejszej mowy. Dlatego uważam, że taka konfrontacja okazałaby się całkiem nietrafiona i w gruncie rzeczy niesprawiedliwa.
Przede wszystkim planuję tutaj skupić swą uwagę na ich charakteryzację, poczynając od wyglądu, a kończąc na ich zachowaniu. Warto oczywiście zwrócić uwagę na fakt rozbieżności czasowej głównych śmiałków. Pod względem technologicznym Dragon Ball umiejscowiony został na setki lat dalej, niż Naruto. Pomijając tu oczywiście wyobraźnię obu twórców. W końcu w uniwersum Kishimoto nie mamy do czynienia z nowoczesnymi urządzeniami elektronicznymi, zaś w dziele Toriyamy jak najbardziej. I to na wielką skalę.
Jednak w kwestii ubrań oba "światy" nie wyróżniają się tak bardzo między sobą. W szczególności można ten fakt odnotować obserwując kobiece stroje. Wracając jednak do naszych ulubieńców, często zdarza się tak, że pod względem ubioru postaci, to właśnie Uzumaki odziany jest w bliższy aktualnym trendom sposób. W końcu nosi na sobie dres, tyle że zanadto rzucający się w oczy. Z kolei taki Goku nietypowe i dość "przestarzałe" kimono. Niemniej jednak na przestrzeni wielu lat swojego życia, zmieniali oni swoje wdzianka. Jednak nowsze nabytki zwykle przypominały swoich poprzedników.
Inna sprawa dotyczy tego, że Naruto został przedstawiony w mandze od swego urodzenia, to nastych lat (okolice 16), z kolei Goku znacznie dalej. Pod koniec Zetki miał z moich wyliczeń nieco ponad 50 lat. W końcu jakby nie patrzeć został się dziadkiem, ciesząc się niezmiernie ze swej wnuczki Pan. Oznacza to, że w przypadku tego drugiego pana mogliśmy zaobserwować zmiany charakteru na przestrzeni kilkudziesięciu lat! Jednak prawdę mówiąc Goku pozostał sobą. I chwała mu za to.
Niemniej jednak pewne zmiany nastąpić musiały. Na początku swej przygody, nasz milutki "wnuczek" Son Gohana wykazywał się nieznajomością świata i ludzi. Nic dziwnego, skoro całe dotychczasowe życie spędził ze swym dziadkiem w lesie. Jednak trzeba zauważyć, że wyruszając z Bulmą w świat, całkem szybko się uczył. Jego zachowanie mogło co prawda z początku zaskakiwać, ponieważ był delikatnie mówiąc nieokrzesany, ale trzeba przyznać, że owy brak ogłady powodował w moim przypadku niezliczoną ilość "heheszków". Postać okazała się nader sympatyczna i cieszyła się moją aprobatą. Także w późniejszych latach.
Niestety tego samego o Naruto Uzumakim powiedzieć nie mogę. Owszem jego sexy jutsu jak najbardziej mi się podobało, bo zwyczajnie lubię tani i tandetny humor. Jego zawadiacka gadka oraz dowcipy również sprawiły mi niemało uciechy. Jednak jest coś, co zaczynało mnie niezmiernie irytować. Szczególnie w edycji Shippuuden. O ile Goku Akiry okazał się sympatycznym głuptaskiem, o tyle Naruto Masashiego kompletnym debilem-idiotą. Ja wiem, że Goku wolny od wad nie był, a jego największym minusem była niezmierzona naiwność. Jednak to, co ujrzałem w przypadku dzieła Kishimoto przerosło wszelkie pokłady absurdu.
Zapewne twórca Naruciaka planował upodobnić swojego ulubieńca do ikony anime, ale niestety nie udało się tego dokonać. Prawdopodobnie myślał, że czytelnicy/widzowie uważają, że im głupszy jest bohater, tym staje się on dla fana fajniejszy, ale srogo się w tej tezie przeliczył. Całe szczęście, że lepiej poszło mu w przypadku innych postaci, choć i tu w końcowej fazie mangi mam mnóstwo powodów do niezadowolenia. Ot zmarnowane potencjały, nic więcej. Za to warto zwrócić uwagę na kilka szokujących prawd. Oglądając Dragon Ball, a następnie przerzucając się do Naruto, możemy zaobserwować, że trening tego drugiego w pewnych względach bywa przedstawiony w niemal zbliżony sposób. Jak chociażby to, że u żabiego mędrca Uzumaki trenuję w spokoju i ciszy, często znajdując się na skałach z dzbanem na głowie. To samo było u Goku, przy treningu u Genialnego Żółwia, którego odpowiednikiem jest nie kto inny jak mistrz Jiraya. Równie zboczony, silny, aczkolwiek często niedołężny i ciapowaty.
Wspólną cechą obu głównych postaci z pewnością jest to, że lubią sobie pojeść. Ponadto obaj charakteryzują się krystalicznie czystym sercem oraz pozytywnym spojrzeniem na otaczający ich świat. Ponadto widzą w swych wrograch przyjaciół, którzy po prostu z nieznanych im przyczyn stanęli po stronie zła (przykładowo: Szatan Serduszko, Vegeta - Gaara, Pain). Pomijam fakt przeobrażania się w bestie (Goku - Oozaru; Naruto - Kyuubi), choć tu akurat sposób ukazania potworów został zaserwowany w zupełnie inny sposób. Jedno jest jeszcze pewne: i Goku, i Naruto należą do osób z ADHD, co akurat bywa zabawne.
Pewne okazuje się też to, że Goku zdaje się być bardziej utalentowany. Otóż jak nietrudno nam było zauważyć, każdy trening nie sprawił mu specjalnie dużego problemu. Tak naprawdę, największe trudności z całą pewnością napotkał u Wszechmogącego, ponieważ tam liczyły się inne sprawy, niż szaleńcza walką, czy podnoszenie poziomu mocy. Z kolei Naruciak zawsze miał ze wszystkim niebosiężne komplikacje. Z rasenganem do dziś nie radzi sobie w idealny sposób, ponieważ do tej pory (orly?) nie opanował niniejszej techniki tworzenia jedną ręką. To może oczywiście dziwić, skoro pod koniec mangi staje się jednym z najsilniejszych shinobi. Dlatego też uważam, że lepiej przedstawioną i zdecydowanie bardziej przeze mnei postacią jest nie kto inny jak sam Son Goku.
Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.