Zdegustowany ostatnimi popłuczynami należącymi do EA, nie wierzyłem że ta firma jest w stanie wydać cokolwiek dobrego. To samo dotyczyło choćby marki Need for Speed, która od lat zawodziła graczy. Owszem Hot Pursuit oraz oba Shifty uznaję za przyjemne tytuły, ale reszta odsłon okazała się być poniżej wszelakiej krytyki. Dlatego też nie sądziłem, że z Rivals może wyjść cokolwiek przyzwoitego. Szczególnie gdy na targach filmiki prezentujące grę w akcji, zdecydowanie nie zachęcały.
Jednak finalna wersja w pewnych kwestiach na szczęście się różni. Choćby w fizyce jazdy. Ta z kolei została (w końcu) odpowiednio przystosowana. Nie jesteśmy zatem zmuszani do tandetnych poślizgów na zakrętach, przypominających samochodówki rodem z automatów z lat 80s. Możemy je pokonać puszczając "pedał gazu", bądź używając "hamulca nożnego". Oczywiście nie da rady zmieścić się w serpentynach mających po 180 stopni, bo to jest w gruncie rzeczy niemożliwe i wówczas wtedy możemy skorzystać z opcji driftu. Ten z kolei nie jest już taki prostacki jak chociażby w Hot Pursuit z 2010, czy Most Wanted z 2012 roku. Ponadto same auta nie prowadzą się tutaj jak czołgi, co z całą pewnością należy uznać na plus.
Oczywiście Rivals nie jest pozbawiony wad. Przede wszystkim pojawiają się tutaj liczne cutscenki, znikoma, a wręcz śmieszna liczba dostępnych kamer. Sztuczna inteligencja na zasadzie skryptów i paru innych criterionowskich wymysłów, które nie powinny mieć racji bytu. Jak chociażby mega długie oraz mega nudne intro, gdzie aktorzy użyczający swoich głosów w grze wprowadzają nas w świat i tajniki gry. Coś okropnego. Głównie z tego względu, iż ma się nieodparte wrażenie, jakby producent miał graczy za totalnych laików, bądź bezmózgowców.
Na uwagę zasługuje za to bardzo ładna (robi niesamowite wrażenie) oprawa wizualna oraz jeszcze piękniejsze tereny. Nie dość, że zróżnicowane, to na dodatek zaprojektowane z pełnym (o wiele większym, niż w przypadku ostatnich części) rozmachem. Owszem oglądając Rivals na youtube, miałem nieodparte wrażenie, że Redview County jest niczym innym jak rozbudowanym Seacrest County z ostatniego Hot Pursuit. Prawda po zagraniu w najnowszego NFS-a okazała się oczywiście zgoła odmienna. Studio Ghost Games stworzyło od nowa cały dostępny teren zmagań. Co prawda w obu przytoczonych tytułach pojawiają się zbliżone wizualnie tereny (pustynie, wybrzeże etc.), lecz już na pierwszy rzut oka konkurencyjne względem siebie scenerie różnią się diametralnie. Oczywiście na zdecydowaną korzyść nowszego tytułu.
Niestety nie spędziłem przy niniejszej produkcji na tyle dużo czasu, aby wydawać pełnoprawny werdykt, ale pierwsze wrażenia miło mnie zaskoczyły. Przede wszystkim na kilka przesłuchanych utworów muzycznych, niemal każdy z nich przypadł mi do gustu. I to pomimo licznych elektronicznych motywów. Cieszy mnie również to, że poza wyścigami oraz pościgami jest co robić podczas jazdy dowolnej. Między innymi na drodze znaleźć możemy różnorakie fotoradary, tak bardzo przypominające mi oryginalne Most Wanted. Takich oczywiście smaczków jest więcej, ale i tu nie zdołałem wszystkiego poznać. Przynajmniej na dzień dzisiejszy. Nasze oczy ucieszy z pewnością możliwość rozwalania drewnianych ogrodzeń oraz efekty lecących sobie swobodnie na wietrze liści. Za to całkowicie zawodzą uszkodzenia naszych samochodó, ponieważ w żadnym wypadku nie odzwierciedlają rzeczywistości.
Podsumowując: Spodziewałem się, że Need for Speed: Rivals zostanie taką totalną kupą jaką niewątpliwie było ostatnie Most Wanted. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. Nie sądzę jednak, iż najnowsza odsłona może dorównać najlepszym w dziejach całej serii, ale z całą pewnością ma szansę pojawić się na mojej liście dobrych gier.
Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.