Każdy z nas ma różne preferencje, które dotyczą wielu rzeczy. Tak samo jest w przypadku muzyki. Dróg do zapoznania się z nią jest wiele. Można kupować normalne płyty CD, płyty winylowe, kupować muzykę w plikach(najlepiej w wysokiej jakości) lub korzystać z wynalazków ery internetu, takich jak Spotify czy nawet YouTube. Każde rozwiązanie ma swoje zalety i wady, a ja, na podstawie swoich doświadczeń, poniżej postaram się to pokazać.
Po pierwsze – pliki. Jako, że sam z nich najczęściej korzystam, to opiszę tę formę na samym początku. W Polsce słuchanie muzyki z plików muzycznych jest dość rozpowszechnione, głownie za sprawą nielegalnie ściągniętych kawałków w mp3, co jest oczywiście niezgodne z prawem(ale w sumie nie o to mi chodzi – nikt nie jest przecież święty), ale jest też po prostu głupie. Obecnie mamy wszyscy możliwość kupowania muzyki w formie cyfrowej w wysokiej rozdzielczości, z 24/192 na czele, bądź też cyfryzowania naszych płyt dzięki różnym programom(ja korzystam np. z dBpoweramp). Dzięki takiej gęstości informacji pliki te charakteryzują się niezwykle wysoką jakością dźwięku, dokładnie taką, jaka występuje na płytach CD.
Największym plusem takiego rozwiązania jest banalna dostępność do naszej kolekcji. Wystarczy kilka razy kliknąć i możemy słuchać dowolnego kawałka z dowolnego albumu. Szczególnie kontrastuje to z winylem, który w obsłudze jest absolutnie toporny i trudny. Drugim plusem posiadania kolekcji w plikach jest fakt, że nie zajmują one fizycznie miejsca. Obecnie jest to atut nie do przecenienia, gdyż rzeczy w mieszkaniach namnaża się co raz więcej i więcej, czasami wręcz uprzykrzając(a w niektórych przypadkach) utrudniając życie. Przy kolekcji muzyki w plikach taka sytuacja nie występuje. Oczywiście dyski do przechowywania plików też zajmują miejsce, ale nieporównywalnie mniej z fizycznymi nośnikami. Oczywiście takie rozwiązanie ma minusy. Dla kolekcjonerów często nie do przeskoczenia jest fakt, że posiadając plik nie posiadają nic namacalnego. Pliko oczywiście da się zbierać, ale taka kolekcja nie wygląda jakoś specjalnie dobrze, tymczasem półka pełna płyt prezentuje się zawsze fenomenalnie. Po drugie – posiadając dużą liczbę muzyki w cyfrze trzeba pamiętać, by raz na jakiś czas, najlepiej raz na rok, przenosić je na inny dysk, ponieważ nieruszane zaczynają gubić informacje, czasami do tego stopnia, że nie da się ich potem używać. Tymczasem życie konkurentów jest znacznie dłuższe, przy odpowiednio zrobionych płytach CD ten czas jest w praktyce nieskończony(obecnie ocenia się czas życia CD nawet na 120 lat, co jest aż naddto jeśli chodzi o nasz prywatny użytek). Po trzecie – znacznie łatwiej usunąć coś w formie cyfrowej niż w formie fizycznej. Oczywiście ktoś mądry ma swoją muzykę nie tylko w jednym miejscu, ale najlepiej w kilku, ale by skasować dowolnie wielki plik wystarczą dwa kliki. I tyle, po sprawie. Dla mnie jednak jest to najlepsza forma posiadania muzyki – jest łatwa w obsłudze i dostępności, a na dodatek nie zagraca miejsca, co jest w moim wypadku(i myślę, że nie tylko) bardzo ważne.
Drugim sposobem są oczywiście płyty CD. Ten format przyjął się u nas jako ten standardowy i gdy ktoś mówi, że zakupił jakiś album, to automatycznie myślimy właśnie o kompakcie. CD zalet ma kilka. W porównaniu do winylów jest dość prosty w obsłudze i oferuje łatwą dostępność do poszczególnych utworów. Po drugie – i chyba najważniejsze – płyty CD da się kolekcjonować, da się je fizycznie posiadać. Można je trzymać, postawić na półce, można kupować edycje specjalne i kolekcjonerskie, które wyglądają świetnie i które zajmują się potrzebą posiadania. Gdy ktoś wejdzie już w kolekcjonowanie, to zazwyczaj wciąga się to strasznie, a CD dają taką możliwość. Niewiele jest rzeczy lepszych od siedzenia do 3 nad ranem, by o sekundę wyprzedzić kogoś na Ebayu i kupić wymarzoną płytę.
Kolejną zaletą jest już wyżej wspomniana żywotność muzyki na kompakcie. Jest ona praktycznie nieskończona, co szczególnie kontrastuje z plikami, ale także z winylami, których długość życia jest różna i zależy od naprawdę wielu czynników.
Jednak CD też ma kilka minusów. Po pierwsze – gracą miejsce. Kolekcję się fajnie rozwija i fajnie trzyma dopóki posiada jakieś znośne rozmiary. Jednak jeśli regularnie kupujemy płyty, to nieuchronnie w pewnym momencie będzie ich za dużo, a niewielu ludzie może sobie pozwolić na osobny pokój na płyty. Po drugie – choć długość życia muzyki na CD jest ogromna, to trzeba przecież dbać o to wszystko, ścierać kurze, uważać, żeby niczego nie uszkodzić – zajmować się tym, co jest męczące i na dłuższą metę niebywale czasochłonne. Po trzecie – część muzyki wydawanej na CD jest wydana cholernie brzydko. Czasami tak brzydko, że nie wiadomo co z tym zrobić. Gówniany plastik, który się szybko brudzi i wygląda obrzydliwie, to nie najlepsza rzecz do trzymania w domu.
Trzecim, najstarszym w tym zestawieniu, nośnikiem muzyki jest winyl. Na pozór jest on najgłupszym sposobem na zapoznawanie się z muzyką. Jest nieporęczny, niezwykle wrażliwy na uszkodzenia mechaniczne, praktycznie nie da się słuchać pojedynczych piosenek z różnych albumów, bo to zbyt czasochłonne, czas życia winyla, choć może być długi, nie dorównuje CD, na dodatek trzeba specjalnie zakupywać gramofon, a CD od biedy odtworzymy wszędzie. Jednak uważa się, że to właśnie winyle sa płytami z duszą. Słuchanie muzyki z winyla sprawia, że staje się to mini-świętem, gdy po nałożeniu czarnej płyty na gramofon, odpływamy, słuchając całego albumu. Obcowanie z winylem to coś więcej, niż kliknięcie w komputerze czy na pilocie do CD. Na dodatek winyle wyglądają fenomenalnie – i to nie tylko te kolorowe. Idealnie nadają się do kolekcjonowania, są duże, robią niesamowite wrażenie i dają dużo radości z samego faktu posiadania. Dlatego też winyl, choć ma sporo wad, jest czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym.
Ostatnie lata przyniosły jednak jeszcze kilka innych możliwości zapoznawania się z muzyką. Np. YouTube. Główną zaletą YT jest fakt darmowości tego serwisu. Możemy bez przeszkód zapoznawać się z piosenkami, zanim kupimy płytę, możemy oglądać też przygotowane do piosenek teledyski. Jednak jakość z YT najlepsza nie jest, na dodatek uzależnieni jesteśmy od internetu, więc dostępność jest dość słaba. Na dodatek nijak nie posiadamy tej muzyki – nawet w formie cyfrowej. Inną opcją są serwisy typu Spotify, lecz te, moim zdaniem, również nie są najlepsze, bo zubażają małych i średnich artystów. Gdyby nie Spotify, to ludzie być może kupowaliby ich muzykę np. po koncertach. Tym czasem ludzie sięgają do muzycznych zasobów Spotify, a muzycy dostają za to dosłownie grosze. Z tego projektu wycofał się już np. Thom Yorke z Radiohead i Atoms for Peace, co oczywiście nie ruszyło w ogóle tego serwisu, ale jest dobrym protestem przeciwko temu. Bo my kupujemy abonament za 20 zł i cieszymy się muzyką, a artyści dostają z tego ochłapy(chyba, że są naprawdę ogromni) i zamiast nagrywania muzyki zajmują się szukaniem normalnej pracy.
Ja osobiście łączę posiadanie plików ze zbieraniem winyli i edycji specjalnych na CD, co wg. mnie sprawdza się naprawdę świetnie. A jak jest u Was? Preferujecie winyle, CD, wersje cyfrowe czy też Spotify?
Nagie kobiety (i nie tylko) na okładkach płyt – historia fenomenu: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81139
Hostessowa relacja z Audio Show 2013: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81310
Czy Rocksmith jest pomocny w nauce gry na gitarze: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81460