Battlefield 4 dopiero teraz staje na nogi - Piras - 5 lutego 2014

Battlefield 4 dopiero teraz staje na nogi

Już blisko 3,5 miesiąca po premierze wielce oczekiwanego Battlefielda 4, a dopiero od niedawna można cieszyć się właściwie bezproblemową rozgrywką, czyli taką, jaką powinien oferować od samego początku. Mam wrażenie, że jest już dobrze. Szkoda tylko, że tak późno.

31 października zeszłego roku uznaję za datę udostępnienia możliwości uruchomienia Battlefielda 4 na Originie oraz pojawienie się edycji pudełkowych tej właśnie gry na sklepowych pułkach. Nie uznaję jednak tego dnia za premierę skończonego tytułu, w pełni gotowego do odpalenia i cieszenia się grą. Ciężko bowiem było od pierwszych chwil czerpać radość z grania zwłaszcza, że sam preferuję zawsze rozpoczynać przygodę od trybu singleplay nawet, gdy to multi gra pierwsze skrzypce i jest kwintesencją danej gry.

Opisywanie jednak moich wrażeń z trybu kampanii nie do końca plasuje się w treść tego tekstu, więc sprostuję tylko, że kilkugodzinna rozgrywka w stosunku do tej z „trójki” jest żenująca. Co chwilę odrywałem się od niej, idąc czy to po coś do picia, czy minimalizując i przeglądając fejsa, świadczy to o tym, że nuda sięgała zenitu, a pojęcia takie jak „emocjonująca strzelanina”, „intryga”, „zaskoczenie” przez jakiś czas kompletnie wypadły mi z głowy.

Wróćmy jednak do domniemanej kwintesencji, którą rzeczywiście jest gra wieloosobowa. Nie mogę powiedzieć, że poprzednia odsłona gry była pod tym względem lepsza. Przeciwnie, sądzę że projekt, różnorodność i wielkość map, są znacznie więcej niż zadowalające, a mnogość wyposażenia i różnych kosmetyków w postaci kamuflaży, emblematów itp, bardzo satysfakcjonująca. Z całą pewnością Battlefield 4 jest jeszcze bardziej rozbudowany i dopieszczony.

Nie, nie jesteś pijany (pcgamesn.com)

Wszystkie te zalety rozpływają się jednak, gdy z różnych przyczyn -najczęściej technicznych, gra od samego początku sprawia problemy i irytuje. Tak niestety było w tym przypadku i nie tyczy się to tylko okresu premiery, ale również kilku/kilkunastu tygodniu po jej nastąpieniu. Dropy do pulpitu, zawieszanie się, niedoczytujące się tekstury, wszechobecne bugi. To mniemam najpopularniejsze problemy, z jakimi borykała się produkcja sporo czasu po premierze. Dochodziła do tego niska płynność spowodowana najczęściej zbyt wysokim pożeraniem mocy procesora względem układu graficznego. W efekcie średnie procesory, co prawda spełniające wymagania, nie dawały rady, by generować odpowiednią dla w pełni płynnej gry, ilość klatek na sekundę.

Po tym zaczęło się coś dziać, zniknęły w moim przypadku problemy z teksturami, gra rzadziej wywalała do pulpitu, bugi to bugi, zawsze gdzieś tam na jakiś się można było nadziać, ale widać było zdecydowaną poprawę. Miałem jednak do czynienia z ludźmi, dla których kolejne aktualizacje zwyczajnie pogarszały stan gry, więc ciężko mówić o równowadze postępu na wszelkie konfiguracje sprzętowe. Płynność jednak nadal nie była satysfakcjonująca, byłem przekonany, że to nie może być wszystko, na co stać mój sprzęt.

Grałem jeszcze w okresie świątecznym, po czym w pierwszej połowie stycznia nie miałem czasu i szczególnych chęci rozerwać się przy BF4, choć podobnie jak w trójce, każda kolejna gra była dla mnie cholernie ciekawa i emocjonująca, bo wbrew pozorom „te nowe batlefildy” mają coś w sobie i za każdym razem czuje się, jakby to był ten pierwszy kontakt.

Nadal nie ogarniam, czy i gdzie Origin zapisuje screeny (www.frazpc.pl)

Pod koniec stycznia ogarnięty faktem, że twórcy zdążą z Mantle, czyli architekturą na wzór DirectX’a, którą wspierają nowe karty Radeon z serii R, wznowiłem grę, którą poprzedzały bodajże dwa patche. Pierwszy to kolejne poprawki, drugi wprowadzał właśnie usługę Mantle. Procesor mam słabszy niż kartę, to by się przydało, ale z uwagi na to, że Nvidia wiedzie prym w mojej konfiguracji, to całe Mantle mnie nie dotyczyło i nadal myślałem, że ubytki w fpsach będą obecne.

Ku mojemu zdziwieniu, tak się jednak nie stało. Obecnie gra chodzi płynnie jak nigdy, ciężko mi to racjonalnie wytłumaczyć, może po prostu jakiś patch wyjątkowo sprzyjał mojemu sprzętowi. Wiem jednak, że ten długi okres wreszcie coś wniósł. Pojawiły się również inne oznaczenia zabójstw. Nie sygnalizują tego już napisy pojawiające się na dole ekranu, tylko ikona u góry, dodatkowo przedstawiająca zabójstwo strzałem w głowę. Przyznam, wygląda to estetycznie i znacznie lepiej, niż do tej pory.

Twórcy nadal zmieniają na życzenie graczy balans między obrażeniami zadawanymi przez różnorakie pojazdy, samoloty i łodzie, bronie i nie tylko, ale są to już zmiany mniejszej wagi. Battlefield 4 wydaje się teraz być w takiej formie, że można go uznawać za pełnoprawny, skończony produkt i jakby miał debiutować dziś, nikogo by nie zniechęcił do dalszej, wielogodzinnej gry. Problem w tym, że premiera nastąpiła dawno, więc należy patrzeć na całość z innej perspektywy. EA chciało koniecznie, by Battlefield 4 pojawił się na rynku przed CoD: Ghostem, DICE mogło mieć trudne warunki, ale nikt tutaj nie jest bez winy. Mam nadzieję, że premier takich, jak ta „czwórki”, będzie na rynku mniej, że premiera oznaczać będzie skończoną, w pełni gotową grę, bo współcześnie bywa różnie. Coraz częściej zdarza się, że premiera jest zaawansowaną wersją beta, w którą da się grać ale wymaga mnóstwo poprawek, co jest absolutnie negatywne i oby miało miejsce rzadziej niż dotychczas.

Piras
5 lutego 2014 - 22:25