Rok po zakończeniu kariery w FIFA12 wracam do świata produkcji EA Sports. Poznając zmieniony tryb kariery, odkrywam smaczki i błędy nowej odsłony słynnej serii. Przy okazji zachęcam do dyskusji o zmianach, wadach, zaletach, talentach, formacjach, drużynach i sukcesach.
Potrzebuję w klubie klasowego snajpera z prawdziwego zdarzenia. Do takich wniosków doszedłem w drodze powrotnej z kolejnego zgrupowania reprezentacji Walii, w czasie którego w dwóch spotkaniach eliminacji mistrzostw świata moi podopieczni wywalczyli ważny remis z Francją 1:1 i pokonali Szkotów 3:1. Dzięki tym rezultatom Walia umocniła się na prowadzeniu w swojej grupie i poczyniła kolejne duże kroki w kierunku awansu na prestiżowy turniej. A ojcem ostatnich sukcesów był bez wątpienia jeden człowiek. Nie, nie Gareth Bale. Młody napastnik Tom Bradshaw, lider klasyfikacji strzelców trwających eliminacji.
Tak jak Jordon Ibe zapewnił mojej ekipie awans do Primera Division dwa sezony temu, tak obecnie w reprezentacji Walii kolejne zwycięstwa i sukcesy zapewnia mi inny młody i bardzo szybki snajper. W Sabadell w tym momencie takiego piłkarza mi brakuje i stąd pewnie kolejne problemy z wygrywaniem meczów i przedwczesne pożegnanie z Pucharem Króla. A mogłem się na to przygotować lepiej, wszak już w poprzednim sezonie doskonale zasugerował mi ile znaczy dobry napastnik Luuk de Jong z Realu Madryt. Holender pociągnął grę Królewskich regularnymi trafieniami i dał się we znaki także Sabadell:
Liczyłem, że David Pollet z Charleroi i Marlon de Jesus z Watford odpowiednio uzupełnią Vojo Ubiparipa, który braki w umiejętnościach często nadrabia sprytem pod bramką. Były Lechita nie starczy jednak na regularne ogrywanie Realu, Valencii czy Atletico, stąd też liczyłem na moich nowych snajperów. Wszyscy jednak solidarnie rozczarowali, choć jedni mniej, niż inni. Do wypożyczonego z Napoli Somy Novothny’ego, który przecież dopiero nabiera doświadczenia, nie mogę mieć zastrzeżeń, bo w swoim pierwszym sezonie i tak jest nad wyraz regularny.
Gdy więc nadeszło zimowe okno transferowe postanowiłem uporządkować nieco kadrę. Znowu kupiłem kilku piłkarzy na zasadzie prawa Bosmana, m.in. znakomitego defensywnego pomocnika z Szachtara Donieck, Dmytro Grechyshkina. Zdecydowałem się jednak też odchudzić nieco zespół. Pożegnałem się z doświadczonym lewym obrońcą, Espasandinem, przeczuwając, że niedługo będzie chciał zakończyć karierę, a i wystawiłem na listę najsłabszego na papierze napastnika, Stankova. Serb grał rzadko, strzelał niewiele, więc nie był specjalnie potrzebny. Wkrótce znalazł nowego pracodawcę i rozpoczął kolejny etap swojej kariery.
W połowie stycznia zauważyłem, że tak naprawdę z chimerycznej postawy Sabadell i ostatnich bardzo przeciętnych wyników niezadowolony jestem praktycznie tylko ja. Zarząd cieszył się, że klub bije się o europejskie puchary i jest zupełnie niezagrożony degradacją. Kibiców radowały sporadyczne triumfy i nazwa klubu w górnej połowie tabeli, a dziennikarze nie przestawali pozytywnie komentować występów mojego zespołu w potyczkach z teoretycznie silniejszymi oponentami. Ja jednak obawiałem się, że skończy się to wszystko jak ostatnio i znowu po niezłym sezonie Sabadell znajdzie się poza europejskimi pucharami. Utkniemy w zamrażarce, jak śliwki odłożone na kompot, a ja do końca mojej przygody będę mozolnie przebijał się do Ligi Mistrzów. Tak nie mogło się stać. Jeśli ten sezon zakończę poza pucharami, podam się do dymisji i spróbuję szukać szczęścia gdzie indziej – rzuciłem zszokowanemu zarządowi na jednym ze spotkań i efektownie opuściłem biuro.
Gdy potem Sabadell wywalczyło w pięciu meczach siedem punktów i nie dało rady Sevilli i Rayo Vallecano, zacząłem żałować tych słów i swojej gorącej głowy. Sytuacja w tabeli nie wyglądała jednak tragicznie. Mistrzostwo było już raczej poza naszym zasięgiem, ale pierwsza czwórka już nie. Szanse na wypadnięcie poza strefę pucharową też nie były zbyt duże. O sześć premiowanych miejsc biło się siedem jedenastek. Wystarczyło tylko nie zostać właśnie najsłabszą z nich. Trzeba było szybko uporządkować grę i przestać głupio tracić punkty. Wielkimi krokami zbliżał się wielki test, maraton trudnych spotkań z Athletikiem Bilbao, Realem Sociedad i Atletico Madryt. W ile punktów celujesz? – zagadnął mnie asystent przed wyprawą do Kraju Basków. Siedem będzie wyglądało idealnie – odpowiedziałem...
Quiz:
Siedemnasta runda pytań pozwoliła mocno poprawić swoją pozycję w rankingu uwagastrzelam i krisleap. Znów punktował też damiaszg, chyba najbardziej regularny uczestnik quizu. Po tej rundzie pytań kończymy pierwszy sezon i naśladując rozgrywki ekstraklasy zaczynamy kolejny z punktami podzielonymi przez dwa. Czemu właśnie tak? By z jednej strony zwiększyć rywalizację, z drugiej nie odbierając za wiele osobom, które najlepiej punktowały do tej pory.
Klasyfikacja generalna po siedemnastu rundach:
1. pyzior 85 pkt
2. Krasoslaw 75 pkt
3. damiaszg 56 pkt
4. uwagastrzelam 16 pkt
5. krisleap 14 pkt
6. Krycherrr 11 pkt
7. footballdream 8 pkt
8. legia2396 6 pkt
9. Kruk 5 pkt
10. Bitten Apple 2pkt
Osiemnasta runda pytań:
1. Na mundialu w 2002 roku Nigeryjczycy zakończyli zmagania w grupie bez zwycięstwa, ale z jednym remisem na koncie. Z kim wówczas podzielili się punktami? (1 pkt) Ilu piłkarzy drużyny przeciwnej, którzy zagrali w tamtym spotkaniu, zakończyło do dzisiaj karierę? (4 pkt) Który z nich zrobił to najwcześniej? (4 pkt)
2. Jak nazywa się ten piłkarz? (3 pkt) W czasie swojej niedługiej i niezbyt udanej przygody w Europie reprezentował barwy dwóch klubów, dla którego z nich strzelił więcej goli? (3 pkt)
3. W którym meczu trwającej edycji Ligi Mistrzów Robert Lewandowski najwcześniej strzelił bramkę? (2 pkt)
4. Ile bramek w zaplanowanym na 21 maja towarzyskim meczu przeciwko Turcji strzelą piłkarze Kosowa? (3 pkt) – pytanie otwarte do 21 maja do 12:00.
5. Jakim wynikiem zakończy się spotkanie Szwecja-Walia w mojej karierze FIFA 14? (3 pkt)