Temat ten dedykuję wszystkim czytelnikom, którzy przeżywają losy literackich bohaterów. Którzy utożsamiają się z wykreowanymi przez autorów postaciami. Dlaczego? Ponieważ niniejszy tekst dotyczyć będzie właśnie ich. A przede wszystkim tego, czy my w swoich myślach dodajemy im głosy podczas dialogów oraz monologów.
Ja osobiście nie wyobrażam sobie czytania bez emocji. Ot zwykłego kartkowania z jednego końca na drugi. Nie. Podczas czytania wczuwam się w zaistniałą sytuację, czując tym samym panującą w danej historii atmosferę. Ponadto przywiązuję wagę do miejsca akcji, fabuły oraz przede wszystkim do bohaterów.
Odnośnie tych ostatnich staram się, aby w mojej głowie wykreować najbardziej pasujące do nich głosy. Także dla mnie Geralt z Rivii brzmi zupełnie inaczej, niż taki Vuko Drakkainen. Dzięki temu łatwiej jest mi poczuć daną osobowość. Oczywiście pod warunkiem, że sam pisarz ułatwia mi w tym zadaniu. Bo jeśli jego kreacja postaci jest kopią innych, czyli mało charakterystyczna i wręcz nijaka, to dobieranie głosu mija się w moim przypadku z celem. Wtedy wówczas korzystam z tych, które kojarzą mi się z pozostałymi, podobnymi bohaterami.
Wtedy trudno jest polubić jest taką książkę. Dlaczego? Ponieważ w moim mniemaniu staje się wtedy taka bezpłciowa. Jeśli jednak postać nie jest pusta, a dodatkowo bardzo charakterystyczna, to i mi lepiej czyta się jej zmagania. I wówczas staram się dobrać pod każdą postać odpowiednią barwę głosu. Tak, aby każdy bohater pojawiający się w literaturze żył własnym życiem.
Zastanawiam się przy tym, czy tylko ja przywiązuję wagę do takich detali? A może wszyscy czytelnicy tak postępują? Jestem ciekaw waszego zdania, dlatego zapraszam do komentowania.