Mój 'przyjaciel' robot - Recenzja filmu 'Robot & Frank' - Joorg - 27 lipca 2014

Mój "przyjaciel" robot - Recenzja filmu "Robot & Frank"

W 2012 roku Jake Schreier zadebiutował jako reżyser niezwykle sympatycznym filmem o tytule "Robot & Frank". Jak wypadła wizja przyszłości skupiona na człowieku, a nie na technice u młodego twórcy?

"Robot & Frank" to przede wszystkim historia Franka, który zmaga się z problemami starości. Mężczyzna całe swoje życie był złodziejem, specjalizującym się w cichych włamaniach. Teraz prowadzi życie samotnika, którego raz na jakiś czas odwiedzą dorosłe już dzieci. Jego syn Hunter, zmęczony ciągłym martwieniem się o ojca, postanawia kupić mu robota. Nowy mechaniczny przyjaciel ma zadbać o styl życia Franka, który początkowo negatywnie nastawiony do nowego wynalazku, z czasem nawiązuje bliższy kontakt z maszyną. Tak bliski, że robot staje się jego wspólnikiem w kolejnych włamaniach...

Schreier prezentuje nam komediodramat osadzony w niedalekiej przyszłości, jednak nie przesadza z ingerowaniem w świat fantastyki naukowej. Robot, który odmienia życie głównego bohatera, to jedyne czego potrzeba reżyserowi, by opowiedzieć nam historię o miłości, starości i przemijaniu. Nie stara się jednak na siłę zaserwować nam lekcji, po której będziemy zmuszeni do głębszych refleksji, ale skupia się na opowiedzeniu ciekawej historii. Scenariusz napisany przez początkującego Christophera D. Forda zawodzi jedynie mało satysfakcjonującym zakończeniem, jednak przez większość filmu jest całkiem wciągający. Oglądanie dwóch tytułowych bohaterów tworzących między sobą szczególną więź, sprawia wielką przyjemność. Obie postacie nie raz zaskoczą widza zabawną ripostą w trakcie świetnych dialogów.

W obsadzie znajdziemy wiele rozpoznawanych twarzy i głosów.  Frank Langella ("Frost/Nixon") wciela się w główną rolę, znudzonego aktualnym stanem swojego życia, Franka. Przez większość czasu występuje on w towarzystwie robota, któremu głosu użyczył Peter Sarsgaard ("The Killing"). W tle pojawiają się  James Marsden ("X-Men") i przepiękna  Liv Tyler ("Władca Pierścieni") jako dorosłe dzieci protagonisty oraz  Susan Sarandon ("Atlas chmur"), jedyna przyjaciółka, którą bohater niewątpliwie darzy głębszym uczuciem. Nie mogę napisać, że zaprezentowane kreacje zasługują na lawinę Oscarów, po prostu dobrze wywiązały się ze swoich ról. Nie więcej, nie mniej.

Na plus zasługuje ścieżka dźwiękowa, która bardzo dobrze buduje klimat wszystkich scen. W filmie nie spotkamy spektakularnych momentów rodem z futurystycznego kina J.J. Abramsa, bo w końcu jest to pół dramat i pół komedia, a nie kino akcji (choć i ta jest tu obecna przez kilkanaście sekund). Za to wykonanie robota nie pozostawia wiele do życzenia.

"Robot & Frank" to bardzo przyjemna, niszowa produkcja, której udaje się wciągnąć widza w ciekawą, poruszającą i zarazem zabawną historyjkę. Film porusza kilka problemów z jakimi człowiek obecnie musi się zmagać, ale nie wciska nam na siłę zbędnych morałów. Kino proste i przyjemne, godne polecenia każdemu.

8/10

Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.

Joorg
27 lipca 2014 - 13:04