Zaskoczenie Roku 2012 - Sleeping Dogs - RazielGP - 17 października 2014

Zaskoczenie Roku 2012 - Sleeping Dogs

Zaskoczenie Roku to cykl, w którym omawiane będą słabo zapowiadające, ale miło zaskakujące produkcje. A jak dobrze wiemy, zazwyczaj bywa zupełnie na odwrót. W końcu jakby nie patrzeć reklama jest dźwignią handlu, przez co niepozorne, dobre pozycje pozostają mimo wszystko w cieniu. Dlatego też, dzięki tej serii wpisów zamierzam wyłonić kilka godnych zagrania, a niedocenionych perełek.

Wei Shen okazał się wyrazistą postacią z krwi i kości

Rok 2012 okazał się bardzo nierówny i dość zbliżony do 2011, o którym mowa była w poprzednim odcinku niniejszego cyklu z Driver: San Francisco na czele. Pojawiło się kilka nowych marek, parę powrotów dawnych serii. Corocznych sequeli/prequeli/restartów i tym podobnych. Jedne z nich wypadły na plus, drugie na minus. Z kolei trzecie do dziś mają swoich zagorzałych zwolenników jak i przeciwników. Na szczęście co do Sleeping Dogs nikt wątpliwości nie ma. Jest to po prostu bardzo dobra produkcja, zapewniająca sporą liczbę godzin nietuzinkowej i szalenie wciągającej zabawy.

Hong Kong w nocy prezentuje się wręcz fenomenalnie

Sleeping Dogs w pierwotnych założeniach nosił zupełnie inny tytuł. Dokładniej True Crime: Hong Kong. I zamiast stać się trzecią odsłoną dość kontrowersyjnej marki z 2003 roku, został jej duchowym spadkobiercą. Także jego produkcją zajmowało się wówczas zupełnie inne studio odpowiedzialne za poprzednie produkcje. Ostatecznie jednak prawa do marki przeszły z rąk Activision i studiem Luxoflux do Square Enix i United Front Games.

Omawiana pozycja - tak jak True Crime cechuje się policyjnym protagnistą oraz zaawansowanym systemem walki. A największymi różnicami pomiędzy tymi markami są: zupełnie inny poziom rozgrywki oraz struktura miasta. Sleeping Dogs w przeciwieństwie do "poprzednika" jest dopracowany, przemyślany oraz intrygujący. Z kolei samo miasto (pomimo ograniczeń) zostało zaprojektowane szczegółowo i nie sprawia wrażenia tekturowego. W dodatku na plus zaliczam również osadzenie akcji w Hong Kongu. Głównie dlatego, iż lubuję się w azjatyckich klimatach oraz mam serdecznie dosyć kolejnych wariacji na temat zakątków USA.

Karaoke jest miłym urozmaiceniem po emocjonujących walkach, strzelaninach oraz pościgach

Na uwagę zasługuje również scenariusz. Ten nie dość, że poprowadzony w iście filmowym (w dobrym tego słowa znaczeniu) stylu, to ukazany bardzo przekonująco. Ponadto sami bohaterowie występujący w tym dziele zostali należycie przedstawieni. Natomiast warstwa fabularna oferuje nie tylko pełen zakres nieprzewidywalnych zwrotów akcji, ale również dojrzałe podejście. Warto też zwrócić uwagę na postać gliniarza pod przykrywką zwanego Wei Shen. Posiada on głęboką osobowość, da się go lubić, no i nie jest zwykłym chłopcem na posyłki. To wykwalifikowany człowiek, który radzi sobie nie tylko za kierownicą samochodu, tudzież przy pomocy swoich fizycznych zdolności, ale również za sprawą wysokiego ilorazu inteligencji. Niemniej jednak cała presja związana z jego pracą odbija mu się czasem na psychice. A my wraz z nim przeżywamy kolejne losy jakie zafundowali nam twórcy.

Oprawa wizualna także przypadła mi do gustu. Żywa kolorystyka, piękne nocne miasto, tudzież słoneczne dni urzekają. Urzeka też sama architektura miasta i podział na cztery dzielnice. Co prawda miasto samo w sobie nie jest specjalnie duże, ale  w zupełności wystarczające. Natomiast system walk to prawdziwa uczta dla graczy. Płynność ruchów Shena oraz jego umiejętności, połączone z bezlitosnymi metodami eksterminacji dają ogromną przyjemność. Także fizyka strzelania stoi na niezłym poziomie, choć rozmieszczenie przycisków może z początku nieco dezorientować. Muzyka idealnie wpasowuje się w azjatyckie klimaty, oferując bogate w utwory stacje radiowe. A poruszanie się środkami lokomocji (motocykle, samochody, łodzie) nie uprzyksza nam życia. Aczkolwiek jak na mój gust model jazdy za bardzo poszedł w zręcznościową stronę.

Do lewostronnego ruchu można w miarę szybko przywyknąć

Jeśłi chodzi o same misje to United Front Games nie wprowadziło zbyt wielu nowości w świecie elektronicznej rozrywki. Znaczna część pomysłów pochodzi z różnych gier. Na szczęście jednak pasują do panującej tu atmosfery oraz co ważniejsze - są ciekawe. Główny wątek w dużej mierze opiera się na walkach wręcz, przeplatanych pościgami, ucieczkami, skradanymi elementami oraz całkiem częstymi strzelaninami. W przypadku pobocznych możemy liczyć na sekrety, ulepszenia postaci, wykupywanie aut, cały zakres ubrań, wyścigi, zakłady, karaoke, randki, sztuki walk etc. A to wszystko w roli gangstera, jak i samego policjanta. Dlatego też nikt nie powinien narzekać tutaj na brak urozmaicenia.

PODSUMOWANIE

Z początku Sleeping Dogs nie bardzo mnie interesował. Głównie dlatego, iż nie wierzyłem w ten tytuł. Nie sądziłem też, że w końcu wyjdzie z tego dobra gra akcji posiadająca otwarty świat. Szczególnie gdy ludzie nazywali tę pozycję GTA w Chinach, tudzież GTA w Hong Kongu. To wszystko nie napawało optymizmem. A całe zamieszanie związane ze zmianą wydawcy/producenta, a nawet samej nazwy gry - dodatkowo zniechęcało. Zniechęcała mnie również myśl o tym, że będzie to duchowy spadkobierca serii True Crime, który o mało nie został trzecią częścią tej serii. W końcu TC wywarł na mnie mieszane uczucia. Na szczęście pewien Golowicz (dzięki Blackthorn!) skutecznie mnie do tej pozycji zachęcił. Zagrałem więc i przekonałem się, że mam tu do czynienia z solidnym oraz wielce intrygującym tytułem.

RazielGP
17 października 2014 - 14:45