W zeszłym roku omówiłem pierwszą piątkę konkurencyjnych względem marki Grand Theft Auto produkcji. Należały do nich takie serie jak: Mafia, Saints Row, Just Cause, Scarface oraz Sleeping Dogs. A dziś z kolei chciałbym wam zaprezentować kolejne zestawienie.
Driver (30.09.1999) - Marka stworzona przez Reflections - pomimo kilku wpadek - zdecydowanie przypadła mi do gustu. Przede wszystkim ze względu na dopracowaną fizykę jazdy oraz model uszkodzeń. A także i przez wzgląd na przyjemny klimat rodem z lat 70. Co prawda większość odsłon nie ma wiele wspólnego z serią GTA, ale trójce oraz Parallel Lines było do produktu Rockstara bardzo blisko. Reszta z kolei jest niczym innym jak samochodową grą akcji, gdzie bierzemy udział w pościgach, ucieczkach, śledzeniu celu czy rozwałkach.
Mercenaries (11.01.2005) - Jeśli ktoś szuka nieskrępowanej rozwałki to dzieło Pandemic Studios jest jak znalazł. Tutaj możemy niemal wszystkie budynki obrócić w proch, o czym w przypadku Grand Theft Auto możemy jedynie pomarzyć. Poza tym mamy możliwość wyboru postaci, a także ich stosownego wyposażenia. Sama gra jest całkiem przyjemna, aczkolwiek mechanika mogłaby być nieco lepsza.
The Godfather - (21.03.2006) - Tak naprawdę Ojciec Chrzestny celował bardziej w Mafię. Jednak pomimo zbliżonych realiów, konstrukcja gry zdecydowanie się od niej różni. I w gruncie rzeczy bliżej jej jest do hitu Rockstara. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce mamy tu do czynienia z technologicznymi i paskudnymi bublami. Niby klimat został tutaj utrzymany. Niby misje często są przerobionymi akcjami z oryginału. Niby wszystko powinno grać w porządku, ale tak niestety nie jest. Gra jest brzydka i toporna. Z kolei dwójka jest jeszcze gorsza. Choć tam mamy możliwość zarządzania naszym gangiem.
Wheelman (24.03.2009) - Gra Vin Diesela wzorowała się w gruncie rzeczy na Driverze. Aczkolwiek nie brakuje tu również elementów strzelanych, tudzież chodzonych. Sam tytuł nie jest może wybitny, ale ze względu na umiejscowienie akcji w Hiszpanii (dokładniej w Barcelonie) warto się na niego skusić. Ponadto mamy tu do czynienia z arcade w najczystszej możliwej postaci. Choć to akurat zaliczam na plus, ze względu na niemałą efektowność.
Watch_Dogs (27.05.2014) - Jeden z najnowszych rywali oferuje pewną charakterystyczną dla siebie nowość w postaci hakowania. A to wszystko przy pomocy wielofunkcyjnego smartfonu. Reszta niestety już taka oryginalna nie jest, ale mimo wszystko mamy tu do czynienia z całkiem znośną produkcją. Chicago urzeka, choć technicznie pozycja ta wcale nie jest tak nowoczesna, jak to Ubisoft planował. Cierpi też niedopracowana detekcja zderzeń oraz parę innych elementów.
W przypadku drugiego podsumowania, bez wahania zdecydowałbym się na serię Driver. Prawdopodobnie dlatego, że jest spośród reszty gier najbardziej przeze mnie lubiana. W dodatku fizyka świata oraz jazdy wypada tutaj zdecydowanie najlepiej z całej dzisiejszej stawki. Niemniej jednak, niektóre pozycje również zasługują na uwagę. Ze wskazaniem na Mercenaries. W Wheelmana oraz Watch_Dogs także można zagrać. Za to do Ojca Chrzestnego (w przypadku gier, nie filmów, czy książek) czuję wstręt po dziś dzień.