Jerzy Stuhr śpiewał, że każdy śpiewać może. Podobnie jest z poezją. Pisać wiersze może każdy, ale nie wszystkim muszą się one podobać. Dziś upamiętniamy jak potrafimy Światowy Dzień Poezji i oddajemy nasze łamy zupełnym amatorom, którzy rymy klecą pomiędzy zagryzieniem słodkiego ciasteczka a popiciem go zimnym mlekiem. Cóż, nie każdy rodzi się twardzielem.
Wspólną tematyką łączącą nasze poematy są gry. Powiadają, że ambitna twórczość krytyki się nie boi, więc wystawiamy na pokaz nasze dzieła spisane ku potomności. A jeśli Wam się nie spodobają, to cóż, mamy na to gotową odpowiedź:
Napiszcie lepsze i wygrajcie "growe" koszulki niespodzianki!
Zapraszamy do zabawy naszych czytelników. Opublikujcie w komentarzach własne wiersze, poematy i haiku związane z grami, a twórcy najlepszych dzieł zostaną nagrodzeni koszulkami niespodziankami. Do wyboru mamy trzy koszulki w rozmiarze M, dwie w rozmiarze L i jedną XL. Zabawa trwa do końca weekendu, a zwycięzców wyłonimy w środku tygodnia
Zatem pióra w dłoń i do pisania! Amatorzy klikania i poezji, łączmy się!
Wszystkie dzieła przedstawiamy w takiej formie, w jakiej zamieścili je autorzy. Jeżeli więc gdzieś mamy do czynienia z oryginalną pisownią i interpunkcją, to widocznie _tak_miało_być_ ;) W końcu artysta wie lepiej.
Siała baba mak
Nie wiedziała jak
Dostała od dziada Harvest Moon
Każdy orze jak może
a Farming Simulator 2015 w tym pomoże
Nie kupuję Humble Bundle, odinstalowałem Origina
Od grania na Steamie znienawidziła mnie rodzina
Nie biegam tak szybko jak Ronaldo w Fifie
Nie macham mieczem jak Geralt w Wyzimie
Nie gram na konsoli w 1080 Pe
Mam za to grafikę - za 2000 odsmażaną Enwidje
GTA u drzwi
Noc już była, północ zgoła; ja zmagałem w pocie czoła
Się z trwożliwą tajemnicą dawno już ogranych gier,
Już ostatnią turę grałem, gdy rozległo się pukanie,
Jakby ciche chrobotanie w mój samotny, senny dom.
Jakiś gość, powiadam sobie, w mój samotny stuka dom,
Nocny gość – i tylko on.
Ach, dokładnie to pamiętam: zima, luty, noc posępna,
Ogień, co dogasał w mękach, słał na ziemie legion zmor.
Nagle zapragnąłem świtu, wiedząc, że mi nie zastąpi
Żadna gra bliskiego, na pecety - GTA!
Tym, o którym konsolowcy mówią dzisiaj – roku gra! –
Bez konwersji ciągle ta!
Skrzętny, smętny, jedwabisty szelest zasłon płomienistych
Płoszył, groził, budził jakiś lęk nieznany dotąd mi,
Więc, by serce oszalałe uspokoić, powtarzałem:
Czy to już? – a ja zaspałem. Puka kurier do mych drzwi!
Ja zaspałem, już premiera? Już tu GTA u drzwi?!
Na mój pecet – czy to ty?
Zaraz jednak, czując w duszy nowy przypływ animuszu,
Panie!, mówię, w końcu jesteś! Wybaczenia udziel mi,
Gdyż jest faktem, tyle grałem i pukania nie słyszałem,
Było bowiem tak nieśmiałe twe pukanie do mych drzwi,
Żem nie wiedział – czy je słyszę, czy to tylko mi się śni –
Otworzyłem. Noc i mgły.
Martwą ciszę wiercąc wzrokiem, nie ruszyłem się ni krokiem,
Tylko drżałem, śniąc na jawie sny, jakich wyśnić nie chciał nikt.
Ciemność była niewzruszona Cisza była niezgłębiona.
Tylko sam szept – Opóźniona! – zjawił się i zaraz znikł.
Twórców to szept – Opóźniona! – echo oddawało mi.
Echo. Ciemno. Nocne mgły.
Hydraulik Mario w Japonii mieszka,
Wielkie ma wąsy ten nasz koleżka.
Biega i skacze przez całe ranki,
By tylko zdążyć do swej wybranki.
Gdy drogę do zamku rurami skraca,
Peach już w nim nie ma, na nic ta praca.
Aż krzyczą gracze: „Bowser, łobuzie!”
A Miyamoto wydyma buzię.
Kazali mi trupy kłaść i zombiaki siekać
Zombie szpony zapuściły musiałem uciekać
Uciekałem przez wieś, za mną sprintem zombie
Wróć, wróć graczu mój, co-op do mnie trąbi
Wróciłem do bazy, nowa awantura
W murze się zrobiła jakaś wielka dziura
Co-op na mnie krzyczy, ty stary pierniku
Jak jej nie naprawisz zamknę cię w kurniku
TRUDNE SPRAWY
Przy biureczku siedzi mąż,
Gra w swe gierki - ciągle, wciąż.
„O, ma żono, jak bez końca?
Ooo, za oknem brak już słońca?!
Trzy godzinki to nie cztery,
A tu akcji od cholery!
Sam się potwór nie wybije,
Na miecze nie zamienią kije,
A gram rzadko straszliwie,
Poczekaj na mnie cierpliwie!”
Przy ekranie siedzi mąż,
Gra znów w gierki – nadal, wciąż!
„Przepraszam! Recenzję mam do napisania,
A to metoda na chlebek zarabiania!
Do końca zostały godziny dwie,
Skończę szybko – się przecież wie!
A jeśli misja trudna będzie,
Cóż… okaże się, że tkwiłem w błędzie.”
I ciągle to Diablo, ciągłe powody!
Że grota, że plansza, że akcja do środy!
A to klucze do infernalnej maszyny -
Serio? To brzmi jak jakieś kpiny!
A to kraina chciwości wypchana złotem,
Szczeliny nefalemów – rozwalić je młotem!
A teraz statystyki opadły nieco,
I po co dla takiego wyglądać kobieco?
Na złość więc zrobię.
Męża przerobię!
Na tablecie Crossy Road odkryję
I każdy jego rekord pobiję.
Na rzecz przepychanek Diablo porzuci,
Bo przecież na rywalizację ze mną się rzuci.
I tak go sobie wokół paluszka okręcę,
Że do porzucenia głupich gierek zachęcę!
"Ciś"
Press X to Jason, napis pewien głosi
Czy nadusisz X, gdy Cię poprosi?
A może wolisz naparzać w Q okrutnie
w przeciwnym razie ufol łeb Ci utnie
Żywot gracza poddany próbie
Twórca za niego w gameplayu dłubie
Gra przechodzi się sama
QTE robi z gracza barana
Smutne oblicze hardkorowca
Zamiast zabijaki siedzi potulna owca
Wyzwanie przed nim stoi żadne
Aż chciałby zarymować coś na koniec
Jej tu jeszcze nie ma…
Ja uwielbiam ją, choć jej tu nie ma, nie działa dla mnie
Bo dobrze wiem, że w końcu porwie mnie i w pokoju zamknie.
Moja dziewczyna często patrzy w oczy mnie
I nie ukrywam, myśli wtedy jedno
Jak GTA V na PC-ta kocham ona jeszcze nie wie
I że za nie oddałbym ją i niejedno.
Jej trailery ukojeniem dla mnie są
Bo wciąż wyczekuję na premierę
I każdą chwilę pragnę ofiarować jej
Bo jest tego warta, jestem tego pewien
Bo ja pragnę jej, bo pragnę jej, booo…
Ja uwielbiam ją, choć jej tu nie ma, nie działa dla mnie.
Bo dobrze wiem, że porwie mnie i w pokoju zamknie.
Marzec za oknem, słoneczko świeci
W Bloodborne będą grały dorosłe dzieci
W kwietniu krew i flaki rządzić na ekranach będą
Gdy fani Mortal Kombat X nabędą
W maju bierz L4, odłącz się od sieci
Idzie Wiedźmin Trzeci
W czerwcu pogoda traci na znaczeniu
Batman kryje się w cieniu
W lipcu i sierpniu wyjedź na wakacje
Vita i 3DS wzbudzą tam sensację
We wrześniu nie będzie z ciebie pracoholik
Bo Kojima wypuszcza Metal Gear Solid
Kojima? Kojima?! KOJIIMAAAAAAAAAAAAA!
Konso-lotywa
Stoi na półce konso-lotywa,
Gdy chce ją podnieść, pot ze mnie spływa -
Wielka baryła.
Stoję i sapie, dysze i bucham,
Żale z mej głowy, zaraz wydmucham:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze sąsiad gdzieś kur… sypie.
Joistiki do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, ze stali,
I pełno gier w pokoju się tłoczy,
Bijatyk, wyścigów, jak to się potoczy.
Na jednej półce pełno strzelanek,
A obok leży kilka zabawek.
Siedzą i patrzą, aż żal się robi.
Na czwartej półce pełno jest crapów
Piąta mi pęka od nadmiar strachu.
Na szóstek Mario, ze swymi rurami,
Szukając księżniczki długimi latami.
Na siódmej leży wyścigów bezliku,
Ósma już pęka… O! musze siku…
Jestem z powrotem… Dziewiąta jest pusta.
Dziesiąta półka to istna rozpusta.
A tych półeczek jest jeszcze czterdzieści,
Sam nie wiem, co na nich się jeszcze pomieści.
Lecz choćby przyszło tysiąc gamerów
I każdy przeszedł tysiąc levelów,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie udźwigną - taki to ciężar!
Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Ręce - w ruch!
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Chwyciłem
maszynę
i targam
ospale.
Szarpnąłem kable i ciągnę z mozołem,
I ciągnie się, ciągnie i walę swym czołem.
I podnoszę ją lekko i szarpie ją dołem,
I biegu przyspieszam, i gnam coraz prędzej,
I dudnię, i stukam, łomoce i pędzę.
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po półce, po szafie, po ścianie pod TV-i.
Po torze, po torze, po torze, to dziwi.
I spieszę się, spieszę, by zdążyć na czas.
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz raszka, igraszka, zabawka blaszana.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha?
Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch?
To miłość do grania wprawiła to w ruch,
To para hardcora rurami do boków,
By z chęcią zabić, te kilka smoków.
I gnają, i pchają, i pad się gdzieś toczy,
Bo para agresji wciąż tłoczy i tłoczy.
I pady latają i płyta wciąż stuka:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!... gameowa muzyka.
Krótka historia pada do gier
Leżał spokojnie
Na łóżku wygodnie
Tęsknił za dłońmi
Wibracjami, strzałami
Wtedy go wziął
Zaświecił i zgasł
Zdarzyło się raz
Drugi
Trzeci
Co leci?
To ściana!
Baterii brak posiadania
Podłoga, trzy części
Worek i śmietnik
Napad na pad
Konsolę trafia szlag