Koreańczycy planują zdominować WCS. Nie tylko w swoim kraju
Jagten czyli Polowanie - wielkie kino z małego kraju
Blizzard budzi się z zimowego snu. Teraźniejszość i przyszłość StarCrafta II
Recenzja BioShock: Infinite - kandydat na najbardziej przecenioną grę roku?
The Free Bundle #5 - kolejna paczka darmowych gier indie
Pierwszy zwiastun The Wolverine nie przyspiesza mi tętna
48FPSów! 3D! Nowozelandzkie krajobrazy! Płynność, ostrość, bóg wie co jeszcze! Przykro mi, ale od czasów Awatara nie udało mi się podjarać żadnymi technikaliami związanymi z kinem. Po prostu przyzwyczaiłem się do tego, że granice zniknęły i współcześnie jedynym co ogranicza twórców filmów jest ich własna wyobraźnia.
Nie zmienia to faktu, że trochę się nową produkcją Petera Jacksona podnieciłem. Z niewiadomych powodów Hobbit zawsze bardziej mi „leżał” od Władcy Pierścieni. Może dlatego, że ten drugi aspirował do bycia czymś więcej niż lekką literaturą dla dzieci i młodzieży (albo takim go uczyniliśmy). Tak czy siak, do kina wybrałem się pełen entuzjazmu – od czasu do czasu musiałem sam siebie gasić, z obawy że na Hobbicie się przejadę.
Jakimś cudem nie obejrzałem aż do wczoraj Indie Game: The Movie, chociaż od jego premiery minęło już sporo czasu. Skrótkowo rzecz ujmując w moim odczuciu, film jest nieco nudnawy, można by uniknąć paru dłużyzn, a przy tym niezły od strony technicznej - zdjęć i montażu.
Jeżeli chodzi o jego warstwę treściową, to zarzucanie mu przesadnego dramatyzmu jest bez sensu - to przecież dokument. Skoro jest dramatycznie, to widocznie takie jest życie prezentowanych osób. Zastanawiam się tylko - czy wszyscy niezależni deweloperzy są szurnięci czy może z premedytacją wybrano tych najbardziej zczadowanych?
Funny story – zgłosiłem się jakoś pół roku temu jako chętny do bety DOTA 2. Czekałem i czekałem, ale się nie doczekałem. Jakiś tydzień temu zobaczyłem, że na którymś z fanpage’ów e-sportowych rozdają klucze. Rzuciłem się na ikonkę Steama jak chytra baba z wiadomo kąd, wiadomo na co i klepałem uważnie znaki.
Pojawił się komunikat informujący mnie, że ten produkt jest już w mojej bibliotece gier. Cholera wie jak długo. No cóż, pozostaje zapoznać się z jedyną poważną konkurencją dla League of Legends. Zagrałem parę meczy – oto kilka pierwszych spostrzeżeń.
Parę tygodni temu przyjrzałem się płycie Medium „Teoria Równoległych Wszechświatów”, którą odkryłem ze skandalicznym opóźnieniem. Niedługo potem położyłem łapę na „Graalu” tego samego artysty, ale krążek (a w zasadzie krążki, bo są dwa) jest na tyle trudny, że potrzebuję dać mu więcej czasu. W międzyczasie miła niespodzianka – Kamil „Zeus” Rutkowski, jedne z moich ulubionych raperów ostatnich lat wydaje kolejną płytę!
„Zeus nie żyje” to czwarty pełnoprawny krążek artysty, które zdecydowanie zbyt długo pozostawał w podziemiu. Dwa pierwsze albumy były świetne (trzeciego nie słuchałem), a sam Zeus zdecydowanie zasłużył na masę pochwał, która posypała się na nieco z każdej strony. Jak prezentuje się niemal trzydziestoletni raper i producent na „Zeus nie żyje”?
Zakładając że świat się nie skończy, przyszły rok szykuje się naprawdę interesująco... Tak powinienem zacząć wpis o tym, co wydarzy się w 2013. Dalej jest miejsce na kilka ogólników o rozwoju branży, elektronicznej rozrywce jako elemencie naszej kultury i blablabla. Prawda jest taka, że co roku czytamy o tym, że kolejne dwanaście miesięcy będzie przełomowe. Co roku mamy nadzieję na nową generację konsol, premierę Half-Life’a 3, zapowiedź nowej gry Blizzard, która nie byłaby dodatkiem i kolejną wersję bibliotek DirectX czy następnych Pixel Shaderów.
Może odstawmy te bzdury na bok, bo szanse na cokolwiek z powyżej wymienionych w 2013 są nikłe. Zresztą, od kolejnej generacji konsol istotniejszy jest obecnie wzrost sprzedaży tabletów, nowy DirectX nikomu nie jest potrzebny, bo pecety i tak ciągnięte są w dół przez current-geny, Half-Life 3 „będzie jak będzie”, a po Diablo III wizerunek Blizzarda jako studia dokonującego cudów lekko podupadł. Na co realnie liczę w 2013 roku?
Organizatorzy Esportowej Paczki mają prosty cel - sprawić radość podopiecznym Domu Dziecka w Krośnie. Dwa lata temu udało się pomóc tej placówce, raczej mało prawdopodobne, aby tym razem było inaczej.
Wiem, że od wczoraj w Internecie rządzi klip w którym aktor znany z roli Ryśka z Klanu zachęca do wnoszenia datków na bezdomne psy, ale w jakiś sposób bardziej współczuję podopiecznym Domów Dziecka. Zastanówcie się więc kogo lepiej poratować groszem.
Jedną z najstarszych zasad marketingowych jest – „jeżeli nie masz innego pomysłu, poszczuj cycem”. Jak zatem zareklamować grę na świeżo wydaną konsolę, oferującą innowacyjne rozwiązania, starającą się możliwie dostadnie oddać trud i znój przeżycia w świecie po apokalipsie-zombie?
Pokazać cycka. Do takiego wniosku doszli marketingowcy odpowiedzialni za reklamę ZombiU.
Elektronika użytkowa czy rozrywkowa w supermarketach gości od lat. Nieco świeższym trendem jest pojawianie się tego typu urządzeń w dyskontach, ale kilka serii tabletów GoClever w Biedronkach zdążyło nas przyzwyczaić do takich atrakcji.
Za tydzień do sieci Lidl rzucone zotaną konsole... marki Lexibook. Nie słyszeliście nigdy o tej firmie? Toż to producent nie byle jaki, robią tak urządzenia stacjonarne, jak i handheldy!
Riot Games walczy z chamstwem w League of Legends (problem ten opisałem dosyć obrazowo wczoraj). Ryba psuje sięod głowy, tak mówi przysłowie. Chociaż sądzę, że w tym przypadku jest inaczej, to firma nie traktuje ulgowo nikogo. Jeden z graczy drużyny Dignitas, Christian “IWillDominate” Rivera, został surowo ukarany, za karygodne zachowanie się podczas gry.
Jaką karę wymierzył trybunał temu pro-playerowi? Dotkliwą, to mało powiedziane. Rok niemożliwości brania udziału w Championship Series, a także stały ban na wszystkie konta, na jakich grał IWillDominate.
Drogi Gimbie,
Już od pewnego czasu zbierały się w mojej głowie myśli, które prowokowały mnie do napisania tego listu. Zapewne jak dobrze wiesz, od dłuższego czasu gram w League of Legends. Zauważyłeś pewnie także, że jest to gra drużynowa, skutkiem czego, mamy przyjemność spotykać się dosyć często.
Chociaż niezwykle cenię Twoją osobę i jestem wdzięczny za Twój wkład w mój miło spędzony czas, a także w rozwój społeczności League of Legends, to są pewne kwestie, które chciałbym wyjaśnić. Niezgodności charakterów to powszechna rzecz, a problemy są po to, żeby o nich rozmawiać, zanim pewne rany staną się toksyczne. Wyciągam do Ciebie rękę i mam nadzieję, że nie zrozumiesz moich intencji opacznie. Nie chcę Cię obrazić, a jedynie przedstawić swój punkt widzenia.