Deus Ex: Rozłam Ludzkości - recenzja gry tylko i aż bardzo dobrej
Cwany ten Singer. Recenzja filmu X-Men: Przeszłość, która nadejdzie
14 nieścisłości fabularnych w filmowej serii X-Men
Prince of Persia jako sandbox?
Niesamowity Spider-Man 2 - recenzja filmu
Niech mistrzem Hiszpanii zostanie Atletico
Stało się, najważniejszy film roku trafił wreszcie na ekrany polskich kin. Peter Jackson ponownie zaprasza nas do spakowania podróżnego plecaka, zaopatrzenia się w porcję lembasów i udania z nim w długą, magiczną podróż. Jednocześnie sam musi zmierzyć się z gigantycznymi oczekiwaniami, jakie sam zbudował doskonałą trylogią sprzed dekady. Czy wróci ze swojej wyprawy zwycięsko? To ocenimy pod koniec roku 2014. Póki co, Hobbit: Niezwykła podróż jest filmem słabszym od każdej z części Władcy Pierścieni.
Minął rok, od kiedy zamieściłem listę najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów 2012 roku. Stary rok powoli odchodzi do lamusa, pora zatem przygotować następne zestawienie. Niestety tym razem jest mniej produkcji na które naprawdę bym "czekał" i dziesiątkę musiałem domknąć trochę na siłę (poprzednim razem tylko 10. miejsce miało taki status). To bardziej lista filmów które po prostu zamierzam obejrzeć, a tych jest więcej niż 10 - resztę dopiszę gdzieś w komentarzu. I ponownie jak rok temu zastrzegam - kolejność filmów na które czekam nie pokrywa się, lub nie musi pokrywać z tym, które tytuły moim zdaniem ostatecznie okażą się najlepsze. Premiera niektórych produkcji o podanych datach może być mniej lub bardziej prawdopodobna - przyjąłem tu za wyznacznik informacje z IMDb. Zaczynajmy!
10. Star Trek Into Darkness
Mimo tego, że nigdy nie byłem zatwardziałym fanem serii Star Trek, to czekam na ten film z jednego prostego powodu - sympatykiem nie byłem też przed pierwszą częścią, a okazała się być zaskakująco przyjemnym sci-fi. Odświeżenie się udało, choć zebrało różne oceny. Mnie różnice w stosunku do klasyka nie ubodły, bo w większości nie byłem ich świadomy. Będzie efektownie, będzie monumentalnie. Przemilczmy tylko polski tytuł.
Premiera: 21 czerwca (Polska), 15 maja (świat)
Za nami bardzo ciekawy rok pod względem tego, co działo się na piłkarskich murawach w całej Europie. Wydaje nam się, że dialog jest ciekawszym od monologu sposobem na podsumowanie tak szerokiego tematu, dlatego razem z Brucevskym wybraliśmy właśnie taki wariant. W pierwszej części dyskusji rozmawiamy o rozstrzygnięciach w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, przypominamy wyniki w Primera Division, Premier League, Serie A, Bundeslidze i Ligue 1, a także krótko wracamy pamięcią do EURO 2012. Wszystko, co nie wystąpiło w oryginalnym zapisie rozmowy, ale uznaliśmy, że warte jest doprecyzowania, oznaczyliśmy (w ten sposób). Co by nie było zbyt monotonnie, w środku znajdziecie masę skrótów, powtórek bramek i zdjęć z najważniejszych momentów ostatniego roku. Zapraszamy i miłej lektury.
Wybaczcie mało kreatywny tytuł wpisu, ale tłumacze nie zostawili mi wiele miejsca do popisu. Zacznę od tego, że przymierzając się do oglądania najnowszego dzieła Andrew Dominika powinniśmy mieć na uwadze, że to owszem kino gangsterskie, ale w żadnej mierze sensacyjne. Z trailera było to widać jak na dłoni, lecz jeśli ktoś go nie widział, to może się rozczarować. Podczas seansu słychać było narzekania osób, które nie wiedziały, po co tam przyszły. Tymczasem Killing Them Softly to film całkiem dobry, który byłby nawet lepszy, gdyby reżyser nie próbował złapać dwóch srok za ogon.
Pewnego dnia, ponad 12 lat temu, mój najstarszy brat wrócił do domu po pracy i przyniósł kilka magazynów. Głównie sportowych, jednak wśród tej sterty znalazł się pewien rodzynek – Komputer Świat Gry, numer 1-2/2000 (przypadek zupełny, od kogoś to dostał). Ja jako bardzo młody człowiek w sumie niespecjalnie się z tego rodzynka ucieszyłem i bardziej mi w głowie wciąż była piłka i to co z nią związane. W tamtym czasie na pececie już grywałem, ale – tu bez niespodzianki – głównie w World Cup 98. I wcześniej na słynnym pegasusie, albo na dodatkowych zajęciach w pracowni informatycznej. Ale żeby o tym czytać? Do tamtej pory mi to do głowy nie przyszło (z wyjątkiem epizodu z Clickiem! jakieś dwa lata wcześniej, ale to było podczas nudnej i wielogodzinnej podróży pociągiem – nie liczy się). W oczekiwaniu na kolejny numer Przeglądu Sportowego i Piłki Nożnej, do których pierwszeństwo mieli starsi domownicy, chwyciłem jednak za nowopowstałe czasopismo. Początkowo niechętny, wracałem do niego regularnie przez następne 12 lat.
Czemu teraz o tym piszę? Ponieważ już nie będzie do czego wracać. Cubituss (redaktor naczelny czasopisma przez ładnych parę lat) na swoim blogu napisał, że najnowszy numer KŚ Gry jest jednocześnie ostatnim z regularnego wydania (wpadnie mi w ręce najwcześniej jutro, stąd nie powołuję się na bezpośrednie źródło).
To o czym wspominał podczas Euro 2012 prezydent UEFA Michel Platini stało się faktem. Komitet Wykonawczy UEFA poparł propozycję swojego sternika, w wyniku czego Mistrzostwa Europy 2020 odbędą się nie w jednym, nie w dwóch, a w co najmniej 12 państwach Starego Kontynentu. Taka organizacja ma uświetnić, czy może raczej podkreślić fakt, że turniej ten odbędzie się w 60. rocznicę rozegrania pierwszych rozgrywek o Puchar Henriego Delaunaya. To strzał w dziesiątkę, czy bardziej w kolano? Decyzja ta budzi sporo kontrowersji.
Od kilku dni trwa w najlepsze kolejna edycja Humble Bundle. Edycja tyleż atrakcyjna, co nietypowa. Oto bowiem po raz pierwszy w historii w ramach akcji „płać ile chcesz” dostępne są gry z segmentu AAA. I to nie jedna, nie dwie, lecz aż siedem (no, pięć + dwa dodatki). Już za dolara można zgarnąć Company of Heroes z dwoma rozszerzeniami, Darksiders, Metro 2033, Red Faction: Armageddon, a płącąc cenę powyżej średniej (czyli niecałe 6 dolarów) dostaniemy także Saints Row: The Third. Oczywiście skorzystałem i jestem z tego faktu niezwykle zadowolony. Ale coś czuję, że nie skończy się na jednym dobrym dealu. To może być kamień który ruszy lawinę zmian w cyfrowej dystrybucji.