Te dwie frazy to najczęściej spotykane nazwy tematów na forach, w których gracze próbują w jakikolwiek sposób rozreklamować swoją działalność na portalu You Tube. Własne kanały stały się popularne kiedy okazało, że czołowi polscy „zagrajmerzy” zarabiają na robieniu materiałów z gier wraz ze swoim komentarzem. Na fali pojawiło się wielu młodych, zdolnych, kreatywnych ludzi pragnących łączyć pasje z zarabianiem kilku złoty z partnerstwa. Jak mi idzie i co z tego wyszło?
Co zrobić w przypadku kiedy mamy chwilę czasu i dostęp do komputera z połączeniem internetowym? A no można by zagrać w jakiś Tower Defence we flashu – gierek tego gatunku jest multum, jedne ambitniejsze, inne mniej. Jednak łączy je jedna wspólna cecha. Wszystkie gry, w których stawiamy wieżyczki aby powstrzymywać kolejne fale wrogów są wyjątkowo wciągające i w skuteczny sposób zabierają cenne minuty naszego życia. W tym tekście chciałbym zaprezentować jedną z ciekawszych produkcji tego typu, mowa o Cursed Treasure 2, jak wskazuje dwójka przy nazwie mamy do czynienia z kontynuacją. To logiczne, ale zaznaczam ten fakt dlatego, że poprzedniczka jest najlepszą(tuż obok Kingdom Rush) grą z gatunku Tower Defence. Więc jak się ma następca?
W dzisiejszych czasach praktycznie na każdym kroku towarzyszą nam przeróżne ciągi cyfr, liter i znaków, składające się na piny, kody, hasła. Pomagają one chronić naszą prywatność, kontrolować nasze pieniądze, zabezpieczać nasze dane i umożliwiają dostęp do wielu usług. Problem pojawia się wtedy gdy jakieś hasło wypadnie nam z głowy, zniknie gdzieś w natłoku codziennego życia czy co gorsza wpadnie w niepowołane ręce. Niestety życie jest takie, że pewnych rzeczy nie można uniknąć – tak trochę filozoficznie się zrobiło – lecz w przypadku haseł jest kilka kroków, które pozwalają na zminimalizowanie szans na ich stracenie.
Po dłuższej przerwie przyszła pora na kolejną część cyklu, którego zadaniem jest udzielanie wskazówek, porad jak utrzymać komputer w dobrej kondycji. Słowo wstępu być musiało, a to dlatego, że mam nadzieje iż kogokolwiek obchodzą jeszcze losy takich artykułów. I nie chodzi tu wyłącznie o to co ja piszę, ale ogólnie o całą wiedzę jaka pojawia się w Internecie na temat tego jak zadbać o swój system, uczynić go bezpieczniejszym i pracować komfortowo. Ponieważ kiedy patrzę na co dzień(z racji zawodu) do przeróżnych komputerów to nie wygląda to kolorowo. I teraz zabrzmiało jak zwierzenia informatyka – nerda. Więc uspokajam – do tego mi daleko. Tematem dzisiejszego wpisu miało być coś na temat posiadania programu antywirusowego, ale wstęp do tego tak nie bardzo wyszedł. Czyli dalsza cześć tekst musi nadrabiać.
Ci bardziej pochopnie wyciągający wnioski mogą tytuł tego wpisu uznać, za nawoływanie do samobójstwa, ale tak nie jest. Chciałbym zaprezentować symulator pojazdów szynowych. W tej kategorii rynek gier ma dość sporo produktów do zaoferowania, jednak ciągle brakuje jakiejś bomby – hitu. Gra o, której mowa w tym tekście to nasza rodzima produkcja, co więcej powstaje całkowicie niezależnie i tworzona jest dobrowolnie przez pasjonatów w ramach hobby. „Maszyna” – bo tak się nazywa ów symulator - posiada olbrzymi potencjał. Jednak to nie jest produkt, który ma za zadanie rywalizować na rynku gier(a mógłby bez problemu stanąć do boju). Ale w tym wypadku założenia są całkiem inne, gra jest całkowicie darmowa i za pomocą forum każdy może się przyłączyć do jej tworzenia. Co jeszcze można by napisać o „Maszynie”? Zapraszam do przeczytani całości.
Zakład karny to miejsce gdzie niewielu chciałoby trafić z własnej woli. Ale zapewne jest jakiś odsetek ludzi, którzy są ciekawi co się dzieje i jak się odbywa życie za murami więzienia. Wprawdzie przedstawiana gra nie potrafi zaspokoić całkowicie tej ciekawości – ponieważ to tylko gra – jednak oddaje atmosferę i potrafi zrodzić klimat, który towarzyszy tematowi więziennictwa. Produkcja jest w fazie alfa(obecnie z numerkiem 7), niemniej jednak prezentuje się bardzo dobrze, daje wielkie nadzieje na to, ze wersje finalna będzie rozbudowana pod każdym względem i jest bardzo grywalna. Ale po kolei.
Ostatnie dni w roku to czas kiedy jesteśmy zalewani wszelkiego rodzaju podsumowaniami tego co wydarzyło się w bieżącym roku. Jeśli ktoś jeszcze ma jakiś niedosyt i chciałbym jeszcze poczytać sobie jakieś podsumowanie to serdecznie zapraszam… zapraszam na blogi kolegów z gameplay.pl:) Mojego tekstu nie mogę określić jako podsumowanie, nie czuje, żeby to było coś w miarę obiektywnego czy wybitnie rzetelnego. Mogę natomiast określić ten wpis jako całkowicie subiektywne przedstawienie dobrej muzyki, która w większym bądź większym stopniu jest zawarta w równie dobrej grze wydanej w tym roku. Właściwie to tytuł oddaje stuprocentowo to czym jest ten tekst. I aby nie przeciągać za bardzo wstępu zakończę go właśnie teraz. Zapraszam do przeczytania całości.
Plotek i niepotwierdzonych informacji na temat nowej odsłony flagowej serii gier od Rockstar Games pojawia się coraz więcej. Sieć zalewana jest przez mnóstwo niesprawdzonych newsów, głupich wypowiedzi analityków(wróżących z magicznej kuli) i fanów GTA mających nadzieje i zmyślających sobie różne rzeczy. Do tego dochodzą te tabloidowe tytuły artykułów mające wywołać sensacje i przyciągnąć czytelnika całości, a w rzeczywistości wpis okazuje się nudnymi rozważaniami i nic nie wnoszącym gdybaniem na temat tego jak będzie wyglądać nowa cześć Grand Theft Auto. Mój tekst posiada właśnie taki tabloidowy tytuł, jednak co do oceny zawartości merytorycznej zalecam poczekać jego do końca, prościej mówiąc zapraszam do przeczytania całości.
Zawsze byłem zdania, że gry pomagają się odstresować i wyrzucić z siebie negatywne emocje. I chociaż świat zna parę przypadków, gdzie rzekomo były one czynnikiem wzbudzającym zło to jednak u normalnych ludzi granie ma raczej pozytywny wpływ na samopoczucie. Mamy wiele gatunków i miliony różnych produkcji więc każdy bez problemu może odnaleźć grę przy, której będzie czuł się dobrze. W tym momencie wszyscy czytający ten tekst mają prawo zadać pytanie do czego ja tak naprawdę zmierzam. Spieszę z wyjaśnieniami: a no do tego, że jest taka gra(coś w rodzaju parodii gry) przy, której dość ciężko się zrelaksować, wręcz odwrotnie jest to najbardziej frustrująca, wkurzająca i złośliwa gra na świecie.
Dobrym zamiennikiem na tytuł tego tekstu mogłoby być „Jak to Szymon Majewski wypadał coraz słabiej” - oczywiście używając łagodnych słów, ale jednak jest to cykl, więc trzymajmy się jakiegoś porządku i przede wszystkim zacznijmy od początku. W dzisiejszym epizodzie chciałbym się przyjrzeć temu co prezentowały sobą programy Szymona w telewizji TVN, na wstępie jednak zaznaczam, że z wielu różnych powodów pomijam „Mamy Cię”, skupię się na tym co Majewski robił o jesiennego sezonu 2005 roku do końca maja bieżącego roku.