Fani wstrzymali oddech, świat zamarł, a Akira przemówił: będzie nowa animowana seria Dragon Ball. I na tym w sumie ten news mógłby się skończyć, bo poza informacją o tym, że powstanie nowy serial nie wiemy prawie nic. Ale kto by się tam przejmował! W końcu liczy się, że Goku i spółka wracają na ekrany telewizorów!
Już w najbliższą sobotę na ekranach japońskich kin zagości Dragon Ball Z: Fukkatsu no F. Bez względu na to jaka była wasza opinia o poprzedniej produkcji Toei (na samym Gameplayu Dragon Ball Z: Battle of Gods zebrał bardzo mieszane oceny), warto uważnie przyjrzeć się najnowszej produkcji Akiry Toriyamy. Dlaczego? Ponieważ będzie to największy film w historii uniwersum. Dosłownie. Za tydzień premiera pierwszego, prawdziwie pełnometrażowego, ponad 2-godzinnego filmu z logiem DBZ.
Ten tekst był żartem szytym bardzo grubymi nićmi. :)
Informacja ta może być dla wielu zaskoczeniem. Ostatnie filmowe produkcje osadzone w Śródziemiu były przecież cokolwiek... kontrowersyjne. O ile pierwsza i druga część „Hobbita” dość ładnie wpasowywały się w historię opowiedzianą przez J. R. R. Tolkiena, o tyle „Bitwa Pięciu Armii” broniła się już tylko w kategorii „fantasy”, bardzo słabo radząc sobie z całym bagażem opowieści ze Śródziemia. Wydawało się, że wraz z nakręceniem ostatniej sceny na planie trzeciej części „Hobbita” zamknie się filmowa brama do świata wykreowanego przez Tolkiena. Nic bardziej mylnego – scena fanowska ma się dobrze i już w przyszłym roku powinniśmy obejrzeć na swoich komputerach nową produkcję, tym razem opowiadającą jedną z najsmutniejszych i zarazem najpiękniejszych historii Śródziemia.
Trzynaście i pół miesiąca. Dokładnie tyle czasu Gameplay.pl był wolny od moich komenatrzy na temat gier w które nikt nigdy nie grał i z dość dużą dozą prawdopodobieństwa nigdy nie zagra. Mieliście nadzieję, że pozbyliście się mnie na dobre, co? Ale wróciłem! Z najlepszą fanowską grą na motywach Dragon Ball w historii!
Hyper Dragon Ball Z to dwuwymiarowa bijatyka oparta na silniku M.U.G.E.N. Tych, którzy z przerażeniem uciekają widząc tą (nie)sławną nazwę od razu uprzedzam: nie macie się czego obawiać! W przeciwieństwie do takiego np. Dragon Ball Z M.U.G.E.N. Edition 2011 gra wygląda naprawdę ładnie nawet na pełnym ekranie (niestety, ale w większość tego typu gier trzeba grać siedząc kilka metrów od monitora).
Moje pierwsze zestawienie ulubionych AMV spotkało się na Gameplayu z mieszanymi uczuciami: jednym się podobało, innym mniej, niektórzy twierdzili, że to co zebrałem stanowi wręcz profanację YouTube'a. Niemniej, ostatni zbiór filmów o Pokemonach cieszył się sporą popularnością, po prawie dwóch latach postanowiłem więc podzielić się z Wami kilkoma kolejnymi filmami. Enyoj!
Należę do pokolenia wychowanego na konsolach 8-bitowych, hołduję więc starej zasadzie, że dobrych platformerów 2D nigdy za dużo. Dobry platformer 2D z rozwojem postaci i elementami slashera to już w ogóle spełnienie moich marzeń, dziesiątki godzin spędzonych przy konsoli/ komputerze i brak kontaktu z otoczeniem. Nic więc dziwnego, że w Shaman King: Master of Spirits zakochałem się od pierwszego wejrzenia...
Pokemony to na pierwszy rzut oka kolorowa bajka dla dzieci. Z pozoru. W rzeczywistości zarówno serial, jak i gry są wypełnione naprawdę dziwnymi i przerażającymi wydarzeniami – to ustaliliśmy już ostatnio w komentarzach. W kolejnych odcinkach nowego mini-cyklu przyjrzymy się m.in. wpisom w Pokedexach i zastanowimy, dlaczego Blue tak bardzo nienawidzi Reda. Na początek jednak coś naprawdę mocnego: wojna.
Pokemony jak mało który serial anime dla dzieci nadaje się do wszelkiej maści przeróbek i dostosowywania ich do realiów innych filmów. W pierwszych seriach (które znam najlepiej) co chwila pojawiają się nawiązania do najbardziej znanych filmów i wydarzeń: mamy pokemonową wersję zatonięcia Titanica, mamy Godzillę (gigantyczny robo-Rhydon Rocketów, wychodzący z morza), są nawet odwołania do klasyki filmowej – "Go West Young Meowth" – i literackiej – "Light, Camera, Quacktion!", czyli historia nieszczęśliwej miłości pewnego Psyducka do Wigglytuffa, rozdzielonych odwieczną wojną swoich rodzin. Poniżej moja prywatna lista najlepszych fanowskich animacji z Pokemonami w rolach głównych, które można znaleźć na YouTube.
Kilka dni temu Cyanide Studio, twórca popularnego Of Orcs and Men, zapowiedziało swoją nową produkcję: Styx: Master of Shadows. Głównym bohaterem gry będzie 200-letni goblin-złodziej Styx, który wyruszy na poszukiwanie bogactwa (i informacji o swoim własnym pochodzeniu) do pilnowanej przez ludzi i elfy Wieży Akenash. Czyżby szykował się godny konkurent nowego Thiefa?
Tak się jakoś złożyło, że w ostatnich latach wampiry stały się szalenie popularne, jednocześnie tracąc wiele ze swojego mrocznego pochodzenia. Nie są już straszliwymi , żądnymi krwi potworami, ale raczej miłymi istotkami, górującymi nad śmiertelnikami wiekiem i mądrością, które co prawda od czasu do czasu muszą coś „przekąsić”, ale w żadnym wypadku nie ma mowy o krzywdzeniu przy tym ludzi (pamiętacie dziwne fascynacje łabędziami niejakiego Edwarda Coolena?). Trend to przerażający, w który częściowo (całe szczęście, że tylko częściowo!) wpisuje się jedno z moich ulubionych anime, Black Blood Brothers.
Jako, że Raziel od długiego czasu męczy mnie, żebym wreszcie zamieścił jakiś wpis o grze na NES-a, dla świętego spokoju wskrzeszam po wielu miesiącach cykl "Wspomnienia z NES-a", na tapetę biorąc dzisiaj Batmana z 1989 r., jedną z najlepszych "filmowych" gier na 8-bitową konsolę Nintendo.
"Hobbit: Pustkowie Smauga" był zdecydowanie najbardziej oczekiwanym filmem fantastycznym końca 2013 r. Opinie na jego temat są skrajne – niektórzy twierdzą, że nowy obraz Petera Jacksona to kompletny gniot, drudzy wychwalają go pod niebiosa. Na samym GOL-u recenzji "Hobbita" też nazbierało się całkiem sporo, zamiast więc dorzucać kolejną, postanowiłem przeanalizować co bardziej kontrowersyjne wątki z punktu widzenia człowieka, który w dziełach Tolkiena jest zakochany*.
W ostatnią sobotę Wielka Brytania obchodziła małe święto: piędziesiąte urodziny najstarszego brytyjskiego serialu s-f, Doktor Who. Z tej okazji BBC wyemitowała specjalny odcinek serialu, The Day of the Doctor, który już teraz ustanowił kilka rekordów: w trakcie jego emisji Doktor Who odnotował ponad pół miliona "tweetnięć" (przy początkowej liczbie wejść 12.939 na minutę), a w samej wielkiej Brytanii obejrzało go ponad 10 milionów osób. The Day of the Doctor zakwalifikował się również do Księgi Rekordów Guinnessa jako odcinek emitowany jednocześnie w największej liczbie krajów: 23-11-2013 o godz. 20:50 można było go obejrzeć w 94 krajach i 1500 kinach. To dobra okazja, żeby serial przybliżyć tym, którzy nigdy o nim nie słyszeli (a tym, którzy Doktora Who znają, ale chcą dowiedzieć się o nim więcej, polecam artykuł Andrzeja Kaczmarczyka Doktor Kto?, opublikowany w Nowej Fantastyce, 11/2013; znajdziecie w nim m.in. subiektywną listę dziesięciu najlepszych odcinków serialu z ostatnich piędziesięciu lat).
Serie anime emitowane w polskiej telewizji to – niestety – rzadkość. Dobrze wykonane anime (pod względem tłumaczenia i udźwiękowienia) to już niemalże wołanie na puszczy. Całe szczęście, kilka lat temu udało się w Polsce wyemitować bardzo fajny shonen Seji'ego Mizushimy Shaman King, który w polskiej wersji brzmi nawet lepiej, niż w oryginale.
Kilka dni temu Pita opisywał remake jednej z najlepszych gier o Kaczkach, jakie ukazały się na 8-bitowej konsoli Nintendo. Warto przy tej okazji przypomnieć Darkwing Duck, napakowany specyficznym humorem platformer od Capcomu. Niewielu bohaterów gier na NES-a zasługuje na drugą młodość tak jak Darkwing.