Gry na serio [05/10/10] Kreatorzy wizji, nisze kulturowe i mega misz masz
Geneza - Ale jaka piękna ta kreska!
Tajemnice dzieł sztuki - Joanna Łenyk-Barszcz, Przemysław Barszcz
Snow Blind – jednotomówka, którą chcesz znaleźć pod choinką
Blogosfera, czyli pisarski teatr
Śliczny wygaszacz ekranu z przesłaniem. I z kwiatkami.
Kontynuując dyskowe wykopaliska natrafiłem na tekst napisany pod wpływem wypowiedzi znanego krytyka filmowego, który parę lat temu skrytykował gry wideo, twierdząc, że nigdy nie dorosną do miana sztuki.
Od jakiegoś czasu myślałem o tym, żeby poruszyć ten temat. Dopalaczem stał się niedawny wpis Rasgula poruszający tematykę, ale prezentujący trochę inny niż mój punkt widzenia. Póki temat jest gorący chciałbym jeszcze raz wsadzić kij w artystyczne mrowisko.
W momencie, gdy piszę ten nie za długi felieton, czuję jak wkraczam na bardzo grząski grunt. Rozmawianie o sztuce współczesnej to ciężka sprawa. Z jednej strony rzeczywiście ma ona jakiś głębszy przekaz, z drugiej zaś tym „kunsztem” może być wszystko. Skrzętnie udowadniali różni artyści na przestrzeni tych kilku ostatnich dekad. Malarstwo, rzeźba, architektonika to rzeczy kojarzące się nam automatycznie z wypowiedzeniem tego słowa. Ale przecież na wystawach w wielu „galeriach piękna” znajdziemy też pisuary czy proste kwadraty na płótnie. Gałęzie rozrywki również mogą być przedmiotami artystycznymi. Muzyka jest tu idealnym przykładem, ale filmy czy książki nie stoją za nią zbyt daleko. Dosyć młodą formą sprawiania nam zabawy, są oczywiście gry wideo. W ostatnich latach, razem z masowym wejściem produkcji od niezależnych developerów, temat uznania tej branży za sztukę powraca jak bumerang. W sieci znalazłem wielu zwolenników i szanuję ich zdanie, ale moje jest nieco odmienne.
Zdarza się, że artyści próbują swoich sił w innych dziedzinach sztuki, niż ta, której poświęcają się na co dzień. Pisałam już o aktorach, którzy muzykują. Przyszedł czas, by przedstawić malarstwo niektórych aktorów i muzyków. Jedni zasługują na szczególną uwagę ze względu na prawdziwe zdolności, inni nigdy nie zostaliby zauważeni, gdyby nie znane i szanowane w innym obszarze nazwisko. Czyj obraz powiesilibyście w domu? Davida Bowiego? Anthony'ego Hopkinsa? A może Ringo Starra?
Jeżeli chcemy uznać grę komputerową za dzieło sztuki, musimy zdefiniować pojęcie dzieła sztuki i poszukać jego cech w grach komputerowych. Ostatnio, całkiem przypadkiem trafiłem na ciekawy, filozoficzny tekst Bogusława Wójcika, przybliża on w nim trzy drogi gry komputerowej do bycia dziełem sztuki.
Pierwszą z nich jest droga „quasi-klasyczna”. Charakteryzują ją cechy takie jak: idea piękna, wartość estetyczna, ma być odzwierciedleniem rzeczywistości, być obiektywną, harmonijną, dostarczać głębokich przeżyć artystycznych. Sztukę quasi klasyczną odbieramy przez nasz intelekt, intuicję, zmysł estetyczny i poczucie dobrego smaku. Podsumowując, w sztuce tej ważna jest struktura i jej niezależność od podmiotu, co powoduje, że dzieło będzie sztuką nawet bez człowieka, który je kontempluje. Nadawanie statusu dzieła sztuki, w tym przypadku, będzie niejednoznaczne i podmiotowo subiektywne, ponieważ nie każdy może rozróżnić dzieło sztuki od nie-dzieła. Wynikać to może z braku poczucia estetyki, intuicji, dobrego smaku czy też intelektu potrafiącego wykryć dzieło na tle ogółu prac. Twórczość współczesna wymaga odbiorcy, który będzie ja kontemplował i zrozumie jej symbolikę. Gry komputerowe zawierają w sobie kilka dziedzin artystycznych, są to: - muzyka, powieść-gra, narracja filmowa, grafika komputerowa. Gry komputerowe łączą w sobie wiele form artystycznych, więc same stają się taką form. Tak samo jak nie każdy wytwór z wyżej wymienionego grona jest sztuką, tak samo nie każda gra nią jest, a tylko nieliczne z nich.
Nikt już nie ma złudzeń, że przemysł rozrywkowy tworzą głównie specjaliści od fajerwerków wizualnych oraz wyciągania kasy z kieszeni potencjalnych klientów. Niewiele osób zwraca uwagę, że jesteśmy marketingowym towarem, a twórcy zamiast z pasji, tworzą kolejne utwory z chęci zarobienia jak najwięcej, jak najmniejszym kosztem.
To znowu ja piszący o Katamari (polecam się przyzwyczaić)... Powód jest jednak zacny, gdyż rezolutna kulka pchana przez małego zielonego koleżkę została zaprezentowana w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku. Będzie to część wystawy Century of the Child: Growing by Design 1900-2000 co można bardzo koślawo przetłumaczyć na „stulecie dziecka: dorastanie przez projekty 1900-2000” (Jessssu, jak brzydko i koślawo). Motywem przewodnim całej akcji jest pokazanie sztuki inspirowanej przez design dziecinnych rzeczy, zabawek i gadżetów...
Nazwa inspirowana jest powieścią „Stulecie dziecka” szwedzkiej pisarki, Ellen Key.
Naszła mnie w ubiegłą sobotę, wydaje mi się, ciekawa refleksja. Otóż byłem w centrum pewnego śląskiego miasta, od 20:00 do północy, na operetce wystawianej pod gołym niebem. Co ciekawe, nie tylko cały plac wypełniony był ludźmi, a także pobliskie chodniki i – na tę okazję zamknięte – ulice. Tysiące ludzi przyszło na długie przedstawienie w sobotni wieczór, kiedy rozgrywany był mecz Hiszpania – Francja. Zaskoczenie? Zdziwienie? Niekoniecznie. Ludzie potrzebują przeżywać katharsis. I tu zaczynają się moje niespójne przemyślenia. Jak to się ma do świata gier wideo? Czy one potrafią nam zaserwować przedstawienie najwyższych lotów? Oczyszczające, pokrzepiające, pouczające?
Harmonie Werckmeistera / Werckmeister harmóniák / Werckmeister Harmonies (2000)
Bliżej niezidentyfikowane małe miasteczko na Węgrzech staje przed obliczem nadciągającej mroźnej zimy. Niepokoje społeczne szybko rosną. Brakuje pieniędzy, brakuje węgla, brakuje lekarstw. W centrum zatrzymał się cyrk, którego główną atrakcją jest horrendalnych rozmiarów wieloryb. Ale ciekawszą rzeczą dla ludności okazuje się tak zwany Książę. Cyrkowa kaleka głosząca niszczycielskie treści. Wzywa on do zniszczenia miasta, do zabijania, do zrównania wszystkiego z ziemią. Będąc miejscowym guru robi wszystko, by doprowadzić do rebelii. Wydarzeniom tym przygląda się młody listonosz, János. Uważany za głupka i dziwaka. On jednak dostrzega znacznie więcej niż inni...
Ludzie od niepamiętnych czasów podziwiają sztukę w przeróżnej formie. Są to obrazy, rzeźby, grafiki itp. Podziwiane są one w muzeach czy galeriach. Sztukę samą w sobie jest dość trudno sprecyzować, ponieważ człowiek się rozwija i słowo „sztuka” nabiera nowych znaczeń. Ostatnio zastanowiła mnie kwestia, czy jako akt sztuki można nazwać grę ?